Pasujemy do siebie. Jak kwiaty do moro. [DUŻO ZDJĘĆ]

Kiedy byłam mała zdanie „Rodzina to jest siła” kojarzyło mi się szalenie infantylnie i pozytywnie. Ot sądziłam, że kiedy dorosnę stworzę własną w białym domku z ogrodem pełnych kwiatów i każdego dnia będę ładować akumulatory w otoczeniu bliskich. Życie zaorało.

Domku nie ma, bo kto miałby w nim sprzątać, kwiaty tylko na ubraniach, bo jedynie one nie więdną, a co do rodzinnej siły.. Dziś rozumiem to lepiej – po prostu jak masz już dzieci i małżonka, to jesteś tak zahartowany i w walce z codziennością, że trudniej się ruszyć. To jak szczepionka uodparniająca! Bliscy każdego dnia testują moc Twojej cierpliwości, wiary, kondycji, więc czymże jest to wszystko, co dzieje się po opuszczeniu domostwa? No czy to nie nabiera sensu?

Rodzina to jest siła.

Historie o dwóch połówkach pomarańczy już dawno wsadziłam między bajki i tuszując gorycz informuję córkę, że żadnego księcia i „długo i szczęśliwie” nie będzie. Że ewentualnie będzie człowiek, którego wybierasz sobie na partnera. A potem w dużej mierze to, co sobie wypracujesz. Albo zaakceptujesz żeby nie zwariować i nie zamordować.
3 października świętowaliśmy 3 rocznicę ślubu. To już ponad 6 lat odkąd poszłam na spacer i zostałam na zawsze. Uważajcie z kim się umawiacie na kawę, serio!

A tak poważnie…

Jesteśmy z tej samej gliny, ale kompletnie różni. Mój mąż pamięta daty wszystkich bitew, ale pomyli się na zakupach mając na kartce 3 produkty. Ja 4. Raz w ciągu roku zgubiłam klucz od zabezpieczenia do roweru i regularnie testuje nerwy małżonka słodkim „Mario, możesz się wrócić do domu, bo nie mam pewności, czy wyłączyłam prostownicę…?”. On mógłby spać w lesie i kręci go rozpalanie ognia patykami, mi nawet miłość i przysięga małżeńska nie pozwoli uwierzyć, że nocowanie na ziemi bez dostępu do wody jest spoko. Ja dostaję wylewu widząc kolejne spodnie moro w których mój mąż nawet na imieninach wygląda jakby był na polowaniu, chociaż poluje jedynie na schab i ziemniaczki. On tylko przekręca oczami widząc, „kolejną bluzkę w kwiaty, jakiej jeszcze nie miałam”.

U nas talerze latają dość często. Oboje uparci, przekonani o swoich racjach i wybuchowi. Szczerze? Jakby mi opowiedział 8 lat temu, ile będzie mnie kosztować posiadanie rodziny, to rozważyłabym zakon.

No ale o tym mówiłam nie raz
To co złe wygodnie się opowiada, przemawia do wyobraźni. „Nie wytrzymam”, „on znowu”, „nie zniosę”, „szlag mnie trafi” – brzmi znajomo. Nie trzeba być w związku, żeby to poczuć.

Natomiast: „musimy się rano dużo psytulać, bo jesteśmy rodziną,jest zimno i długo się nie widzimy” (by Lenon) zrozumie tylko ten, kto może zaczynać tak dzień.

Patrząc na tabelę zysków i strat powiem wprost – nie wszystko się opłaca. Logicznie rzecz ujmując dla wielu nie będzie opłacało się wcale: bo jak to? Żyć z  ludźmi, których potrzeby trzeba zaspokajać, emocjami się liczyć, którym oddajesz swój czas, pieniądze, nerwy, w zamian za… Niekoniecznie lukier, słodycz i róż? Co za kretyn zgodziłby się na taką transakcję?

A taki, co kocha. I widzi sens tam gdzie nie ma logiki. Czy zawsze warto ją zapłacić? Wierzę w to, choć miewam wątpliwości. I…

I… kombinować tak, żeby mimo, iż dzieci znów wyrosły z kurtek i butów, zajęcia tańca kosztują, bilety do kina z mężem też i jakby na jedzenie wydaje się tyle, że rozważam zrobienie bliskim badań na posiadanie tasiemca, uczknąć coś dla siebie. Na kolejną, kupioną bez poczucia winy sukienkę w kwiaty.

Oszczędzać można na różne sposoby. A tam gdzie posiadanie rodziny to umożliwia – korzystać.
Sprawdź np. elastyczną RODZINNĄ OFERTĘ od T-mobile TU.
(I rodzina to już duet, a rachunek mniejszy o 10 zł dla każdego – dwie dychy, które można sobie na blacie skitrać, żeby Wam żaden Mariusz nie zaiwanił

 

U Radomikorskich choć talerze latają i brzydkie słowa też, mimo to dobrze wiedzieć, że jest ktoś, kto się troszczy, nawet jeśli w nerwach twierdzi inaczej. I zadzwoni, żeby powiedzieć:
czy dotarłaś bezpiecznie?
Wracaj do nas, czekamy.
Kup chleb.
Przyjedź i weź dziecko ode mnie, bo ciąg dalszy obejrzysz w wiadomościach.
***
Jasne, że się różnimy. Nikt podobny do mnie by ze mną nie wytrzymał. I ja nie wytrzymałabym z drugą sobą! Lubię jednak, kiedy on dzwoni zapytać, jak mi poszło na konferencji. I odbiera, żeby dać znać, że mimo ulewy w lesie, przeżył,  śmierdzi i ma się świetnie.
Musimy być w kontakcie nawet jak się nie odzywamy.  Choćby po to, by wysłać wielokropek nienawiści na mesendżerze. 

A U WAS JAK? UMIECIE SIĘ DOGADAĆ? WARTO GRAĆ W TĄ GRĘ CZY BYWA, ŻE ŻAŁUJECIE ZAŁOŻENIA RODZINY? KOMENTARZE JAK ZAWSZE ANONIMOWE – CIOCIA OLA ZAPEWNIA PEŁNĄ DYSKRECJĘ!
U NAS MORO WALCZY Z KWIATAMI, A WASZE KONTRASTY?

Zdjęcia: Karolina Szubert @onicniepytaj  (polecam!!!)
Outfit w kwiaty szyty specjalnie do zdjęć: Ola z awu.com.pl (polecam!)
Kamera (wkrótce 😉 ) Michał Szubert

P.S. Lada dzień debiut Mario we vlogu… ;O Wpis powstał dzięki patronatowi marki T-Mobile, który stworzył nam możliwości zrealizowania sesji i nagrania. 

132 komentarze
  1. Wzruszyłam się. Mam podobnie. Dobrze poczytac, ze nie tylko u nas tak burzliwie i nie tylko ja mam watpliwosci. Cudne zdjecia. Pozdrawiam

    1. U nas on mówi : przestań
      Ja na to: co przestać? Oddychać?

      On: nie wiem co odpowiedzieć.
      Ja: a jak czujesz?
      On: milczenie….

      I zawłaszczył mi psa którego nie chciał…

      I tak już 18 lat

  2. Jak zawsze mądre, przemyślane i w punkt. I tylko taka tęsknota za tą własną rodziną człowieka łapie… i zazdrość straszna że masz do kogo powiedzieć że wkurza Cię niesamowicie i zaraz zamordujesz ??

  3. Ja dziś po raz kolejny utwierdziłam się w tym co kiedyś powiedzialam- gdybym drugi raz podejmowała decyzje o wyborze partnera nigdy nie związałabym się z sową. A gdybym nie kochała to byłby podstawowy argument na rozprawie rozwodowej w sądzie 😛

  4. Sztos !! Najlpeszy tekst twoj jaki czytalam!!
    Co do dogadywania sie u nas różnie , ale mam jak ty zawsze moge na niego liczyc . Kocham go nad zycie i wiem ze chociaz czesto prujemy koty , nic nas nie poróżni.

  5. Olinku, ja ostatnio nie wyrabiam z życiem (coś w stylu non stop, że pozwolę sobie zacytować, „przyjedź i weź dziecko ode mnie, bo ciąg dalszy obejrzysz w wiadomościach”, z tym że nie mamy telewizora, więc nawet nie wiem gdzie mój mąż miałby te wiadomości obejrzeć xD), ale akurat dziś wpadłam do Ciebie i udało mi się przeczytać wpis. Spokojnie, resztę też nadrobię, chociaż ja to z tych co w 90% przypadków tylko czytają, a nie komentują.
    Wpis przeboski, jak zwykle zresztą, co tu dużo mówić! U nas może nie jest aż tak drastycznie jak moro vs kwiaty, ale często mam przemyślenia, że gdybyśmy teraz mieli się spiknąć, to nic by z tego nie było. Ale jednocześnie absolutnie no regrets! Bywa ciężko, ale nie zamieniłabym się moim życiem z nikim innym!
    Buziaki!

