Mały hejter słodko śpi, mały hejter…

My się go boimy, na palcach chodzimy, jak się zbudzi – będzie zły. Dziś o trollu, którego sama obudziłam i napuściłam, sama nakarmiłam i nieomal wysłałam w świat. Jak to? Przecież hejterem zwykle są Ci „smutni, zakompleksieni, nieszczęśliwi, zazdrośni ludzie, ale nie ja! Nie Ty”!!!

Zaczęło się niewinnie. Wpadł mi wolny, pogodny dzień, wprost idealny na nagrywki vloga i postanowiłam wykorzystać go w pełni, nagrywając kilka odcinków vloga – sprytnie – na zapas. Tak, by zgromadzić materiał na kilka tygodni,  a potem wciskać jedynie opublikuj i chełpić się swoją zaradnością. Poszczególne nagrania przecinałam jakimiś domowymi zajęciami, bo gosposia znów miała wychodne i ciągle jej nie ma, menda łazęga, a w tle słychać było akompaniament radia.

Nadstawiłam uszy i tak oto dotarł do nich najnowszy owoc muzycznej pracy zespołu Feel, który po kilku sezonach względnej ciszy, wraca na salony z nowym przebojem. I tak oto pomysł kolejnego odcinka przyszedł sam! Analiza warstwy lirycznej tego bełkotu! Sztos!

Bawiłam się cudnie śmiejąc ze zwrotów, z których wynikało, że podmiot liryczny chce spędzić z adresatką hitu całe życie i to, że nie wie, jak dupeczka ma na imię, zupełnie nie gra tutaj roli. Podgryzałam soczystym komentarzem poszczególne wersy, taka dumna ze swojej błyskotliwości, ciętego dowcipu, zadowolona z pomysłu na nowy format.  Nagranie ukończyłam z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, a publikację wstrzymałam tylko ze względu na napięty grafik.

Do, udanego jak mniemałam, nagrania wróciłam jakiś tydzień później. Odpaliłam przy okazji i od niechcenia, bo „przecież poszło mi ok” i nagle słyszę jakąś…Jakąś zupełnie  niezabawną dziewczynę, która szydzi z kolejnego kandydata na hit sezonu z refrenem o tym, że cię pragnę, ale nie wiem, coś Ty za jedna, łou oo łou ooo  i gdybym zatrzymała się tutaj..

Nie mam pojęcia kim jest wokalista Feel. Wiem, tyle, ile przeczytałam w Kropce TV u babci, czekając aż dokończy odcinek serialu, ile zaserwował mi portal plotkarski, a co bezrefleksyjnie przyjęłam za prawdę, za powód do szydery.

Od refrenu do sugestii, że lider zespołu z pewnością porzuci też drugą żonę i prosi ją o noszenie plakietki z imieniem oraz to, żeby się przyzwyczajała do nazwiska. Przez ocenę o wymownej treści: cwel zostawił żonę z 2 dzieci i poleciał za młodszą, która wykorzystała moment i zaszła w ciążę…

Zaniemówiłam.
To moja twarz, mój głos, moje żarty, które tydzień temu wydały mi się śmieszne.

I huczące kilka zdań, które wybrzmiało z hukiem w mojej głowie – kim Ty  jesteś Radomska, żeby to mówić? Kim, żeby wykroczyć daleko poza żarty z kiepskiej, Twoim zdaniem, piosenki, i oceniać, szufladkować, dowalać – robić wszystko to, co nie raz tak bardzo Cię zabolało? Co takiego zrobili Ci obcy ludzie, których nie minęłaś nawet w kolejce do WC, żeby wylewać  na nich wiadro pomyj? Kto cię prosił o komentarz i czemu ktoś powinien poświęcić czas żeby go wysłuchać?Bawi Cię to?

Poczucie humoru mam cięte i ostre i bez wahania jadę po zjawiskach, przywarach, wadach, sobie. Pilnując jednak, aby  w komentarzu na temat czegoś, nie uderzać nazwiskami, bo życie pokazało , że rzuca się obelgami łatwo, a trudniej sprzątać. I tylu się na tym przejechało.

Chciałam dobrze, pisząc tekst o Mai, apelując, żeby się skupiła na dziecku a nie gadaniu o bieganiu w śniadaniówkach – dziś sama biegam, a ona nadal ma do mnie pewnie żal i już nie uwierzy w szczere intencje.Niby chciałam dobrze, wyszło raczej nieudolnie.

Chciałam żartobliwie nabijać się ze zjawiska gonienia za urodą i pięknem, skomentować, że Cher z rozpędu za urodą zapomniała umrzeć. Mniemając, że niepoważnie poruszam poważny problem – braku miejsca na starość i udawanie, że to nas nie dotyczy, dowalając jednak personalnie Cher, która niejednokrotnie przyznała się, że ze swoim starzeniem nie może się pogodzić, nie może sobie poradzić.Na pewno byłoby jej lżej czytając „że zapomniała umrzeć”. Raczej nie powiedziałabym tego w twarz. Przecież najostrzej żartuje z tymi, których znam albo siebie samej, tymczasem…

Nie dopilnowałam.

