O tym, jak dostałam w ryja i co mi to dało. Od Żanety, nie życia.

Schyłek lata, słoneczne popołudnie, które nieco trąci chłodem, ale jednak cieszy. Jak co poniedziałek maszeruję dziarsko wzdłuż ulicy Kilińskiego, chłonąc atmosferę centrum miasta, której na próżno szukać na pocztówkach i rozmyślam. To moje 40 minut tylko dla siebie. 

Mijam swój ulubiony mini mural – wiesz, że w Łodzi zrobiono kiedyś taką fantastyczną akcję, że w dziwnych miejscach, na dziwnych wysokościach, namalowano wizerunki dzieci, które żyły tu w czasie wojny, a prawdopodobnie nigdy nie dane było im dorosnąć? To autentyczne ujęcia ze zdjęć, oniemiałam jak przeczytałam o tej akcji, bo wizerunki smutnie spoglądających na mnie chłopców ze ścian, kiedy wydawało mi się, że cena pomidorów to lekka przesada, za każdym razem robią na mnie to same wrażenie.

Przy Franciszkańskiej, po prawej – Pałac Bidermanna. Studiowałam tam dwa lata literaturoznawstwo. Kiedyś opowiem córce, że dane mi było sypiać na przydługich wykładach w sali balowej, a uczyli mnie ludzie, którym nocą warkocze zaplatały elfy, bo tylko tak można racjonalnie wyjaśnić ich odklejenie od rzeczywistości. Potem instytut psychologii – zawsze się zastanawiam, kim bym była, gdybym złożyła tam te papiery, a nie daj Boże się dostała. Miałabym już manierę diagnozowania świata? Nie wiem. Myślami wracam do pałacu, w którym alternatywne postaci nosiły kolczyki z torebek do herbaty, byleby podkreślić, że są inne i wcale ich to nie boli. Nic a nic.

Po lewej stronie, przy kamienicy, jakiś mężczyzna hoduje gołębie. Musi mieć układy, bo każdy normalny sąsiad by go zabił. Patrzy na nie tak czule, jak tylko jest w stanie. Jak na małpkę spod pazuchy, trzy dni potem jak przysięgał żonie, że przestanie pić. Ot, miejski folklor. Nawet go lubię, ale moje sprawy upominają się uwagę. W głowie przechodzę już płynnie to repertuaru obiadów na dany tydzień, listy syropów dla dziecka.

Idę sobie zamyślona nad tym, jakże wygodną mam na sobie sukienkę i że koniecznie częściej powinnam depilować nogi i dostrzegam kątem oka ją.  ŻANETĘ. Trudno nie dostrzec, nawet tym moim, prawie ślepym – wszakże Żaneta ma na sobie barwy bojowe. Odziana w neony z lycrą w kolorze wściekle pomarańczowym i kontrastujące z nimi adidasy, żeby nikt nie przeoczył, że kroczy i nie miał wątpliwości, że to jej dzielnica. Ja nie mam. Asekuracyjnie odwracam głowę w inną stronę i zanurzam się w strumieniu własnych myśli. Tak sądzę, ale chyba prawe oczko mi nie przytaknęło, bo nagle Żaneta zagaduje życzliwie i ciepło, jak życzliwie i ciepło można zagaić przechodnia:
– Co się kurwo, gapisz?

Czuję jak mi tęczówka zezującego oka ucieka i wciska się w potylicę, byle w łeb nie dostać, bo jakby wiedziała, co ją czeka, choć ja w całym swoim jestestwie pozostaję nieświadoma. Na moich oczach Żania transoformuje jak Hulk. Szuka problemów ewidentnie, a ja chyba wyglądam na taką, co to ma ich pod dostatkiem. I pyk, Żany brak, przede mą Żyleta. Bucha z niej bałucki testoseron. Nie m żartów.  Na hardość jej charakteru wskazuje kruczoczarny, sprasowany w 400 stopniach włos, kolczyk nad wargą, neonowa oprawa i ciepły, kobiecy głos:
– No na co się kurwo patrzysz, pytam?