  6. Małżeństwem jeszcze nie jesteśmy, ale codziennie wymyślamy inny sposób „mordu” i zakopania zwłok, żeby nigdy nie zostały odnalezione. Te zabijanki przekładamy na każdy kolejny dzień, bo jednak bez siebie życie było by nudne. Jeżeli jest to ten jedyny, co nie jest łatwe, do ogarnięcia, to warto wysłuchiwać gdakania bez sensu, rzucanie talerzami tez jest spoko. I tak już jest lepiej, na początku wspólnego mieszkania było najgorzej. Zamieszkaliśmy ze sobą po 6 miesiacach znajomosci przez internety, i po 3 tyg wspólnych wakacji. Tam to przez pierwsze 4 miesiące się działo, ah się dzialo.

  7. Olinku zdjęcia „prze kozak”. Jesteście mimo różnic jednością i widać to na fotkach. Ja z mężem jestem 17 lat (wcześnie zaczęłam?), również latają talerze i niezbyt miłe słowa, ale nie wyobrażam sobie innego. Miłości życzę. Pozdro.

  8. Po pierwsze uwielbiam Cię i kocham całym sercem. Czytam każdy tekst i uważam je za genialne. A co do rodziny i tego pana co kładzie się obok, dłubie w nosie i twierdzi że potrzebny nam kolejny motor z czasów PRL… No cóż zabić szkoda, to trzeba zostawić i kochać.

  9. Wspaniali jesteście. My chyba na przekór wszystkim kochamy się jak szaleni choć już 8 lat razem. Ja mały leniuszek jak mówi mój mąż. On pracocholik co nie potrafi zrobić nic połowicznie… Ja kuchnię sprzątam na raty, on wieszając pranie ogarnie pokój (choć łóżka nie pościeli jak nie przypomnę). Czasem na siebie krzyczymy, czasem jego głupie żarty doprowadzają mnie do szału a ja wkurzam go swoją zazdrością. Jednak zawsze i wszędzie jesteśmy razem wspieramy się, uzupełniamy. Kochamy się jak wariaci decyzja o byciu razem była najlepszą w naszym życiu. Oboje byliśmy poturbwani przez życie (choć on bardziej bo żyje dychę dłużej niż ja), oboje szukaliśmy spokoju, stabilizacji i normalności. Baliśmy się że miłości już nigdy nie będzie, A jednak znaleźliśmy się na dwóch końcach Polski i żyć bez siebie nie umiemy ?

  10. Tekst rewelacja! ? A zdjęcia toż to przecież SZTOS!! ? Super sesja! Po cichu trochę zazdroszczę szczęścia i miłości ? Czekam na vloga, filmik i kolejne teksty z niecierpliwością. ?

  11. U nas kontrast polega na…. Mąż sportowiec, i kopie piłkę, i ciężary podnosi… A ja? Zacieszam jak głupia gdy wytrzymam tydzień z Chodakowska ?‍♀️? Dogadujemy się zazwyczaj bardzo dobrze(mąż oaza spokoju) ?, ale wiadomo, czasem nerwy puszczają każdemu. 😉

  12. Tekst wciągający, prawdziwy. W punkt! A zdjęcia.. Wow!
    A tu coś o mnie/nas:
    Zawsze chciałam być żoną. Mój tata mówi, że to od zawsze było moje marzenie. Nie marzyłam, chciałam, myślałam sobie czasem. Od delikatnie ponad 2 lat jestem żoną gościa, który zna teksty kawałków raperów sprzed 15lat, ale jak ma jechać na zakupy to ciężko mu zapamiętać 5 rzeczy do kupienia.. Nawet jak się wydrę na niego i mówię, że może opuścić ten dom, to za 5min go zawołam by śmieci wyrzucił to on przyjdzie jak gdyby nigdy nic! Jest moim przeciwieństwem, bo to ja jestem nerwus i gaduła. On spokój i opanowanie, no choć jak się wkurzy to czasem aż ciężko go poznać. Nie mamy jeszcze dzieci. Może kiedyś będziemy mieć. Jesteśmy ze sobą szczęśliwi i niczego byśmy nie zmienili. Zawsze do siebie dzwonimy, pytamy czy wszystko ok, czy dojechaliśmy, jak się czujemy. Nie nudzimy się ze sobą, choć lubimy wieczory, gdy każde z nas żyje „swoim” życiem (ja w książce a mąż w grze).
    Osobno jest fajnie, ale razem jest jeszcze fajniej ?

  13. Bardzo dobry tekst. A dlaczego? Bo każda z nas zna to z autopsji. Nie mam jeszcze męża, ale narzeczonego który zaraz stanie się mężem. Cały tamten tydzień upragnionego urlopu darliśmy koty… Dzisiaj kiedy był już daleko w trasie mówił : M. Wkurzam się na Ciebie, a już tęsknię za Tobą, naszym życiem razem… (historia miłości w skrócie) pisz dalej, nagrywaj. Jesteś The Best!

  14. Jak podobnie mamy… My 3 października obchodziliśmy 8 rocznicę pierwszej randki. A ślub też 3 lata temu, tylko w lipcu. Też się różnimy i uzupełniamy. I ciągle muszę pytać męża jak się ubierze, czy idzie do Lidla po schab, czy zapolować na dzika ?

  15. Ja już z mężem od 13 lat 10 po ślubie… trójka dzieci na koncie! I wierzcie mi czasami szlak mnie trafia, ale..
    Miłość i troska o siebie nawzajem to jest w życiu najcenniejsze ?

  16. Wzruszyłam się ! W życiu są ważniejsze rzeczy niż książę na białym koniu , a małżeństwo to ciągła i nieustanna praca.To partnerstwo ,to miłość i przyjaźń( nawet jak czasami chce się komuś łeb urwać) i stawianie razem czoła wszystkim przeciwnością, jakie daje los. Wszystkiego dobrego na kolejne lata ! Pozdrawiam serdecznie 🙂

  17. Mam 28 lat, a z moim mężem jestem 9 lat, małżenstwem jesteśmy od półtora roku rodzicam od 5 miesięcy. Jesteśmy totalnie inni, ja uczuciowa, on chłodny i opanowany. Ja rodzinna, ona raczej samotnik. On cierpliwy, ja marudna. Podziwiam faceta, że jest ze mną, bo sama w momentach nie mogę siebie znieść. Uzupełniamy się, dużo się od siebie nauczyliśmy. Czasem nie możemy na siebie patrzeć, ale bez siebie żyć już nie umiemy. To tak złożona relacja, że można o tym powieść napisać. Reasumując, nie zamieniłabym się z nikim, dziękuję za to co mam. Poza tym, mamy przepiekną córkę, nikt inny takiej by mi nie dał 🙂

  18. Ja jeszcze nie mogę opowiedzieć własnej pięknej historii z życia dwóch różnych osób i mega kochających się, ale dzięki Tobie na pewno pójdę na kawę, a może uda się spotkać tego jedynego innego, a zarazem pasującego. 🙂

  19. Rodzina to jest siła 🙂 super tekst, czytałam i myślę sobie… O boszzzzzz z czasem nie będzie lepiej? Tak sobie tłumacze he he ostatnio też koty dre z mężem non stop o byle gow*** ale i tak kocham mocno i serce rośnie jak przychodzi zmęczony po pracy do swoich dziewczyn i tuli mocno a nasza mała córeczka uśmiecha się do tatusia 🙂 uwielbiam Twoje teksty są kwintesencja życia bez kolorowania i 'jednorogów’.! Tule mocno i czekam na kolejne teksty 🙂

  20. No! Po prawdzie i z rozumem (jeszcze trochę zostało ?). I tak niby bez kwiatków (bo więdną), niecukierkowo a jest i róż ! Gratuluję!

