No przecież wszyscy lubimy robić dobrze, nie?

Kochany Blogasku!
Na wstępnie mojego rzewnego wpisu, pragnę podziękować Ci, żeś tak pobudził do dyskusji, myślenia, komentowania i wymiany myśli moją zacną publiczność – aż serce rosło, kiedy musiałam znów wyprowadzić nawleczonego z równowagi i zamiast w oczy mu patrzeć, śledzić komciuszki. Bęc do teraz drży ze wzruszenia, poprzedni tekst gorąco polecam nadal, ale dziś…

 

Piszę do Was trochę w innej sprawie. W sprawie RÓWNOWAGI  W PRZYRODZIE. Bo zaprawdę powiadam Wam, każdy dzień szydzenia musi zostać zrekompensowany nakurwianiem dobra, żebyśmy się wrzodów nie nabawili, żebyśmy mogli w poniedziałek rano rzeknąć rpzed lustrem ” a chuj, że nie zjadłam śniadania i koszula nie wyprasowana, przecież robię tyle dobra!”

1. Uprzejmie melduję, że Madzia z mamą są na ENTYM CHYBA turnusie rehabilitacyjnym, na którym Madzialena doskonali sztukę chodzenia – to świetnie, za miesiąc już nikt tego szoguna nie dogoni.

2. Łebki od Szpilki, czyli blogowe córy, co to miały żyć z autyzmem, a jak się okazało cierpiały na boleriozę – JUŻ PO OPERACJI RATUJĄCEJ IM NORMALNOŚĆ, A MATCE ICH WARIATCE ZSZYWAJĄCEJ ZSZARGANE WALKĄ KILKULETNIĄ O ZDROWIE DZIEWCZYN NERWY. Jak wpiszecie na fb: Łebki od Szpilki to się dowiecie, ze słowotoku matki ich wariatki, że dają radę tak, że aż się Radomskiej skurcze przepowiadające w macicy nasilają i dziecko stepuje wystukując rytm o odnalezione w ciąży i boleśnie naruszane żebra!

3. PAŁAC! PAŁAC SIĘ OTWORZYŁ LUDZIE KOCHANI! Nie wierzyli, kpili, a co? Kilka lat walki, ponad 4 mln zł zdobyte od LUDU, nie od państwa i władz i … Pałacowe wnętrza mają swoich 3 pierwszych lokatorów. W końcu wspaniali mieszkańcy mają wspaniały dom!!!

No i przechodzimy do meritum, tak dobrze jest robić dobrze, że łatwo się rozkokosić. Sprawa jest, tzn. cel do osiągnięcia. A wiecie, że rekomenduję Wam tylko takie tematy, za które mogę ręczyć, których dotykam, pośredniczę? Zatem w imieniu swoim i dobrych ludzi, których znam, podziwiam cenię i lubię, naświetlam:

Nie wszystkie dzieci mają szczęście dorastać w normalnych domach. Niektóre z nich borykają się z problemami, a których się niejednemu staruchowi nie śniło. Dzieci też zapadają na depresje, bulimię, czują się niepotrzebne, próbują zrobić sobie same krzywdę jeszcze większą, niż wyrządzili im dorośli i życie. Rzadko jednocześnie  mają choć tyle szczęścia, aby wychowywać się w domach, które stać na to, by mogły opowiadać o swoich problemach sympatycznej Pani terapeutce, w jej ładnym, prywatnym gabinecie. Bo życie to dziwka. Zdarza się, że trafiają do szpitala, na oddział psychiatryczny.

Ten w Łodzi jeszcze rok temu wyglądał jak z koszmaru.  Znaleźli się ludzie, którzy postanowili po raz kolejny wysadzić w powietrze wszystko,co niemożliwe. Ludzie wspaniali i niesamowici. Założyli własną Fundację, która dopiera zaczyna tak naprawdę, ale  od razu od cudów.

Fundacja Słonie na Balkonie

Dzieciaki mają odmalowany oddział. Prężnie działający wolontariat fundacji organizuje dla nich masę zajęć artystycznych i terapeutycznych. Założyciele – Asia i Michał, stają na rzęsach, żeby zdobywać pieniądze na rzeczy ważne i niezbędne oraz zbędne, ale absolutnie cudowne. Często muszą nakurwiać wiatraki, ale mimo to, robią swoje.

Byli w stanie namówić Super Bohaterów do umycia okien na oddziale psychiatrycznym, żeby dzieciaki, które tam są, zobaczyły świat, do którego warto wrócić. Nie wierzysz? Zdziw się: http://www.youtube.com/watch?v=DumfgWTZtmI

ALE JEST PROBLEM

Dzieciaki w szpitalu muszą znajdować się pod ścisłym nadzorem, bo… nie są bezpieczne same ze sobą i  w narażaniu się na niebezpieczeństwa naprawdę szalenie kreatywne.  Fundacja Słonie na Balkonie próbuje zebrać kwotę potrzebną do tego, aby móc na oddziale zainstalować profesjonalny monitoring.

