Czego Radomska nie trawi w blogach parentingowych?

 

To jeden z tych tekstów, w których nie będę się starała być obiektywna, choć już na wstępie zaznaczam, że pisząc go, szanuję, akceptuję odmienne od mojego, zdanie, bo ludzie są różni i gdyby nie byli zdechlibyśmy z nudów.

Uwielbiam swoje inspirowane macierzyństwem dywagacje i nieskromnie uważam, że dzięki Lence nie tylko jestem niewyspana i mam niewyregulowane brwi, ale też częściej zastanawiam się nad tym,co oczywiste i doszukuje się w tym intrygujących mnie haczyków. Dopiero odrywam blogosferę parentingową, bo blogerem parentingowym jestem krótko, a bycie Radomską z Mamwatpliwosc.blog.pl weszło mi już w krew. Im więcej jednak o tej części blogosfery wiem, tym bardziej zdaję sobie sprawę, czego w niej nie szukam.

WSZYSTKO CACY

Generalnie kiedy przeglądam część blogów matek nie mogę ulec wrażeniu, że rodzicielstwo w ich internetowym wydaniu jest częścią jakiegoś planu, wizerunku, próbą dowartościowania odmienionego przez dzieci życie. Wszystko jest u nich piękne – od dzieci, po skarpetki, przez szablon aż do refleksji dotyczących spraw codziennych. Poród? Mistyczny! Spacer? Niesamowicie ekscytujący! Zdjęcia? Ślicznych miejsc, ślicznych rzeczy, ślicznego życia.

I super- każdy potrzebuje opowiadać sobie jakąś bajkę, żeby czuć się lepiej. Fajnie, że tyle kobiet potrafi się skupić i wyostrzyć to,co pozytywne i magiczne. JA tego nie czytam i nie łykam, ale rozumiem, że wielu kobietom jest to potrzebne.

Należę jednak do tych, które cenią sobie prawdę. „Cała prawda” jest frazesem nie do przełożenia, bo wszystko co robimy, nie tylko w internecie, jest świadomą bądź nie, formą kreacji przed drugim człowiekiem. Gdzieś w tyle głowy mam takie przekonanie, że czytają mnie różni ludzie- ci którzy dzieci mają, więc doskonale wiedzą z czym rzeczywistość rodzica się wiąże, rodzicie przyszli, którzy szukają miejsc w sieci, z którymi konfrontują swoje oczekiwania i bezdzietni, trochę ciekawi tego, jak wygląda życie TAM, po drugiej stronie, której nie chcą, boją się, nie mogą poznać sami. Obawiam się, że ich zestawienie  'wiedzy’czerpanej z  bloga z samym życiem byłoby… Okraszone takim rozczarowaniem, jak wtedy, kiedy całe życie czekasz, aż zjawi się Twój Ryan Gossling, ktoś w końcu puka do drzwi, a za nimi nie on, tylko Marian. Całkiem w porządku i przyzwoity Marian,  z proporcjonalną listą wad i zalet. Ale która by chciała Mariana zamiast Ryana na litość boską?

A życie to raczej taki Marian. Uroczy, błyskotliwy, chwilami romantyczny i porywający, ale puszcza bąki, nie daje żyć i kilka razy w tygodniu ma się go ochotę wywlec w kosmos. I ja nie twierdzę wtedy, że nadszarpnął moje nerwy, wyprowadził mnie z równowagi. Ja myślę i piszę, że mnie po prostu wkurwił,o.

NADDZIECKO

Wszystkie inne dzieci, to wiadomo-kolkują, ząbkują, chodzą, pyskują, ale dziecko blogerki parentingowej robi to wszystko, tylko lepiej i z dużej litery. Uśmiecha się cudne jak bajaderka z każdego zdjęcia z zawodowej sesji, ubrane, zupełnie przypadkiem, w czyste, piękne, wyprasowane, modne, markowe ubranka. I fajno. Naprawdę fajno, że sa mamy, którym się chce, które stać, które mają czas i czerpią z tego radość.

Przed narodzeniem Leny jak każda mama miałam wizje i plany ambitne, szafa do dziś nie domyka się przez nadmiar kiecuszek, bluzeczek, spodenek, rajtek, butków i geterków. Moje dziecko miało być śliczne i modne, miało być moją wymarzoną wizytówką. I dla mnie jest wizytówką- wyluzowaną, wygniecioną, zaślinionną i najfajniejszą na świecie.

Przed porodem zarzekałam się, że jak tylko będzie ciut większa zakupię jej elegancki płaszczyk w stonowanym kolorze i szary, gustowny berecik. Dziś się zarzekam -że nie. Chcę żeby była ubrana dziecinnie i kolorowo, bo to jej czas w życiu na to, żeby była kolorowa i dziecinna. Chcę, żeby była ubrana w tanią kurtkę, którą mogę bez żalu wrzucić do pralki jak wytarza się w kałuży. Bo nie oczekuje, że będzie spełnieniem moich aspiracji ani małą dorosłą.

Dopóki ja odpowiadam za jej wygląd, sorry winnetou, będzie chodziła w zafarbowanych ciuchach (taki dar mam, co zrobisz…), zmechaconych rajtach, w rzeczach używanych i odkupionych od kogoś, bo jej dzieciństwo to nie jest dla mnie czas w którym ma zachwycać przechodniów, a czas w którym ma być jej wygodnie, swobodnie i bez mojego stękania nad głową o pieniądzach, praniu, cenach etc. A jeśli któregoś dnia Lenon uzna, że ją tym skrzywdziłam, cóż, poczekam aż zostanie nastolatką i  stylówką skrzywdzi się sama 😉

Nikogo nie zamierzam przekonywać, że moje dziecko jest ładniejsze, fajniejsze i lepsze, bo siebie i ją chcę uczyć dystansu, szczególnie do cudzych opinii. A to, że sama sobie robię z niej publicznie jaja zamieszczjaąc kompromitujące zdjęcia.. Cóż, jakoś sobie musze osłodzić gorycz macierzyństwa, zemści się umieszczając moje zdjęcia bez protezy za jakiś czas.

MATKI ANALFABETKI

Nie potrafią pisać. Po prostu. Czytasz 3 zdania i wiesz, że rzeźbiły je tak mozolnie, że jeszcze tydzień później krwawiły im palce, a podmiot i tak dyma orzeczenie. W czasach w których żeby być fotografem, wystarczy mieć aparat, modelką- konto na maxmodels, nie powinno mnie to dziwić i nie dziwi. Ale drażni. A tłumaczenie, że piszą bloga dla siebie jest jak… chodzenie siku do Mc Donald’s.