  21. Kiedyś w pracy mieliśmy cały dzień zajęć o sobie, o tym jakim żywiołem jesteśmy itp Z opisu i z życia wynikało, że jestem ognioziemią z domieszką wiatru. W domu luby wziął te kartki, pozakreslał ochoczo o okazało się że jest wodowiatrem, co też się pokrywa w zupełności, z jego logistycznym ułożeniem głowy. Także tak, my cztery żywioły plus prawie dwuletni tajfun w różowych dresach. Fantastyka kontra dokument, mięso kontra jaglanka, logistyk kontra marzycielka. I chociaż kochamy się na umór to czasem mam ochotę sama siebie wstawić do okna życia…
    Test świetny, rowniez ze względu na nie chamską współpracę i brak zdjęć z kartą startową 🙂 Oby więcej takich współprac, które dają takie piękne zdjęcia!!! ?

  22. No jak wyszło ? No wyszło zajebiście ! Świetny tekst z którym się utożsamiam mocno, też mam męża z którym popylam na imieniny w moro i wojskowych butach a ja w dresowej elegancji ?prócz tego mamy jeszcze trochę znacznych różnić on 22 lata starszy (nie że jakiś stary dziod )dwudziestoletni kanadyjski wychów robi swoje, inna mentalność mocno mnie to ujęło!!! 197cm wzrostu ja ledwo 160 cm !!! Wkurza czasem że łeb bym urwała ale nie oddam za nic na świecie! A Wy para jakich mało!!! Lubię Cię Radomsko!

  23. Jestem żona, ale serio czesto gęsto rozwazam bycie wdowa. Jest do zabicia. I czasem sie zatanawiam co ja w nim widzialam. Ale wiem co, bo trwa to do dzis. MIŁOŚĆ ŻYCIA, NA DOBRE I ZŁE, W ZDROWIU I W CHOROBIE, AŻ DO SKOŃCZENIA ŚWIATA. Ejmen.

  24. U mnie jest bardzo podobnie: dwa silne charaktery i dwie silne osobowości różne od siebie po przejściach, a jednak ze wspólnymi marzeniami i planami. Stworzyliśmy Arczesława który jest mieszanką nas obojga i ten to potrafi dać do pieca. Jednak czas bez moich chłopaków choćby był najbardziej szalony, zajęty, intensywny to jest niepełny ? Przekomarzamy się często, wbijamy szpileczki a przez tym, że się znamy to czasami potrafią zaboleć, robimy też wiele razem, mamy wspólne zainteresowania, ale mamy też tylko nasze zajęcia indywidualne. Potrafimy gadać godzinami lub wspólnie milczeć, robimy sobie liściki z napisem K. C. lub, że żywiecki w lodówce i pomidorki też ?, ale też potrzebujemy czasu tylko dla siebie osobno. Wspólnie wychowujemy młodego, nie ma u nas wyraźnej granicy: to tylko zadania i zajęcia męskie a to babskie. Oni mają swoje wyprawy w nieznane gdzie czasem mnie zabierają – taką niespodzianka a czasem nie. Ja oglądam z młodym mecze i uczę go kuchennych rewolucji bo najważniejsze to do niczego się nie zmuszać, szanować siebie i członków rodziny oraz ich odmienność a to wszystko daje miłość. Długo bo temat wpisu taki motywujący do pisania, ale ten wpis mi pokazał jak podobnie mamy, jak fajną i normalną rodziną jesteście i dlaczego tak lubię ciebie czytać i słuchać. Ola bądźcie szczęśliwi ?

  25. Ola, cudowny tekst i zarąbiste fotki. Jak u mnie? Podobnie, kochamy i mamy ochotę rozszarpać na strzępy. 21 wspólnych nie rzadko trudnych lat, dwóch synów, pies, dziwne hobby męża i emocjonalne huśtawki żony. Nic a jakże dosyć jak mawiał klasyk. Życzę Wam (i nam) kolejnych lat pełnych… Życia, takiego soczystego i pełnego barw. Cmok ?

  26. Ktoś kiedyś powiedział…. Przeciwieństwa się przyciągają. I tak. Jest w tym jakaś szczypta prawdy. Obchodziliśmy 28kwietnia 6 rocznicę ślubu. Mamy podobny staż małżeński. Co jakiś czas, mimo upływu lat bywają chwile kiedy poznajemy nieznane dotąd reakcje, cechy charakteru, które do tej pory udało się solidnie „zamaskowac” ? … Często pod górkę, nierzadko zagubieni. „Mam wątpliwość” – tego zdania w wielu kontekstach potrafimy używać…. Jednak po wielkiej burzy, przychodzi słońce… Po wielkiej kłótni-niesamowity spokój… I to uczucie, że wątpliwości mimo wszystko zbliżają nas każdego dnia co raz bardziej. Nie wiem co będzie za pare lat… Nie daję gwarancji… Wiem jednak, że będę walczyła.. Bo lepiej coś naprawiać, niż od razu wyrzucać myśląc, że się zepsuło…

    Pozdrawiam Cię Olinek.

  27. Nic dodać nic ująć…?? Super tekst i mega pozytywny.. Mam 33lata i z moją połowicą
    ,, walczę,, pół swojego życia tj. 16 lat doczekaliśmy się dwóch synów 6 i 3 lata jak w życiu raz lepiej raz gorzej ale jest ON i nie zamieniła bym za nic w świecie

  28. Olinek, jestem właśnie na etapie rozważania powiększenia naszej rodziny z 2 do 2 plus conajmniej jeden, a że moja siostra właśnie ma swoją 3 miesięczna księżniczkę to widzę wszystkie trudy i cienie macierzyństwa i to one spędzają mi ostatnio sen z powiek tak samo jak sąsiadka która właśnie dość głośno zachęca swoje córki żeby poszły spać… Nie mniej jednak to jak piszesz o tych blaskach pośród cieni to kolejny raz mnie przekonuje że jak kolwiek jest to decyzja trudna warto taka decyzję podjąć. I wyglądacie super każdy w swoich barwach maskujacych!

  29. Świetne zdjęcia i szczery wpis. Oby więcej takich współprac <3
    A u nas… wojna i miłość to chyba już norma, sprowadzanie niedziałającego złomu do domu "kochanie ja to naprawię albo chociaż wyjmę fajne części" (partner informatyk) lub "patrz jaką książkę kupiłam! nie wiem o czym jest ale ma śliczną okładkę" (bo dla mnie książki jak dla Ciebie kwiaty), no i wspieramy te swoje hobby, i siebie nawzajem, choć czasami "trudno tak razem być nam ze sobą, bez siebie nie jest lżej". Miłość jest taka piękna, jeśli związek nie zabija indywidualności człowieka, a podkreśla jego walory 🙂

  30. Zdjęcia sztos! Tekst też 😉 Cieplej się robi na sercu, kiedy się czyta, że mimo wszystko, nadal próbujecie. Pracujecie, nad sobą, nad wszystkim. Nie poddajecie się, jak miliony innych związków dzisiaj. Chyba jednak warto 😉

  31. Dziękuję Olinku za piękny tekst. Po przeczytaniu usiadłam i patrzyłam w ścianę przez 5 minut… U mnie „ciche dni” i tak już 4 lata. Po urodzeniu dziecka poczułam się odsunięta, świat stanął na głowie, nie mogłam zrozumieć dlaczego nie możemy tyle samo czasu spędzać razem co wcześniej, kiedy było nas dwoje, bolało, szukałam winy w sobie. Nie raz powiedziałam „nienawidzę Cię draniu” nie raz dużo ostrzej… i jakiś czas temu trafiłam na Ciebie no i…. zaorałaś. Moje podejście do siebie, do rodziny, do życia, do pasji. Zaorałaś moje serce a przede wszystkim głowę. Teraz wiem, że każda z nas w tej przestrzeni powinna znaleźć coś tylko dla siebie. Teraz jest czas na trochę zdrowego egoizmu bo nie ma nic gorszego jak sfrustrowana mama i żona. Właśnie, żona. Ja też opowieści o dwóch połówkach pomarańczy włożyłam między bajki. Ale chyba po to Ci nasi partnerzy są, żeby rozpalić a później przysypać wiadrem lody. Wtedy nie ma nudy. I póki są emocje to znaczy, że jeszcze nam zależy, bo wciąż walczymy, czasem razem a czasem przeciwko sobie. Wolę już takie emocjonalne huśtawki niż pustkę. A ja może i mówię, że „nienawidzę” ale bez tego drania nie wyobrażam sobie życia…. Dziękuję, że dzięki Twojemu tekstowi mogłam sobie o tym przypomnieć?