Ja, ta, która niezmordowanie pisze i mówi o tym, że słowa mają wielką moc – budują i niszczą, pozwoliłam na zbudzenie w sobie hejtera. Na bycie nim. Piszę to wszystko z obrzydzeniem, piszę, czując ten dyskomfort w żołądku. Z gorzkim poczuciem, że hejter to nie źli oni, ale głupi ja i Ty. Każdy z nas.

Vlog nigdy nie ujrzy światła dziennego. Jednak sytuację sama zapraszam na salony – ku przestrodze. Dla siebie i Ciebie. Bolesne słowa rzuca się bardzo łatwo, może nawet szybko zapomina, ale czy serio ja albo Ty chcielibyśmy być odebrani, jako obrzydliwe trolle?

Tym razem był to jeden, niewielki vlog. Kilka zdań, skoro jednak doświadczając hejtu sama wydaliłam z siebie tyle okrutnych zdań, to jak mogę oczekiwać oczekiwań od kogoś, kto nigdy nie przeczytał o sobie niczego strasznego w sieci? Szach mat, Radomska. Tym razem zaorałaś się sama…

Przyznacie się do tego, że kiedyś i w Was się obudził hejter? Komentarze są anonimowe. Rachunek sumienia?Hm?

58 komentarzy
  1. Mądry tekst. Dzięki za samokrytykę. Ja staram się nie komentować, jak nie mam nic miłego do powiedzenia. Wyjątkiem są sytuacje lub osoby z polityki.
    „Nie rób drugiemu, co tobie nie miłe” powinien mieć każdy w głowie.

    1. I ja mam podobnie, jak ktoś mi w sieci nie odpowiada to po prostu go nie śledzę. Może dzięki temu nie mam okazji czy pokusy do hejtowania.

      Brawo Olinku za szczerość.

    2. Świetny tekst Radomska!!!
      Ja mam tak samo Ewa. Staram się Nikogo nie krytykować (oprócz polityków?). Sama nie lubię krytyki, nie lubię jak ktoś mi mówi co mam robić i jak żyć.

  2. Kiedyś przeczytałam zdanie „If the words you spoke appeared on your skin – would You still be beautiful?”, staram się przypominać sobie te słowa, ale nie zawsze to się udaje, niestety.

  3. Ola, super, że w końcu ktoś o tym napisał. Sama, lat temu 9 na yt skomentowałam filmik jak jakiś chłopak tańczy na castingu do you can dance jak ostatnia łajza, że nawet w Wypizdowie Dolnym lepiej tańczą od niego i niech wraca skąd przyszedł bo to jest jakiś dramat. Wróciłam wtedy po godzinie, bo tak mnie sumienie dręczyło i usunęłam komentarz, mimo że nikt na niego nie zareagował, bo prawdopodobnie nikt go nie widział.. do tej pory mam wyrzuty sumienia, a było to tak dawno temu. Zawsze po drugiej stronie jest człowiek, który też ma uczucia i nieważne jak bardzo nadawałby się na przedmiot żartów.. byłam też nie raz po drugiej stronie i wiem jak ciężko jest to znosić, bo jeżeli nawet jest to hejt naszpikowany negatywnym przekazem to jakoś zawsze lepiej jest go znieść, niż ten przemycony pod postacią żartów.

  4. Zawsze mi się wydawało ze też nie hejtuje, jak mi coś nie odpowiada, nie leży, nie podoba się jakas opinia albo czyjeś zachowanie, to po prostu nie komentuję. Nawet jeśli jesy to zachowanie społecznie nieprzyjete. Ciebie zawsze uważałam za osobę podobnego rodzaju, więc Twojego tekstu wyniosłam tyle, że muszę się sama nad sobą częściej zastanawiać. Może też potrzebuje takiej autorefleksji. Dziękuję bardzo!
    Nadal twierdzę, że jesteś najcudowniejsza w całych internetach! Przytulam i ściskam ?

  5. Cieszę się, że udało Ci się zareagować na czas i sama zauważyłaś co się dzieje i nikomu nie stała się krzywda 😉 Ja osobiście nie lubię krytykować innych i unikam pisania czy wypowiadania publicznie swoich myśli, za to czasami w głowie tworzą mi się okropne zdania i opinie po których miewam wyrzuty sumienia…

  6. Dobry wieczor. Dziekuje za ten tekst, za te slowa, to wazne. Po komentarzu u Kaski Warnke, babki, ktora uwielbiam za to jaka jest poza ekranem, bo filmow nie znam, po komentarzu a propos rozbierania sie, juz mialam Pania odlubic. Po tych slowach wybaczam. Rozumiem. I sama bije sie w watla piers. Tez bywam trollem. Postaram sie mniej nim byc. Pozdrawiam cieplo ps. Co do czasu na dyszke, to ja sie pytam – kur*wa jakim cudem???? Ma pani jakas kreatywna wersje endomondo????

