a Ty, jak odpoczywasz?

W godzinach wieczornych, mózg zmordowany upałem i listą rzeczy, którą ogarnąć powinien, ale mu nie wyszło, targany w związku z tym nieznośnym poczuciem winy, pragnie odpoczynku.  Udając, że nie jesteś wcale uzależniony od Internetu, planujesz odpoczynek offline (10 godzin dziennie na fejsie w pracy chyba naprawdę wystarczy, orientujesz się, kiedy z własną żoną porozumiewasz się poprzez linki do smutnych piosenek na wallu). Szeptem. Gdyby usłyszeli o tym amerykańscy coucherzy dostałbyś w łeb- wieczór jest po to, żeby chodzić na siłownie, biegać, uprawiać yogę, od biedy seks, ale, na litość boską, nie po to, żeby odpoczywać!!!

Na szczęście tu jest Polska. Tu każdy ułożyłby cudze życie, ale swoje otoczyłby psami i kolczastym drutem. Sprowadza się to do tego, że możesz kogoś innego uważać za: zbyt grubego/brzydkiego/z  beznadziejną pracą/ żoną/ dziećmi i twierdzić, że jest człowiekiem gorszej kategorii, natomiast kiedy ten sam człowiek nie powie Ci (pierwszy, wiadomo, kto tu komu powinien okazywać szacunek!) – dzień dobry- uważasz, ze to tylko potwierdza słuszność Twoich założeń o tym, iż jest to marna kopia jednostki ludzkiej niezasługująca na Twoje ciepłe słowo. Gorzej, gdyby ten sam sąsiad doniósł na Ciebie, że wywozisz śmieci do lasu.  Oczywiście, winna temu jest prezydent Warszawy i nie szkodzi, że od stolicy dziel Cię jakieś 240 kilometrów oraz fakt, że sąsiad jest nie tylko zakałą ludzkości, ale i konfidentem, TO NIE JEST POZA TYM NICZYJA SPRAWA, A SĄSIADOWI NIKT NIE DAŁ PRAWA KOMENTOWAĆ TWOJEGO ZACHOWANIA I ŻYCIA, O!

Wracając jednak do żałosnej tezy- w obrębie swojego domu, mamy prawo sami organizować sobie swój wolny czas. Albo czas wygospodarowany wtedy, kiedy siedzimy w kącie pokoju, drżąc z obawy przed tym, czego nie zdołaliśmy zrobić, i ze strachu o to, co dopadnie nas jutro, tocząc pianę z ust, na wypadek gdyby ktoś chciał do nas podejść i przypomnieć o kolejnym zobowiązaniu z deadlinem do wczoraj. Ten etap nazywa się etapem bezradności. Można wówczas uznać, że życie jest bez sensu i umrzeć z rozpaczy tarzając się w swoich łzach, ślinie i kale. Można też uznać, że organizm domaga się odpoczynku i odmóżdżenia. Bogaci jadą wtedy na Mazury, no chyba, że są Iwoną Węgrowską, wtedy jadą gdziekolwiek, byleby z fotoreporterem Pudelka. Biedniejsi kombinują.

Jak rozpoznać ten stan?

Dzieje się to w takim momencie, w którym opróżnienie pęcherza na czas wydaje się być osiągnięciem, którym warto podzielić się ze znajomymi na fejsbuku. Jeżeli należysz do typu osobowości radomskiej, wiesz, że nie możesz wyjść wtedy z domu, bo stracisz orientację już w windzie i umrzesz po 10 dniach z głodu i wycieńczenia, pod drzwiami sąsiada na przeciwko. „Pani Domu” i „Naj” doradzają, żeby wtedy upiec ciasto ze śliwkami, zarzynając się do reszty, by umrzeć szybciej i uszczęśliwić podwójnie swoją rodzinę. „Charaktery” i „Twój Styl”  piszą, aby biegać wtedy boso po łące i dopuścić do głosu swoje wewnętrzne, stłumione ja, ale wtedy
– kłusownicy mogą wziąć Cię za chorą na wściekliznę kunę i odstrzelić
-ktoś to nagra i zamieści na Youtubie
– zjedzą Cię żywcem komary, a Ty w próbach zabijania ich na swoim ciele dokonasz samookaleczenia, które sprawi, że skażą CIę na 10 lat za znęcanie się nad sobą i dadzą nadzieję, że w ciasnej celi, czytając najnowsze pozycje Jezycjady Musierowicz, w końcu odpoczniesz.

