„4 procent szans”. Historia, którą musisz poznać. MUSISZ.

To będzie historia prawdziwa do bólu, nieporozumienia i łez. Zmienię dekoracje i imiona, bo jej bohaterowie mogliby sobie nie życzyć, by wystąpić w tym tekście, choć najchętniej postawiłabym ich na piedestale i kazała światu klaskać. Wznieść owacje: im, nieprzewidywalności życia i życiu samemu w sobie. Mimo wszystko.
Nigdy nie byłam fanką statystyki. Na studiach spędzała mi sen z powiek. Odkąd wiem, jak robi się badania społeczne, nie przekonuje mnie żadna większość i monumentalny procent. Na pohybel podstawom wiedzy socjologicznej. Czasem to te najmniejsze wartości decydują przecież…

***

Paweł długo nie mógł ułożyć sobie życia. Koledzy już zdążyli pokłócić się z żonami o to, że zapomnieli o kolejnej rocznicy ślubu, a u Pawła – cisza. Kilka prób, rozczarowań i bilans ujemny – w małych miejscowościach nadal pokutuje przekonanie, że jak jest się samym po 30-tce, to coś Ci jednak w życiu nie wyszło. Rodzice Ani chcieli, żeby jej wyszło aż za bardzo. Dlatego zmusili ją do ślubu w wieku 18 lat. Kogo obchodzi szczęście dziecka – tego w białej sukni i tego kolejnego, w drodze, kiedy ludzie patrzą i trzeba jakoś gorsetem zatuszować, a potem udawać, że córka przyszła na świat po po Bożemu. Jako „wcześniak”, 3 miesiące po ślubie.

Spotkali się już jako dorośli. Trochę przez życie poturbowani. Bez karkołomnych oczekiwań i górnolotnych słów. Szczegółów nie znam, więc nie puszczę wodzów fantazji, bo to nie tylko historia o miłości. Ot, postanowili podzielić razem życie. Na dobre i na złe, mając już pojęcie, co to znaczy. Bez brokatu. Ot, żeby razem przebrnąć przez każdy zwyczajny i ciężki poniedziałek, a wieczorem móc zapytać: „Zrobić Ci herbaty?”.

Paweł chciał zostać tatą, a Ania to wiedziała. Termin ślubu ustalony, decyzje podjęte,  odpowiedzialność za siebie nie raz zweryfikowana, ostatni dzwonek. Udało się. Wesele było zaplanowane z chrzcinami. Po mszy skromne przyjęcie. Oboje wiedzieli, że nie mają już ochoty na spektakularne bale, że to już nie czas, kiedy marzy się o spędzie 200 osób i sukni z trenem, by wzbudzić zazdrość u koleżanek. Piękna formalność. Paweł większość życia służył w kościele i po prostu bardzo chciał Ani przysięgnąć wszystko jak należy, po Bożemu.

Kto organizował wesele, nawet skromne, ten wie, jakie to upierdliwe. Kłótnie z teściową o bukiet, awantury z narzeczonym, którego nie obchodzi, czy zaproszenia będą w kwiaty czy pszczółki, miało być miło, w końcu chwila jak z „Dirty Dancing” i the time of my life, a tu pani z cukierni twierdzi, że tort nie może być z owocami, a ciotka upiera się, że do drugiego dania musi być albo schab albo ryba, bo wujek Staszek nic innego nie zje, a jak nie zje i na czczo wypije, to potem ma kłopoty z trzustką! I  do tego rosnący brzuch przyszłej panny młodej. A w nim hasająca beztrosko – panna Antonina.

***

Czerwiec. 3 miesiące do ślubu. Ania jedzie ze swoją pierworodną córką autem, rozmawiają, a może kłócą się, że młoda znów wisi w telefonie i nie ma ochoty słuchać, dlaczego na weselu mamy nie może mieć trampek. Stresujący czas, dużo emocji, pracy. Ósmy miesiąc ciąży. Przydałby się reset. Ale to życie, nie bajka. Gdzieś między przymiarką sukni, a dopraszaniem ostatnich gości, w biegu, w aucie, zatrzymuje się świat. I chce runąć. Ania traci przytomność w czasie prowadzenia samochodu. Nastoletnia córka zachowuje trzeźwość umysłu. Dzwoni do przyszłego ojczyma, wzywa pomoc. Ciągu dalszego Ci oszczędzę, jest bolesny, intymny i nie mam prawa się nim dzielić. Ania nie zemdlała ze zmęczenia. To nie było „nic groźnego”. Jeszcze nie wszystkich udało się zaprosić na wesele, a życie chciało zapraszać na pogrzeb. Podwójny. 2 kobiet na które Paweł czekał całe życie i które to życie chciało zabrać.

