Pani Jolu, tak trzeba żyć.

Legenda, której nikt nigdy nie opowiadał, głosi, że w kantorku Joli Chaos znajdowały się wypracowania jej uczniów z czasów Mieszka I. Normalny lud nie potrafił co prawda wówczas pisać, ale nie ten spod skrzydeł Joli – Ci szczęśliwcy musieli.  A ona w swoich przepastnych teczkach i segregatorach pilnowała, jak Cerber, wszystkich prac, wypracowań i testów.  Bardzo długo myślała, że kiedy nazywaliśmy ją „Jolką Chaos”, to mieliśmy na myśli te stosy notatek, kserówek i prac, które piętrzyły się właśnie na tyłach jej klasy, tymczasem…

O wszystkim, czego uczyła, mówiła zawsze z taką pasją, jakby opowiadała własne wspomnienia – i nieważne, czy przybliżała okoliczności śmierci córki Kochanowskiego, Odyseję, czy poezję dwudziestolecia międzywojennego. Zawsze mówiła z płonącymi oczami. Jakby osobiście tam była, przeżyła to wszystko i  dzieliła się wspomnieniami zdarzeń, które ją ukształtowały. Tak powstał żart – Na początku był tylko Chaos i Jola. Jola Chaos. Wszystko widziała, pamięta i przeżywa, jakby działo się przed chwilą, choć większość z historii powtarzała w swojej pracy setki razy. Coś tu zatem bardzo nie gra. Człowiek ze wspomnieniami sprzed powstania świata powinien być przecież wieczny. I nie było chyba osoby, która by w jej nieśmiertelność nie wierzyła.

Zawsze zazdrościłam jej tej klasy, wiedzy, pasji i urody. Dziś boleśnie doceniam, jakim szczęściem było podziwiać ją, autorytet z krwi i kości,  sprzed ery płaskich postaci karmionych atencją i lajkami, sprzed masowego trendu podziwiania ludzi głupich i bezwartościowych. Jej nagłe odejście pozostawiło dziurę w sercu wszystkich, którzy jak ja, naiwnie zakładali, że będzie zawsze i nie ma powodów do zmartwień, że nie ma nikogo, kto mógłby ją zastąpić.

Wiecznie na rolkach, na rowerze – zawstydzała nas, adeptów zwolnień lekarskich z wf-u i cukrożerców. Nieustannie  w trakcie lektury kilku książek naraz. Przed lub po kolejnym spektaklu. Kobieta petarda, przysięgam na wszystko, co dla mnie święte. Trudno się dziwić Bogu, że chciał mieć ją u siebie. Pewnie odpytuje zastępy aniołów z mitologii i dyskutuje ze św. Piotrem o literaturze. A  jeśli można sądzić, mimo tego nagłego wezwania jej do siebie, Bóg jest rozsądny, to na pewno pozwoli jej jeździć u siebie na rolkach. Tam w niebie to się teraz musi dziać! I na bank ruszają castingi do koła teatralnego…

Nam, jej uczniom, zdarzało nam się knuć taki plan włamania do jej domu nocą, bo obstawialiśmy pełni przekonania, że tam, na bank, w jej sypialni stoi kabina do hibernacji, która zapewnia jej wieczną młodość. Bo to było niesamowite, że każde pokolenie jej wychowanków zapamiętało ją dokładnie tak samo – w ruchu, w biegu, pełną energii, werwy, chwytaną między lekcjami, wycieczką rowerową, wyprawą na rolki, a kolejnym spektaklem czy książką.
I właściwie widziałam tylko raz, że czas się o nią upomniał – to było wtedy, jak odeszła na emeryturę. W czasach, w których posada nauczyciela odbierana jest jak życiowy kompromis lub porażka, to nie do pomyślenia, ale ona była stworzona, żeby uczyć. I kiedy przestała zorientować się było można, że ta kapsuła hibernacyjna była po prostu jej pracą
________________________