OPINIA INNA JEST OPINIĄ WROGA

A weź napisz karmiącej piersią, że kochasz butlę. Albo, że rodziłaś i nie było tęczy,ale krew i przystojny anestezjolog. I płoń, bo nie zrozumiałaś, jesteś głupia, zawistna i pusta. I czekać aż Cię zeżre reszta macierzyńskiego stada, gotowa za swoją blogową, duchową przywódczynię skoczyć do gardła albo po bułki. Masz rację dopóki przyznajesz ją autorce, inaczej mogiła, czaisz?

Nie będę się rozwodzić, kto probówał dyskutować w internecie, ten wie.

__________

Jakiś czas temu postanowiłam, że będę szczęśliwą mamą.To dopiero początki, ale uważam, że nieźle mi idzie. Kolejnym krokiem do spełnienia tego przyrzeczenia będzie moja prośba – polećcie mi, wartościowe Waszym zdaniem, blogi, fajnych mam z podobnym do mojego podejściem do życia, macierzyństwa, blogowania. Kiedy szukam rzeczowych informacji pozbawionych egzaltacji i piania, zaglądam do Marysi z MamyGadzety. Kiedy chcę się wzruszyć i poczuć ciepło wracam do Klocka i Kredki, jak tracę wiarę w facetów to zaglądam do Konrada. Szukam dalej.

Pomożesz mi?  Zostaw dla mnie link i uzasadnienie w komentarzach. 

I powiedz, czego Ty szukasz na blogach parentingowych?

131 komentarzy
  1. Za to Twoja córka na pewno była by szczęśliwa, gdyby w przyszłości dowiedziała się, że piszesz na fb teksty pt. „to nie trzęsienie ziemi, to moje dziecko się zesrało”. Wg. mnie to ty przesadzasz w drugą stronę i obdzierasz ją z godności.

  2. Hej,

    Bardzo fajny wpis. Mam jednak pytanie trochę odbiegające od tematu. Jak radzisz sobie z presją otoczenia, o ile taką odczuwasz? Chodzi mi o wszystko wiedzące babcie, ciotki, wujków, którzy tylko wypominają jak to za chłodno ubrałaś, źle połączyłaś kolory ciuchów, byłaś za długo na spacerze, nie wyprasowałaś setki pajacyków, nie umyłaś okien w tym tygodniu etc. Ja sama mam 23 lata i nie mam dzieci, jednak moi starsi kuzyni ostatnio się rozmnożyli i widzę jak ich mama i moja mama (ich ciotka) non stop dają złote rady i komentują jak to matki dzieciaków są straszne bo XYZ (wstaw jaką pierdołę chcesz). Przeraża mnie to, bo jeśli ja będę miała dzieci i taką sytuację to chyba skończy się na wyproszeniu dziadków z mieszkania o_O.

    Buźka! Cudna ta Wasza Lenuszka 🙂

    1. jak to jak? mieszkamy sami i nikt nas nie odwiedza, hahahaha ;D Nie no, mamy komfort bycia na swoim i możemy rady innych im w kieszneie wkładać, taki luksus 🙂 kuzyni jeszcze pójdą po rozum do głowy, będzie awantura krew i łzy, ale sięnauczą!

      1. Hej,

        No oni już tam powiedzieli, że nie życzą sobie wtrącania się i tyle. Też mieszkają na swoim, ja również. Wystarczą telefony i wizyty żeby dostać milion rad 😀 Ja jestem jedynaczką. Gdybym powiedziała mamie że ma się nie wtrącać bo wiem co robię to by mnie wydziedziczyła 😀 a przynajmniej byłoby jej przykro. No nic, chyba nie ma innego wyjścia 😉

  3. Za to Twoja córka na pewno była by szczęśliwa, gdyby w przyszłości dowiedziała się, że piszesz na fb teksty pt. „to nie trzęsienie ziemi, to moje dziecko się zesrało”. Wg. mnie to ty przesadzasz w drugą stronę i obdzierasz ją z godności. ;/

  4. Nie czytam blogów parentingowych (z dwoma wyjątkami). Nie mam dzieci i jeszcze nie do końca jest mi bliska ta tematyka. Wspomniane na początku dwa wyjątki to Twój blog i blog Nishki (http://www.nishka.pl/). I zwracam uwagę na podejście do macierzyństwa, bycie matką (w każdym aspekcie), czasem odczarowywanie tego co pomalowane na róż. To kobiety, nie ich dzieci, po drugiej stronie bardziej mnie fascynują 🙂

  5. Ha! A ja trafiłam do Ciebie, bo zostawiłaś oczekując bardzo fajny komentarz. Niesamowicie wartościowy wręcz.

    Co do tego co opisałaś ja już nie raz dostałam komentarz od jakiegoś nadwornego hejtera, że mam niewychowane dziecko i rozpieszczonego bachora, który na pewno będzie psuł innym życie w przyszłości.
    Nie raz opisywałam jaka jestem zmęczona, że nienawidzę się z nim bawić.
    Ostatnio gromy są w stronę mojego faceta – no bo wpadł jak śliwka w kompot z taką babą. 😉

    U mnie możesz się pośmiać [cykl Chujowej Pani Domu] albo popłakać [zakładka: inny świat ].

    Ale co tam mi reklama. 😀
    Ja będę tu częstym gościem po prostu.

    1. tak cię rekomendują, że nadrobię, ale ukręciłam sobie abt na dupę prośbą o polecanie 😀 KIEEDYYY JAA TOOO PRZEECZYYYTAAAAMMM…!!!

  6. Radomska I Love U za ten tekst .. zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Dziś jeden z blogów „odlajkowałam” bo już nie mogłam znieść jak cukrowo i lukrowanie „na nim jest”. Nie będę tu pisać elaboratów bo ani nie mam talentu ani polotu godnego niedościgłych Mistrzów 😉

    Polecam bloga Matki Sanepid

  7. Polecam – blog: Matka jest tylko jedna. Nie lukruje rzeczywistosci.
    Pannnamiijejzabawki.pl – Kocham ten blog, ta dziewczyne. Wieje od niej miłość:)

  8. Jak dobrze, że jesteś! Jak wchodziłam to drżałam na ciele, czy aby nie spotkam tu rajtek, bo rajtki w parentingach od tygodnia są wszędzie – rzygam nimi, kicham i z uszu wydłubuję. Wrrr…słowem: ulga.

    Co do parentingów, odczucia mam podobne. Szukam prawdy, ciepła, dystansu, uśmiechu i czegoś ciekawego, motywującego, dającego do myślenia, mądrego (?) – bloga który pozwoli mi stwierdzić, że teraz nie tylko ja mam tak przerąbane, że jestem normalna będąc wciąż sobą a nie tylko mamą; bloga który pokaże mi że za kilka lat będzie jeszcze gorzej, ale nawet gdy będę w dupie to w końcu z niej wyjdę i dalej będę się uśmiechać.