A Bóg mi świadkiem, że ja na gołębie, w celu ustalenia, czy Pan je tak kocha przed, czy dopiero po małpce zza pazuchy!!! Wrodzoną ciekawość świata w sobie mam, ale nie na tyle, żeby pragnąć poznawać Żanetę. Ciężko mnie zgasić, ale zaskoczyć można, jak się dowiedziałam. Szybko. W mgnieniu oka, które nie zdążyło spieprzyć, rzekłabym przewrotnie. Bo nagle Żaneta podchodzi do mnie i prostolinijnie, po chłopsku, bez pardonu, strzela mi w ryj. Bez żadnego: „przepraszam, czy miałaby Pani coś przeciwko temu, bym podeszła i postanowiła Pani jebnąć”. No nie odmówiłabym, słowo, ale oszczędziłaby mi przynajmniej tego elementu zaskoczenia. Jeśli chodzi o moją znajomość z Żaną, to powiedziałabym – przelotna. Jeden strzał w ryj za bycie kurwą która się patrzy, choć jedno  i drugie raczej nie bardzo. I tyle.

Nosz kurwa, nawet rodzona siostra wiedziała, że nie wolno w twarz albo że przedtem mam zdjąć okulary, bo drogie i matka się będzie darła. A tu idzie taka, neonowa zorza poranna w sportowym outficie, jakby całe jej życie było sportowym wyzwaniem, jakby ciągle wyrabiała kilometry na endomondo, a w wolnych chwilach jednym duszkiem potrafiła wychylić kasztelana, kiedy koledzy skandują pełne podziwu „Ża-ne-ta, Ży-le-ta!!!!”. Bo na dzielni to pewnie każdy wie, że Żaneta to jest dzielny przechuj i że nie ma co z nią zadzierać, że niejeden szramę na ryju nosi i nie jedna doczepiane pasemka, po tym, jak wpadli między Żany tipsy. Jakby Żana tak ładnie poprosiła, jak zagaja, to ja bym falsetem jej imię skandowała, z ochotą! Krew się przecież ciężko spiera.

I stoję. Widzę jak koleżanka, 1,50 w kapeluszu ogarnia Żanę i jak rasowy, policyjny negocjator odciąga na bok za włosy. Spokojnym, jak zawsze, tonem czule jej szepcząc:
– Co ty kurwa odpierdalasz? Pojebało Cię?

A ja stoję i układam sobie w głowie tą historię. Szłam, dostałam w ryj i o. Zerkam na sukienkę, ciągle w głowie mam to hasło z dzieciństwa UWAŻAJ NA OKULARY DROGIE, MATKA CI NOWYCH NIE KUPI, chwytam się na myśli, że rozniosę szmacisko, ale potem do mnie dociera, że wow wow wow! Ja mam godność, dziecko, dorosłość, zobowiązania i pełne majtki ze strachu, ale Żaneta ma poziom testosteronu taki, że własny ojciec mówi do niej  pewnie:
„Ej, Piotruś, ja cię proszę, Ty się spróbuj opanować, ludzie patrzą, w końcu ktoś się odważy i doniesie na psy…”.

I dociera do mnie, że ostatni raz to ja się lałam, ale z własną siostrą i szybko zrozumiałam, że tylko gadka kiedykolwiek mi pozwoli wybrnąć z jakiejkolwiek opresji, bo jak strzelę, to tylko sobie samobója. Oczyma wyobraźni widzę, jak Żana zrzuca mi szkła i odgryza brwi,  a jej koleżanka wskakuje mi na plecy krzycząc „Galopuj, zagubiona sarno!”. Zapał mordercy jakby we mnie stygnie.I stoję. Chwytam za policzek, który pewnie czerwony, bo piecze, jest moim namacalnym dowodem zaistniałych zdarzeń. Żaneta widać wyładowała się trochę, bo buja się jakby mniej odchodząc dziarsko, dumna ze swojego osiągnięcia, w dal.

Mural, gołębie, tesco, syrop, kim jestem dokąd zmierzam i jakie to ma znaczenie, jak idąc ulicą, mogę po prostu dostać w ryj i po koncercie. Nawet support się nie zdąży rozgrzać. I pośpiewane.
I to nie tak, że ja się teraz boję z dom wychodzić. Ot, przemyślenia mi się zmodyfikowały. O tym, że Łódź straszna, pomyślałam, ale to naiwne. Bo tam skąd pochodzę, patologii też pod dostatkiem, a to, że ktoś akurat pije w domu, a nie pod sklepem, bo się jeszcze przejmuje,co ludzie powiedzą i czy dychę pożyczą na kolejną butelkę, to zupełnie inna sprawa. Swój zbir, to inny zbir. On może obcemu wydłubie oko, ale swojego nie skrzywdzi. Może i morduje dziewice, ale jak będzie trzeba i poprosisz, to po sąsiedzku psa wyprowadzi i kwiaty podleje. Ot, prosty człowiek, ale wie, co to przyzwoitość.
I to nie tak, że ja gazet nie czytam i wiadomości. Świat to ścierwo ludzkich płytkich pobudek i syfu, ja wiem, ale czy od razu muszę wierzyć, czy to takie dziwne, że przełączam kanał…?

