Czas zadumy, czas refleksji, czas szydzenia! – finiszujemy.

fot. Ewelina Choroba

Radomski stan błogosławiony i popieprzony dobiega końca. To bardziej paraliżujące, niż świadomość nadchodzącego Sylwestra, przed którym trzeba mieć na tyle odwagi by spojrzeć sobie w twarz i powiedzieć „Kurwa mać, nie schudłam, nadal palę, znów muszę sobie czegoś naobiecywać, żeby jakoś przetrwać ten czas między wytrzeźwieniem,a kolejnym Sylwestrem”.

Tu starałam się Wam darować przeżywanie rozterek macierzyńskich wraz ze mną, realizując się w tej materii na drugim blogu. Skłonność do postanowień, które olewam i czarny humor, który chyba jako jedyny sprawia, że ze strachu nie zapomniałam, jak się oddycha i szydzi, motywują do podzielenia się słodko-gorzkim podsumowaniem tutaj. Także tego, sumujmy…

Mam teraz tyle ciężarno-macierzyńskich koleżanek, że zamazuje mi się obraz rzeczywistości tak, że każdą laskę z pustym i płaskim brzuchem mam ochotę zapytać „jak to? to tak też się da?”.  Wraz z innymi eks/wanna be/future/actual ciężarnymi wspólnie wymieniałyśmy się informacjami i wyciągałyśmy wnioski. Oto one.

Dziecko powinno się mieć z kimś, kto bardzo kocha i dobrze zna. Dopiero po porodach i u progu przyznawałyśmy się między sobą, do jakich akcji potrafiły doprowadzić nas hormonalne jazdy w czasie oczekiwania na Dzidziusia. 

Wśród „moich” ciężarnych miałam narzeczone, żony, mamy samotne czy po prostu na początku znajomości z przyszłym tatą. Zdobytą dzięki swoim i cudzym przeżyciom „wiedzę” pragnę sprowadzić do kilku lakonicznych, ale jakże wiele niosących w sobie treści stwierdzeń!

KŁÓTNIE W CIĄŻY TO NIE KŁÓTNIE

To regularna, bestialska i bezlitosna wojna. Nie ma czasu na racjonalne argumenty- mężczyzna musi robić wszystko by uniknąć ran szarpanych i których. Nie znam ciężarnej, która przynajmniej ze dwa razy nie kazała swojemu partnerowi wypierdalać z jej życia, ze dwie nawet zaczęły w tym pomagać i swojego mężczyznę pakować.
Niby wszyscy wiedzą, że ciężarna jest niezrównoważona (ALE POD ŻADNYM POZOREM NIE WOLNO JEJ TEGO POWIEDZIEĆ!) a i tak każdy jest zdziwiony, kiedy na telefon zareaguje oskarżeniami o brak wolności i autonomii, na pytanie o dziecko atakiem, że już ona jako człowiek w ogóle nie ma znaczenia i powinna umrzeć, a na brak komunikacji zarzutem, że już nie jest w ogóle ważna  i nikt jej nie kocha.

Jeszcze naiwnie panowie próbują rozmawiać i przedstawiać racjonalne argumenty. Albo nie daj Boże pierdolą sprawę i trzaskają drzwiami zostawiając swoją kobietę z brzuchem, rozmazanym tuszem i poczuciem winy. W tej sytuacji jedynym wyjściem jest przeczekać, jeśli jest rozsądna – przeprosi. Jeśli nie, to przynajmniej kiedyś urodzi i nie będzie już w ciąży, a pan poważnie podejdzie do zagadnień związanych z antykoncepcją.

HISTERIA W CIĄŻY TO NIE HISTERIA

Przykład z własnego podwórka- ładnie prosiłam, na początku niewinnie, o sklejenie starej komody i zrobienie w niej miejsca na rzeczy dziecka. Spokojnie od 3 do 5 miesiąca. Gdzieś w okolicach 6 popadłam w obsesję- tak jakby wszystko było bez tej komody bez sensu. Potem siedziałam więcej w domu i moja głowa zaczęła snuć takie scenariusze, że było już tylko zabawniej. To znaczy wy się możecie śmiać, Nawleczony nie.