    Na moim blogu jest jak w mojej szafie: majtki z koszulami między torebkami. Jestem złą kobietą, opowiadam o seksie (i to nie swoim), o macicach, okresie, pracy, błędach rodzicielskich, sekcji zwłok muchy. Matka też ze mnie kiepska: dwie cesarki, nienawiść do karmienia cycem, niespanie z dziećmi, przeklinanie na blogu a nie w domu (gdzieś chyba muszę…). Czasem jestem sentymentalna do zerzygania, w końcu kocham do utraty zmysłów. Raz płaczę, raz krzyczę, raz się cieszę, raz umieram ze strachu, wariatka się znaczy – serio. No i najgorsze co zrobiłam, za co do tej pory obrywam: tekst o kupie na ścianie – zniszczyłam swoim dzieciom życie opowiadając tak żenującą historię (a to był desperacki odwet! co dziwne po publikacji tekstu przestali tworzyć kałowe dzieła ścienne…).

    Uwielbiam Agrafkę (http://matkaagrafka.blog.pl/) dzięki której zawsze się uśmiecham, albo wręcz płaczę ze śmiechu 🙂 po części jest tym czego szukam – dystansem, uśmiechem, wytchnieniem…

  9. Zapraszam do mnie. U mnie słodko nie jest, ale zawsze prawdziwie. Czasem narzekam, czasem rozpływam, a teksty me zmienne jak poziom hormonów w cyklu miesięcznym. Ot tak kobieco, matczynie…. zresztą sama zobacz.

  10. Matka prezesa, mamala. Dwa rozne blogi ale na swoj sposob wyjatkowe. Matka prezesa porusza wazne kwestie I problemy sklaniajac do dyskusji,ma ostry jezyk,pisze co mysli.mamala wylewa to co czuje,latwo sie wzruszyc a przy postach na fp nawet posmiac. Latwo sie jej publicznie przyznac ze nienawidzi karmic a nie sciemnia ze to super Bo inaczej ja zjada. Klocek I kredka rowniez ekstra 🙂

  11. Pomogę. 🙂 Polecam: http://minimaliv.com/ Uzasadnienie to trudna sprawa. Ja wpadłam raz, przypadkiem i wsiąkłam, bo znajduję tutaj podobne podejście do macierzyństwa, co moje… Polecam też: http://potworywozkowe.pl/ Tu znajdziesz macierzyństwo bez lukru, ale znajdziesz też jego piękno… Autorka jest sporo młodsza ode mnie, a niezmiennie podziwiam jej dojrzałość.
    Na pewno sama znajdziesz jeszcze wiele innych, bo tych wartościowych jest naprawdę mnóstwo. Ja także od niedawna poznaję blogosferę i zaczyna brakować mi czasu na czytanie… Wciąż poznaję nowe blogi, na które chcę wracać. Dziś poznałam Twój. 🙂 Na pewno wrócę.

    pozdrawiam

  12. Kiedy rano odpalam fejsa, zawsze sprawdzam najpierw co u Kredki i u Makóweczek. Kredkę już we wpisie wymieniłaś, Makóweczki znasz na pewno, więc nie muszę linkować. Jest sporo innych blogów, na które zaglądam, na pewno będą tu linkowane, m.in. http://www.otymze.pl/ i http://www.srokao.pl/.
    Jeszcze trochę i Twoje brwi powrócą do właściwego stanu. Przynajmniej moje powróciły 😀

  13. No to pojechałaś po bandzie i chwała Ci za to. Ja także dopiero zaczynam swoją lukrowaną przygodę z blogosferą i po wejściu na kilka blogów mam uraz oczu i wylew do mózgu. I oczywiście każdy tworzy dla siebie, nikt mi nie karze tego czytać więc nie czytam i takie mam też dla Ciebie rozwiązanie niestety. Więcej grzechów nie pamiętam bo sama wielbię Klocka i Kredkę przez którą zapragnęłam być mamą blogującą bo jej to kurna tak pięknie wychodzi;)

  14. Czego szukam? Szukam prawdy, szukam tego o czym Ty pisałaś. Nie chcę widzieć perfekcyjnych zdjęć, uśmiechniętych do znudzenia twarzy i wmawiania że życie jest słodko pierdzące a dzieci to najpiękniejsze aniołki tej ziemi. Nie chcę o tym czytać. Chce życia, problemów, zmagania z codziennością. Chce czytać o tym z czym sobie matki nie radzą, a z czym im ciężko. Prawdę chcę a nie tylko lukrowe ciasteczko. Pozdrawiam
    Zostawiam link do mojego bloga http://www.dziecinna-rewolucja.blogspot.com/

  15. http://emilekpupilek.blogspot.com/ – uzasadnienie? Bo mój, chyba oczywiste, że mi się podoba. Mam podobny problem, dlatego nie czytam blogów parentingowych. Trafiłam tu z fejsbuka od Klockokredków, ale też nie leżą mi tak bardzo jak bym chciała. Ale raczej nie szukam wzruszeń na blogach, więc może w tym sęk. Idę spać a jutro się tu porozglądam i poszukam lekkiego pióra w tematyce okołofamilijnej, bez polecania produktów i opisów walk z chorobami.

  16. Uśmiałam się zdrowo 🙂 Mnie chyba najbardziej drażnią jednak analfabetki. I smutne jest to, że tych błędów nikt im nie wytknie. W komentarzach słodkie pierdzenie, a w tytule posta babol, że hej. Denerwują mnie też posty z cyklu: dzisiaj Maciuś zrobił kupeczkę i zjadł zupeczkę, a potem miał drzemeczkę itd.

    Do siebie nie zapraszam, bo ostatnio nie mam weny, ale za to nałogowo czytam
    http://matkatylkojedna.blogspot.com/
    http://www.matkasanepid.pl/
    http://matkojedyna.blogspot.com/

  17. Ten tekst o analfabetkach, to jakbym o sobie czytała 😀
    Nigdy nie byłam dobra z polskiego i czasami piszę takie 3 zdania (np. teraz) i aż mi mózg paruje. A na koniec czytam i i tak coś mi nie pasuje. Zazdroszczę więc takim osobom, którym przychodzi to z łatwością. Czy to oznacza, że nie nadaję się do blogowania? Nie! Zastępuję swoje ułomności tymi rzeczami, które mi wychodzą. Myślę, że całkiem nieźle mi się to udaje. A jak komuś nie pasują moje kiepskie teksty, to nie będzie czytał, czy w najgorszym razie zaglądał.
    Nie chcę Cię drażnić, więc nawet nie zapraszam do siebie 😀
    Pozdrawiam 🙂
    PS. Z lepszych tekstowo blogów polecam potworywozkowe.pl oraz srokao.pl
    Z blogów, które są autentyczne: mommydraws.wordpress.com, mobloguje.pl, hafija.pl, zezuzulla.blogspot.com i pewnie wiele innych.