  32. No jak wyszło ? No wyszło zajebiście ! Świetny tekst z którym się utożsamiam mocno, też mam męża z którym popylam na imieniny w moro i wojskowych butach a ja w dresowej elegancji ?prócz tego mamy jeszcze trochę znacznych różnić on 22 lata starszy (nie że jakiś stary dziod )dwudziestoletni kanadyjski wychów robi swoje, inna mentalność mocno mnie to ujęło!!! 197cm wzrostu ja ledwo 160 cm !!! Wkurza czasem że łeb bym urwała ale nie oddam za nic na świecie! A Wy para jakich mało!!! Lubię Cię Radomsko!

  33. Echh… Kochany Olinku. Pięknie napisane. To cudowne, że mimo, iż jesteście tacy różni, to tak dobrze Wam ze sobą, mimo wszystko. U mnie było nieco inaczej. Póki nie zaszłam w ciążę czuliśmy się ze sobą dobrze. Gdy tylko zaszłam w ciążę, zaczęło się wszystko psuć. A przecież powinno być inaczej, prawda.? Gdy urodziła się córa, chociaż powinno być kolorowo i cukierkowo, było dużo goryczy, łez, smutku, samotności, obojętności i braku wyrozumiałości… Depresja poporodowa była uznana za lenistwo, za wymysły. Towarzyszyła mi długi czas, aż przerodziła się w depresję dnia codziennego, dotyczącą już rożnych aspektów życia. Ciągle to był wymysł, a od ojca mojego dziecka słyszałam tylko: „Zmieniłaś się. Kiedyś byłaś inna.” Wszelkie próby rozmowy na ten temat olewał przeglądając jakieś czasopisma i książki motoryzacyjne, lub szukaniem okazji na allegro. Dziś córa ma grubo ponad 3 lata. Ja od niedawna jestem singielką. Powoli się wyciszam. Uspokajam. Chociaż… Nadal mam bardzo kiepski sen, albo nie śpię wcale, albo 2-3 godziny. Jak widać… Nie zawsze dobrze się kończy.
    Mam nadzieję, że u Was nadal będą latać talerze, ale potem będziecie dzwonić do siebie, by dowiedzieć się, czy wszystko w porządku.
    Miłości!
    Uwielbiam Was 🙂

    1. U mnie 3 października okazal sie końcem mego małżeństwa, nas wykonczyla jego firma, 2 dziecko i na końcu pojawila sie kochanka, z którą spędził czas właśnie tego dnia. 2 października minęło 8 lat od ślubu, jestem w rozpaczy, ale przynajmniej nikt mnie juz nie upokarza. Zabieram się za rozwód. Ale ciesze sie ze inni ludzie mieli więcej szczęścia.

  34. Kochana, nie mam męża, mam za to narzeczonego, mamy wspólne mieszkanie, kota i królika 🙂 to takie nasze „dzieci” 🙂 różnimy się ogromnie, on myśli że ma zawsze rację ja na odwrót! Tak kłócimy się, drażni y nawzajem, ale kocham go za to że zawsze się martwi, wspiera, jest… Uzupełniamy się i zawsze staramy. Tak to znim chce tworzyć rodzinę i tak wiem że to nie jest takie proste. Dzięki za Twoje słowa! Dzięki że jesteś! Mario masz wspaniała żonę, a Ty Olinek wspaniałego męża! Macie też cudowna córkę! Kochacie się, wspieracie, jesteście! Buziaki! Piękna sesja 🙂 :*

  35. Zdjęcia super jak zawsze!! Olu dziękuje Ci za propozycje książki „Jak z nim wytrzymać „ przeczytałam ja i musze przyznać ze dużo mi pomogła w kontaktach z narzeczonym. Z tym tekstem tez sie utożsamiam ponieważ moja druga połówka ma fioła na punkcie samochodów, a zwłaszcza Ford potrafi wydać kupę kasy na to, a ja kompletnie tego nie rozumiem , bo dla mnie auto jest to pojazd który przenosi mnie z punktu a do punktu b, ale w miarę możliwości rozumiem chociaż często mam wątpliwości. Pozdrawiam i uwielbiam ‼️‼️?

      1. Próbuje mu czasem jakaś książkę podrzucić zeby moze cos przeczytał, ale cieżko ? ale ostatnio zażartowała ze będę na nim ćwiczyć stylizacje paznokci która ostatnio rozwijam, aż tak bardzo przeciwny nie był ?

  36. A u nas niestety przeciwieństw było zbyt dużo a zbyt mało zrozumienia. Po 15 latach skończyło się coś w co tak mocno wierzyłam. Ale nie poddaje się i wierzę, że jeszcze gdzieś tam żyje ktoś z kim stworzę taki Olinkowo Mariuszowy team 😉 cudownie się na Was patrzy, jesteście genialni 🙂

  37. Drogi Olinku jak zwykle robisz mi dzień. Budzę się i kładę się spać z Radomską. Za co Ci serdecznie dziękuję. A co do wpisu właśnie jestem po takiej burzy o bzdurę, bo patrzeć nie mogę jak mój osobisty brodacz po raz kolejny zapada się w sobie po trudach nieudanych wyborów i decyzji. Co rzutuje na naszą sytuację materialną. Ale nie o tym. Kochać to nie znaczy być jak dwie połówki czegokolwiek ale oznacza patrzeć w tą samą stronę. I mimo że dziś rozważam jak utopić to w porannej kawie którą mi zaparzy. Kocham mimo wszystko i powtarzam że jeśli w tym momencie jest nam źle i ciężko-to przecież tylko moment.

  38. U nas podobnie, choć często mówię do męża” drugiej takiej co z Tobą tyle wytrzyma nie znajdziesz” hahah i jasne mamy gorsze dni ale niepotrafie długo z nim nie rozmawiać. Talerze u nas nie latają ale czasem można mnie usłyszeć na parterze, ale kocham tego mojego gaminia i on mnie a naszym kontrastem… ja szpilki i elegancja ( kiedy tylko moge) a mój mąż dresy.

  39. Z mężem jesteśmy zupełnie różni. Jak z poczatku związku uważałam, że to fajne tak teraz często zastanawiam się jak to się stało, że jesteśmy razem skoro czasami jesteśmy z kompletnie innych światów. Każde z innym podejściem do życia, kompletnie innymi zainteresowaniami a jednak udaje nam się znaleźć wspólny temat i się dogadać. Jak? Nie mam pojęcia. Od 3 miesiący mamy syna i chociaz z początku było trudno i trudno nie raz będzie to cholera nie zamienilabym mojej rodziny na nic, cokolwiek by to było. Może bez nich bym miala więcej czasu i życie spokojniejsze, ale za to serducho strasznie puste. Bo mimo wszystko tak kocham, że czasami aż mnie to przeraża.
    Tekst jak zwykle sztos i w punkt. Życiowy tak jak lubię. I zawsze jak pojawi się nowy wpis to tylko czekam, aż mały zaśnie żebym mogła poczytać. Więcej wieczorów z Radomska poproszę ☺️

  40. Zdjęcie super ,tekst jak zwykle z jajem Ale….. 6 lat to serio malo .byłam dziewczyna 8 lat potem żona 12 przez cały czas było…chyba ok A 6 lat cud ,miód i orzeszki. Czy warto – warto zostało dwóch synów, mimo depresji i długów po rozwodzie .Ale 6 lat to ciut krótko na udzielanie rad chyba . A i to nie hejt to realizm albo wręcz cynizm .wybacz – może złe doświadczenie

  41. Czytając twój wpis zrozumiałam że czuje dokładnie to samo tylko nie potrafiłam tego ubrać w słowa. Świetny tekst i miło się czyta. Jesteście świetna para i wbrew pozorom kwiaty do moro pasują. Kocha się nie po coś lecz pomimo czegoś i to jest miłość. Szacunek jest najważniejszy. A Lenon jest takim waszym miksem że aż miło patrzeć. Nie miej wątpliwości ?

  42. Piękny tekst. <3
    U mnie czerń vs. jaskrawo pomarańczowe portki ratownika medycznego.
    Ale nie pyskuje za dużo. Boje się, ze zaatakuje mnie Pavulonem haha
    P.s. Zdjęcia poezja!