***

Tętniak to taka bomba, która wybucha bez zapowiedzi. Na przykład w aucie, w drodze do kwiaciarni, gdzie masz ustalić kolor swojej wiązanki ślubnej. I zmusza wszystkich, którzy przygotowywali się na Twoje wesele do zastanowienia się, co jednak, jeśli bukietu gratulacyjnego nie będzie, co jeśli trzeba będzie zadzwonić do kwiaciarni i poprosić o taki z szarfą…

Antonina wyciągnięta drogą cesarskiego cięcia i rozdzielona z mamą. Sama, bo rodzice jeszcze przed ślubem, a przed ślubem ojcostwo musi potwierdzić mama. Mama na OIOMIE. W stanie krytycznym. Tosieńka sama. Kluczowe godziny po narodzeniu, bujnięta pewnie w swojej mydelniczce dla noworodków przez przypadkową położną. Dogrzewana lampami, zamiast całusami mamy. Jej tata nie może wejść, przytulić, jest w rozsypce. Jak jego życie. Jak życie Ani i obu jej córek.

Lekarze nie dają nadziei.
4 procent szans na przeżycie.
To tyle, co nic.
Synonim „nie miejcie złudzeń, przygotujcie się na najgorsze”.

Nawet jeśli się uda, to kto wychodzi z takich rzeczy bez szwanku?Nikt! Prawie nikt!

Dramat martwej mamy, czy mamy warzywa, to nadal zbyt wielki, zasrany, niesprawiedliwy dramat. Serca wszystkich rozdarte. Łzy płyną strumieniami, a siarczyste „kurwa mać”, „dlaczego?!” przeplata przeszywająca cisza oczekiwania i szepty gorliwie wznoszonych modlitw.

***

Nie mielismy ochoty na to wesele, sami młodzi też nie bardzo, w końcu to formalność. Cześć rodziny skłócona, taka impreza to masa wydatków. Niektórzy nie wiedzieli czy pójdą, inni chcieli być tylko „bo wypada” – jak to w życiu. Zwyczajne historie ukryte za każdym „wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia”.

Połączył nas dramat.
Padliśmy na kolana.

W ciszy.
Najbliżsi bali się mówić, dalsi krewni pytać. Nikt nie wiedział, co będzie.
Wolał nie wiedzieć niż przyjąć to, co rozsądni ludzie i lekarze uznawali za pewne.
Nic się nie da zrobić. Tętniak – 4mm na 8 cm. Czołg wśród fiatów 126p.
Można było tylko nawiercić czaszkę, by nie eksplodowała.
I czekać.
Modlić się.

Modlili się wszyscy, nawet ci, co nie wierzą, żeby się udało
i żeby móc uwierzyć, bo tylko to można było zrobić.

I nikt nie ośmielił się odwołać wesela.

***

Nie pytaj mnie jak to możliwe, lekarze nie znajdują uzasadnienia. Nie wszystko da się zmierzyć i wyjaśnić.  Może to świadomość, że gdzieś tam czeka maleńkie dziecko? Może miłość? Może medyczny zwrot akcji, którego i tak nikt z nas by nie pojął? Nie wiem, tymczasem… Powróciły upierdliwe kłopoty – w co ubrać się na wesele? Idę pieniędzy włożyć do koperty? Czy będzie ciepło? Oby nie padało! 🙂

Ania i Paweł w sobotę 9 września biorą ślub,  a ja będę jak dzika tańczyć na ich weselu.
W czasie ślubu ochrzczą małą Antoninę, która ma się świetnie, przesypia skubana noce i dużo się uśmiecha.

Dla młodych mam kopertę z pieniędzmi, dla Tosi lalę z haftem i komplet pościeli minky w serduszka. I tyle ciepłych słów, których nie zdążę wypowiedzieć, że mam ochotę je wykrzyczeć Wam.

Jutro wycałuję ich. Rozpłacze się ze szczęścia. Zachwycę tym, że nie zawsze musi kończyć się źle.
Że cuda się zdarzają.

Że 4 procent to czasami bardzo dużo, skoro  to wszystko, co masz.