    1. Ale ten komentarz był na serio. Bo to był chyba z 4 temat ogrywany nagością, a ja nie śledzę jej namiętnie. Opinia przysiegam. Nie hejt

  7. Szacun za przyznanie się ??? i pełen podziw. Sama staram się nie mówić o kimś kogo nie znam i nie oceniać – nie mam takiego prawa….słowa czasem ranią bardziej niż nóż….wiem coś o tym…w zasadzie jak znam i nie proszą o zdanie też nie komentuje ? wszystkich zawsze usprawiedliwiam ale dla siebie jestem mega surowa – teraz uczę się nie być…..

  8. Świetny tekst! Od dłuższego czasu staram się uważać na to co mówię, a nawet na to co myślę. Staram się nie oceniać ludzi, ale nie zawsze wychodzi, bo taka natura człowieka. Nigdy nie wyzbędziemy się hejtu w całości, a to dlatego, że każdy z nas ma inny charakter, zachowania, zasady czy odmienne podejście do życia. Dlatego przez życie idę z jedną ważną zasadą – traktuj ludzi tak, jak chcesz być traktowany.

  9. A myślałam, że bardziej już nie można..
    Wiesz, że właśnie za tę Twoją „niedoskonałość” właśnie pokochałam Cię jeszcze bardziej?
    No już wiesz <3

    Sama kiedyś jako "wąż wyścigowy" nie rozumiałam ludzi, którzy mają dużą nadwagę. Nie wiem czy się z nich wyśmiewałam, ale pod nosem mówiłam "rannny, jak można się tak zapuścić..?!?!?"
    A potem sama zachorowałam. I mimo napierdalania codziennie o 5 rano Chodakowskiej na wadze było + 10 kg. Jak się później okazało – nowotwór.
    Wtedy zrozumiałam, że może ta nadwaga to niekoniecznie napierdalanie się słodyczami, a choroba.

    Dalej – żeby nie było, że taka idealna jestem.
    Do niedawna poczucie obrzydzenia wywoływały u mnie zbyt napompowane usta (taka bateria r6 zamontowana tuż nad nosem) i "wiecznie zdziwione brwi" okraszone "firankami" zamiast rzęs..
    aż nastąpiła otrzeźwiałka – jeśli one są z tym szczęśliwe i zadowolone to chuj mi do tego?!?! Przecież nie każdego w życiu musi jarać to samo co mnie!

    Staram się każdego dnia. Nie oceniać. Nie hejtować.

  10. Sama parę razy złapałem się na hejcie, na szczęście nie puściłam go w świat został tylko w mojej głowie. Często zastanawiam się z czego to wynika skoro faktycznie najczesciej nie znamy osobisci tych ludzi.

  11. Jak zwykle świetny tekst!! Brawo za samokrytykę.?? Osobiście jeśli coś mi się nie podoba, z takiego czy innego powod, to po prostu wyłączam, nie śledzę. Każdą uwagę na swój temat biorę głęboko do siebie i pozostaje ze mną na długie lata. Wyobrażam sobie, że inni mogą mieć tak samo i dlatego staram się nie wygłaszać głośno negatywnych opinii o innych.

  12. Dziwne czasy. Kurtyna pozornej anonimowości daje odwagę. Odwagę do bycie gnojem, który gnoi innych. Dobrze, że masz możliwość odsłuchać siebie jeszcze raz przed publikacją. Ja czasami jak coś napisze, nie przeczytam …Potem to już tylko gęsią skórką, rumiane policzki i fala wstydu. A w internetach nic nie ginie. Wstyd tez zostaje.

  13. Brawo brawo brawo!!! Dziękuję za ten tekst. Tak bardzo jest o tym jak muszę wiele jeszcze w sobie zmienić. Niby ha ha hi hi A jednak. Hejt to hejt.
    Dzięki Radomska robisz to dobrze!!!

  14. Niejednokrotnie moje palce piszą jakby bezwiednie jakiś komentarz – zazwyczaj w „głupiej sprawie” – „denny komentarz” . I tak piszą i piszą i w końcu mój mózg – wow! uaktywnia się go jakiś czas (pewnie w momencie styku szarych komórek) – i postanawia to zmazać… I dobrze! Bo mi niby lżej – bo napisałam a jeszcze bardziej lżej bo nie wysłałam.

    Szanuje bardzo – za słowa krytyki dla samej siebie! Mądra babka z ciebie :*

  15. Często bywam hejterem. Często nieświadomie. Nie zawsze. I zdaje sobie z tego sprawę. Codziennie staram się to w sobie zmieniać, bo sama nie chcialabym być oceniana przez kogoś tak jak ja go oceniam.

  16. Swietny tekst,brawo Radomska, dostrzec bledy w samym sobie jest chyba najtrudniej,czapki z glow. Tekst sklania I mnie do refleksji.