W takich sytuacjach można także próbować wziąć gorącą kąpiel. Mi to nie pomaga, w wannie się nudzę, usypiam, potem restytuuje mnie jakiś brzydki typ z pogotowia i nie dość, że to niefajne, to jeszcze muszę się tłumaczyć Nawleczonemu. Poza tym marszcząca się w wodzie skóra na palcach przypomina mi , że jestem brzydka, czas ucieka, a ja umrę i wcale nie sprawia mi to przyjemności, nawet jeśli pachnie lawendą, sorry.

Najlepszą metodą na relaks jest zawsze książka. Te całe 2 strony przeczytane zaraz po rozwieszeniu drugiego prania, zmywaniu, obiedzie, umyciu podłóg, i 3 sekundy przed uśnięciem w makijażu, ubraniu, własnej ślinie i na siedząco, są zatem najlepszym źródłem ukojenia. Lektura książek zostaje kontynuowana w czasie zabawy „skoncentrowany zuch” – czyli kiedy próbujesz czytać, a raczej chwytać pojedyncze litery,  gdy tramwaj napierdala po torach jak pijany roller coaster, przy jednoczesnym łapaniu równowagi z 3 torbami i ciążowym bęcem.

Na szczęście te 130 sekund spokoju przed padnięciem na pysk to nie wszystko. Zawsze poratować może na jeszcze tajskim masażem, wizytą w SPA czy miesiącem medytacji u Dominikanów.

Kiedy wszystkie środki zawodzą, czas uciec się do tych ostatecznych i najbardziej żałosnych – przypomnieć sobie o istnieniu czarnej skrzynki, albo jej modnej, płaskiej alternatywy, z której korzystaliśmy  zanim Internet wyposażył nas w wiedzę, że nie musimy dać sobie wmawiać, co jest najważniejsze na świecie, bo możemy wmawiać światu na Fejsbuku, że to,co jest najważniejsze na świecie dzieje się u nas.

W środę wieczorem, kiedy wspomnienie ostatniego weekendu jest tak odległe jak to, o naszej I Komunii, a następny jest tak osiągalny, jak Miranda Kerr, tak mniej więcej ok. 22 odkrywasz, po co ludzie kręcą amerykańskie filmy.

Rozsiadasz się wygodnie na kanapie, mózg miarowo, jak budyń, wypływa CI wprost na rozmemłany t-shirt, a Ty zrelaksowany oglądasz kolejny super hit Polsatu sprzed 20 lat o tym, jak biały mężczyzna  w średnim wieku, z problemami rodzinnymi i seksowną klatą, wie coś, czego nie wie nawet Pentagon i ratuje wszechświat, czyli Stany Zjednoczone, przed zagładą.

Kiedy Ci mało, przełączasz się na serial o wrednym lekarzu-skurwielu, jak gdyby mało było Ci przygód związanych z NFZ-etem. Albo o zmasakrowanych zwłokach małej dziewczynki, której wydłubano oczy, zjedzono palec u nogi i wrzucono do szamba, z poetyckimi zbliżeniami na puste oczodoły.  Potem zjadasz kanapkę z serem i w końcu, odmóżdżony i zrelaksowany, usypiasz jak dziecko – czyli nieumyty, obśliniony i brudny zupełnie nieświadomy, jakie zło czyha na CIebie jutro.

Koniec.

P.S. A Ty jak odpoczywasz?

__________________

PP.S. Uwaga! na hasła typu „dopiero z dzieckiem zobaczysz, co to znaczy mieć przesrane” wgryzam się w krtań.

23 komentarze
  1. „– kłusownicy mogą wziąć Cię za chorą na wściekliznę kunę i odstrzelić
    -ktoś to nagra i zamieści na Youtubie
    – zjedzą Cię żywcem komary, a Ty w próbach zabijania ich na swoim ciele dokonasz samookaleczenia, które sprawi, że skażą CIę na 10 lat za znęcanie się nad sobą i dadzą nadzieję, że w ciasnej celi, czytając najnowsze pozycje Jezycjady Musierowicz, w końcu odpoczniesz.” zakrztusiłam się ze śmiechu :D. Niestety, w moim przypadku odpoczywanie to bezsensowne scrollowanie walla, oglądanie po raz setny powtórek jak poznałem waszą matkę i dwóch spłukanych dziewczyn na Comedy Central i ostatecznie spotkanie ze znajomymi. Myślę, że redaktorki Twojego Stylu zjadłyby mnie żywcem za takie marnotrawienie czasu, ale wychodzę z założenia, że relaks jest na tyle ważny, że nie muszę się tym przejmować ;). Pozdrawiam!