Teraz, od tej przygody wychodzę… ciut bardziej. Przede wzystkim bardziej ubrana, bo zimno, ale jakoś… i świadoma mocniej. Częściej się rozglądam i staram się prawego oka z oka nie spuszczać, choć takie rozbestwione i frywolne. Skupiam się na tym, co mnie zachwyca. Tak, żeby na wypadek spotkania kolejnej Żanety z silniejszą ręką i wturlania się pod tira wiedzieć, że to, o czym myślałam chwilę przed transferem do czyśca, było tego warte, żeby tym głowę sobie zaprzątać. Albo chociaż miłe.

I tego Wam życzę. Nim Wam jakiś strzał Żanety w ryj to uświadomi.O.

_______________________

I w sumie to Ci za to nawet Żaneta dziękuję, choć może to nie do końca jasne, bo nieco Ci się tutaj oberwało, ale nie bierz tego do siebie, ok? O ile w ogóle umiesz czytać, Żana, bo wyglądasz na taką, co potrafi szybko złapać orient,co jest w życiu ważne i zawsze lepiej umieć komuś wpierdol spuścić niż litery sklejać. W sumie logiczne, jak dobrze wiesz, ja ze swoimi umiejętnościami wybitnie nie zabłysnęłam. Wybacz mi, że tak się wyżywam na Tobie w tekście, no ale każdy używa takich argumentów, jakie mu pasują, siłowych brak, posilam się słownymi, to nic osobistego, pewnie jak twój strzał w mój asymetryczny ryj, także sztama, ok?
No to pięknie.

109 komentarzy
  1. Kocham Cię za ten ogromny dystans do siebie ? Myślę, że możesz siadać i pisać książkę nawet o tym jak rano wstajesz i idziesz do łazienki, bo wiem że zrobisz to w taki sposób, którego nie jeden kabaret by Ci pozazdrościł, a historia wciągnie jak dobry kryminał. A co do Żanety myślę, że jak stać ją na policyjnego negocjatora to pewnie ma też ludzi którzy potrafią składać literki w wyraz, a potem czytają jej Twój tekst, tylko wiesz raczej szybciej znowu jebnie Ci w ryj, niż zrozumie treść. Radomska love ! ?

    1. wtedy będę się musiała przebranżowić, bo bez zębów niewiele nagram.albo będę już wtedy bogata i kupię sobie ładniejszy uśmiech.

      1. Uśmiech teraz masz ładny, ale fakt, jak będziesz bogata to nawet złote zęby będziesz mogła sobie wstawić ?

  2. Rety! Zastanawiam się czy to realne czy to fikcyjna historia? Jeśli to prawda, to jesteś opanowana jak bokser w ringu. Szok.

  3. Wchodzę sobie na Olinka bloga, żeby humor sobie poprawić i coś ładnego przeczytać. A tutaj czytam, że Olinka mojego skrzywdzili jak tylko sobie szedł i oglądał świat. Nosz kurwa, że znieczulica trawi nasz naród – wiem od dawna, ale o takim bezpodstawnym okrucieństwie dopiero ten tekst mi przypomniał.

  4. Omg. Takie rzeczy tylko na bałutach ? mpk się spóźnia może, ale tam łatwiej ominąć wzrok Żanety i jej pokrewnych?
    I tak – nawyk diagnozowania świata by z Ciebie nie wyszedł. Nigdy. Ale byśmy się znały osobiście.

  5. Mnie zastanawia, jak to jest, że w takim mieście pełnym ludzi, idąc sobie beztrosko można dostać w ryj i nawet pół człowieka nie stanie w Twojej obronie. Każdy przejdzie, popatrzy, skomentuje pod nosem albo zrobi selfie i nagra film na facebooka… Ale fakt faktem miałam podobną sytuację kilka lat temu w Szczecinie w tramwaju, tyle tylko, że mój ryj jakoś na tym nie ucierpiał.