Wypuściła w świat setki absolwentów. Nie wiem, czy którykolwiek z nich został wybitnym literatem, czy ktoś go kiedyś odpytał z deklinacji albo sprawdził, w jakim stopniu opanował ortografię, ale wiem, że ją obchodziło dużo więcej. Co robimy, kim jesteśmy, jak wykorzystaliśmy swój potencjał, czy jakiś udało nam się odnaleźć, jeśli w szkole wyglądali na pogubionych.  Założę się, że każdy sukces, o którym donosiły jej plotki w małej miejscowości, traktowała jak sukces kogoś bliskiego. A kiedy któryś z jej wychowanków przeżywał coś trudnego pewnie z trudem powstrzymywała się, żeby nie interweniować i się nie zatroszczyć. Dla niej zawsze pewnie byliśmy dzieciakami z ławek, nieważne, jak bardzo przeczyły temu nasze pesele.


(…)

Jolu, Joleńko, to nieprawda, że wielcy ludzie rodzą się tylko w wielkim świecie i zajmują wielkimi tematami. Pani była nasza, swojska, lokalna i nie wiedział o Pani cały ten świat, który powinien paść przed Panią na kolana za te wszystkie lata ciężkiej pracy wtłaczania do małoletnich głów wiedzy i energii. Stąd ten tekst, z bólu, żalu i potrzeby powiedzenia światu – żałuj. Jolu Chaos, świat bez Ciebie to będzie ogromnie smutne miejsce. Nie zdążę  już powiedzieć, co u mnie,wysłuchać relacji z Pani kolejnej podróży i recenzji stu tysięcznej książki. I perspektywa napisania własnej  cieszy jakby mniej, kiedy wiem, że nie dostanę Pani recenzji.

Ktoś mi powiedział, że w grobie nie ma wspomnień z podróży, wiedzy i dyplomów, tylko mięso i kości, więc po co to wszystko. Tylko, że owe wszystko gromadzi się nie po to, by ze sobą zabierać, ale po to, żeby Przeżyć, a nie odhaczyć po łebkach. I dzięki Joli wiem, że to jedyna słuszna droga.

Wiem, że żegnana będziesz Jola z największymi honorami, przez niezliczone tłumy ludzi, w głowach których zasiewałaś szacunek do wiedzy i literatury. Pokazywałaś wszystkim jak trzeba żyć. Bo tak, tak Jola jak Ty żyłaś, trzeba właśnie żyć i ja w to wierzę.

Zostawiłaś po sobie mnóstwo dobra i mądrości, ale i tak Twój brak będzie dotkliwie odczuwalny. W moim sercu postawiłam Ci pomnik, chociaż zdecydowanie wolałabym postawić Ci tą tak wiecznie odwlekaną na kiedy indziej kawę.
_________________

Wybaczcie, że wykorzystuję to miejsce na pożegnanie. Może nie powinnam, ale jeśli już mam tą możliwość mówienia do większego grona, to chcę powiedzieć, że odszedł ktoś naprawdę potrzebny temu światu i ważny.

24 komentarze
  1. Olu,

    Nie jestes sama. Dzisiaj odszedł mój wujek, najpozytywnjejszy człowiek, jakiego znałam. Dam sobie głowę uciąć, że z Panią Jolą już jeździ na rolkach.

  2. Odejście bliskich ‚z zaskoczenia’ dla mnie zawsze było najtrudniejsze. Nie spodziewamy się tego, wiec nie jesteśmy w stanie przygotować się na przyjęcie tego ciosu. Ale to co zrobiła dla Ciebie Pani Jola, to ze pokazała Tobie, ze tak trzeba żyć, a teraz Ty nam przekazujesz kawałeczek tego, sprawia ze ona już zawsze tu będzie.
    Dziś wstałam cała znerwicowana, wściekła na cały świat i pomyślałam ze tak nie może być, tak nie można żyć. Odłożyłam obowiązki na bok, zapowiedziałam w biurze kilkugodzinne spóźnienie i zabrałam swojego psa na spacer brzegiem morza i najlepsze lody w całym trójmiejscie, porcja dla mnie, porcja dla niej. Ciesząc się słońcem, morzem, plaża na której leżał śnieg, tym ze jest ze mną mój 12 letni pies który jest w trakcie leczenia zlosliwego raka, ale jest – biega, szczeka, merda ogonem, ciagle miałam w głowie Twoje hasło TAK TRZEBA ŻYĆ. Trzeba żyć.. nie gonić, nie walczyć ciagle. Trzeba docenić każda mała rzecz która sprawia ze się uśmiechamy.
    Przykro mi ze straciłaś tak ważna dla ciebie osobę. Myśle ze lepszego poradzenia sobie ze strata, niż docenienie jak wiele ta osoba wniosła do Twojego życia, nie ma.
    Trzymaj się Radomska! W końcu trzeba żyć. A tyle masz jeszcze do zrobienia