    1. mnie drażnić? Agutka, ja naprawdę nie mam nic z hejtera i nie zamierzam nikogo personalnie ranić NIGDY. Masz frajdę z blogowania? I ekstra, i to rób, a Radomskie zlej,bo w życiu nie d asię dogodzić każdemu. I nie bój się mnie, lubię popierdolone zwroty słowne, ale jestem raczej miła i niegrozna! 😉

  18. Hmm, nie wiem na ile potrafię pisać, ale rozumiem o co Ci chodzi:) Piszę bloga od jakiegoś czasu – mam wrażenie, że z każdym postem uczę się czegoś nowego. Jeśli miałabym kogoś polecić – to http://thegreyrabbitfamily.com – bo jest wyjątkową osobą! No i pisze tak pięknie – kurka, z serca no:)
    A czego szukam ja? Trudno powiedzieć – w każdym (które czytuje) znajduje coś innego chyba:)

  19. czytam pierwszy raz, już Cię lubię i będę obserwować , gdyż:
    -widzę, szansę na to że nie jest to kolejny blog o tym , jak to jesteś zarobiona odpisywaniem na pierdyliard maili od producentów różnego rodzaju gówienek dla dzieci , którzy pragną się pokazać na Twoim blogu i czerpać z tego profity , a Tobie rzucają ochłapa w postaci kilku darmowych szmatek czy dzieciowych gadżetów
    -mam nadzieję , że nie zobaczę tu nigdy wpisów typu – masz odmienne zdanie jesteś obrzydliwym hejterem i zazdrościsz
    – nigdy nie przeczytam tu o tym, że ubranie dziecka w rajstopki na szaleństwa w sali zabaw jest poważnym wykroczeniem, które spotka się z karcącym spojrzeniem innej matki- być może blogerki, która zaraz wysmaruje na swoim blogu epopeję na temat tabunu dzieci w rajstopkach w miejscach publicznych , jeśli nie wierzys,z że tak można odsyłam do blogow typu Makóweczki, Oczekując , Szafeczka – mamuśki cierpiące na tą samą chorobę zwaną- megalomania 😉
    Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy
    Dorota

    1. ależ kochana, afera Rajstopa przerobiona.Jutro rytualnie wszystkie Lenie spale, żeby wiochy nie robiła 😉 a tak poważnie- mniemam że jestem w stanie spełnić twe fantazje,o Pani! :*

  20. Ja mogę polecić Matkę Sanepid wspomnianą wyżej i Matka Wyluzuj (http://matkawyluzuj.blogspot.co.uk) dla mnie takie „życiowe” z uśmiechem, z jajami, bez napinki i praktycznie bez zdjęć. Lubię formę w jakiej są pisane, to, że nie pokazują cukierkowego obrazu życia z dzieckiem, tylko to że dziecko potrafi rodzica nieźle wkurzyć, albo wręcz dopraowadzić do szału, ale też to że jednak rodzice kochają dzieci 🙂

  21. Jadźka (www.jadalna.wordpress.com) – ona i Juniory wymiatają, patolodżi, mówię Ci 🙂
    Lucy (www.bylucy.es) – sama zobacz.

    dziękuję Ci za ten tekst matko Radomska – parskałam śmiechem w każdym akapicie 🙂

  22. Ja poleciłabym blogi prowadzone przez tatusiów – 3xtata i Tatowy, fajne, inne podejście do tej samej rzeczywistości 🙂

  23. O polszczyźnie blogowej to ktoś pewnie niedługo jakąś magisterkę napisze (o ile jeszcze nie napisał). Ze składnią trudniej, ale jeśli chodzi o ortografię – przecież większość programów „podkreśla” błędy. I zupełnie nie rozumiem, dlaczego, skoro ktoś znalazł czas na staranną obróbkę zdjęć, nie znajdzie go, by się zastanowić nad tym, skąd się wzięła ta drobna czerwona kreseczka pod wyrazem…

  24. Polecam http://www.nishka.pl za dystans, humor, mądrość i brak nadęcia. Z jednej strony stawia sie czasem w roli „eksperta” dającego rady wychowawcze (ale są naprawdę przydatne) z drugiej strony jest otwarta na dyskusję i nie boi sie napisać, że np. dziecko ją drażni 😉

  25. a no masz rację ja już coraz mniej czytam takich blogów a bo już sie i zniechęciłam a i braki czasowe sie zrobiły tylko porządku nie mam kiedy zrobić 😛

  26. Wessalo w nicosc moj poprzedni komentarz? A wrocilam, bo przypomnialam sobie, ze jest jeszcze ojciec karmiacy: http://ojcieckarmiacy.blox.pl/html
    I on dzien w dzien dokonuje chirurgicznej wiwisekcji swojego ojcostwa. Daje do myslenia.
    A w komentarzu, ktory zniknal podalam: http://a-kocica-papierosa.blogspot.de/, http://dziewieciomiesiecznik.wordpress.com/ i http://eeecotojachcialam.blogspot.de/ ryzykujac, ze wszystkie trzy autorki polamia mi nogi za wrzucenie ich do kategorii: parentingowe. Powiedzmy, okoloparentingowe, z dziecmi w tle i w rozsadnych proporcjach nie wywolujacych mentalnej cukrzycy.

  27. Tekst dobry. Ale weszłam stąd (link w komentarzach) na matka prezesa i już mi niedobrze – obrzucanie błotem bloga na literę M.
    Baby – dajcie sobie siana, nie wstyd Wam?

    Miłego pierwszego dnia wiosny.

    1. Wypraszam sobie ale ja nie krytykuje makoweczki u sieb
      ie na blogu a za komentarze innych nie odpowiadam.pisze Z tel z gory sorrry za literowki

  28. Moim głównym założeniem, gdy zaczynałam pisać, było nie przerysowywać w żadną stronę i póki co, mam nadzieję udaje mi się tego trzymać. Opisywane przeze mnie macierzyństwo jest takie codzienne – dzieci krzyczą, wymuszają, biją się itd. Wszystko opisuję tak, by czytelnikowi łatwiej było zrozumieć dlaczego dzieci zachowują się w taki sposób. Bez oceniania dziecka, bez obrażania go, ale również bez idealizowania, że moje to takie najgrzeczniejsze i najcudowniejsze. Generalnie wszystkie dzieci w pierwszych latach życia są niemalże identyczne. Przechodzą bunty, etapy względnego spokoju i tylko my dorośle jesteśmy tak bardzo różni, że dla jednego skakanie po łóżku oznacza pogrzebanie wizji na fajnego człowieka, a inny potrafi dojrzeć w tym potencjał. Zapraszam http://www.sposobynadzieci.pl/

  29. Zgadzam sie. Ja tez uwazam, ze ten czas dziecinstwa jest po to, zeby byc dzieckiem, a nie laleczka do przebierania. Przerazaja mnie te styloweczki dzieciakow, i jak bardzo dla rodzicow licza sie nowe spodenki od projektanta. Ja tez chce synka ubierac ladnie i schludnie, ale nie ubiore go jak starego malenkiego, nie i juz.

