Przestań podziwiać kretynów

glupi

Jedna z wielu rozmów na których rozwinięcie nie mamy czasu. Kilka zdań, które tłuką się po głowie głośno i nieznośnie jak puste butelki w plecaku żula, który chętnie pomyślałby o życiu, ale jeszcze chętniej zjadł krakowską podsuszaną i się wyspał.

„-Masz potencjał, masz talent, masz możliwości, dlaczego z tego nie korzystasz?
bo straciłem poczucie, że to ma sens, bo wartość mojego talentu zostaje sprowadzona do nic nieznaczących gestów i rozpaczliwej, żałosnej walki o uwagę.

***

Jeśli miałabym podzielić jakoś, umownie, upraszczając zapewne, ludzi, których spotykam na swojej drodze, to z całą pewnością wyodrębniłabym tych, którzy aspirują za nisko, bo jak twierdzą, życie za często i za mocno kopie ich w dupę i nie mają ochoty jej unosić. Czy to wymówka, czy argument, nie mnie roztrząsać.

Jeszcze inni, ci, do których czuję największy sentyment, są mieszanką wybuchową. Mają talent i predyspozycje, ale proporcjonalne do skali kompleksów. Są nadwrażliwi, to atut w procesie tworzenia, ale przekleństwo w procesie dystrybuowania dobrami swojego autorstwa. Stąpają po ziemi tak mocno, że na ich zdartych piętach można swobodnie rzepy sadzić. Nie  potrafią się sprzedać, połowę energii marnując na analizowanie, czy mają szansę.

Kocham ich i nienawidzę jednocześnie. Z fizyki kojarzę jak przez mgłę, że siła potencjalna nie równa się kinetycznej, to prawda. Oni startują w peletonie walcząc o sukces z masą innych. Kiedy jednak analizują, jak tego dokonać,czy to ma sens i czy nie za bardzo boli, głupsi są już w połowie drogi, bez balastu ciężkich przemyśleń.

Inni płyną z prądem odkąd pamiętam. Z uśmiechem tryumfu przypisując sobie wszelkie życiowe zasługi, ignorując fakt, że aby płynąć, trzeba trafić na wystarczająco silny nurt, dostać od losu zdolne do pływania ciało. I zapominają, że nawet w kreskówkach na końcu każdej rzeki jest groźny wodospad.

Wnioski?

Najbardziej utalentowani najprawdopodobniej nigdy nie zasmakują sukcesu, bo nie mają pojęcia o promocji, chwytach, cwaniactwie- wiedzą, że robienie dobrze tego, na czym się znają zabiera wystarczająco dużo czasu.

Umrę frajerem będąc, powtarzałam nie raz. Powtórzę jednak, bo mi się to,co widzę,zbiera, ulewa, wycieka uszami, własnych myśli nie słyszę, stęków dziecka i chrapania przyszłego męża.

Mam dosyć rosnącej popularności ludzi żadnych, o niczym. Mam dosyć tego, że każdy pierdoli jaki jest wartościowy i inteligentny, a nie robi nic innego, jak tylko klaskanie pod sceną tych, którzy sami się na nią wdrapali, którym się wydaje, że jedno czterdziesto watowa żarówka w lampce nocnej to reflektory, które wypaliły im mózg.

Jeszcze jeden samozwańczy mędrzec, chrystus internetu, sława parkietu, telewizji, pseudo pisarz, a cofnie mi się tak, że dziecko obrzygam. A doświadczenie nauczyło, że  z dziecka ciężko się spiera.

Ludzie będą przekonani o swojej zajebistości, bo ktoś musi, bo żyjemy w takich czasach, że żeby kimś być, najpierw trzeba się określić. Tyle, że w większości przypadków kończy się na samym nazywaniu i masturbacji przed lustrem.  Pazie nie będą słuchać, że nic nie są warci, bo każdy głos rozsądku odczytają jako objaw zazdrości.

Więc albo to ludzie przestaną karmić uwagą miernoty, albo będę zmuszona wychować córkę na kretynkę, bo przecież zależy mi na jej szczęściu, a kretynom jest zdecydowanie lżej.

To naprawdę smutne, że wielu utalentowanych ludzi, których znam nigdy nie dojdzie daleko, bo albo nie potrafią rozpychać się łokciami, albo w siebie nie wierzą, albo nie chcą się zniżać do poziomu ludzi, którymi gardzą.