_____________

I wiem, teraz nie będzie „tylko łatwiej” i „pięknie”, samo życie będzie, ale dobrze wiedzieć, że stwierdzenie „bywa różnie” może mieć też pozytywny wydźwięk. Wydźwięk fajerwerków i otwieranego szampana!
Opowiadam Wam ta historię, żebyście mieli ją zawsze przy sobie w chwilach zwątpienia. Żebyście wiedzieli, że piękne rzeczy też się zdarzają. Dzielcie się nią z każdym i wszędzie. Możecie zmieniać imiona, personalia, ubarwiać albo streścić w 3 zdaniach. Nieważne.I tak wydarzyła się naprawdę. Cuda dzieją się naprawdę. Życie jest cudem.

Udostępnij i podziel się tą historią, myślę, że komuś może się przydać.

_________________

A teraz wybaczcie, muszę się szykować na imprezę ;-)))

 

69 komentarzy
  1. Cuda jak widać się zdarzają. Nadzieję trzeba mieć zawsze. A prawdziwa miłość pokona wszystkie przeciwności. Szczęścia dla całej rodziny jutrzejszy dzień będzie dla nich tym bardziej wyjątkowy.

  2. Olinku. Rzadko o tym mówię, ale przeżyłam coś podobnego. Mały Wojtuś i jego Tata mają się świetnie póki co. Mały rośnie, ma już 11 lat! Tylko…Bez mamy. Tu rokowania były podobne. Dopadło to cholerstwo w przychodni, kiedy moja ciocia (choć traktowana bardziej jak kuzynka, z racji niewielkiej, bo zaledwie 10 letniej różnicy wieku) zemdlała w przychodni z małym na rękach. Tętniak nie do zoperowania, mimo tego podjęto próbę…Kurczaki, tak bardzo się cieszę, że Tosia ma mamę. I tatę. I że tu, finał był dobry i te 4% dały radę. Ściskam najmocniej jak umiem <3 Baw się świetnie!

  3. Łzy, a za moment ogromny śmiech. Zatańcz dziko także za nas, bo na pewno wszyscy trzymamy za nich kciuki. Trudny początek i przetrwali go. Samych cudownosci im życzę, a jendoczesnie jak najwięcej tych „zwyczajnych” razem.

  4. Siedzę i ryczę. Cuda się zdażają! Kochana przekaż Młodej Parze najserdeczniejsze życzenia, a malutkiej dużo calusków od e-cioć z internetów 😉

  5. To złóż i życzenia, od całych internetów ?
    Życie, mimo wszystko jest piękne… i jak widać kurew*** nieprzewidywalne ?
    Wszystkim zdrowia…. i miłej zabawy życzę.
    Ot nieznany człowiek z internetów .

  6. Chwyta za serducho i daje dużo do myślenia. Dużo zdrówka i szczęścia dla pary młodej oraz Tosi i jej siostry. Dla Ciebie Olinku buziaki. Oczywiście się poryczałam. Pozdrawiam :*

  7. W trakcie czytania zrobiłam pare przerw żeby odetchnąć i wytrzeć zapłakane oczy.
    W moim życiu ostatnio mam dość pod górke ale po takiej historii trudno nie uwierzyć że bedzie lepiej. Trzymam mocno kciuki za nich wszystkich i życze dużo szczęścia i zdrowia ! ❤

  8. Az mnie ciary przeszly czytajac ten tekst. Smutny, ale zakonczenie piekne 🙂 Jednak cuda sie zdarzaja, ciezko czasem pojac to wszystko, a moze wystarczy mocno wierzyc? … ciesze sie ze historia miala happy end. Zycze zdrowka dla nowozencow 🙂

  9. To złóż i życzenia, od całych internetów ?
    Życie, mimo wszystko jest piękne… i jak widać kurew*** nieprzewidywalne ?
    Wszystkim zdrowia…. i miłej zabawy życzę.
    Ot nieznany człowiek z internetów

  10. Nie jestem z kamienia, uff. Życzę zarówno Mamie jak i Małej tyle samo zdrowia, powodzenia i szczęścia ile Ty!

    Ps. Radomska, robisz to dobrze!

  11. Siedzę i ryczę … mega wzruszająca historia.
    Trzymam kciuki, by całą rodzinę czekały już same happy endy.
    Bawcie się na maxa, bo to nie będzie zwykły ślub z chrzcinami. To będzie tryumf woli życia i miłości.

  12. Jednocześnie miałam gęsią skórkę i ryczałam jak stado bobrów czytając ten tekst. Piękna historia. Daje nadzieję. Będę o niej pamiętać w chwilach zwątpienia. Dziękuję Ci za ten tekst ❤️

  13. Piękne uświadomienie prawdziwych wartości i sprowadzenie na ziemię narzekaczy na byle gówno – w tym oczywiście i mnie. Wspaniałej zabawy Olinku. I sielskiego szczęścia dla zaślubionych i ich dziewczynek.