  30. Klocek i Kredka… Dlaczego??? Bo pisze go Matka z wahaniami wagi i nastroju… Bo jej dziecko oproczbmnostwa zalet bywa meczacy a Ona tego nie ukrywa…. Bo ma mnostwo fajnosci dla Kurduplastych…. Bo umie powiedziec BOjE SIE I NIE WIEM WSZYSTKIEGO….bo

  31. Za dużo nowego nie napiszę chyba;-)
    Polecam:
    -nishka.pl
    -pinezki.wordpress.com
    -lunawchmurach.com
    I podobnie jak ty uwielbiam Kredkę i Konrada.
    Pozdrawiam ubawiona aferą rajstopową i zamieszczająca dzieciorowe zdjęcia w pampersie;-)

  32. o cholera! teraz widzę wszystkie!

    W takim razie korzystając z okazji chciałabym powiedzieć, że aż wstyd się przyznać, ale nie znam bloga http://www.klocekikredka.com/ tzn słyszałam wiele, ale nie czytałam – i planuję poznać! oraz Potwory Wózkowe http://potworywozkowe.pl/

    PS: A Radomską uwielbiam 🙂 Wprawdzie, również (aż wstyd się przyznać) „znam” Cię dopiero od niedawna, ale już pokochałam 🙂

  33. Widzę, że dziś u nas podobnie! 😉
    Mądry tekst. 100% poparcia.
    i jakie normalne blogi (parentingowe) czytam dziś wydukałam u siebie.
    Pozdrawiam!
    p.s. no racje masz, Kobieto we wszystkim!

  34. Witaj, ja poleciłabym jedynego prócz Twojego bloga, którego czytam matkasanepid.pl.
    Chciałabym też zaprosić Cię do mojego bloga o macierzyństwie (Moja córa jest miesiąc młodsza od Lenonka )… Choć obawiam się, że mogę być z grupy tych, które krwawią po skleceniu krótkiego wpisu… Nikt tego oczywiście nie czyta, ale masz w życiu pecha, bo wybrałam Cię na mojego mentora literackiego więc, proszę, wejdź, wyszydź i i zrób z tym co chcesz 😉
    http://www.matulu.blog.pl
    pozdrawiam

    p.s. Wydaje mi się, że nie można we wszystkich przypadkach winić blogerów parentingowych przesadnego i udawanego optymizmu… Całą ciąże nastawiałam się na harówkę od momentu zejścia znieczulenia po cc. Ale… nie było źle. Cholera, do teraz jestem w szoku, ale jest dobrze! Sama sobie zamówiłam cesarkę, bo wyłam z przerażenia na samą myśl o porodzie siłami natury. I cieszę się, że podjęłam taką decyzję, bo mój organizm zniósł to bardzo dobrze. Karmienie piersią od pierwszych godzin po porodzie nie sprawiało mi problemów, a dziecko ryczy mi raz na parę dni, śpi dużo i umie samo się sobą zająć. Nie piszę tego, by się przechwalać, nie wyolbrzymiam. Bo oczywiście dała mi w kość, były takie momenty… Pewnie najgorsze dopiero przede mną, ale póki co daję radę.

  35. Polecam się uniżenie z moją pisaniną. Kiedy zakładałam blog, byłam sfrustrowaną panią doktor, która z wyżyn własnych ambicji wpadła w pułapkę macierzyństwa. Och, och, ach, ach… a miało być tak pięknie. Już-em była w oną pułapkę wpadnięta po kokardę – dziecię pierwsze, czyli Ostra Siostra, dawało po garach równiutko, a tu dziecię drugie, Maltretor Doktor, się objawiło i poczyniłam plany w depresję sobie wdepnąć. Blog mię na nogi postawił! Myśli zebrałam, drugi blog założyłam, mózg wrócił na swoje miejsce. Dzisiaj, przy Ostrej i Maltretorze, wszystkie organy mam już na swoim miejscu. Radomskie macierzyństwo i Ostro-Maltretorskie macierzyństwo – dwa bratanki. Nie próbuję dyskutować w internecie. Bo wiem. Zmechacone rajty rulez!
    Kiedy mi oksytocyna skacze i inne hormony, których nie mam: http://glusicadomowa.blogspot.com
    A kiedy sobie tubę z dyplomem odkurzam: http://copoeta.blogspot.com
    I równowaga jest. I jestem, która jestem.

  36. Oj, jakbym czytała to co w głowie mi siedzi. Najbardziej wkurzają mnie matki idealne, dzieci idealnych w świecie idealnym [a co pewnie zazdrosna jestem]. Niektóre blogi stają się blogami małych szafiarek i szafiarzy…i tak oczywiście uwierzę, że 2 letnie dziecko chce chodzić w markowych sukienkach, garniturkach, marynarkach i płaszczykach, w których ruszyć się prawie nie mogą, no ale wyglądają! To wcale nie pomysły i ambicje matek-rodzicielek…

  37. Polecam gorąco blog: Królowa Matka i Banda Czworga – mocna historia i naprawdę świetnie napisana 🙂
    Ps. A na marginesie komentarz polonistki (z pełną sympatią): jak na osobę, która tak śmiało wypowiada się o podmiotach i orzeczeniach, dość frywolnie stawiasz przecinki 😉