  17. W sieci staram się zostawiać po sobie tylko te miłe komentarze 🙂 jeżeli coś mi się podoba, to szczerze o tym piszę, jeżeli coś jest nie po mojemu, po prostu to zostawiam i nie komentuję.. jestem wygodna w swoich poczynaniach – obserwuje tylko te osoby, które lubię, które mają coś fajnego do przekazania, unikam wchodzenia na strony osób, za ktorymi nie przepadam, czy też denerwuje mnie ich kazdy ruch palca albo usmiech (czasami moja opinia wyrabia sie na podstawie tego co kiedys gdzies przez przypadek uslyszalam, przeczytalam… przyznaje, slabe zrodlo oceniania ludzi, ale dla wygody nie wchodze na te profile…i tak jest lepiej, bo zdarzalo mi sie nie zostawic komentarza, ale pomyslec cos na zasadzie „no ta/ten to jak zwykle cos tam”…a od tego do hejtu juz droga krotka 🙂 )… natomiast nie powiem, dostalam tym tekstem po ryju… 😉 bo o takim hejtowaniu nie pomyslalam… i chociaz nie prowadze bloga, moje instagramowe konto zamarlo jakis czas temu, a facebookowe konto wola o zmiane profilowego od 1999 roku, wiec nie mam okazji do wyrazania swoich opinii w sieci, to jednak gadam, rozmawiam, przekazuje informacje… i czasami rzeczywiscie rzuce cos, czego powiedziec nie powinnam… bez zastanowienia czy to moja sprawa, czy autor wyrazajac siebie prosil jednoczesnie o opinie na ten temat? No i przede wszystkim nie zastanawiam sie nigdy, czy powiedzialabym to konkretnej osobie twarza w twarz… i czy moje slowa wnioslyby cokolwiek w zycie tej osoby… cokolwiek dobrego i cokolwiek zlego…o tym tez nie mysle..

  18. Brawo Radomska za umiejetnosc przyznania sie do bledu, wielu ludzi tego nie potrafi.
    Ja osobiscie staram sie nie krytykowac ani analizowac niektorych rzeczy, staram sie je po prostu akceptowac takie jakie sa jesli akurat mnie bezposrednio nie dotyczy, bo czy ja Aska z XYZ mam prawo mowic ludzia jak zyc, jak postepowac, jak sie zachowywac? Czasem popadam w stan gdzie w mojej glowie klebia sie mysli ze ale glupio wyglada albo w co sie ktos ubral, ale bardzo szybko przypominam sobie ze to nie moja sprawa, nie moje zycie, nie moja bajka. Pozdrawiam

  19. Zawsze kierowałam się dewizą „Nie rób drugiemu, co Tobie nie miłe”, a także tym co moja cudowna mama powtarzała mi praktycznie od zawsze – jeśli chcę powiedzieć coś 'złego’ na temat kogoś, czy chcę kogoś obgadać – to najlepiej zrobić to do niej i do mojego taty, niż mówić do koleżanek/znajomych/przyjaciół, bo to zawsze wychodzi dalej i potem niezbyt miło się po sobie sprząta… z naszych czterech ścian taka informacja nie wyjdzie, więc brudów nie będzie. Ponadto ktoś bardzo bliski memu sercu zaczął umieszczać wszędzie 'Treat people with kindness’. Wzięłam to sobie do serca i stosuje. Pomyśle dwa razy zanim się odezwę, bo a nóż widelec kogoś mogę urazić swoim słowem. Przy chamskiej obeldze ugryze się w język i pomyśle, czy mi byłoby tak fajnie usłyszeć cos podobnego o sobie. Łatwo jest rzucać mięsem w innych, kiedy samemu się tego nie otrzymuje i kiedy czujemy się w tym bezkarni. Tym bardziej cieszę się, ze sama dostrzeglas to, co było złe w Twoim vlogu. Posiadanie chamskiego i ciętego żartu w tych czasach jest czymś okropnie ciężkim, gdyż dużo ludzi nazbyt poważnie bierze to, co formalnie miało być żartem. Dlatego ja taki 'hardcorowy’ żart zostawiam dla swojej rodziny, od której nie usłysze wyrzutów ani nie zostanę zmieszana z błotem. Super, ze o tym mowisz i ze pokazujesz, ze w każdym z nas siedzi taki wredny hejter, który tylko czeka az ujrzy światło dzienne. Do dzisiaj wychodze z założenia, ze jeśli cos się nie podoba – nie patrz, nie słuchaj, nie komentuj. Nie masz nic mądrego i miłego do powiedzenia, nie odzywaj się. I dziekuje mojej mamie każdego dnia, że wpajajac mi to od najmłodszych lat sprawiła, że byłam w stanie nauczyć się na jej błędach. Bez bolesnego sparzenia się samemu. Hejt, który przewija mi się przez głowę ląduje w moim pamiętniku bądź na czacie grupowym mojej godzinki. I to pomaga! Trzymaj się, pozdrawiam!