  2. nie kwestionuję tego, że opieka nam maleństwem jest pewnie wyczerpująca, ale też nie znoszę jak ktoś mówi mi, że nie mam prawa być zmęczona. studiuję, pracuję, jestem zaangażowana w dodatkowe zajęcia uczelniane, ponadto zajmuję się mieszkaniem, w którym mieszkam z narzeczonym, mamusia już nie karmi bo daleko, a zawsze i tak znajdzie się ktoś, kto powie, że naprawdę zmęczona to jest matka z dwójką dzieci, gdy mąż cały dzień w pracy. no jasne, że zmęczona, ale ja też nie leżę do góry brzuchem cały dzień. niestety tak to jest, że skoro nie mam dzieci to znaczy, że jestem mniej wartościowa dla społeczeństwa i wg wielu mój trud jest bez sensu. takie życie. tymczasem Ty i Twoje maleństwo rośnijcie zdrowo i nie daj się wszystkim 'życzliwym’ 😉

  3. hahahahah…nie no, jesteś the best!!!!!:D:D:D i to właśnie z dzieckiem zobaczysz jak się odpoczywa…spacerki, itp.:) fajna jesteś! w ciąży czy też bez niej/ z becem czy też bez niego/ z dzieckiem czy też bez dziecka…zawsze i po prostu fajna.

  4. Przepis na odpoczynek. 1.Zmyj makijaz. 2.Wez letni prysznic. 3Uzyj mleczka lub balsamu po kapieli i nakremuj twarz.4.Wylacz kompa,telefony,dzwonek u drzwi. Radio i tv tez.5. Poloz sie na minimum godzine z poduszka pod nogami. Jak odparujesz wstan i zrob najwazniejsze z tego co zostalo do zrobienia. i przed 22-ga do lozka. Bo jutro tez jest dzien. Powtarzaj codziennie przez 20 lat.

  5. … na emeryturze coraz częściej odpoczywam … z konieczności … siły już nie te … i schorzeń przybywa … Wy młodzi ? … to tylko w ruchu … bądźcie aktywni … ale czasami sobie odpuście … i myślcie nie tylko o sobie … pozdrawiam … 🙂

  6. haha! uwielbiam Cię! jesteśmy w tym samym wieku, na podobnym etapie życia – magisterki, pierścionki, rozterki, cuda wianki:P coś mnie dobija, denerwuje, cieszy – Ty o tym piszesz! Kocham Twoje poczucie humoru i ten luz, którego bardzo brakuje naszym rówieśnikom. Chcę Ci tylko podziękować. Kiedy straciłam całkowitą nadzieję w młodych ludzi i ich poczucie humoru, pojawiłaś się TY:) brzmi to strasznie górnolotnie, ale zdecydowanie lepsza jestem w gadaniu, niż w pisaniu. Trzymaj się i nie daj się!
    Ps. A na odmóżdżenie polecam „Pingwiny z Madagaskaru”:D

  7. Genialny wpis. Generalnie lubię czytać te Twoje wypocinki, zawsze jest przy nich dużo śmiechu. O! i to jest np. moja forma wypoczynku. Ewentualnie z chęcią pochłonę jakąś totalnie szmirowatą książkę o wampirach, obejrzę wcześniej wspomniany przez kogoś serial – Jak poznałem wasza matkę. Ew. mogę jeszcze poleniuchować na kanapie. Słodkie lenistwo…

  8. mam jeden jedyny ostatecznie skuteczny sposób na relaks.

    włączyć muzykę, zamknąć się w pokoju i leżeć na łóżku uprawiając jogę – w pozycji trupa. i albo pruć mordę na całe gardło że EEEEEEEMIIIIIIIIIIIIGROWAŁEM!, albo skupić się na uczuciu „roztapiania się” gałek ocznych. jeśli nie nastawiłam budzika, budzę się w środku nocy stwierdzając, że to idealny moment na robienie spaghetti albo dopiero rano (w południe?) przeklinając rzeczywistość, bo znowu się dupa pali.

    ale przynajmniej jestem wyspana, wypoczęta, świeża i z mózgiem w jednym kawałku.

    o.