Że nie zobaczymy ich i nie docenimy, bo będziemy zajęci podglądaniem kretynów, którzy z trafienia palcem do dupy potrafią zrobić karierę. 

.

 

14 komentarzy
  1. Nie wiem czy znasz ten wiersz, ale i tak wrzucam w ciemno, bo od razu nasunął mi się na myśl podczas czytania tego wpisu.

    „Przesłanie do Nadwrażliwych” – Kazimierz Dąbrowski

    Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
    za waszą czułość w nieczułości świata,
    za niepewność – wśród jego pewności,
    za to, że odczuwacie innych tak, jak siebie samych,
    zarażając się każdym bólem,
    za lęk przed światem, jego ślepą pewnością,
    która nie ma dna,
    za potrzebę oczyszczania rąk z niewidzialnego nawet brudu ziemi,
    bądźcie pozdrowieni.

    Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
    za wasz lęk przed absurdem istnienia
    i delikatność nie mówienia innym tego, co w nich widzicie,
    za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania
    z niezwykłością,
    za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego,
    za nieprzystosowanie do tego, co jest,
    a przystosowanie do tego, co być powinno,
    za to, co nieskończone – nieznane – niewypowiedziane, ukryte
    w was.

    Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
    za waszą twórczość i ekstazę,
    za wasze zachłanne przyjaźnie, miłość i lęk,
    że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami.

    Bądźcie pozdrowieni za wasze uzdolnienia – nigdy nie wykorzystane –
    (niedocenianie waszej wielkości nie pozwoli poznać wielkości tych, co przyjdą po was)
    za to, że chcą was zmieniać, zamiast naśladować,
    że jesteście leczeni, zamiast leczyć świat,
    za waszą boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę,
    za niezwykłość i samotność waszych dróg,

    bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi.

  2. „To naprawdę smutne, że wielu utalentowanych ludzi, których znam nigdy nie dojdzie daleko, bo albo nie potrafią rozpychać się łokciami, albo w siebie nie wierzą, albo nie chcą się zniżać do poziomu ludzi, którymi gardzą.”
    Gdyby jednak zaszli daleko to i tak przez część społeczeństwa zostali by zniżeni do poziomu tych, którzy zaszli tam płynąc z prądem 🙂 Ot życie…

  3. Nie wiem jak to się dzieje, to dla mnie jest jedna z rzeczy niewytłumaczalnych. Ale nie trzeba sięgać do celebryckich wyżyn aby zauważyć tę tendencję.
    To się dzieje tutaj, teraz, obok.
    Ty pracujesz jak wół, nie śpisz po nocach aby skończyć raport, zebrać podpisy aby z wywieszonym językiem oddać wszystko wraz z nastaniem godziny 16 w piątek na biurko szefa szefuńcia, szefunia, a takie indywiduum jest wielbione za włączenie (wręcz włonczenie?) komputera. Może przesadziłam z porównaniem, ale tak jest. „Hej, patrzcie co zrobiłam! Włączyłam komputer, zobaczcie jaka jestem fajna”.
    Nóż się w kieszeni otwiera. To znaczy otworzyłby się gdybyś nie siedział tyłkiem przy biurku nad raportem.

    Zauważyłam, ze ludzie którzy zazwyczaj mogą być za coś docenieni nie obnoszą się z tym, bardziej z braku czasu niż ze skromności, albo po prostu to co robią jest dla nich tak naturalne, że… myślą, że każdy tak może. Otóż nie.

    Na palcach jednej ręki mogę policzyć znanych mi osobiście ludzi którzy chwalą się swoimi osiągnięciami, tym co robią i „obnoszą się z tym” proporcjonalnie do tego ile robią rzeczywiście. Czasami trzeba to z nich wyciągać, ale wynika to z braku czasu i możliwości na promocję, niż ze skromności. Pozostałych ludzi mogę podzielić na prądowych – czyli tych którzy siedzą cicho, bo takie rzeczywiście prowadzą życie; Ludzi papugi czyli tych, którzy stawiają siebie na piedestale, nie mając do zaprezentowania nic nadzwyczajnego i na ludzi, którzy robiąc naprawdę niezwykłe rzeczy chowają się po kątach, a gdy ich człowiek o to zapyta mówią „iiii tam, normalka, każdy to potrafi”.
    Zachwycamy sie prozaicznymi rzeczami, bo niektóre są niezwykłe.
    Ale to chodzi o to abyśmy my jako odbiorca się zachwycali, a nie ten zachwyt był nam wmawiany i wciskany niczym kit w okna.
    To może zachwycajmy się świadomie, wyciągajmy te małe szare wróble z kątów i zachwycajmy się tymi, którzy nie mają czasu aby się chwalić.
    Bo cieszyć się małymi rzeczami, które robimy, a cieszyć się z bzdetów to są dwie różne sprawy.