  20. Ja kiedyś bardzo dostałam po tyłku pisząc coś w Internecie na temat kogoś kto szaleńczo działał mi na nerwy… I choć nie było tam wymienianych nazwisk ta osoba doskonale wiedziała, że to o niej i odzew wrócił szybko… ze zdwojoną siłą… nie warto.
    Brawo Radomska ? świetny tekst

  21. Tak każdy z nas hejtera w sobie ma i niestety spuszczony że smyczy dziamga i nas może i śmieszy ten nasz niewinny „latrerek” ale odbiorca może odnieść rany jak po ataku pibula. Brawo Olinku za szczerość. Ja od jakiegoś czasu pracuje nad tym aby uszczypliwościami, szpileczkani nie ranić innych bezpośrednio ale i też pośrednio nie śmieję się z odcinek innych dla innych. Jest szansa, że tak postępując nie zwiększę hejtu tak powszechnego.

  22. Nigdy nic nie komentuje. NIGDY! Nawet jak się z czymś nie zgadzam, bo może komuś popsuje dzień. I myśle sobie „po co”? A niech tkwi w przekonaniu, ze coś tam coś tam… każdy ma swój sposób widzenia, swój plan na życie. Szanuje, wszystko- naprawdę. Każdy inny- wszyscy równi- jak mówi jedna z naszywek mojego przyszłego męża ma starym plecaku z licemum. A jednak… każdy popełnił błąd. Nawet nieświadomie. Ja tez. I Ty tez. I tamta i tamten tez. Dajmy sobie na luz. Trochę gumę z majtek poluznic czas! żyjmy! Mimo tego, ze krytykujemy, ze nie zgadzamy się z czyimś zdaniem. Mamy
    Do tego prawo! Choć pamietajmy o o jednym ważnym szczególe- krytykuj, wyrażaj swoją opinie wszędzie gdzie chcesz i w jaki sposób chcesz, ale nigdy nie OCENIAJ. NIKOGO.

  23. Nigdy nic nie komentuje. NIGDY! Nawet jak się z czymś nie zgadzam, bo może komuś popsuje dzień. I myśle sobie „po co”? A niech tkwi w przekonaniu, ze coś tam coś tam… każdy ma swój sposób widzenia, swój plan na życie. Szanuje, wszystko- naprawdę. Każdy inny- wszyscy równi- jak mówi jedna z naszywek mojego przyszłego męża ma starym plecaku z licemum. A jednak… każdy popełnił błąd. Nawet nieświadomie. Ja tez. I Ty tez. I tamta i tamten tez. Dajmy sobie na luz. Trochę gumę z majtek poluznic czas! żyjmy! Mimo tego, ze krytykujemy, ze nie zgadzamy się z czyimś zdaniem. Mamy
    Do tego prawo! Choć pamietajmy o o jednym ważnym szczególe- krytykuj, wyrażaj swoją opinie wszędzie gdzie chcesz i w jaki sposób chcesz, ale nigdy nie OCENIAJ. NIKOGO.

  24. To już zdecydowanie bardzo wysoko poziom świadomości, dojrzałości i autorefleksji. To dopiero “coś”. Brawo

  25. Mi łatwo przychodziło hejtowanie kobiet i matek. Z łatwością pytałam o ciąże nie zdając sobie sprawy że ktoś może mieć problem aż w końcu i ja miałam problem by być w ciąży. Matek że za długo karmią piersią aż sama przez 2,5 roku karmiłam. Nauczyłam się zwarzać na słowa i swoje oceny. Uważam na zadawane przeze mnie pytania bo wiem że mogę kogoś zranić a niekoniecznie ktoś chce na nie odpowiedzieć.
    Dzięki za ten tekst bo warto zastanowić się nad tym co się pisze w sieci lub mówi w realu

  26. Brawo za odwagę publicznego przyznania się. Myślę że w każdym z nas w mniejszym lub większym stopniu drzemie ta mała menda. Dla jednych,dzień bez hejtu jest dniem straconym ale są tacy co starają się zamiast krytyki pozostawić bez komentarza pewne sytuacje. Niestety ta menda czasami z nas wychodzi i to całkiem nieświadomie najczęściej pod wpływem impulsu. Mówiąc krótko: wszyscy jesteśmy hejterami. Pozdrawiam gorąco ☺

  27. Dzięki Radomska za ten tekst.
    Pamiętam, że miałam strasznie mieszane uczucia, po obejrzeniu vloga, w którym mówiłaś o Cher. Myślałam sobie – taka mądra z niej laska, a tu takie okrutne rzeczy wygaduje, szkoda. A Ty po raz kolejny pokazujesz jak klawa z Ciebie babka. Nie dość, że przyszła refleksja, to potrafisz się do błędu przyznać, nie tylko przed sobą. Jak dobrze, że są na świecie takie baby jak Radomska!