  43. Dziele z Pania zamilowanie do kwiatowych wzorow na ubraniach – koszul mam juz milion! Co prawda zaczelo sie zanim zaczelam ogladac Pani vlogi, ale to w duzej mierze wzbudziło moja sympatie. Apropo tekstu… rodziny jeszcze nie zalozylam, mieszkam natomiast z chlopakiem. Wlasnie siedzimy w osobnych pokojach, po sprzeczce i latajacych talerzach, o to, KTO WYRZUCI SMIECI. I musze Pani powiedziec, ze mam watpliwosc. Sam zwiazek jest trudny do utrzymania. Kiedy analizuje ilosc roznic miedzy nami, a potem widze marne podobienstwa..bardzo sie boje. Pani ostatnie wpisy o roznicach daja mi duzo do myslenia, wrecz mnie pokrzepiaja, choc wciaz nie jest lekko. Niemniej, dobrze wiedziec, ze za sciana inna kobieta tez chce rozszarpac milosc swojego zycia. Ide zakonczyc ten spor, a Pania goraco pozdrawiam! I zycze wieeeeelu ubran w kwiaty ❤️

  44. U mnie jest podobnie jak sie kłócimy to na maxa . Ale nigdy przenigdy nie żałowałam ze założyłam rodzinę. Moje dzieci sa wszystkim a vez starego tez juz bym nie umiala funkcjonować.
    Jesteście super…

  45. Jestem 15 lat po slubie i na poczatku nie bylo wcale kolorowo ale prawda jest ze trzeba sie „dotrzec”. Dzis nie wyobrazam sobie zycia bez mojego brudasa „mechanik”? Mega zdjecia 4 razy przelecialam wszystkie

  46. Świetny tekst! Zawsze to ulga poczytać, że inni z tym samym się zmagają. Sama związałam się z kimś tak bardzo różnym ode mnie. Docieranie było trudne i trwa do dzis, ale dziś po 10 latach wiem, że było warto. Chociaż też się czuje oszukana, bo nic nie przypominało bajek ani pierdół z komedii romantycznych, a raczej The Walking Dead i walkę 2 ludzi o przetrwanie ? I latające talerze i wojny domowe też nauczyłam się doceniać, bo to szczęście mieć z kim je rzucać, to znaczy że jeszcze nam zależy… Pozdrawiam serdecznie, tym bardziej, że sama żyje z takim „dzikiem” który podnieca się na widok noży i książek o rozpalaniu ogniska

  47. Łza mi sie w oku zakręciła. ? to chyba najpiękniejszy opis miłości jaki do tej pory czytałam ? wielkie brawa i ukłony Radomska ❤

  48. Mojemu już mężowi i mnie niewiele osób dawało szanse. Zupełnie inni, o odmiennych pasjach…a jednak? 2 sierpnia walnęło nam 10 lat „razem” . dziś nosimy obrączki na palcu, budujemy dom ale kocham to, że mmo wszystko się nie zmieniliśmy. Dajemy sobie nadal dużo swobody. Czasu na bycie samym ze sobą, na swoje pasje. I mimo że na pierwszy rzut oka to nie jest mój wyidealizowany książe z bajki to chyba (podkreślam chyba) nie zamieniłabym na nikogo innego. Dlaczego? Bo rzadko ma się prawdziwego przyjaciela który właśnie tak jak piszesz zadzwoni zapytać czy na pewno trafiłaś, koń Cie nie zabił i czy czekać z kolacją. I chyba (podkreślam chyba) to jest ta moja Miłość ?

  49. Ten tekst powinny przede wszystkim przeczytać te pary które są krok od założenia rodziny tak jak ja ? daje do myślenia i to megaaaa. Uświadamia wiele rzeczy i pozwala zrozumieć nasze pokrętne uczucia? dziękuję Ci za ten wpis bo dzięki niemu wiem że chęć tego ” mordu” nie jest u mnie dziwna, że tak po prostu jest i to nie jest nic złego- teraz wiem że to jest coś absolutnie normalnego zwłaszcza po przeczytaniu kilku komentarzy?

  50. Pasuje mu ta bluza w kwiaty ? Apropo miłości i nienawiści , cierpliwości itp no cóż życie ???? tylko w bajkach jest cały czas pięknie ,jak mój poszukiwacz również w moro ?zaczyna marudzić ,pozostaje mi mieć z tego pompę hehe bo ja to już się nawet czasami nie złoszczę ?.Lovki , pozdrawiam,tekst i foty sztos

  51. Świetny tekst i zdjęcia 🙂 ja już 15 lat męczę się z moim chłopem…8 lat po ślubie. Wiecie czemu jesteśmy razem?? Bo jak mi 15 lat temu powiedział,że się we mnie zakochał, to nie chciałam go krzywdzić, że ja nie i że spadaj na drzewo. Motylków w brzuchu nigdy nie było, ale jest przywiązanie i szacunek (chyba :P) Ktoś mi kiedyś powiedział, że w życiu chodzi o to by się dobrze żyło z tą drugą osobą, i nam się chyba dobrze żyje, za dużo ze sobą nie rozmawiamy, weekendy spędzamy osobno, myślę że do srebrnych godów dotrwamy 😉

  52. Jeden z lepszych twoich tekstów. Pełen miłości do męża, ale nie słodkopierdzący. Ja swojego Hałabałe poznałam 8 lat temu przez internet. Byłam pare tygodniu po rozstaniu. On pokazał mi, że nikt tylko on jest dla mnie i, że z nikim nie będzie mi tak dobrze. I miał rację. Mimo ciężkich chwil (straciliśmy córeczkę w 22 tygodniu ciąży), trwamy przy sobie i pomimo wszystko. Dużo miłości kochani Radomikorscy i bądźcie dla siebie zawsze takim wsparciem.

  53. No tak to już w życiu bywa, że przeciwieństwa się przyciągają. Ja z moim mężem jesteśmy z dwóch zupełnie różnych światów, a właściwie to krajów. Dwa kraje, dwa języki, różna kultura, różne zdania na różne tematy. Jest jednak coś co nas łączy. Łączy nas miłość do siebie i do naszego dziecka i nawet jeśli czasami jest źle, to patrzę wtedy na naszego szkraba i myślę sobie…warto było.

  54. Niby z rodziną wychodzi się najlepiej na zdjęciach cy jakoś tak.. Ale od Was faktycznie bije takie ciepło i zdecydowanie miłość. I co z tego, że jedno drugie wkurza niemiłosiernie. Ja strzelam piorunem jak mąż nie dosypie cukru, a on musi znosic to że jestem totalną łamgą 🙂

  55. Zdjęcia sztos! Żeby ktoś mi i mojemu M. zrobił (niekoniecznie w tej stylówie, bo Marcin Programista to jednak woli geekowskie koszulki i kratę)…
    My staż mamy dość krótki.. Ale nie długość a jakość się liczy. A Marcin to pierwszy człowiek na tej planecie, któremu nie miałam ochoty wybić zębów i którego nie poprawiałam za „wziąść” zamiast „wziąć”. I już wtedy na tej pierwszej randce wiedziałam, że moja wewnętrzna polonistka nie będzie Go poprawiała (bo i tak tego nie zapamięta). I z tego wszystkiego jesteśmy na etapie „wziąść kredyt”. I cieszę się, że z Nim. A nie z nikim innym.

  56. I zaorała. Mega zdjęcia, mega tekst. U mnie jest podobnie. Tylko jeszcze nie tworzymy rodziny. Moro, kwiaty.. Kwiaty nie tak mocno jak u Ciebie. Jesteś królową kwiatów. ??

  57. Tekst jak zwykle na medal. Zdjęcia można oglądać godzinami i podziwiać waszą odmienność w byciu razem. Ja z mężem 11 lat, choć po ślubie dopiero 1.5 roku. Talerze nie latają, ale kłócimy się aż iskrzy. Ja raczej z tych nerwowych, pyskatych i z niewyparzonym jezorem. Często mam ochotę wystrzelić Go w kosmos, ale szybko orientuje się że cholernie bez niego było by mi nudno. I była bym strasznie zazdrosna że znowu odbył podróż zycia w kosmos, tak samo jak przeżywa podróże na motorze. Bardzo mnie kici żebyśmy jeździło razem, ale jest w domu jeszcze 5-cio letnia córka ( pokroju Lenona- W pozytywnym znaczeniu ?) i zawsze tylu glowy mam że w razie W ktoś dziecko musi wychować. Często mam ochotę to zabić, ale nie wyobrażam sobie życia bez niego, bez jego żartów i poczucia humoru. Potrafi mnie rozsmieszyc nawet wtedy kiedy uśmiech jest ostatnia emocja której mogła bym się po sobie spodziewać ? pozdrawiam i żyjcie razem kolejne 100 lat ? jesteście najlepsi ?

  58. Zdjęcia najlepsze na świecie. Lepsze nawet niż wszystkie sesje
    ślubne razem wziete. Tekst też potrzeby i ważny. Miło wiedzieć, że moje życie nie odbiega od normy wykreowanej przez innych blogerów, którzy mówią tylko jak jest cudownie, jak się zawsze rozumieją i nigdy na siebie nie krzyczą tylko zawsze siadają do stołu i rozmawiają godzinami… Uwielbiam Cię za szczerość, autentyczność i za to, że mimo że jest Ciebie więcej to się nie sprzedałaś. Dziękuję.