Prośba w 3 miesiącu o naprawę komody skończyła się taką awanturą w 8, że piszę ten tekst z pokoiku,  w którym stoją zupełnie nowe meble. Takich spornych kwestii mamy jeszcze kilka, ale ufam, ze Nawleczonemu strach nie pozwoli mnie zawieść i zasmucić. Po prostu czasem taki mały radomski szatanek na moim ramieniu mówi mi, że ludzie czasami upadają na noże, nadziewają się sami, a każdy sąd uniewinni ciężarną w 9 miesiącu. Rozsądek bierze jednak górę – przecież nie chcę, aby moje dzieciątko było półsierotą! A jego tatuś już mnie zna i wie, co zrobię, jeśli nie odpowietrzy kaloryferów, nie kupi zawiasu do szafki, uchwytów do półki i diod do lampki. To przecież miłość mojego życia, a nie jakiś żałosny Bear Grylls, który sam rzuciłby się na pożarcie dzikiemu ciężarnemu niedźwiedziowi, nie? Przecież ma jakieś resztki instynktu samozachowawczego, hm?

Przykłady innych ciężarnych – znana jest historia ciężarnej, która popłakała się w Castoramie, bo jej mąż przyśpieszył kroku, ona nie mogła zdążyć, co ewidentnie świadczyło o tym, że chciał ją porzucić.

Przyszli tatusiowie- brace yourself!

WZRUSZENIA W CIĄŻY TO NIE WZRUSZENIA…

A NIEKOŃCZĄCA SIĘ KASKADA UNIESIEŃ. Och nic tak nie porusza ciężarnej, jak własna rozpasana wyobraźnia podsycona hormonami. Nigdy nie zapomnę reklamy ciastek Oreo z okazji Dnia Ojca, po których obejrzeniu tak dławiłam się płaczem, że nie mogłam mówić, a Nawleczony myślał,że ktoś umarł i ja nie znajduję słów, by wyrazić swoją rozpacz. Odkąd jestem w ciąży po prostu uwielbiam oglądać dokument o różnych rasach szczeniaczków na Animal Plannet. Czasem o 6 rano. Zdarza mi się zadumać nad losem poławianych tuńczyków… Ale nie jestem sama.

Szefowa ma będąc w ciąży oglądała rozemocjonowana relacje z protestów pielęgniarek. Pamiętacie pewnie, białą wioskę namiotów w Warszawie i pertraktacje dotyczące zmian w Służbie Zdrowia. Szefowa wprost nie mogła się oderwać od telewizora! Bo te pielęgniarki takie biedne, cienko ubrane, a już zimno i straszno…

Inna ciężarna opowiadała, jak do łez doprowadziła ją informacja, że przed budynkiem, w którym pracował jej mąż … ścięto drzewo.

Moja ulubiona, jeszcze ciepła, historia, dotyczy jednak reakcji pewnej ciężarnej na … akcje związane z budżetami obywatelskimi. Chyba kojarzycie o co chodzi, ale krótko przytoczę – w każdym budżecie miejskim ejst jakaś kwota, o której wydaniu na jakiś cel decydują mieszkańcy. Jedni zgłaszają pomysły, inni głosują. jak się okazało, ta inicjatywa spotkała się w Łodzi z ogromnym zainteresowaniem. Ciężarna łykała gile ze wzruszenia, BO NIE MOGŁA UWIERZYĆ, ŻE MIESZKA W MIEŚCIE, KTÓRE MA TAK WSPANIAŁYCH I AKTYWNYCH MIESZKAŃCÓW.

Jeżeli w swoim stanie mogę jeszcze uczynić coś dobrego dla świata, to zaapeluję do mężczyzn:

  • nie zapładniajcie swoich kobiet, jeśli nie kochacie ich ponad życie i mimo wszystko, bo ja rozumiem, czemu spieprzycie z jedną parą skarpetek w środku nocy z bokserkami posikanymi ze strachu, ale generalnie porzucanie ciężarnych to rodzaj niemile widzianego nietaktu…
  • Uważajcie na słowa, bardziej niż zwykle. Ważcie je bardziej niż Miodek. Szanujcie swoje „obiecuję” i na wszelki wypadek trzymajcie w zanadrzu ZAWSZE jakieś „przepraszam”
  •  musicie znaleźć jakiś radosny sposób na to, aby Wasza kobieta czuła się coraz bezpieczniej i pewniej w procesie oswajania się z wizją nowej roli, a jednocześnie nie macie absolutnie żadnego prawa, żeby ją poinformować o tym, że musi się zmienić, bo jako matka nie może pić tyle wina i dziecko to nie pies- nie da się go zamknąć na balkonie, kiedy szczeka! Ona sama musi znaleźć kompromis między „chcę być sobą” a „będę mamą” – to trochę jak z wilkołakami, które za dnia zachowują się jak ludzie, ale w nocy…
  • Absolutnie pozbądź się, wyrzuć i spal słowa i zwroty tj. PRZESADZASZ, MOŻEMY TO ODŁOŻYĆ NA PÓŹNIEJ, DRAMATYZUJESZ, I PO CO TE HISTERIE. A jeśli mi nie wierzysz, to użyj ich raz, ale potem nie dzwoń do mnie z płaczem i nie udawaj, że NIE OSTRZEGAŁAM.
  • jeżeli kochałes swoją kobietę za atrakcyjność fizyczną, to bądź na tyle uczciwy, żeby jej nie męczyć swoim zszokowanym spojrzeniem, kiedy zacznie transformować w matkę. Albo kochasz nadal, albo płać alimenty w terminie. Najgorsze co możesz zrobić to oszukiwać się, że będzie wyglądać jak dawniej. NIe będzie.
  • jeżeli życie seksualne było dla ciebie bardzo ważne to… cóż, cierpliwie czekaj, aż ona sobie przypomni, że gdzieś tam, hen, pod brzuchem, jest taki organ, który ma za zadanie nie tylko sprawić ból i wypluć potomstwo, ale i sprawić frajdę. Ostatecznie możesz ubolewać nad tym, że nie jesteś kotem i poza życiem seksualnym nie masz 8 innych, których nie przysłania nasienie szczypiące w oczy i zaburzające obraz rzeczywistości
  • nie no, możesz zapytać swojej kobiety przed samym porodem, albo zaraz po, ba, najlepiej w trakcie- kiedy znów będzie Twoją namiętną kocicą. Ale znów- nie bądź zdziwiony następstwem zdarzeń i nie dzwoń do mnie z płaczem. Na wszelki wypadek wyobraź sobie, że ktoś przez kilka miesięcy ciągnął cię bo asfalcie, potem odciął ci penisa bez znieczulenia i zapytał, czy nie masz ochoty pobaraszkować i zastanów się, czy warto. Mrau.
  • jeśli jesteś zmęczony, śpiący, tak naprawdę nie masz ochoty rozmawiać, nie pytaj kurtuazyjnie „o czym myśli”. Nie zrozumie, że to takie brytyjskie „How are you?” na które się nie odpowiada szczerze. Nie pytaj, bo uwierz mi, że ona ma w głowie 164 scenariusze zdarzeń, 58 planów, listę zakupów taką, że portfel już ma niestrawność … A Ty nie masz tyle czasu, żeby o tym słuchać, ani szansy, żeby zapamiętać. A wiesz, jak nie pamiętasz, co mówiła, to ewidentnie Ci nie zależy i jesteś bestią. Wybór należy do Ciebie, ale ja… ostrzegam!

Ok to prawda- to ona jest w ciąży, to jej ciało się zmienia, to ona urodzi i będzie ją bolało, najpewniej też to jej przypadnie w udziale najwięcej zarwanych nocy. Im jednak szybciej zaczniesz się oswajać z myślą, że Twoje życie już nigdy nie będzie takie samo, tym lepiej. Terapeuci kosztują. A pieluchy też  🙂 

________________________________

TYM RADOSNYM AKCENTEM CHCIAŁABYM POWIEDZIEĆ WAM „DO USŁYSZENIA”- RADOMSKA BIERZE URLOP, BY W SPOKOJU DOTRWAĆ DO KOŃCA, UMRZEĆ Z BÓLU I SZCZĘŚCIA I WRÓCIĆ TU JUŻ JAKO TROCHĘ INNY CZŁOWIEK – ZMUTOWANY GENEM MACIERZYŃSTWA. TRZYMAJCIE ZA NAS KCIUKI. OCZYWIŚCIE W MIARĘ MOŻLIWOŚCI I SIŁ POINFORMUJĘ O, MIEJMY NADZIEJĘ, SZCZĘŚLIWYM,BEZBOLESNYM ROZWIĄZANIU. 