  28. Bardzo fajny i pouczający tekst. Każdego czasem ponosi. Osobiście nie komentuje w sieci czegoś co mi sie nie podoba choć czasem ciężko mi się powstrzymać. Za to jestem niezłym Hejterem w stosunku do siebie i moich domowników.

  29. Brawo za odważne przyznanie się do tego, do czego inni w życiu by się nie przyznali mimo iż robią to codziennie. Wobec żony (, męża), dzieci, sąsiadów, nauczycieli, dziennikarzy itp. Tak, bywam hejterem. Wstyd mi ale pilnuję się.

  30. Sama słodycz… Wszyscy tacy dobrzy, nie komentują…ach ach. Ja pamiętam spotkania z kolezansiami, kiedy chcąc odreagować stres i nadmiar spraw zawodowych (wszystkie pracowalysmy w tej samej firmie, na tym samym stanowisku, tylko w innych miastach) raz w miesiącu gadalysmy, obgadywalysmy, plotkowalysmy, śmiejąc się z innych, czy to z ich stylizacji, głupich tekstów, podstawowych błędów zawodowych A fe! Jak tak można! Jaka radość… Ale I’m dalej w las, jakoś brak chęci na takie testy, zero radości.. Może jednak warto poświęcić czas i energię na coś wartościowego? Nie wiem, może to dojrzałość? Świadomość?

  31. Twoje teksty na blogu to ostatnio najlepsze co czytam. Trafia do mnie i jednocześnie bawi. Ktoś kiedyś powiedział, że powinno się czerpać z mądrych ludzi….
    No to czerpię…
    ?

  32. Brawo! Moim zdaniem krytykowanie innych osób nie jest tym czy powinniśmy się w życiu zająć . Zróbmy ze swojego życia coś pięknego zamiast marnować czas na zajmowanie się innymi…

  33. Jak zawsze po zakończeniu czytania Twoich tekstów stwiwrdzam,że za mało jest takich ludzi jak Ty.
    I po raz kolejny udowodniłaś,że jesteś Wielka Radomska.
    Przyznanie się do błędu to mega wyczyn a szczególnie publiczne przyznanie się….
    Większość,która by zauważyła u siebie ten błąd na bank nie powie tego głośno tylko dusi to w sobie.
    Dziękuję Ci,że jesteś Kobieto i pokazujesz swoja zajebiatość zmieniając jednocześnie tym jakąś część naszego społeczeństwa ??

  34. Myślę, że nie ma człowieka na ziemi, który nigdy nikogo/niczego nie ocenił. Sama się na tym łapie. Żyjemy w świecie, w którym (to jest tylko przykład- jeden z wielu) jak żona/ partnerka odchodzi od męża to przyklejmy jej etykietkę złej żony/partnerki, suki, obrzucamy najgorszymi obelgami nie znając prawdy, że np. może mąż się znęcał psychicznie czy fizycznie a akt odejścia był raczej ucieczką. Ocenianie i hejt jest krzywdzący ale im jestem starsza tym bardziej staram się analizować i wykorzystywać swoje pokłady empatii, aby kogoś swoją oceną nie skrzywdzić. Jestem z siebie bardzo dumna, że potrafię a raczej staram się i chcę wykorzystywać tą mądrość, jednakże czasem mimo wszystko zdarza mi się kogoś/coś ocenić i wtedy też czuję ten sam ścisk w żołądku i poczucie winy. Najważniejsze, to poświęcić chwilę na refleksję, wyciągać wnioski i zejść na ziemię nie myśląc „mnie to nie dotyczy”. Przyznajmy się NIE JESTEŚMY IDEALNI.

  35. Jakie to miłe kiedy ludzie przyznają się do własnych błędów. Mam dla Ciebie ogromny szacunek za Twoja szczerość.. takie teksty jak Twój są nam wszystkim bardzo potrzebne…

  36. Dawno temu (po zerwanych zaręczynach) spotkałam na swojej drodze kobietę, która powiedziała mi : pamiętaj traktuj innych tak jak Ty byś chciała być traktowana przez innych”. Od tamtej pory więcej we mnie empatii. Nie sprawia mi radości krzywdzenie innych. A tekst jak zawsze dobr ???

  37. Tekst rzeczywiście daje do myślenia. Ale nie bądź też taka bardzo surowa wobec siebie. Czasami śmieszkujemy z różnych spraw… To chyba normalne. Lubisz kabaret i o ile dobrze pamiętam stand UP i chciałabyś spróbować. No więc co… No jak… Jak to pogodzić skoro stand UP to ostre żarty i że tak powiem bez hamulców. Uwielbiam cię tak czy siak. Doceniam za autokrytyke
    naturalność i prawdziwosc Pozdrawiam cie. ?