  6. Bardzo dobra reakcja , moja babcia zawsze powtarzała „dobrze walniesz i za dziada pójdziesz siedzieć”.
    Tekst tak fajnie napisany,że poczułam jak z liścia dostaje.?

  7. Jak co wieczór oglądałam Olinkowe story na instagramie, (Swoją drogą to już chyba uzależnienie) patrzę, słucham, a tu nowy wpis na blogu. Nie mogłam zrobić nic innego niż machac paluchem jak opetana i w duchu przeklinać mój jakże szybki i wściekły internet ? strona zaladowana, ja zadowolona i zabieram się za czytanie. Szczerze? Tekst sam w sobie taki… no… no wiesz. Delikatnie powiem, że się zawiodłam… bo wszystko co dobre kiedyś się kończy, dla mnie bomba. Powodziwam za ta niezwykła umiejętność opisania (zresztą nie tylko) sytuacji w taki sposób, który tak potrafi poprawić humor. ” (…) ale Żaneta ma poziom testosteronu taki, że własny ojciec mówi do niej pewnie:
    „Ej, Piotruś, ja cię proszę, Ty się spróbuj opanować, ludzie patrzą, w końcu ktoś się odważy i doniesie na psy…”. Skisłam ?Przybyłam, zobaczyłam, nie żałuję i czekam na więcej. Pozdrawiam ❤

  8. Czytając Twoją historię zanim doszłam do momentu o okularach pomyślałam: Jak ta sucz tak mogła, toż to ona nosi okulary, a one kosztują…. xD
    W każdym mieście, wsi i osiedlu znajdzie się taka „Żaneta-Żyleta”…
    Historia autentyczna lato 2016, idę ulicą, ciepły lipiec, człowiekowi mimo trudów życia chce sie żyć, spotykam na swojej drodze uroczego chłopca okolo 4 lat z mamusią… Chłopiec był przesłodki szczególnie przez fakt że miał na nosie szpanerskie okulary przeciwsłoneczne… jakże było moje zdziwienie gdy po wysłaniu uśmiechu do niego usłyszałam: co sie kur..a patrzysz… dziecka nie widziałaś? Szczęka opadła … ??? szkoda że akurat nie miałam lusterka przy sobie…
    Dobrego wieczoru Olinku!

  9. nie no ja się wściekłam jak przeczytałam. fakt że opisane jest to w sposób mistrzowski i iście radomoski (tylko Ty tak potrafisz 🙂 ) ale sama sytuacja zakrawa na jakiś żart. Myślałam że takie rzeczy się nie zdarzają- nawet w Łodzi :p- a przynajmniej nie u kobiet (bo faceci to dziwna kategoria) od zapytania „co się gapisz?” do dostania w ryj myślałam,że długa droga. przykro mi że Ciebie to spotkało. Ale żem buddystka to wiem że karma wraca.i może nie od Ciebie ale od kogoś Żaneta dostanie w ryj albo podobnie.oby. 3maj się i uważaj na siebie!:)

  10. Ha ha uśmiałam się,bo co prawda sytuacja sama w sobie niefajna,ale opisna w taki sposób,że nie da się nie śmiać?
    Ps.Zastanawiam się jak ja wcześniej żyłam bez Olinka??????????
    Oglądam Cię tak od dwóch miesięcy i buty już sobie i mężowi z tej fajnej firmy,którą polecasz,teraz ten duży domek dla lal córce kupuję???

  11. Oj Olinek to miałaś przeżycie!! Mnie też by wmurowało. Pewnie bym wróciła tam z łobuzami z mojego osiedla Haha. A co tam że mam fajna pracę, a co tam, że mąż, że taka niby ogarnięta jestem. Ale bym się wyżyła na tekiej Żanecie z przyjemnością. Całkiem niedawno wsiadam do tramwaju, a tam w chuj ludzi i kloszard śmierdzący odchodami i alko. I gapi się na mnie jak na deser!!! Oblizując przy tym wargi, po raz pierwszy w życiu nie wytrzymałam, bo wyobraziłam sobie dziewczynki, dziewczyny młodsze ode mnie jak ten śmierdziel oblizuje się na ich widok. Poszła taka wiązanka, że sam zakład pogrzebowy nie powstydziłby się takiej na wystawce. Ludzie się patrzą, a tu dama z teczką rzuca ku.. i chuu w wielmożnego panicza. Kobiety o dziwo przyznały mi rację, ale zabrakło prawdziwego mężczyzny! Podziałał mój PMS i charaktery wygląd- tak mam czarne włosy ?- i kloszard książę zmył się, pozostawiając za sobą smród!!!