  38. Właśnie się dowiedziałam, że Radomska pisze macierzyńsko! Sporo mam do nadrobienia? Tekst o matkach analfabetkach – rządziciel:) Ale może chodzi też o to, że to taka przywara piszących matek? Że próbują coś napisać, ale dziecko, wracają, znów dziecko i w końcu wychodzi z tego masło maślane. Do mnie nie zaglądaj bo ja mam zazwyczaj uśmiechnięte dziecko na zdjęciach;) Ale to nie moja wina. To on nie chce płakać na zawołanie niewdzięczny:)
    Muszę Ci powiedzieć, że jesteś pierwszą blogerką, która napisała ostro czego nie lubi w parentingu i załatwiła ewentualne utarczki i bezsensowne aferki jednym zdaniem – zaznaczając, że to Twoja opinia i dając jasno do zrozumienia, że akurat Ty szukasz w blogach tego, ale inni mogą szukać czegoś innego i krzyż im na drogę.
    To chyba będzie mój najdłuższy komentarz w życiu a w moim wydaniu już samo pozostawienie komentarza to sukces:) Ale wydajesz mi się jedną z najinteligentniejszych matek-blogerek jakie przeczytałam do tej pory. Nie dlatego, że zgadzam się z Twoją opinią. Właśnie dlatego, że ja czuję to wszystko trochę inaczej.
    Szukasz prawdy na blogach. Mówisz o kreacji. Świetnie. Ale dlaczego kreację utożsamiasz z nieprawdą? Wspominasz o Klocku i Kredce. Szukasz tam prawdy? Ja KiK bardzo lubię, ale nie szukam tam prawdy. Sama Klockowa napisała kiedyś, że jej blog to praca i kreacja a jej życie to jej życie.
    Całej prawdy o życiu nie znajdziesz nigdzie. Musisz to przeżyć. Gdyby ktoś miał spisać prawdę o macierzyństwie musiałby prowadzić dziennik i opisywać w nim wszystko od rana do nocy codziennie. I w ciągu tego całego dnia znajdziesz i chwile wzruszenia i śmiech i złość i łzy. Prawda to „bąki Mariana”, nieprzespane noce i śmierdząca kupa ale czy prawdą nie jest ładnie ubrane, uśmiechnięte dziecko? Czy prawdą nie jest miłość do Twojego męża? Każda z nas przedstawia jakąś prawdę. Jedne skupiają się na szczęśliwych chwilach inne na uwolnieniu negatywnych emocji.
    Bardzo dobrze piszesz. Masz tą tzw. lekkość pióra. Ale powiedz mi. Jak napisać tekst, w którym opiszę wszystkie uczucia, które generuje we mnie moje dziecko? Jeśli piszesz tekst to zazwyczaj ma on myśl przewodnią. Jak wyobrażasz prawdziwy sobie tekst o miłości do mojego faceta w którym najpierw będę pisała o tym ile mi daje szczęścia a po chwili zacznę pisać, że wkurza mnie wtedy, wtedy i wtedy? Czym zakończyć ten tekst? Podziękowaniem za to, że ktoś przeczytał moją spowiedź i moje wypociny?
    Blogi moim zdaniem są z założenia pisane dla inteligentnego odbiorcy, który ma świadomość tego, że temat wpisu często ogranicza to, co w nim napiszemy. Duch danego wpisu też jest ograniczony od początku bo nie wyobrażam sobie czytania tekstu, który raz jest wesoły a po chwili smutny. W jednym wpisie będziemy żartować, bawić się słowem, w innym będziemy ronić łzę po każdym przecinku i wyszukiwać najbardziej patetyczne słownictwo bo tego właśnie będzie wymagał narzucony przez nas samych temat wpisu. Ale to wszystko będzie prawdą. Będzie częścią prawdy o naszych życiach. Bo chyba życie każdego składa się z różnych przeżyć… czy tylko moje?:)
    Czy fotografujesz swoje dziecko tylko wtedy kiedy jest brudne? Kiedy się nie śmieje? Kiedy ma na sobie podarte łachy? Zazwyczaj chcesz uchwycić tą pozytywną chwilę w życiu. Do albumów też wrzucasz większość zdjęć cieszących oko. Tak samo jest z blogami.
    A jeśli reklamuję na swoim blogu ciuszki to proste, że będę pokazywała zdjęcia w stylizacji bo się do tego zobowiązałam. A przecież nie piszemy codziennie. Czasem tego materiału robi się tak dużo, że wstawiamy zdjęcia tylko w stylizacjach, ale przy okazji piszemy o tematach ważnych i mniej ważnych. A ciuszki pokazujemy bo inspiracji na ubieranie swoich dzieci szukają inne mamy. Bo lubią obejrzeć coś ładnego. Tak po prostu. Piękna strona macierzyństwa to nie fikcja. To jej STRONA. Dlaczego miałaby być nieprawdą?
    Gdybym wzięła pod analizę jakąś liczbę Twoich tekstów i je przestudiowała gwarantujesz mi, że ukażą mi całą prawdę o Tobie i Twoim życiu? Mam Wątpliwość… czy całe Twoje życie to jedna wielka wątpliwość?
    Wiesz co mnie wkurza w blogach parentingowych? Komentarze. Bo kiedy czytam komentarze pod Twoim tekstem od razu rzuca mi się w oczy kilka blogerek, które mając świadomość tego, że komentują u błyskotliwej nierzadko rzucającej mięsem Rodomskiej same zmieniają nagle swój styl i widzę tylko „dupy, gówna i sformułowania kosmosy podkreślające mega hiper wyluzowanie matki rzucające koment pod wpisem Radomskiej”. Te same matki pójdą zaraz do Makóweczki i będą wstawiać same serca, love i jakie to słitaśne ciu ciu ciu są te zdjęcia. To mnie wkurza. Zmienianie stylu wypowiadania się o 180 stopni w zależności od miejsca „pobytu”.
    Dużo jeszcze mam myśli w głowie, ale powoli zaczynam się zastanawiać czy wypada mi zaznaczyć ten ptaszek o tym, że nie jestem spamerem na dole strony. W końcu taki długi komentarz też może być uznany za spam:)
    Pozdrawiam i „do zobaczenia”;)

    1. aaa.. przeczytałam caały i odpisze co zonacza, ż edziś nie zdążę się wykąpać! 😀

      Nie chodzi mi o selekcje uczuuć w tekstach, a jednostyronne opisywanie sytuacji- osobiscie znam kilka blogerek, ktotre na blogfu pialy ze wzruszenia,ze porod to jak orgazm, a w prywatnych rozmowach, ze nigdy wiedzej,ze chcialy zdechnac.

      Zdjecia Leny robie w kazdej sytuacji,minie,okolicznosciach,bo pierdyliard razy dziennie, więc nie mam preferencji co do jej nastroju.

      A Radomska nie jest tylko od mięsa i przekonasz się jak znajdziesz chwilę, żeby się tutaj rozejrzeć, co do czytelniczek szmieniaj acych front.. Kochana.. Ileż ja mam blogowych znajomych, które mi ciupciają w komciuszkach i rozmowach prywatnych, a potem piszą coś, co im samym przeczy.

      Jasane, pozytywne pisanie jest stroną macierzyństwa, ale dla mnie prawda ma kilka co najmniej perspektyw i tu,. bez jajec raczej wi ększych, próbuje zgłębić jak najwięcej, bo mnie to macierzyństwo fascynuje. I ja naprawdę nic nie mam do mam pełnych zachwytu, wszystkie robimy to samo- wykorzystujemy fakt posiadania dziecka i dzielimy się wrażeniami w sieci. Tylko ja chcę bardziej jako inspirację wykorzystać Lenkę, a nie narzędzie.