  38. Chylę czoła, że potrafisz tak pokornie podejść do swoich tekstów. Niewielu ludzi to potrafi. Raczej strzelają na oślep obelgami i nie wracają do tego, nie zastanawiają się, czy kogoś to urazi, zaboli, dotknie. Szacun Radomska, że potrafisz się sama „skarcić”. Świadczy to o Twojej dojrzałości moim zdaniem.
    I rozumiem teraz , dlaczego nie publikujesz swoich tekstów czy vlogów od razu – bo potrzeba chwilki, by tekst dojrzał, a wraz z nim nasze przemyślenia.

  39. Tak jak sama powiedziałaś-to jest pewnego rodzaju spowiedź. Doceniam odwagę. Podziwiam szczerość. Przecież cała ta sytuacja mogłaby nie ujrzeć świata dziennego. Ale nasz Olinek jest inny. I być może sama nadstawiasz kark i narażona na hejt. Masz ochotę się przed nami otworzyć. Ale kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień. I myślę, że w tej kwestii nie ma tu świętych. Bo pewnie nie raz wypowiadalismy słowa które mogły być akurat w tym momencie zabawne, a wcale tak nie było, być może kogoś zabolały. A przy wypowiadanych słowach nie idzie nacisnąć „delete”. Można tylko żałować, palić się że wstydu, przepraszać i tłumaczyć się. Sama hejtu nie lubię. Ale jestem pewna, że przynajmniej raz zrobiłam to, być może nie do końca świadoma w danym momencie. Nie było szansy na zreflektowanie się.

  40. #trafiłaś z tematem! Jest Ok. Zawsze uważałam że właśnie hejtują tylko słabi z kompleksami ludzie ale to nie jest tak do końca jak się sama o tym przekonałeś. Ja osobiście stosuję zasadę #nohejter i dobrze się z tym czuję. Pozdrawiam #kasiakli

  41. Mam wrażenie, że wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy właśnie z tego, że to co piszą rani… Jako admin na pewnej grupie widzę to codziennie. I staram się z prędkością światła te komentarze usuwać…
    Jestem z siebie dumna, bo z ręką na sercu mogę przyznać że nie jestem hejterem. Nie byłam nawet za czasów kiedy bunt to było moje drugie imię i spędzałam dni na photoblogu… ?

  42. oczywiście, że się na tym łapię!! nie piszę hejterskich komentarzy ale co pomyślę to moje… no i zdarzy się polajkować prześmiewcze opinie.. więcej grzechów nie pamiętam, proszę o pokutę i rozgrzeszenie

  43. Tekst da wielu ludziom do myślenia. Niektórym, jak mi za bardzo i inaczej i tak sobie myślę… Wszystko (może nie wszystko, ale jak dla mnie wystarczająco) z czego nabijałaś się na vlogu, co oceniałaś, chociaż go nie upubliczniłaś i tak przekazałaś odbiorcom….
    Tak tylko się czepiać lubię.

  44. Niestety, niestety. Jestem po czterdziestce i na jakims spotkaniu klasowym dowiedzialam sie, jaka bylam wredota w szkole. Pod postacia zartow dowalalam „slabszym i mnie inteligentnym”. Na wesolo szydzilam , krytykowalam i osmieszalam. Wtedy uwazalam sie za blyskotliwa, z perspektywy czasu widze, ze bylam po prostu bezlitosna i chamska.
    Po latach zapytalam mojego bylego chlopaka, dlaczego jego zdaniem nasza przyjazn tak szybko sie skonczyla. Okazuje sie, ze drwilam z niego bezlitosnie, rowniez pod przykrywka zartow.
    Nie jestem w stanie zmienic przeszlosci, choc tak bardzo sie wstydze. Ale dzis zupelnie inaczej komunikuje z partnerem – i zwiazek trwa…
    Mam w pracy kolezanki i kolegow, ktorzy idealnie nadaja sie na ofiary hejtu. Ich male smiesznostki, niepewnosci, spleen. Swiadomie biore ich w obrone i sama nie przesmiewam.
    Po prost – nie rob drugiemu tego, co tobie niemile.

  45. Hej. Zupełnie nie zrozumiałam o co chodzi. Jakiej Mai? Nie kojarzę sytuacji
    Chyba jestem nie na bieżąco. Czy ktoś mógłby mi nakreślić historię?

  46. W sumie masz trochę racji i nie masz.
    No bo rzeczywiście – jakby tak się zastanowić, to wokaliście Feela może się zrobić przykro…
    Ale – jak wszyscy w dzisiejszych czasach myślisz teraz tylko o uczuciach odbiorcy.