  59. Tak trzeba żyć. Ja tez bym czasem męża ukatrupiła, ale nie zrobię tego bo będzie mi się bez niego okropnie nudziło. On tez mi w kółko powtarza ze mu się nie opłaca zmieniać na inną, od nowa się starać, kupować prezenty – a tak na prawdę wiem ze nie chciałby innej. ?❤️

  60. Tekst świetny. A z tymi połówkami to tak różnie bywa.Raz lepiej ,raz gorzej. Czasami kłótnie są ,a jakże by inaczej.Nie jest idealnie,bo nie ma idealnych związków,ale ja za nic bym się nie zamieniła.

  61. Zdjęcia piękne.

    Ale to by było na tyle. Tyle zapowiadania, że sztos, że petarda. A tu jebut. Reklama. To się dopiero nazywa samozaoranie. ;/

  62. Okeeeej, przeczytałam o dziwo ze zrozumieniem co się często nie zdarza 😉 Nie mam męża, dzieci ba nawet czuje, że dorastam bo siedzenie z dziećmi w poczekalni mnie denerwuje 🙂 Ale jako gówniara mogę powiedzieć, że dobrze uświadamiać małe dzieci, że nie ma księcia czy księżniczki, którzy uratują nas z wieży. Moja Mama wychowywała mnie na silną, niezależną kobietę, która wie, że nie ma dwóch połówek na całe życie, że jeśli chcemy tworzyć związek to musimy się uzupełniać i iść na kompromisy. Oczywiście dla mnie nadal kompromis oznacza tyle, że ktoś się ze mną zgadza, ale powoli zaczynam zauważać sens tych słów. Ja i mój facet jesteśmy z zupełnie innych światów. Ja – rozkrzyczana, roześmiana, wszędzie mnie pełno i jak na Olinka przystało (chociaż na mnie mówią Olcia częściej) kocham wszystko co ma kwiaty. Nawet tatuaz musiał być kwiatowy. Kamil – oaza spokoju, domator, totalna powaga, chociaż lubi kwiaty, ale te żywe bo „tatuaże to niszczenie ciała”, a jednak przez prawie 5 lat jakoś dajemy radę. Ja krzyczę, on milczy, ja tłukę kieliszki, on milczy. Ale pomimo tego gdy mój wiecznie milczący facet, którego widzę rzadko bo studiuje daleko od domu mówi mi, że uśmiecha się tylko jak mnie widzi i jestem jednym z niewielu powodów do uśmiechu to pal licho te kieliszki, kupi się następne w IKEA bo przecież są tanie 🙂

  63. Super tekst i cudne zdjęcia, uwielbiam was.
    U mnie w małżeństwie disco polo, męża walczy z moim ciężkim rockowym duchem. Mnie zalewa jak on włącza mi kolejny hit podekscytowany mówiąc „no musisz to usłyszeć” a jego jak wraca do domu a ja podaję obiad słuchając nightwisha ?

  64. U nas początek ale trwa walka pomiędzy światem IT + samochody a światem książek, gotowania,zwierzątek i kwiatków (tak wiem dużo tego ale nje mogę sie zdecydować ??‍♀️) i tak mamy rożne potrzeby i rożne wizje rozwiązywania codziennych spraw. No i na chwile obecna zyjemy na odległość (takie życie taka praca rachunki same sie nie zapłacą). Niemniej jednak to do niego chce zadzownic/napisać zaraz po przebudzeniu i z nim sie dziele swoimi porażkami i sukcesami bo to dzieki niemu poczułam totalnie zaakceptowana (ja siebie akceptuje, zeby nie było :)) ale żaden inny człowiek nie dał mi tak bezawarunoowego wsparcia i akceptacji. Także tekst jak zwykle fantastyczny brawo proszę Pani ?

  65. Dokładnie zgadzam się z całym zawartym tekstem w poście. Im więcej wkładasz pracy, egergii i poświęcenia tym szczęśliwszy sam się stajesz mając rodzinę która rozumie Cie, Twoje zwyczaje, dziwactwa jak nikt inny 🙂 W kupie siła:P

  66. Nasz kontrast:
    Klucze nasadowe i pędzle do makijażu ?
    Nasze życie opisuje jedno „kto się czubi ten się lubi” ?
    Dla mnie rodzina to wszystko. I wszystko jest moja rodzina. Uwielbiam czasami wyjść i iść byle gdzie żeby pobyć sama odpocząć, ale po 5 minutach mam ochotę wracać to domu. To tego szumu przepełnionego śmiechem synów i nieustającym marudzeniem męża ?
    Często leżąc w nocy pełnej ciszy, który przerywa chrapanie starego myślę sobie „Jak ja żyłam kiedyś?” „Jak ja wgl mogłam bez tej mojej trójki facetów zyc”?
    Teraz wiem, że mimo sprzeczek. Tego że mam ochotę czasami pójść i nie wrócić zawsze będę wracać to mojego domu wariatów. Bo tu jest moje życie. Najpiękniejsze życie o jakim nawet nie marzyłam ?

  67. Mega zajebisty vlog 😉 pogratulowac tak mieszanej i zwarjowanej rodziny. A gdy bym miala porownac swoje malzenstwo z 11 letnim stażem to czarne (ja)& biale(on) …. 😉

  68. Super zdjęcia i super tekst!! ❤️
    Jak dobrze przeczytać i upewnić się,ze w większości rodzin pada tekst „zabierz dziecko bo ciąg dalszy zobaczysz w wiadomościach” padłam !! ?❤️

  69. Trochę, jakbym czytała o siebie i swoim mężu ? Chociaż często wszystko fruwa i padają słowa, ktoórych nie powinno się mówić, to wiem, że tylko przy nim mogę naprawdę wybuchnąć, a kiedy mu wykrzyczę, że go nienawidzę, to słyszę ” Nie prawda. Kochasz mnie, tak jak ja ciebie. „

  70. Przeczytałam Twój wpis właśnie po kłótni z moim partnerem, szczerze nie jestem w stanie powiedzieć o co poszło 😀 ale siedzę twardo w salonie przy Pani Gadżet, on w sypialni na konsoli. Dzisiaj już nie będziemy na siebie patrzeć, rozmawiać ani tulic do snu. Uwielbiam za to poranne momenty, kiedy mimo wszystko będziemy życzyć sobie wzajemnie miłego dnia 🙂 Żadne z nas nie będzie pamiętało dzisiejszego wieczoru 🙂 Również jesteśmy zupełnie inni i nie wyobrażam sobie życia z osobą podobna do mnie. 😉
    Jak zwykle świetny wpis!
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

  71. Po przeczytaniu wpisu stwierdzam, że róże, stokrotki i fiołki pasują idealnie do wojskowych barw. Trzeba to zestawienie podrzucić na mediolańskie salony, niech się Diory, Givenchy czy inne Dolce i Gabbany uczą, jak zestawiać tkaniny, by wyszło piękne, cudnie dopełniające się połączenie.
    Ja dopiero uczę się w miłość, mam nadzieję, że za kilka lat będę mogła z równym ciepłem i miłością mówić o swoim związku tak jak teraz Ty. Choć kunsztem literackim nigdy w życiu Ci nie dorównam, nawet nie spróbuję, Królowo Słowa. 🙂
    Ze swojego prawie 3-letniego, związkowego doświadczenia mogę dodać, że prawdziwa miłość w dużej mierze rodzi się z przykrych doświadczeń. Albo inaczej – wtedy się ujawnia jej moc.
    Mój narzeczony oświadczył mi się w chwilę po moim powrocie z sali operacyjnej. Pielęgniarki martwiły się, że płaczę z bólu, a mój mężczyzna im powiedział, że płaczę dlatego, że właśnie sobie uświadomiłam, co właśnie zrobiłam, czyli zgodziłam się wyjść za największego idiotę świata.
    A prawda jest taka, że ryczałam po prostu ze szczęścia. Wtedy nawet ból połamanych kości nie był ani trochę dokuczliwy, endogenna morfina załatwiła sprawę. Nie było blasku świec, nie było księżyca ani gwiazd, romantycznych spacerów, wiąchy badyli ani pierścionka, a była to najpiękniejsza chwila w moim życiu. Mam nadzieję, że jeszcze wiele dobrych i pięknych chwil przed nami, w lepszych i bardziej łaskawych okolicznościach. 🙂
    Choć już teraz irytują mnie wszędobylskie śrubki, uszczelki, śrubokręty, wkrętarki, wiertarki i drukarki 3D, a to dopiero niecałe 3 lata i żadnego cyrografu o oddaniu duszy nie podpisałam, nawet wspólnego kredytu nie ma, więc żadnych zobowiązań, „póki śmierć nas nie rozłączy” nie ma i różnie to może być. Może warto się pospieszyć i szybko obiecać miłość, wierność i uczciwość, zanim człowiek stwierdzi, że to się nie opłaca i bez sensu? 😀