  12. O matko, tak to opisałaś, że sama miałam ochotę ruszyć z pięściami, choć ostatni raz, to zapasy ćwiczyłam mając 7 lat z rok młodszym bratem.
    I choć zabawne, i choć skłania setki razy do przemyśleń, to krew mi się burzy przeokrutnie….
    Ale chyba wybrałaś najlepsze rozwiązanie. Gdyby to było starcie na siłę pióra, byłabyś nie do pokonania 😉

  13. Olinku, tekst pierwsza klasa (jak zawsze) z humorem i uruchamiający szare komórki. Bardziej wesoły i po kilku minutach jednocześnie hmmm nostalgiczny?
    Dziękuję, że jesteś Olinku

  14. Bałuty welcome to! Umarłam i się nie mogę zmartwychwstać. Nie wierze! Jak? Gdzie? To tak wolnooo? Wspołczuję Olinek, ale śmiechu powstrzymać nie moge ???

  15. Żaneta mówisz…. jakbyś książkę wydała chętnie przeczytam… pochlone jak inne Twoje teksty:) a po autograf podejdę na Stare Baluty…Bo ja też z Łodzi. Te tereny to również moje trasy studenckie, a może natkniemy się na neonowa panienke też skrobnie autograf. Albo chociaż po gębie nakładzie:)

  16. A tak na serio sytuacja …iście bałucka.. łódzka…polska… ludzka… wszędzie są jakieś taki Żanety i aż strach myśleć co dzieje się w ich głowach, za tak nieambitnie przekładają swoje frustracja na ludzkie twarze. Mam nadzieję że oprócz szoku i strachu nie stało się nic więcej z twoją twarzą bo bardzo lubię na nią patrzeć. Zwłaszcza gdy w przypływie sarkazmu układa się w komiczny grymas, który często jest znakiem interpunkcyjnym dla wyglaszanej myśli. I moja rada… trzeba zmienić trase podróży bo Żaneta ma Cię już w swojej betonowej bazie danych. Pozdrowionka

  17. Historia smutna… ale opisana w taki sposób że się sama do siebie śmiałam?. Rewelacja? masz dystans do siebie , super piszesz a czyta się jeszcze lepiej? pisz książkę ( nie jedna) a na pewno przeczytam? poprawiasz humor każdego dnia. Pozdrowionka i nie zmieniaj się?

  18. Tak lekko i przyjemnie czyta się Twoje wpisy, że namawiam na napisanie książki, która pewnie będzie hitem! ?

  19. Można… Można dostać w ryj i wyciągnąć z tego lekcję dla siebie. Radomska, jesteś mistrzem pozytywnego myślenia… Ja to bym miała cały dzień zrypany pewnie. A to przecież nie ma co zaprzątać sobie głowy taką Żyletą, w końcu nie raz dostajemy od życia w ryj.
    Spokojnego wieczoru ❤

  20. Olinku ty siadaj i książkę pisz! Słowami oplatasz rzeczywistość w baśniową formę. Łódź taka magiczna u Ciebie w tekście. U mnie krąży hasło na dzielnicy że za darmo to nawet w ryj się nie dostanie 🙂 A jednak, da się? Da się! Piszesz cudownie, myślę, że u Ciebie nawet kupa okazałaby się cukierkiem w papierku 😛

  21. Fuck.. ahoj przygodo powiadasz? Wniosek na dziś: Nie patrz Żanecie prosto w oczy bo jak nic z pięścią wyskoczy.
    PS Dobrze, że nie oddałaś i żyjesz <3

  22. Uwielbiam czytać Twoje teksty, ostatnio nawet pół bloga przerobiłam na jednym posiedzeniu.
    Pisz, pisz, pisz więcej, czasem nie ma jak spokojnie obejrzeć Twojego vloga ( bo dzieciarnia, mąż i pies akurat wtedy mają milion spraw do omówienia).
    Cóż, taka Żana chyba w każdym mieście mieszka i sieje postrach w swojej okolicy. Swego czasu, sama przed jedną taką na drugą stronę ulicy uciekałam, żeby tylko przypadkiem coś jej nie sprowokowało. Następnym razem nogi za pas i uciekaj 😉

  23. Beauty Bałuty jak mawia klasyk 😉 Bałuty to stan umysłu – to już ja, nie klasyk. Ale mimo takich Żanet i innych Sebixów nie da się Bałut nie kochać.