    Hmm, to może zacznę od początku. Żyjemy w dziwnych czasach. Mocno spolaryzowanych, co jest złe dla nas. Wszystkich się dzieli na plemiona, wszystkich się ustawia wrogo do pozostałych, wszyscy nabierają syndromu oblężonej twierdzy.
    Zapomina się, że osiągnięcie czegokolwiek wymaga współpracy, kooperacji, kompromisów, szerszego spojrzenia
    Z jednej strony – np. na ekonomii uczy się, że towar jest wart tyle, za ile chce go kupić klient. I tu się zapomina o osobie sprzedawcy, o tym, że cenę ustala się (a w sumie powinno się ustalać) wspólnie, np. targując się. Bo przecież, jeśli klient chce wydac za mało, to sprzedawca mu nie sprzeda. Więc to nie jest tak, że wystarczy rzucić grosz i sprzedane.
    Z drugiej strony – korporacje wymyślają i produkują jakieś gówna i wpychają je nam za kupę forsy, a my mamy brać i być wdzięcznym, że cokolwiek dostajemy. Można tu wspomnieć o telefonach. Przykładowo – ja bym chciał telefon rozsuwany, z porządną baterią i normalną klawiaturą, ale takich nie ma (ostatnia taka na polskim rynku to była nokia i pewna motorola dawno temu). Nie chcę lekkiego, wąskiego telefonu wielkości paletki do ping-ponga zbudowanego ze szkła.
    Ale tu – głos klientów nie ma znaczenia. Liczy się tylko to co korporacja sobie wymyśli. Nie ma wsłuchiwania się w opinie klientów, ci się liczą, tylko wtedy kiedy płacą za towar. I tu też nie ma negocjacji.

    A teraz sprawy społeczne.
    #metoo – nie ma znaczenia intencja „sprawcy” – liczą się tylko odczucia „ofiary”. Jak się okazuje w praktyce – dla amerykańskich feministek – tylko wówczas, gdy sprawca to męczyzna, a ofiara to kobieta.
    https://bezprawnik.pl/molestowanie-seksualne-mezczyzn/
    Do czego prowadzi brak równowagi, brak kompromisu w interakcjach społecznych? Mężczyźni nie chcą podejmować ryzyka…
    https://bezprawnik.pl/seks-w-usa/

    No i hejt. O który sama siebie posądziłaś. Hejt, hate – mowa nienawiści…
    Czy Twoją intencją była nienawiść? Czy chciałaś dopieprzyć facetowi, tak żeby schował się do mysiej dziury i nie pokazywał się więcej światu?
    Na ile Ciebie znam, to nie sądzę.
    Na ile Ciebie znam, to po prostu śmieszkowałaś tak jak to robisz normalnie – szczególnie sama z siebie, ze swojej codzienności, ze swojego życia.
    Czy nazwałabyś większość tego co napisałaś, powiedziałaś o sobie, że hejt wobec samej siebie?

    Bo masz tak jak ja – jakbyś się nie śmiała, to byś oszalała.

    Po prostu mówiłaś, to co Ciebie rozśmieszyło, mówiłaś swoje skojarzenia, bo Ciebie rozbawiły, ot taki strumień świadomości.
    Owszem, czasem komuś przypadkiem się przyfasoli, ale to niechcący. I każdy tak ma. Każdemu się zdarzyło powiedzieć trochę za dużo, zwłaszcza jak się jest ekstrawertykiem. Ja mam o tyle łatwiej, że będąc introwertykiem mniej gadam. 🙂
    I nie wystawiam się publicznie na strzał.
    I o – właśnie – pamiętaj o tym, że celebryci, tak jak politycy, jako osoby publiczne – z definicji są wystawieni na wszelką krytykę ich poczynań, na wszelkie komentarze, także te wredne. To jest wpisane w ten zawód. I niejeden wyrok sądowy to potwierdził.

    Tak więc – nie daj się zakuć w dyby poprawności politycznej, bo w dzisiejszych czasach, każdy niepochlebny komentarz, każda krytyka, każda uwaga – jest nazywana hejtem. I zamyka się w ten sposób gęby krytykom. Zabija się w ten sposób interakcje społeczne.

    I nie rób sobie tego sama. Zwłaszcza, że jako socjolog dobrze wiesz, co się dzieje z naszym społeczeństwem. Znasz na pewno eksperyment Calhouna. Żyjemy w mysiej utopii, tuż przed katastrofą. Żyjemy w czasach, kiedy ludzie nie umieją sobie radzić z przeciwieństwami, z innymi ludźmi i usiłują zakazać tego co przez wieki było normalnym życiem społecznym Bo teraz nawet spojrzenie może być molestowaniem…
    I poddawanie się takim trendom, jak to zrobiłaś obecnie – to dokładanie cegiełki to tej właśnie katastrofy. Utwierdzanie wszystkich, że tak jest właściwie.

    I na koniec zapytaj siebie – czy komentarze do celebryckiego życia jakie można było swego czasu usłyszeć w radiu od Marii Czubaszek – to też był hejt? Czy stojąc twarzą w twarz z nią – nazwałabyś Marię Czubaszek hejterką?

  47. Jak to czytam, to jakbym widziała siebie pod Twoim zdjęciem ślubnym. Przepraszałam Cię już, ale żart który wtedy w moim mniemaniu był hahahha, bez tamtych emocji już taki nie był. Więc jeszcze raz bardzo przepraszam, Ciebie i Męża Twego 🙂

Napisz komentarz: Anuluj pisanie

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.