  14. Przeczytałam jednym tchem i już wiem, że codzienne problemy to nie problemy, jeśli mamy obok siebie ludzi których kochamy ❤

  15. Kochana piękny tekst…
    rycze jak bóbr …
    wszystkiego dobrego dla nich ❤️
    A Ty baw się dobrze Hih i wytańcz jak dzika ???????

  16. Historia mnie ujeła, popłakałam sie , jak zwykle mnie wzruszylaś. Cuda sie zdarzają i ja w to wierze?Pozdrów od ciotek internetowych dużo zdróweczka, usmiechu i całuski dla kruszynki a ty Olinko baw sie dobrze i wytańcz sie za wszystkie czasy??

  17. 35 t ciąży, ślub zaplanowany, wypadek samochodowy narzeczonego, tir zmasakrował jego samochód i jego. Cud, ze żyje, nie chodzi, nie mówi, nie jest w stanie sam coś zrobić, jest świadomy, rozumie wszystko. Tymek ma 3 lata. Ja ledwo dźwigam takie życie. Są dni, ze bardzo ale to bardzo nienawidzę życia. Szczęścia dla młodych, zdrowia dla małej.

  18. Powaliłaś mnie tym opowiadaniem, a właściwie opowieścią prawdziwą…
    Nie wiem, co mogę jeszcze napisać, więc ściskam kciuki za państwa młodych i ich córeczkę.
    iw

  19. I beksa poszła. Wszystkiego dobrego dla Państwa Młodych! Dobrze, że to świństwo nie zabiera wszystkich. I cuda sie dzieją….. Moja mama nie miała tyle szczęścia, dwa lata temu dopadł ją w domu, kiedy była sama…..

  20. Rany boskie znowu doprowadzasz mnie do łez!!!! Mam ochotę przytulić cały świat i podziękować ze mam życie, tlyko jedno i problemy i wlurwienia Boże, jaka ja jestem wdzięczna teraz!!!

  21. Jezu, wyjdę na debila, co sie czepia, a przecież nie ma to sensu, ale zważ prosze, ze wiadomo o kogo chodzi, bos o tym mówiła na insta. Tu anonimowości nie ma.

    1. Uważasz że naruszylam prywatność moich bliskich ? Bo mi się wydaje że odpowiedziałam piękna historię która mogła spotkać każdego. Bez wydawania się w szczegóły.

      1. Historia piękna, warta podawania dalej więc moim zdaniem nieważne o kogo chodzi. Ważne, że wszystko dobrze się skończyło i są szczęśliwi. Szczęścia i zdrowia życzę na nowej drodze. 😉

        PS.Nie psuj takiej pięknej opowieści takimi komentarzami.

  22. Cudownie, że historia ma tak szczęśliwy finał. Oby to był ten największy szczyt, na który musieli się wdrapać i teraz już tylko z górki. I piękna lala dla Tosi- widziałam na insta ?
    PS. Uznania ojcostwa można dokonać przed kierownikiem USC jeszcze w ciąży i wtedy normalnie ojciec idzie do USC i rejestruje jakby już było po ślubie. To tak piszę informacyjnie w razie jakby ktoś był w takiej sytuacji i to czytał ?

      1. Dobrze takie informacje rozpowszechniać, bo mam wrażenie, że mało kto o tym wie. A w Toruniu kilka lat temu była podobna historia, bez happy endu. Kobieta przy porodzie zapadła w śpiączkę i już z niej nie wyszła. A ojcu dziecka nie od razu wydano, bo właśnie nie został uznany.
        http://www.nowosci.com.pl/aktualnosci/a/natalia-kryszak-zaraz-po-porodzie-zapadla-w-spiaczke,10867586/
        http://www.nowosci.com.pl/aktualnosci/a/rozpoczela-sie-trudna-terapia-natalii-kryszak-w-spiaczce,10866796/

        A Młodej Parze życzę, żeby umieli dostrzec każdą dobrą chwilę i nie przejmować się nieistotnymi pierdołami 🙂

  23. Historie takie jak ta właśnie uświadamiają mnie ze moje problemy to blahostka, i te 4% szans na to żebym była szczęśliwa przerodza się w 100% jeżeli tylko w to uwierzę.. Pozdrawiam

  24. Mój tato jest neurochirurgiem więc to jego działka i ma takie powiedzenie ,że „jak natura się uprze to medycyna nic nie poradzi” właśnie do takich sytuacji jej używa, kiedy zdaje się , że nawet na nadzieję już miejsca nie ma. Młodej parze każdego dnia w szczęściu!