      I być może kiedyś sama podejjmę się współpracy, bo nie brzydzę się pieniędzmi, wiem jednak, ż ebędzie to zgodne aze mną, a nie wyidealizowane i ładne, bo ja od bajek wole rzeczywistość. A takie pisanie tylko o pozytyywach jest dla mnie bajkowaniem- to nic złego, tyle, ze ja tego nie chcę.

      Ja próbuję się skupić na pozytywach i rozgryźć negatywy, żeby z nich czerpać coś wartościowego.Pozdrawiam.

    1. Nie! Niech zostanie ten komentarz. To jest najzajebistszy komentarz na całym tym blogu. Dla tego komentarza warto było wejść na blog Pieniaczki 😀

  39. Szukam blogów z treścią, ale z niewielką ilością zdjęć. Nie ma nic nudniejszego od fefnastego zdjęcia cudzego dziecka w niemal idealnej pozie jak poprzednie… A jak to się ładuje do czytnika… a ile przewijania…

    Oprócz kilku fajnych zalinkowanych już wyżej czytam http://www.matkawygodna.pl
    http://chabazie.blogspot.com
    http://www.hpmblog.pl/
    http://haloziemia.pl
    http://dzieciowo.pl
    No ale umówmy się, tak jak Ty, to nie pisze nikt 😉

    Z niedzieciowych to polecam komiks http://pani-halinka.pl – spodoba Ci się.

  40. Zajebisty wpis! Uwielbiam takà prawdę. Moja Lenka ma 4 miesiàce i kocham jà najbsrdziej w świecie ale już godzinę po porodzie wiedziałam że słodziutkie maciezyństwo tylko w filmach i na blogach.. (niektorych..) mogę polecić klocek i kredka ale to już znasz..

  41. Wieczorne zerknięcie w statystyki. Hmm, jakieś wejścia z „radomskiemacierzyństwo”? Ale, że to od TEJ Radomskiej? Co tak fajnie pisze? Klikam. Tytuł: „Czego Radomska nie trawi w blogach parentingowych?”. Ale jak to? Dlaczego z tego postu ludzie do mnie wchodzą? Serce kołacze. Czytam. Taki dobry tekst. No, ale kiedy będzie ten link, że mnie nie trafi? Za co? Przecież ja nikomu, nic… O kurcze, nie ma. I można polecać. Ktoś mnie polecił 🙂 Ja naprawdę muszę wyluzować! 🙂 2 razy, wow! (a nawet 3, bo Nishka podwójnie – ale Nishka to właściwie rodzina, dziś rano ją adoptowałam, a poza tym mamy już klepnięte, że kiedyś zeswatamy nasze dzieci).
    Tak miło mi się zrobiło. To dodam jeszcze polecenia od siebie, chociaż nie wiem jak dasz radę przejrzeć to wszystko, co dziś Ci polecono. Może niewiele będzie nowości, ale jak ktoś wymieniony jest więcej razy „to wiedz, że coś się dzieje”.
    Oczywiście http://www.nishka.pl – bo w parentingach nie ma drugiej takiej
    http://www.matkojedyna.blogspot.com – wszystko czego szukasz
    http://www.smoczkiem-po-lapkach.blogspot.com – bo na pewno nie pisze analfabetka
    http://www.matkawygodna.blogspot.com – pisze z doskoku, brak jej systematyczności, ale można szczerze się uśmiać, pokiwać głową albo wspólnie oburzyć
    http://www.godzillapozera.blogspot.com – inteligentna kobieta nie mogłaby wychować nieinteligentnych synów
    http://www.jadalna.wordpress.com – Jadźka i jej rodzina są hardcore’owi i za to się ich lubi

  42. I dlatego ja czytam tylko radomskiemacierzynstwo.blog.pl i mam pewność,że nie przeczytam reklam i zachwalan przepięknych, cudownych puzzli, kocykow,pokoikow i innych slodzikow.Tylko uśmiechnę się pod nosem z satysfakcja,że nie tylko ja nie jestem „paniniewszechwiedzaca” mama dziecka, które jest ubrane a nie „wystylizowane”.

    1. MArtuś, ale ja się nie zarzekam, że nie podejmę współpracy reklamowej, zgodnej ze sobą. Z bardzo prostego powodu- po macierzyńskim raczej tracę pracę i możliwośc dorobienia bardzo nam się przyda. Oczywiście postaram się to zrobić tak, żeby nie gryzło, było wiarygodnie,po Radomsku itd. i na pewno o tym poinformuję. Pozdrawiam 🙂 dziękuję za ciepłe słowa !

  43. Witam więc tak idealnie to ujełaś 🙂 Ja właśnie zajrzałamz polecenia koleżanki ale osobiście polecam matkojedyna i ja uwielbiam zaglądać na szafatosi.pl a także zapraszam do mnie siedzę w tym 7 lat ale od jakiegoś czasu moje życie kręci się wokół M. straciłam czytelników nie będących mamami więc zmieniłam adres i styl 🙂

  44. Mnie najbardziej denerwuje wyskakiwanie z fejbuka na każdym przewinięciu w dół. A u nas to, a u nas tamto – nie byliście? To kliknij i zobacz. Rozumiem, że można mieć swojego fanpejdza i tam niech wyskakuje co chce. Będę chciała to zaglądnę, nie to nie.
    Matka Kubiczkowa jest jedna i niech mnie Boża ręka broni od pisania pod publikę. Sprzedawać też się nie sprzedaję 😀 Zaczynałam pisać B. o dzieckach moich, a teraz piszę o sobie o moich uczuciach i nikogo pytać się nie będę czy robić to mogę.

    Bezcenne są rady, które do nosa/pupy są mi potrzebne. Trafiłam przez przypadek. Podoba mi się zostaję!

    Pozdrawiam

      1. „Czego Radomska nie trawi w blogach parentingowych?” Ktoś coś mówił o pisaniu o sobie w trzeciej osobie? 😀

        1. ale ja wykorzystuje siebie jako bohaterke tekstow, a nie mowie ci- idz, poczytaj Radomskiej blog jest ekstra, tak slyszalam.