  24. Jejku zawsze „stoję” sobie obok. Ogladam, czytam PODZIWIAM. Uwielbiam twoje poczucie humoru. A do tego jesteś z mojego miasta studenckiego. Łódź byla dla mnie zawsze ciekawym miejscem na ziemii, niestety moje miasto nie dostarcza tylu rozrywek.

  25. Oj Olinek, będziesz miała co wnukom opowiadać. To już prawie była walka uliczna, czyli jakiegoś rodzaju przygoda? Kiedyś na mieście mijała mnie taka „Żaneta 30 lat później”, na mój widok spłynęła na chodnik i zawołała „A idź ty wsiurze!” . To się chyba kwalifikuje pod ten sam rodzaj przygody?

  26. Ale tak w biały dzień? O.o
    Ty utemperuj to oko 😀 a nie,że Żenie denerwujesz…
    Jak mój tato raz zdenerwował Sebixa w parku (coś powietrzem jego oddychał czy śmiał go minąć bez ukłonu), to do tej pory na zapadnięty policzek,bo kość policzkowa pięści „ustąpiła”…

  27. Wstęp jak w powieściach Dana Browna ?

    … i choć napisane jak zawsze lekko i z polotem, to akurat takich inspiracji życzę Ci jak najmniej!
    Ściskam, Ola!

  28. Każde miasto ma swoje fajterki. W moim 15tys. miasteczuniu były jakieś 10 lat temu Krycha i „Madeja” ale na szczęście nie rwały się tak z łapami na lewo i prawo. Za patrzenie nikt nie oberwał, co najwyżej za nieprzemyślaną odpowiedź. Teraz wyszły na ludzi- jedna na niemieckich owocach a druga na kasie w Żabce. Tak więc dla każdego jeszcze może przyjść moment ogarnięcia czego i Żanecie życzyć należy ?

  29. Właśnie sprawiłaś, że i moja niedziela stała się piekna i słoneczna. Nie ważna że leje cały dzień za oknem, a ja cały dzień spędziłam w pracy. To mało istotne, bo Żaneta na nowo zbudowała mój dzien. Teraz radosna i promienna mogę iść spać ?

  30. Kurcze spisałam do Ciebie prawie wywód miłosny, ale się nie dodał bo nie podałam maila, także teraz dodam ale krótszy – pierwszy raz komentuje, czytam i oglądam na Insta od niedawna, ale mega kibicuje, życzę dużo dobra, spełnienia w każdej dziedzinie „Ż” i pewnie tak jak większość tu zaglądających czekam na formę papierową Twoich poczynań!

  31. Jesteś mistrzem! ?❤ Potrafisz zwykłą czynność, rzecz, dzień opisać w taki sposób, że zanosze się ze śmiechu ??
    A co do Żany to myślałam, że takie rzeczy się już nie zdarzają, a gimbaza ogranicza się tylko do palenia „pojary” za osiedlowym śmietnikiem. Hmm myliłam się ?
    Mimo wszystko, uwielbiam Cię.
    Pisz, nagrywaj! Bo jesteś w tym nie do przebicia.
    Obym miała kiedyś okazję poznać Cię osobiście.
    Buziaki

  32. Jak zawsze świetne. I dziękuję za formę pisana. BARDZO DZIĘKUJĘ. Staromodni jak ja, a mam nadzieję , że ze starych fanow bloga więcej tu nas takich, przyjemność z czytania czerpią 🙂

  33. Bez przerwy czekam na jakiś Twój odzew czy to video czy tekst. Nawet instastories przeglądam by Cię usłyszeć. Poprawiasz humor. Robisz dobrą robotę Olinek 🙂

  34. Czytajac ten tekst najpierw się ubawiłam…a potem zrobilo mi sie Ciebie szkoda przez Żanetę(postrach z bramy)… czlowiek po takim zdarzeniu bez oporu może pyknąć Dawida Morgana i odreagować. Pozdrawiam i szanuję.