    Wielbię i łącze ukłony,
    S.

  4. I jak zawsze Radomska świętą prawdę rzekła. Jest masa dobrych wokalistów, którzy nie są znani, bo nie robią z siebie debili i masa debili, nie potrafiących śpiewać, ale są sławni bo potrafią zrobić wokół siebie zamieszanie. Prawdziwe jest powiedzenie, że nie warto z głupim dyskutować, bo najpierw Cię zniży do swojego poziomu, a później pokona doświadczeniem. Takie czasy, że jak chce się być kimś to trzeba znać swoją cenę, a nie wartość.

  5. Zgadzam sie w 100%
    Ludzie zdolni, inteligentni, wrazliwi i dobrzy zawsze dostaja po tylku sto razy mocniej niz zbyt pewni siebie, narcystyczni kretyni, ktorzy do tego jeszcze zarabiaja krocie na wlasnej glupocie (sama nie pojmuje jak rymuje :))

  6. Szanowna Pani, ja tak z innej beczki: czy mój mail do Pani dotarł ze zdjęciami? Nie mam żadnego potwierdzenia/odpowiedzi/pustej koperty/czegokolwiek i nie wiem czy się już martwić czy jak?
    z poważaniem
    Joanna.ml

  7. I właśnie dlatego nie oglądam tv, głupkowatych programów o niczym, albo o tym, jak jedni gnoją drugich, zaplątanych seriali, ani nawet wiadomości, bo nie chcę patrzeć na zakłamanych polityków.

  8. Zdecydowanie zbyt wiele ludzi utalentowanych marnuje się. Ale masz rację, często to trochę ich winy w tym jest – są nieśmiali, nie potrafią rozpychać się rękami i nogami a może część z nich po prostu lubi żyć w ukryciu?

  9. Wolę być nikomu nieznana niż płynąć z nurtem. Wielu tekstów nie publikuję, bo wydają mi się zbyt oczywiste, zbyt wiele razy omówione, przeczołgane od prawa do lewa. A później na bloglovin widzę, że jeden z drugim bloger-o-wielkim-zasiegu produkują wpisy na porzucony przeze mnie temat i zbierają burzę komentarzy w stylu „zgadzam się”, „nie zgadzam się”. I jak tak sobie na to patrzę, to tylko utwierdzam się w przekonaniu, że ani na miernocie tekstów mi nie zależy ani na miernocie mojej publiki.

  10. Ja sobie to tłumaczę tym, że robię coś dla ludzi, któ®zy są kumaci i jak ja i rozumieją. Nie będę celować w ludzi, którzy przyklaskują nijakości. Nie będę szukała popularności wśród ludzi, którzy potrzebują tłumy by dac lajka.
    Masz racje, nie pozna się na mnie szersze grono.
    To nie ma znaczenia. Pozna się na mnie to na którym mi zależy. To które rozumie, ma tą wrażliwość i estetykę.
    Moje serce dotyczące tego, że dobra rzecz obroni się sama bo jest dobra umarło już dawno. Teraz liczy się wyłącznie PR, dobry manager w social mediach i z paprykarza szczecińskiego reklamowanego przez tanią tapeciarę ze złym, perłowym makijażem zrobi się największy hit i symbol klasy.
    Dla własnego spokoju głowy i higieny mózgu, na którymś etapie tworzenia budujesz w sobie stan „mam to w rzyci”. Skupiasz się tylko na tym co robisz żeby zadowolić siebie i to wąskie grono które rozumiesz. To pomaga.
    Nie zwiększa zasięgów. Ale pozwala czuć się spełnionym i docenionym przez ludzi na których Ci zależy.
    Kiedyś o tym nawet pisałam u siebie.

    Kretynom i głupcom może jest i łatwiej. Ale bardziej nijako i podatnie. Ja może jestem masochistą, ale wolę jak mi ciżej bo wtedy sukces lepiej smakuje. I wiem, że jest mój.

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.