  9. a propo czytania w tramwaju/autobusie…
    Łódź. Autobus stojący w korku. Godzina gdy zmęczone ciężką pracą dusze postanawiają wrócić do domu.
    Stoję, a wokół mnie również stoją, ci którym dopisało szczęście siedzą.
    Jedną ręką trzymam się mocno uchwytu by przypadkiem nie piznąć nieszczęśliwie na kogoś i nie zrobić mu krzywdy…lecz przede wszystkim sobie , w drugiej mam książke i se czytam, tzn. korzystając z okazji, że autobus stoi staram się przebrnąć w końcu przez akapit.
    Dochodze do końca strony, autobus nadal stoi,duszno straszny korek, ludzie wkurwieni.
    Nadchodzi moment na przewrócenie kartki. Teraz albo nigdy…puszczam się uchwytu i ……autobus rusza…
    Lecę więc nieco do tyłu, zatrzymując się na jakimś człowieku który dając mi do zrozumienia że wtargnąłem na jego teren zdecydowanym ruchem popycha mnie na swoje dawne miejsce. Odwracam się i mówię przepraszam. Wystarczyła mi sekunda bym dostrzegł w jego wzroku esencje czystej nienawiści. Prawdopodobnie żebym był świadkiem, nie uczestnikiem zajścia, stwierdziłbym, że osoba „poturbowana” przez przypadek natrafiła na mordercę swojej rodziny i to w takich okolicznościach…to ci dopiero, teraz nie pozostaje nic innego jak tylko się zemścić…
    – „uważaj kurwa, człowieku…” – odpowiada mężczyzna donośnym głosem. Na oko po 30stce, niski, krzepki, wkurwiony i w czapeczce.
    Myśląc, że może człowiek ten nie usłyszał moich przeprosin, mówię po raz drugi, przepraszam odwracając się i stwierdzając jednocześnie że KAŻDY z ludzi wpatruje się w „nas” jak zahipnotyzowany.
    „poturbowany” chyba też to stwierdził i korzystając ze swoich 5 minut uwagi mówi:
    -„na chuj mi twoje przepraszam, człowieku, trzymaj się tej pierdolonej rączki i uważaj”
    -spoko – odpowiadam. Książka już dawno w plecaku przerażona leży. Ja, tak jak zalecił przed chwilą pan „poturbowany” trzymam się rączki.
    – nie kurwa nie spoko od tego są rączki by się ich trzymać – oznajmia „poturbowany”. Nie widziałem jego jak to mówił, ale odniosłem wrażenie, że może czekał na aprobate ze strony innych pasażerów za to jakże wspaniałe odkrycie. RĄCZKI SĄ OD TEGO BY JE TRZYMAĆ, BRAWOO!!! polać temu, panu dobrze rzecze…
    Przejechałem z nim całą trasę. Dosłownie. Na ostatnim odcinku byliśmy tylko ja i on. No cóż za błędy trzeba odpowiadać pomyślałem i oczami wyobraźni ujrzałem walkę. Ja kontra „poturbowany”. Na przystanku. Bez świadków, albo z, co za różnica.
    Krańcówka, drzwi się otwierają zmierzam do wyjścia wraz z „poturbowanym”. Jeszcze tylko „i co kurwa teraz i co chcesz w pizdę” i się zacznie. Swoje szanse oceniłem na 3/10 no dobra niech będzie 4/10 więc jako tako się nie bałem, no może trochę (dziewczyna oznajmiła mi że jak będe szczerbaty to mnie zostawi) w każdym bądź razie, ja wychodzę i idę przed siebie.
    „Poturbowany” szedł za mną.
    Nie przedłużając już swej i tak długiej opowieści, okazało się, że mieszka na tym samym osiedlu, prawdopodobnie blok obok, o dziwo przedtem go nigdy nie widziałem, lecz od tamtej pory widze go już nie mal co dzień, a on radośnie mówi do mnie cześć, więc mu odpowiadam cześć…

  10. Od odpoczynku tak zwanego, idzie fioła dostać. Zawsze, jak mam urlop i aktualnie nie wyjeżdżam, to niby odpoczywam (czytaj: latam na szmacie i od czasu do czasu, jakieś dwa razy dziennie siedzę w garach). Tak mi ten odpoczynek daje w dupę, że po dwóch tygodniach tęsknię za pracą.