  45. Ja z kolei mam inny problem, mam poczucie, ze kobietom mozg po porodzie przeistacza sie w zasrana pieluche i pozostaje w takim stanie skupienia kilka lat. I juz odchodzac od blogow, blogerek i pisarek. Tak sie stalo, ze znaczna wiekszosc kobiet w moim otoczeniu ma juz rodziny. No i fajnie, swietnie i super. Ja postanowilam poczekac do trzydziechy i tez jest super. Jednak kiedy usiluje wyrwac na kawe, ktoras matke polke cierpietnice, to albo przez bite dwie godziny slysze orgazm na temat skarpetuniuniuszeczkow, palulululiszeczkow i kupukupulki, albo dla odmiany morederczy gwalt na moim dobrym samopoczuciu, bo ja to mam szczescie, ze spie, ze moge spac i paznokcie pomalowac, a i na kawe mam czas, ojej i do kina poszlam. Przepraszam kurna, ale do jasnej ciasnej anielki… skoro sie kobieto dalas zaplodnic, to wiedzialas na co sie piszesz, macierzynstwo ma swoje prawa i tak ten swiat zbudowany od wiekow. Jezusienku jak ja sie musialam wygadac, calkowicie rozumiem Twoj post, moze nie dokonca ten sam powod wzburzenia, aczkolwiek…;) Pozdrawiam

      1. Sedna sprawy się dokopałaś 🙂 Czytałam wcześniej ten post, przebrnęłam przez niego jeszcze raz z chęcią. Jeszcze jako refleksję dodam na pocieszenie mnie samej, że wierzę, iż istnieją matki, które poza tym, że stały się matkami, pozostały kobietami. Ba, nawet znam jedną taką, której los z macicy wyrzucił podwójne szczęście naraz, a mimo to oczy otwieram ze zdumieniem, kiedy widzę, ile ta dziołcha potrafi, chce i może. Między jedną, a dziesiątą pieluchą, pisze artykuły, biegnie na kawę, zahacza o fryzjera, a na zakręcie karmi dwoma cycami naraz w miedzy czasie szykując obiad mężowi. Nie wiem co ja pocznę, gdy przyjdzie mi na świat wydać małego terrorystę, może też przeistoczę się w zombie marudno-poradno-orgazmiczne, jednak zanim to nastąpi muszę z dziką cierpliwością czekać, aż me niegdysiejsze kompanki podboju świata znów zachcą pogadać o czymkolwiek innym niż macierzyństwo. Zdaję sobie sprawę z wywróconego do góry nogami świata matek, szanuję ich radość i smutki, ale życzę wszystkim, aby przypomniały sobie czasem, że można pogadać także na inne tematy, bo choć obecnie ich świat kończy i zaczyna się na dzieciątku, to istnieją jeszcze inne światy 🙂 Pozdrawiam

    1. Alez to jest najzupelniej nirmalne! Dlatego widzisz, ze mamy najchetniej spotykaja sie z innymi mamami. Bo uwielbiamy nawijac o pieluchach, kupach, spaniu i wszystkim co dotyczy naszych dzieci. Po prostu tak mozg po porodzie sie szlachtuje. Nie narzekamy tylko o tym samym ciagle nawijamy bo takie teraz nasze zycie. Zgodzilam sie na dziecko, ale bladego pojecia nie mialam jak to jest sie nim non stop 24/7 zajmowac. Ani tez jaki fascynujacy jest rozwoj czlowieka i jak bede sie tym interesowala. Dopoki nie masz sama dzieciaka NIGDY tego nie zrozumiesz. Mowienie o swoim dziecku i sluchanie o czyims staje sie OBSESJA! Ale zeby o tym nawijac spotykam sie z innymi mamami. Z bezdzietnymi kolezankami o synu nie gadam. Bo po co mam je zameczac? Wiem przeciez, iz mnie to w ogole wczesniej nie interesowalo.
      Glowa do gory i unikaj kolezanek mam.
      Xxx

  46. Witam. Polecam nowego bloga http://www.mataja.pl
    Rozmawiamy na wszelkie tematy odnośnie rodzicielstwa, piszemy o rzeczach błahych i ważnych, śmiesznych i smutnych, ale wszystkich niezwykle istotnych z punktu widzenia rodziców przyszłych i obecnych. Mam nadzieję, że się spodoba. Za wszelkie uwagi z góry dziękujemy:)

  47. Blog rodzinny, pisany, rysowany, fotografowany przez wszystkich członków wspólnoty. Bez pomocy z zewnątrz. Z dystansem, subiektywnie i wyraziście. Wyłącznie niecodziennie o codzienności. Krótko i na temat. Wszyscy gramy w tej samej drużynie i do tej samej bramki.

  48. Ja nie polece ciekawych stron, ale dodam bo nie wytrzymam – no kurna ubaw mam po pachu na tym blogu 😉 Swietne teksty i czytam je z bananem na twarzy 🙂

  49. To jeszcze ja. Nie słodko i nie pierdząco. Prawdziwie. Obśmiewam to co mnie irytuje i frustruje we własnym macierzyństwie. Nie biorę niczego (poza kawą), więc permanentna szczęśliwość mi nie grozi…
    Matka też człowiek, to ja.

  50. Dawno dawno temu, jak byłam w ciąży i miałam dużo wolnego czasu, czytałam Radomską i było fajnie 🙂 Nawet jak miałam pregnancy brain i nie zawsze załapałam o co chodzi, to dalej było miło. Pamiętam jeszcze jak się pochwaliłaś ciążą. A potem pojawiła się Dziulka i zapomniałam! Były pieluchy, cycki i spacery a w czasie tak zwanym wolnym spanie. Dziś tu trafiłam przez Blogowy Czwartek, przypomniałam sobie i tak się cieszę 😀 Tyle mam do nadrobienia, jej, będzie co czytać do kawy 😀 Super, jak prezent na gwiazdkę. A polecam blog, który przeczytałam jednym rzutem na taśmę, bardzo jestem ciekawa, czy Ci podejdzie. http://krystyno-nie-denerwuj-matki.blog.pl/

  51. Ale się bałam. Myślałam, że pojedziesz po mnie równo, tak że wyloguję się z bloggera na zawsze. A po przeczytaniu całości pytam, gdzie Ty wchodzisz kobieto? Blogi są tak różne jak mamy w przychodni. Na 30 siedzących w kolejce z tą jedną porozmawiasz z przyjemnością umilając sobie czekanie. Zapraszam na kawę, na mojego bloga. Mam córeczkę tydzień młodszą od Twojej Lenki. P.S. Czasem ludzie tak na piękny sposób się różnią. Cudowne dziwaki, których sposobu życia a więc i pisania, wychowywania za nic nie zrozumiem, ale oglądam z podziwem konsekwencje i stanowcze bycie sobą. A wiesz co mnie denerwuje na blogach parentingowych? Bardzo widoczne na Twoim – komentarze niektórych mam, które próbują naśladować Twój styl wypowiedzi. Tak jak w śpiewaniu, można się dostroić jak ktoś obok nie fałszuje. Jak się samemu nie umie śpiewać można się przytulić do kogoś takiego i też włazić na scenę. Pozdrawiam

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.