    Dużo miłości dla Was, Radomikorscy, bo piękna z Was rodzina. Migawki z życia, jakie prezentujesz, sprawiają, że człowiekowi krew w serduszku się podgrzewa i rozlewa się przyjemnym ciepłem, szczególnie teraz – w jesienne dni. Jesteście cudną rodziną, niezwykłą w swej zwykłości i codzienności. 🙂 I dowodem na to, że można wieść normalne życie, a być przy tym szczęśliwym, bez zbędnego zadęcia, pozowania i udawania, jakiego pełno w internetach. Kocham Waszą autentyczność. <3

  72. U nas od 5 lat konsola (on) vs. Książki (ja), domator vs. nałogowy spacerator.. ja chcaca wiecznie rozmawiać kontra on który nigdy nie widzi problemu. Od 5 lat walczymy ze sobą, o siebie, o nas. Od 5 lat się kochamy i mimo że różni nas tyle że na księżyc wydaje się blisko to nie umiemy bez siebie żyć. Choć by bez tej małej kropki nienawiści na mesendzerze która jednak pokazuje że warto, że jest dla kogo i po co. I mimo że nie wrozyli nam długiej przyszłości to my na złość im pokazujemy im środkowy palec i idziemy razem w tą samą stronę ramię w ramie czasem się szturchajac i śmiejąc się jak głupki

  73. No dotarłam do pola dodawania komentarzy ! Tekst sztos ! Czyta się jednym tchem ! Prawdziwy mądry i taki taki życiowy.! Widać nie ma związków doskonałych ! I takich nigdy nie będzie bo by było nudno!

  74. Bardzo dobrze napisane…
    Nie chce mi sie pisac jak u nas bo po co sie wkurwiac 😉 serio..jest jak na hustawce,kocham go…ja sie hustam a on jak z matrixu ugina się przede mną :)…o jezu..wiesz o co mi chodzi.
    Zdjecia bardzo piękne…Lenka super :):):)
    Pozdro

  75. Wredne dzieci jak moje które od dnia narodzin nieustanie dają popalić i mnie i mojemu, ON który nie podziela mojej pasji do muzyki odwalonej na full w samochodzie, a ja jego spania w każdej możliwej sytuacji i porze. Kontrast lubią się przyciągac ale wiem że dużo można wypracować i zmienić przez kompromisy i szczere rozmowy. Koty terlz trzeba czasami podrzeć oczywista sprawa ale lepiej do łóżka kłaść się pogodzone mu. Bo mi zawsze tak serce mięknie na wieczór ale bywa że zagryze wary i idę spać do salonu. Każdy tak ma. Nie ma idealnych bab, chłopów i związków a do tego dzieci to już wogole. Radomska czasem nie trzeba Go rozumieć żeby kochać?

  76. Świetny tekst! Może nie mam dużego doświadczenia bo żona jestem zaledwie od miesiąca, ale decyzję o slubie podjęliśmy bardzo szybko bo po zaledwie pół roku od poznania przez neta 🙂 rok przemeczylismy jakoś na odległość (dzieliło nas 80km) widywanie się tylko w weekendy, chociaż czasami mnie zaskakiwal w pracy przyjechał tylko po to żeby mnie przytulić spędzić godzinę lub nawet nie i wracał do pracy. Od roku mieszkamy razem, mamy różne charaktery ja choleryk on totalne przrciwienstwo. Ja krzyczę, trzaskam drzwiami a on się śmieje i mówi że jestem kochana wariatką. Przed weselem niestety musiałam organizacja na miejscu zająć się sama, co mnie jako kobietę silna i ogarnięte trochę przerosła ale co chwile dzwonił wspierał a rozmowa zaczynała się słowami ” wszyscy żyją, kogo już zabilas? ” czyż to nie są wspaniałe słowa wsparcia i zrozumienia?

  77. To naprawdę pokrzepiające, że ktoś tak szczerze opisuje swoje życie, a nie jedynie te dobre momenty wspierania, spędzania wspólnie czasu.. człowiek uświadomia sobie, że to iż kocha swoją drugą połówkę ale średnio raz na trzy dni ma ochotę ją zamordować i zakopać a później jednak odkopać bo komuś trzeba się wygadać jest całkiem normalne. Mam taką małą pretensję do świata dlaczego z mlekiem matki nie płynie wiedza, iż związek to przeogromna sztuka przeogromnego kompromisu, to by ułatwiło calożyciowy etap 'docierania’.. generalnie dzięki Ci za pomoc Olinku.

  78. Super tekst ? u mnie serio podobnie Ale to już dawno zauważyłam.. A może tak ma każda? Mnie teraz i mego czeka mega próba:D początkiem stycznia rodzina się powiększy i Barbara coś czuje odwróci nasze życie do góry nogami. Zobaczymy co to będzie:d

  79. Olinek, piękne zdjęcia! … i „pełne Ciebie” przemyślenia, pytania, próby odpowiedzi… Lekkość pióra, jak zwykle 🙂 U nas wygląda to tak, że gdybyśmy byli podobni to byśmy się chyba wytłukli. Z drugiej strony w naszych różnicach ostatnio widzę coraz więcej podobieństwa:) Dla mnie męża jeszcze nikt nie wyprodukował Ale właśnie chyba jedynie on jest w stanie utrzymać ciężar naszej zwariowane trójki dzieci i jeszcze większej wariatki czyli mnie. Fakt ten, że podróżuje sporo pozwala mi nawet czasami za nim zatęsknić i widzę w tym też plus, że mam swego rodzaju „róbta co chceta” pare dni w miesiącu. Zwykle wtedy latam po lekarzach bo życie po prostu wie kiedy matce „się nudzi”. Jest jak jest, bo te „jest” wybrałam świadomie i za konsekwencje albo płacę albo staram się czerpać z nich radość. ¡Qué viva la vida!

  80. Wczoraj groziłam rozwodem, a dziś fajnie się patrzy jak śpi ? Olinku w punkt! Kto, jak nie rodzina najbardziej doprowadza do białej gorączki?!
    A Mario powinien czasem wrzucić te kwiatki, zamiast moro ?
    Make love not war ✌??

  81. No kuźwa przepięknie !!!!!! Cud miód i malinka ( z słoiczka z kaszą ) chemia ! Miłość ! Szacunek ! Oddanie !
    Nie wiem jak jeszcze opisać i tekst i zdjęcia ? szapo ba dla osób biorących udział w tym projekcie ! Szczerze nawet by mi nie przeszkadzał o że mój facet lubi lasy bagna itp . Dla tych zdjęć i tekstu jestem w stanie zrozumieć wszystko ?????

  82. Nie mam jeszcze rodziny co prawda, ale żyje z moim partnerem od 4 lat pod jednym dachem. Bardzo często my ochote zostać mordercami, ale nie wyobrażamy sobie życia bez siebie, bo tak naprawdę „kto mnie będzie wkurzał?”. Przecież ciągle miło być nie może. Nasze kontrasty hmm, on kocha sporty ekstremalne (w które ciągle próbuje mnie wkręcić), a ja wolę pracować z ludźmi, którzy doznali urazu podczas takiego sportu (jestem fizjoterapeutą) więc tak naprawdę, bez niego nie było by mnie.

  83. Bo najbardziej wkurzają nas te osoby, które najbardziej kochamy. 🙂 Piękne zdjęcia, spoko tekst – czasem Radomska napisze coś sensownego. 😛 Pozdrawiam!

  84. Radomska, ty to umiesz w marketingi!
    Żeby się tak rozbeczec w tramwaju przy czytaniu Twojego tekstu… ;*
    Jest moc! A zdjęcia najpiękniejsze na świecie!
    (Już pomijam fakt że nawracasz mnie na ciuchy w kwiaty…;) )

  85. A no i właśnie. Tekst za zawsze w punkt. My ze Starym też się różnimy. To ja jestem człowiek lasu ( z wykształcenia i z natury ) a On programista. Nasze życie to wyzwanie, jedna wielka walka o swoje racje i przekonania. I choć nie ma tygodnia, w którym bym nie pomyślałam że kiedyś zakopie go w tym lesie to i tak wygrywają myśli, że przecież ja nie chcę nikogo innego, że przecież zycie ogólnie jest do dupy tylko chwile w nim są szczęśliwe.