Jako, że samo ciśnie się na myśl, iż to ekstra, że możemy TYLKO O TAKICH MIEJSCACH I PROBLEMACH CZYTAĆ, wstydem byłoby losowi za ten cudny fakt nie podziękować. Ale za dziękuję się monitoringu nie instaluje. Dlatego podrzucam ten cholernie ważny link:

http://www.siepomaga.pl/f/slonienabalkonie/c/856

Te dzieciaki nigdy wcześniej nie dostały takiej szansy. Zawalczmy o nie ze Słoniami na Balkonie. Proszę. Znów zróbmy razem dobrze, bo robimy to tak zajebiście 🙂

12 komentarzy
  1. … ludzie są wrażliwi … pomogą … moja drobna uwaga … monitoring nie zapobiegnie … więc co ? … Wy wiecie … może iść w tym kierunku ? … pozdrawiam … 🙂

  2. Na oddziale psychiatrycznym w lodzi bylam jako dziecko, swiezo po probie samobojczej. Monitoring to akurat nie jest wg mnie ich problem, wlasnie babska ktore tam pracuja powinny byc wymienione na osoby wykazujace podstawowe ludzkie odruchy. Zrobienie sobie krzywdy jest prawie niemozliwe na terenie osrodka, zabiera sie dzieciom wszystkie ostre przedmioty, okna sa zakratowane, nie ma klamek. Ciezko przemycic nawet szczotke do wlosow, kosmetyki, leki, jedzenie i picie pielegniarki trzymaja pod kluczem. Na siku albo pod prysznic tez bez ich zgody nie pojdziesz (brak klamek).

    1. Nie mogę podważyć tego, o czym piszesz, ale chcę tylko dodać, że absolutnie ufam tym, którzy wyszli z tą inicjatywą. Na oddziale byłam tylko raz, kiedy organizowaliśmy dla dzieciaków Dzień Dziecka i rzeczywiście zachowanie personelu pozostawiało sporo do życzenia, ale właśnie dlatego i tym bardziej trzeba wspierać tych, którym się chce zmieniać i z postawami, jakie zapadły ci w pamięć, walczyć.

  3. Kochani,
    to ja założyłam Fundacje SŁONIE NA BALKONIE. Piszę, żeby upewnić Was w tym, ze monitoring jest potrzebny i że jest bardzo ważny. Obserwacja to podstawa diagnozy na oddziale psychiatrycznym. To jak rentgen przy złamaniu, jak badanie krwi przy walce z rakiem. Chcemy, żeby każda minuta spędzona w szpitalu była po coś i żeby dzieci czuły się bezpieczne.
    Droga Normalna wiemy, że to nie jest idealne miejsce i dlatego tam jesteśmy. Monitoring rejestruje wszystko co oznacza, że dzieci które czują niesprawiedliwość będą miały do czego się odwołać. W oknach nie ma już krat, daj nam trochę czasu a zdejmiemy wszystkie.
    Drogi Andrzeju, monitoring to słoniowy krok, ale nie jedyne nasze działanie. Zachęcam do śledzenia nas na http://www.slonienabalkonie.pl
    Przeczytajcie proszę po co dzieciom monitoring
    http://www.slonienabalkonie.blogspot.com/#!http://slonienabalkonie.blogspot.com/2013/08/po-co-dzieciom-monitoring-od-soni.html
    DZIĘKUJĘ PIĘKNIE wszystkim, który pomagają. Joanna Paduszyńska

  4. ~Joanna, jasne że monitoring jest niezbędny jeśli idzie o bezpieczeństwo, natomiast myślę że termin ‚obserwacja’ traktujesz zbyt dosłownie, fajnie jest jeśli lekarz potrafi po ludzku porozmawiać z dzieckiem raz dziennie i po pewnym czasie przy małej pomocy sympatycznego, wyrozumiałego personelu wystawić odpowiednią diagnozę, ale rzeczą zupełnie inną jest przyglądanie się pacjentom bez pardonu, inwigilacja, i zastraszanie przez pielęgniarki- co ma miejsce na łódzkim zamkniętym oddziale dziecięcym, przez co sama zresztą przeszłam. Płakanie w poduszkę za domem, mamą, tatą, psem, złotą rybką jest traktowane w kategorii punktów karnych, czyli szanse rychłego wyjścia drastycznie spadają. Myślę że douczenie personelu i zorganizowanie dzieciom czasu uznałabym za priorytet. Mimo że mamy różne opinie uważam że super, że jest taka inicjatywa jak Słonie na Balkonie, bo do tej pory nie było nawet z kim porozmawiać na takie tematy, jako że oscylowało to wszystko w szarej strefie, i nikogo właściwie nie obchodziło co się dzieje tam ‚u czubków’. Dlatego szacun. Miejmy nadzieję że te dinozaury przejdą na emeryturę i uda się zatrudnić chociaż miłych pracowników żeby kolejne pokolenie małych pacjentów nie musiało przechodzić przez traumę, tak jak ich poprzednicy.

    1. „Normalna” – myślę, że rozmowę z Asią Paduszyńską usprawniłby bezpośredni kontakt, bo moderacja komentarzy, a co za tym idzie czas oczekiwania, aż druga strona otrzyma informacje, że się pojawiły, jest za długi, a musiałabym mieszkać w edytorze, żeby to sprawniej ogarniać. Zachęcam do dalszej rozmowy z Asiulą – przez profil Fundacji Słonie na Balkonie na fb na przykład. Szkoda by było, aby któraś z Was przegapiła możliwość obrony swojego stanowiska, a ja się wtrącać nie chcę, bo nie czuję się kompetentna.

      Fundacja nie ma wpływu na personel, jak sama dobrze wiesz, ale stara się wpływać na masę innych rzeczy, też ważnych. Walczą o dzieciaki, które nieformalnie już zostały skreślone i zaszufladkowane.

  5. Olu musiz być bardzo szczęśliwą osobą 🙂
    U mnie we wsi powiadają , że dobro zawsze powraca ze zdwojoną siłą, a ponieważ Ty robisz tyle dobrego dla innych , to mam podejżenia że to dobro kiedyś cie przygniecie.Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu czego Ci z całego serca życze… 🙂 🙂

    1. chyba za często się przeprowadzałam, wiesz? Jak ten Mikołaj, nawet jak dociera to taki zasapany i wyszarpany, że strach się cieszyć ;]

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.