  3. Bolesne jest, gdy odchodzi ktoś, pełen pasji i zaangażowania. Ktoś kto sprzedał to setkom młodych ludzi i chciało się go słuchać.
    Kilka lat temu też pożegnaliśmy taką osobę. Naszą cudowną Panią Dyrektor z liceum, która pomimo wieku, była bardziej energiczna niż niejeden z nas. I ta pustka jest nadal.
    Tulę mocno!
    Jestem pewna, że Jola i tak Cię wesprze w pisaniu książki, a Św. Piotr będzie pierwszą osobą, która usłyszy o niej recenzję ?

  4. Bardzo mi przykro łezka w oku się kreci….. musiałabyc wspaniała nauczycielka ba napewno taka była ❤️❤️❤️

  5. Wzruszyłam się… Ze smutkiem i nadzieja, że takich ludzi jak Pani Jola nie zabraknie na świecie, że będą nas i następne pokolenia inspirować, wspierać, motywować… Że będą dla innych. Być. Istnieć. Nie tylko dla zaliczenia listy obecności.
    To też są tematy ważne i wzbudzają wątpliwość, czy aby na pewno pamiętamy, o tych którzy stanęli na naszej drodze.
    Dziękuję

  6. Piękne pożegnanie. Najbardziej boli strata kogoś wyjątkowego, kogoś dla nas niepowtarzalnego, kogoś kto wpisał się w nasze życie, z kim mamy tyle wspomnień. Zawsze jednak pozostaje nadzieja, że tej osobie gdzieś tam jest po prostu lepiej. Trzymaj się. Ja postaram się wziąć sobie do serca słowa „tak trzeba żyć”, bo po tym tekście zaczynam je rozumieć.

  7. Ten tekst jest wspaniałym pomnikiem dla pani Joli! Zazdroszczę, że spotkałaś na swojej drodze edukacji nauczyciela z takim powołaniem.

  8. Nie znałem pani Jolanty, ale po przeczytaniu tego pięknego pozegnania uroniłem kilka łez. Trochę nad jej odejściem, a trochę nad nami, którzy zostaliśmy, bo dopiero strata stawia nas nagich przed samymi sobą, dopiero teraz wiemy, co jest ważne…

  9. To Twój blog i nie przepraszaj za to co piszesz, bo Ci co rozumieją z chęcią przeczytają, a Ci którzy nie rozumieją takiej potrzeby serca, no cóż…Nie warto się nimi przejmować. Pięknie napisane, takich ludzi warto wspomnieć i poświęcić im chwilę uwagi.

  10. Siedzę przed pracą na kanapie, czytam Ciebie. I płaczę.
    Ale tak trzeba żyć. Właśnie tak jak Jola Chaos.

  11. Wspaniale, że spotykamy na swojej drodze takich ludzi jak pani Jola, też mam taką nauczycielkę, która teraz jest moją „koleżanką” z pracy, bo dzięki niej również zostałam polonistką. Tak trzeba żyć, taką chciałabym być.

  12. Piękny teks, bardzo mnie wzruszył. Nie znam Pani Joli, ale sądzę, że byłaby z Ciebie dumna, złożyłaś jej wspaniały hołd.

Napisz komentarz: Anuluj pisanie

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.