  86. Nie mam rodziny i mam 21 lat.
    Ale moj facet doprowadza mnie dziennie do napadu furri moze ze 2 do 6 razy. Związek 4 lata pachnący jak ogrodowa róża.. po zamieszkaniu jedzie jak Durian. Mimo to kocham go, chociaż najchętniej bym mu patelnią przywaliła. I boję się co będzie gdy juz poprosi mnie ” wariatko wyjdz za mnie ” . A ja będe się bała żyć w takim niewybuchu z przed II wojny..
    Marzy mi się dom wspaniały, ale wątpliwość czy dam radę jest wielka jak cholera.
    Dzięki Radomska-Mikorska że jestes z nami 20 i 40 latkami ?

  87. Olinek jak zwykle w punkt! Ja co prawda samotna mama od 2.5 roku ale radzę sobie świetnie. Może po drodze spotkam kogoś kto zechce dołączyć do naszego teamu ? teraz mój mały 4letni mężczyzna jest moja miłością a przy okazji przypomnieniem że cierpliwość czasem się kończy
    ?
    Uwielbiam Twoje teksty!

  88. Ostatnio w moim kryzysie egzystencjonalnym spowodowanym chyba macierzyńskim i sporym kryzysem w związku, Twoje teksty przychodzą jak miód na moje serce. Dobrze wiedzieć, że inni mają takie same rozterki życiowe, a nie ja jedyna na tym globie jestem poszkodowana, bo co 5 min stwierdzam, że ojciec mojego dziecka to bezmózgie yeti.

  89. Ja z Moim jesteśmy parą od 6 lat. Od prawie 4 mieszkamy razem. Bywa różnie, raz lepiej, raz gorzej. Wiele razy powtarzałam, że kiedyś go zabiję i każdy sąd mnie uniewinni ? ale…. Ciągle się docieramy i się nie poddajemy. Ostatnio wychodzimy na prostą.
    A tekst oczywiście jak zwykle świetny. Czekam na Waszego wspólnego vloga.

  90. U nas czasem gorzej niz moro i kwiaty, ale po 8 latach razem z czego 6 po slubie – da sie! Mielismy kilka kryzysow ale chyba sie docieramy 😉

  91. Taa…niby podobni a jednak ogień i woda, skąd ja to znam! No ale który inny by nas zrozumiał i z nami wytrzymał hahah! Choć drugi raz już bym tego małżeńskiego miodu nie chciała próbować! Z każdym żadnym

  92. Wielkie, czarne oczy i piękny uśmiech tak mnie urzekły, że poprosiłam, żeby mnie odprowadził do domu. Od tego wieczoru minęło 31 lat, a my nadal idziemy razem. Życie dało nam po dooopie już na starcie, nasza pierwsza córka, pierwsze dziecko, miałaby dziś 25 lat i 5 dni… Tamten październik zweryfikował wszystkie nasze przemyślenia, marzenia i chcenia. Boleśnie i niespodziewanie. Zrozumieliśmy, że my, jako rodzina, jesteśmy największą wartością jaką mamy. Przez te lata nie raz mój niepoprawny optymizm ratował nasz związek, ale warto było! Dziś mamy wielką rodzinę: troje własnych i dwoje „nabytych” poprzez związki naszych dzieci dzieci. Wkraczamy w nowy wymiar bycia razem, zaczynamy „nowe życie” we dwoje ??

  93. Jakbym trochę czytała o swoim związku… u nas też jest masa różnic, staż mamy nieco dłuzszy, ale nadal to ciężka praca! Bardzo podobał mi się tekst:)

  94. Radomska, nawet nie wiesz jak bardzo w punkt trafiłaś z tym tekstem. Już ciul z tym, że sponsorowany – przekaz taki, że o ja cię. W punkt potrzebny w moim życiu. Jesteśmy z Moim w takim momencie, że zaczęliśmy się denerwować – bo mamy inne przyzwyczajenia, bo interesują nas inne rzeczy, bo on jedzie w Bieszczady i nie myje się trzy dni, a ja to bym owszem pojechała, ale z gwarancją że rano umyję głowę w ciepłej wodzie. Że ja 4 języki, chcę kolejne, ale najpierw zrobię jeszcze jakieś studia, a on po angielsku ledwo, a uczelnię skończył po pierwszym semestrze. Mieszkamy razem 5 miesięcy i co rusz dowiadujemy się czegoś nowego. Fajnie jest przeczytać, że to nieważne, że są istotniejsze rzeczy – bo chociaż nie mamy żadnego Lenona, to niczego bym nie oddała za poranne ładowanie akumulatora przytulasami. Że nie trzeba być identycznym, żeby stworzyć fajny związek. Zresztą… Gdzie ja bym wytrzymała ze swoją kopią :).

  95. 6 lat razem 1.5 roku po ślubie. Do ślubu było wszystko pięknie i ładnie. Po ślubie wiele się zmieniło. On się zmienił. Inaczej się odzywa, przeszkadza mu to co wcześniej nie przeszkadzało. Zgrana para okazuje się nagle słabym małżeństwem. Wyjścia są dwa. Uda się albo się pożegnamy.

  96. Genialny pomysł, tematyka, stroje miejscówka!
    Lubię jak piszesz, lubię wnioski i wątpliwości.
    Czuje nie dosyt. Szykowałam się dłuższą lekturę, na temat rodziny związku. Jest mi mało. Chcę wiecej.Pozdrawiam

  97. U nas też kontrast lenistwo vs działanie 😀 Ja mogłabym cały dzień przesiedzieć w domu na kanapie, a mąż musi działać- praca, sport cokolwiek byle nie siedzieć 😀 Mamy 14 miesiecznego synka i te poranki wspólne w łóżku nie zamieniłabym za nic!

  98. Olinku, sesja jest CUDOWNA – a totalnie zakochałam się w zdjęciu, gdy ty robisz selfie, a Mario bawi się bronią <3

    Wpis idealnie obrazuje związki – jednego dnia miód i malina, a drugiego własnoręczne kopanie dołu w ogórku i szukanie w internecie informacji, jak ma być głęboki, by nikt nie znalazł ciała. To już nawet nie sztuka kompromisów, tylko decyzji: z nim chcę być, choćby mnie miał codziennie do szału doprowadzać.

    Ja jestem na etapie początków wspólnego mieszkania – dopiero drugi tydzień pod jednym dachem, a na koncie zaraz będzie zaledwie 10 miesiąc razem. Więc jeszcze dużo do "odkrycia" przed nami.

    Tylko talerze musimy oszczędzać, bo na razie ich ilość jest bardzo limitowana 😉

  99. Olu uwielbiam Ciebie i Teoje teksty ! Są takie prawdziwe. Jak to mówi tekst piosenki miłość to nie pluszowy miś. Co prawda nie jestem żona ani matka (kiedyś pewnie to nastąpi jak znajdzie się taki odważny ? ) ale jestem w związku już prawie 7 lat. Czasami mamy ochotę się pozabijać, ale tak jak piszesz powstrzymuje Nas od tego wiezienie. Pozdrawiam serdecznie Olu !

  100. Tak, mam wątpliwość. Ba! Nie wątpliwości, a wątpliwości. Setki. Codziennie.
    Z uczelni jadę do pracy, z pracy na uczelnię, żeby wrócić do domu o 20:30 i móc coś ugotować, sprzątać, rozwieszać pranie i delektować się widokiem ukochanego grającego w coś na komputerze, bo przecież był w pracy, jest zmęczony i nie będzie zmywał. Potem idę się wykąpać i kładę się do łóżka w towarzystwie dźwięków klikającej myszki. Nad swoje zdrowie psychiczne i wydolność przekładam co tydzień wymuszany pomruk „Ja Ciebie też”. Głupota w czystej postaci. Jednak przychodzi moment, kiedy raz na ruski rok ma dobry humor i patrzy na mnie tymi gałami mówiąc „Halynka…”. Wtedy mięknę.
    A przy tym wszystkim trzyma mnie świadomość, że na swój dziwny sposób mnie kocha, a po każdej siarczystej kłótni następuje poprawa o 0,5% i pojawia się nadzieja, że może być dobrze. Nie idealnie, bo nie miewam takich złudzeń, ale chociaż dobrze.

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.