  11. No tak! Niedługo praca stanie się wielkim odpoczynkiem na fejsbuku… Gorzej mają Ci, którzy pracują na budowlance albo w zakładach mięsnych. Ale przecież mamy Internet w telefonach komórkowych 🙂
    Odpoczynkiem mogę nazwać moment, kiedy po długiej robocie fizycznej po prostu SIEDZĘ i PIJĘ WODĘ i czuję że wtedy muszę odsapnąć. Oglądanie TV, czytanie gazety… Żaden odpoczynek, tylko kobiece małe zajęcie 😛

  12. ostatnio najlepiej wypoczywam czytając twojego bloga. nawet nie wiem kiedy wyrosłam na matke polke która sie wszytkim wokół przejmuje i zajmuje- odpoczywać poprostu zapominam albo dzień się kończy .
    I uważaj co ci powiem, ciebie to też czeka, bo i ty Łodzianka i jak to sie potocznie mówi moja krew 😉 – pozdrawiam !

  13. Tekst, jak zwykle doskonały. Nie będę się powtarzać komplementując wszystko, co piszesz. Mam prośbę – jeżeli to nie sekret – skąd pochodzi cytat, który zamieściłaś pod tytułem bloga ? Zainteresował mnie, chciałabym przeczytać więcej. Pozdrawiam.

  14. To zależy co to znaczy odpoczynek. Dla każdego znaczy co innego. Będąc nastolatką odpoczywałam na plaży z książką – teraz zasypiam przy książkach bez problemu po przeczytaniu 2 stron. Eeech starość 😉 Obecnie co na mnie działa to relaks w ruchu. Nic nie robienie mnie denerwuje i strasznie męczy. Moje wakacje to nie leżenie na plaży czy basenie lecz zwiedzanie i ruch,i chęć zaszufladkowania wspomnień na zdjęciach 🙂 A wieczorne relaksowanie się przed spaniem jest różne,nie zawsze wychodzi,czasami to planowanie następnego dnia jeśli zachodzi potrzeba. Wypoczynek nie zawsze z góry można sobie ustawić. To zależy od prozy życia.
    Pozdrawiam

  15. Biegając, czytając i pisząc bloga (no chyba, ze nie mam weny, wtedy to już nie odpoczynek, a męczarnia). Czasami czuję silną potrzebę, aby wyjść z domu i ruszyć w tango ze znajomymi. Wracam wtedy do domu o 5. nad ranem wypoczęta jak pan Kazik spod monopolowego, ale przynajmniej z przeświadczeniem, że w moim życiu jest jest jednak jeszcze czas na zabawę i być może nie skończę z pięcioma kotami w wieku 30 lat… 🙂

  16. Odpoczywam, odpoczywam z serialem wampirem wysysającym resztę płynu rdzeniowego, z mojego niewielkiego mózgu, zresztą dzisiaj to i tak jest pokaźnych rozmiarów – spuchł bidula od myślenia.
    Relaksuję się dzwoniąc do syna, który informuje mnie, że starsi koledzy nauczyli go grać w pokera i zastanawiam się ile może przegrać?
    Dużo mu nie dałam więc wróci bosy, obuwie sportowe ma swoją wartość, wreszcie znajduję tego bloga i upłakana i zrelaksowana próbuję coś złożyć do kupy
    pozdrawiam
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
    http://kadrowane.bloog.pl/

  17. A dlaczego wgryzasz się w krtań? Hehehehe…
    Dwójkę dzieci temu słowo relaks wywoływał błogi uśmiech. Obecnie mając wolną chwilę zamykam się w kiblu (gdy rodzina w domu-bo jak jestem sama-ale nie, nie to się teraz nie zdarza, ehehee) i gdy mój małż nabiera wątpliwości czy ja NAPEWNO tylko biorę prysznic, sram lub robię cokolwiek z higieną osobistą wspólnego, dobija się do drzwi i gdy w końcu otworzę pełen triumfu wyspisanego na twarzy sięga ręką za pralkę, wyciąga schowaną tam książkę i krzyczy „AHAAAA”- kurna, dosłownie jak w Mamy Cię…..no cóż….o czym to Ja? Aha…wypoczywam jak czytam :-))))

  18. Aha…skoro siedzę już drugą godzinę na necie, to chyba relaksuje się piszac i czytając inne blogi. HOWK…Ale to też muszą byc sprzyjające warunki, gdy młoda śpi, a moich Panów nie ma w domu…bo inaczej nie mam szans dostac sie do komputera, hehehe

Napisz komentarz:

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.