TYMCZASEM W KOMENTARZACH DZIELCIE SIĘ SWOIMI ABSURDALNYMI SPOSTRZEŻENIAMI, ANEGDTOTAMI ETC. BO MAM WRAŻENIE, ŻE TO TEMAT RZEKA 🙂 

fot. Ewelina Choroba

30 komentarzy
  1. Poczucie humoru macierzyństwem nie zarosło na szczęście. Prawdę napisałaś kobieto najszczerszą. Przypomniało mi się właśnie jak buczałam na reklamach – zwłaszcza przed Bożym Narodzeniem i wieczorynkach. A już szczytem był histeryczny szloch podczas rozmowy telefonicznej z mamą, kiedy zobaczyłam w lustrze swój profil (jakbym wcześniej nie widziała!). Wyobrażasz sobie reakcję mojej rodzicielki, pozbawionej wizji, dysponującej jedynie fonią, oddalonej o 300 kilometrów? Opatrzności zawdzięczam, że nie dostała zawału. Szybkiego rodzenia 🙂

  2. … po prostu życie … dla dorosłych, dojrzałych, odpowiedzialnych … a ciąża służy … śliczniutka jestem … tylko rodzić … by szczęśliwie … tego Wam życzę … i pozdrawiam … 🙂

  3. kurwa, ja potrafię się popłakać na reklamach, a w ciąży jeszcze nie jestem. obawiam się, że zapłaczę się wtedy na śmierć i zalegnę w jakiejś wielkiej, dzikiej rozpaczy 😉

  4. Hm… mnie od dłuższego czasu totalnie wzruszają wszelkie reklamy, filmiki na youtubie o pomaganiu bezdomnym i muzyka Michaela Jacksona, sic! ale uwaga, w ciąży nie jestem. może to „ciąża z zaskoczenia” gdzie kobiety kompletnie nie wiedząc, że są w 9msc rodziły dzieci wprost do kibla lub na diabelskim młynie. nieee… chyba organizm wie, że ma ciepło, bezpiecznie przy nim i dobry wiek na rozmnażanie 😉 aż starach pomyśleć, co będzie jak hormony zapłodnionej się odezwą :O

  5. Ja poryczalam sie w 9ym miesiacu ciazy przed Swietami kiedy moj Maz zjadl czekolade na ktora dostalam wieczorem smaka.. przeszukalam wszystkie szafki, pytam sie Lubego gdzie moja milka a On mi spokojnie, ze zjadl… ojjjjj zaraz pozalowal ze zjadl, ryczalam przez godzine bo mialam takiego smaka na ta czekolade, ze hej 🙂

  6. Genialny tekst, aż głupio się czuję siedząc w pracy i susząc zęby do laptopa. Propo wzruszania się na reklamach, filmach itp to też „mi się zrobiło” i też nie jestem w ciąży. Czekam na najnowszego posta, już PO. wszystkiego dobrego 😉

  7. jak to punkt widzenia zmienia się w zależności od punktu siedzenia… prawda? śmiałam się przez łzy. bardzo to wszystko trafne. trzymam kciuki i życzę wszystkiego takiego jak chcesz.

  8. Oj tak, życie się zmienia. Diametralnie. Ciekawe co napiszesz po, po tygodniu, po miesiącu, po roku :).
    Po pierwszej części miałem ochotę napisać: pierniczysz i generalizujesz nieprawdziwie.
    Ale punkty do nas facetów celne.
    Trzymaj(cie) się.

  9. Ola- jak zakonczyla sie sprawa z Twoja magisterka? Ukonczona? Twoj Ojciec przeczytal od deski do deski? Mozna juz tytulowac Cie magistrem sztuki? Chyba sie nie poddalas, co?!!!! Tak trzymalem kciuki!

  10. Ola – czytam Ciebie już jakiś czas więc potraktuję ten tekst z przymróżeniem oka jako relaksujący dodatek do porannej kawy.
    Dzieci nie mam, nie wiem czy będę miała, ale jakbym miała podejść serio do tego co napisałaś to wychodzi na to że kobieta w ciąży nie ma mózgu, kieruje się wyłącznie emocjami i powinna na ten czas byc w specjalnym osrodku dla umysłowo niesprawnych, bo to hormony kierują nią a nie ona rozumem.

    Jestem kobietą, której oczywiście zdarza sie reagować emocjami i być impulsywną, ale w zdecydowanej wiekszości przypadków – myślę-

    Podaj adres do tego drugiego bloga, dzieki 🙂

  11. Zaczynam obecnie siódmy miesiąc, i apropos dziwnych jazd urządzanych swoim partnerom, przypomniałam sobie jak parę tygodni temu miałam pretensje do swego ukochanego, że za długo robi kupę.. Stałam pod drzwiami łazienki, ogromnie smutna, bo przecież jak to, on ucieka przede mną, zamyka się, czy ja mu się za bardzo nie narzucam że woli być sam, co się dzieje, on już mnie nie kocha, dlaczego się tak odcina, to wszystko moja wina i to już koniec. Rozpłakałam się a mój luby zareagował cudownie – nie wyśmiał, tylko pogłaskał i wytłumaczył, że po prostu – kupę woli robić w samotności i nie miał absolutnie żadnych złych intencji zamykając za sobą drzwi.