  25. Poryczalam sie! ? Od nas, 'swoich fanow’ tez przekaz pozdrowienia, usciski i buziaki! Udanej zabawy Olinek!!

  26. Nooo historia niczym z książki. Jak czytałam to miałam ciary na ciele i łzy…
    Szczęśliwe zakończyła sie historia jutro wisienka na torcie
    Niiech szczęście Młodych nie opuszcza
    Tosia ? ładne imię

  27. Warto wierzyc bo tam na gorze nad nami Ktos czuwa a ten tekst i ten przypadek malej Tosi oraz jej matki jest tego najlepszym przykladem…
    Swietny tekst Olinku…
    Ps Zloz gratki i ucalowania dla calej trojk!!!!!????

  28. Historia z moich rodzinnych stron. Za każdym razem,gdy o niej słyszę mam ciarki… Życie jest nieprzewidywalne. Cieszę się,że słońce pojawiło się na ich drodze ? I oby swiecilo jak najdłużej!

  29. Kochana, pomogłaś mi. Tak zwyczajnie, tylko dlatego, że podzieliłaś się tą historia akurat teraz. Sama nie wiesz jak bardzo. Może kiedyś za jakiś czas, opowiem Ci w czym dokładnie. Dziękuję

  30. ” Tętniak to taka tykająca bomba.. ” serce mi stanęło bo sytuacja któa obecnie mnie dotyczy a skońzyłam niedawno dopiero 25 lat… a rezonans dopiero na styczeń 2018…
    Wszystkiego co najlepsze dla Młodych i Tosieńki <3

  31. A ja ci chciałam podziękować za to co napisałaś. Dałaś mi nadzieje… Tosieńce i jej mamie życzę samych wspaniałości.

  32. Piękna historia, popłakałam się. Przeżyłam coś zupełnie podobnego.. I do dziś zadaje sobie pytanie jak to się stało..

  33. Bardzo dobrze, że opowiedziałaś Nam tą historię. Taką chwilę zadumy, smutku i radości…
    Wspaniała jesteś Olinko

  34. Plis, niech mi ktoś wyjaśni… bo najpierw jest opowiadanie o małżeństwie i dziecku w wieku 18 lat + przygotowaniach do ślubu, a potem jazda w aucie z dużym już dzieckiem z kolejnyn dzieckiem w brzuchu i zaplanowanym ślubem?
    Czy to znaczy, że czegoś nie zrozumiałam, czy że był w międzyczasie w historii rozwód, a teraz kolejne dziecko i kolejny ślub, czy że mowa o pierwszym dziecku, a dziecko w aucie to ktoś inny. Nie rozumiem czy w akcji był przeskok, czy co 🙁

  35. Olinek, przeczytałam dopiero dzisiaj ale wgniotło mnie w fotel, rycze jak głupia. Ale nie ze smutku, ze szczęścia! Gratuluję i trzymam kciuki żeby to „bywa różnie” stało po dobrej stronie :). Ucałuj nowożeńców zdrowia życzę. Dziękuję za ten tekst :*

  36. Czytam Twojego bloga i oglądam na youtube, obserwuję na instagramie od dłuższego czasu i stwierdzam po prostu, że jesteś uzależniająca. Byłaś moją inspiracją do założenia bloga. Uwielbiam Twoją osobowość i ciągle mi Ciebie w tym internecie za mało.

  37. Nie odważyłam się przeczytać od razu, bo po samej zapowiedzi już łzy płynęły mi do oczu… Dzisiaj jednak przeczytałam i poryczałam się oczywiście okropnie.
    Dziękuję Ci bardzo za ten tekst 🙂
    Człowiek zdecydowanie za rzadko myśli jakie ma cholerne szczęście będąc zdrowym i mając zdrowego brzdąca przy sobie.

  38. Przygotowujesz sie do remontu mieszkania, wyjezdzasz w dluga delegacje, planujesz kilkutygodniowy urlop, oraz ze zazwyczaj nie masz znaczenia na punkty sezonowe, opony, sprzet sportowy, zbiory hobbystyczne, zabawki i nowe, na co dzien nieuzywane przedmioty? Teraz potrafisz kosztuje bezpiecznie przechowac we wlasnym mini magazynie w Kangu Self Storage, oszczedzajac stanowisko w bloku.

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.