  12. fingres crossed! nie wiem jak to sie dzieje, ale trzymając dzieko w ramionach zapomina się o „wcześniejszym” życiu….a potem juz żyć bez tego małego stworzenia nie można. powodzenia, bedzie dobrze!

  13. Hmhm, ja byłam w ciąży akurat na drugą wojnę na Bałkanach. Siedziałam oglądałam info dławiąc się płaczem i wyobrażając te wszystkie wojenne sieroty. Ponadto popadłam paranoje. Zlana zimnym potem obudziłam się na dźwięk lecącego samolotu. Ponad to kupiłam zapas konserw, świeczek, zapałek i wody mineralnej na wypadek wojny.
    Co do jedzenia hmmm…. najdzikszy posiłek mój to kisiel z duszoną cebulką 😛

  14. Coś czuje że znikniesz mi z oczu na jakis bliżej nieokreślony czas.Będzie mi Ciebie, Was brakowało – pomyślności życze i zdrowia przez duże „Z”…. i pamiętaj, że jak usłyszysz głośny płacz to sie ciesz- tak daja o sobie znać dziesiątki apgara 🙂

  15. Jazdy w ciąży też miałam, oj miałam. Ze smaków to śledzie w sosie czosnkowym podgryzane twixem. I mięso. Dzień bez mięsa był dniem straconym. Co do wzruszeń to płakałam jak dostałam od znajomych życzenia świąteczne i jak mi pierogi wyszły ruskie. I jak widziałam kotki w internecie. Małżana wyprowadzałam 4 razy z domu, 5 razy się z nim rozwiodłam, ochrzaniałam go, że chrapie, bo myślałam, że on tak specjalnie nie daje mi się wyspać i 100 razy dziennie mówiłam, że mnie nie kocha bo wyglądam jak skrzyżowanie wieloryba z wkurzonym oposem. Zaraz po ciąży jeszcze chwile jazdy trzymały, ale na szczęście już przeszły. Teraz dzielimy trudy macierzyństwa. Naciesz się jeszcze tym czasem przed(chociaż ja w Twoim stanie marzyłam o maszynie co już wyjmie córę ze mnie, bo już miałam dość), poleż, poodpoczywaj, porycz się że ciuszki wszystkie takie tyci małe. A ja trzymam kciuki za Ciebie i za Lenuszkę.

  16. Przede wszystkim szybkiego i bezbolesnego rozwiązania !!! Ja pamiętam ,że zanim jeszcze moja ciąża znalazła się w jakichkolwiek planach już się martwiłam, że nie mając zbytnio czym oddychać ;), po porodzie moje cycki będą wyglądały jak dwa smutne wiszace woreczki (widziałam kiedys taką fotkę w gazecie ,oczywiście kobiety po porodzie) Całe szczęście tak się nie stało,wręcz przeciwnie 🙂 są wieksze i jedrniejsze pomimo że od urodzniu cóki mineło juz 9 lat 🙂 Ciążę przeszłam zupełeni bezproblemowo,żadnych humorów zachcianek ba nawet mdłości ,za to po urodzeniu dziecię moje dało mi popalić codziennym nieustannym rykiem przez pół roku 😉 potem ztego wyrosła ,na szczeście 🙂

    blogmocnodygresyjny.pl

  17. W reklamie oreo z dnia ojca „coś” jest, w ciąży musiałam zmieniać kanał jak leciała ,bo za każdym razem kończyło się niepohamowanym rykiem. Sentyment do reklamy pozostał, ale teraz tylko wzdycham przy niej. Świetny tekst! 🙂

  18. świetny tekst 🙂 pamiętam jak w pierwszej ciąży sterczałam przed furtką i czekałam na wyjący z oddali samochód Family Frost i ryczałam gdy postanowił jechać najpierw bocznymi dróżkami, a nie wprost do mnie.W drugiej ciąży ryczałam, gdy odkrywałam, że mi się marchewka kończy, bo są 3 a ja chcę 6. Dzwoniłam do MężaMego, żeby przywiózł ze 3kg, bo umieram….i pod żadnym pozorem w trakcie ciąży nikt nie powinien mi pozwolić na oglądanie programu Domy-Ekstremalne metamorfozy. Ryczałam już na czołówce. Pozdrawiam

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.