  35. Ja się zgadzam z przedmowczyniami! Olinku! Pisz książkę!! Będziesz bogata 😀
    PS. Jak to słusznie napisał ktoś na insta-w sumie to ludzka Żaneta. Mogła walnąć z pięści i by okulary poszłyyyy… <3

  36. Dobrze, że leżę, bo bym upadła ! Przez Twój tekst jestem dzisiaj z tych wyrodnych, a że To Ty napisałaś ten tekst to mogę obwiniać Ciebie za swoje wieczorne niepowodzenie w czytaniu bajek huehhueh ? Wszakże to też przecież jak bajka z przesłaniem …. czytałam cichaczem prawie trzylatce, trzymając ją za rękę bo byłam tak głodna tego wpisu … na końcu oddalałam, że morał tej bajeczki jest znany, nie wolno chodzić samej i trzeba słuchać mamy !

  37. Swietny dystans do siebie i do sytuacji, ja bym chyba nie wytrzymala….
    Uwielbiam Cię czytac i słuchać, jestes naj naj najlepsza!

  38. Olinku ale że ludziów w okularach się nie bije ?to już w przedszkolu uczą, najwidoczniej Żanetka ukończyła swoją edukację w skrzatach?. Tekst pierwsza klasa , czekam na książkę bo musi być książka.✍?A więc siadaj i pisz? ,pisz?,pisz? a napewno nie tylko ja kupię Twoją książkę.Pozdrawiam i ZAZDRASZCZAM dystansu do siebie.???

  39. Oleńka ,przeczytałam. Konstruktywnie: zabrakło mi płynności w tekście i potykałam się o równoważniki zdań ,słowa. Musiałam cofać się i doczytywać.. Piszesz na papierze czy stukasz na klawiaturze ? Doświadczeniami, obserwacjami sypiesz jak z rękawa a słowo „pisane” jakby ze swej Natury pragnie być czymś trwalszym niż potok wypowiadanych wyrazów .Poczytałabym coś o psorach od elfów bywających w krainie Łodzi..Mury tam u Was wszak szepczą.
    Tulę ,
    Kasia

  40. Jaaa i znowu będę miała rano 'wory’ pod oczami bo zamiast spać to ja Olinka czytam i oglądam ( a Jo Nesbo leży i czeka na swoją kolej). Ale warto 🙂 Lubię ten świat widziany twoimi oczami! a pod te moje opuchnięte znajdę rano płatki w lodówce 😉

  41. Jej jak dobrze się czyta Twoje teksty! Proszę spojrzeć ile osób wspomniało o książce 😉
    Szczerze – nie spotkałam się żeby „Żanety” takie były, częściej trafiam na tego typu osoby o imieniu „Angelika” 😉

  42. A podobno w życiu nie ma nic za darmo, nawet w ryj nie można dostać… ot! Jednak można!

    Uwielbiam ❤

  43. Jesteś kobietą świętą. Bo ja piz…koleżance bym nie odpuściła. Telefon na policję i o zagrożenie życia. Albo coś. Choć to zupełnie nic by nie dało.

    1. Uprzejmie informuje, ze na ulicy byl monitoring. Ale jesli nie mialam trwaleg9 uszczerbku, nie zrobiłam obdukcji i nie znalam oprawcy(!) To policji nic do tego.moglabym pozywac z powództwa cywilnego, ale Zana sie nie wylegitymowala niestety.

  44. A ja muszę dorzucić zdanie krytyki. Tekst świetny, smieszny z dobrą puentą. Tylko jakby nie skończony. Brakuje mi choćby jakiejś krótkiej wymiany zdań np.

    -kurwa za co.
    -za jajco.

    Albo nagle szanowna pani Żaneta żyleta poznaje celebrytke
    – o kurwa ty jesteś ta szafę od dwóch dych. Ja jebe sorry nie poznałam.

  45. aaa! dostałam pierwszy newsletter od Ciebie! <3 nie posiadałam się ze szczęścia a ten poniedziałek o 5.40, czyli jak tylko otworzyłam oczy, bo ten cholerny budzik czegoś chciał…
    wspomniałaś o tej lodówce… sama miałam o tym pisać, że serduszkuję Ci instagram, piszę wiadomości, daje tu i ówdzie lajki, należę do grupy, a teraz jeszcze tu będę komentować… Olinku, co jest ze mną nie tak?
    Dobrego poniedziałku :*

  46. OMG! dobrze że jeżdżę autem do rurki! bo to i w uzdrowisku Sopot możnaby w ryjca dostać! takie czasy,pyszczaste 🙁

  47. Powiem Ci, ze jestes silna i opanowana bo ja bym pozwoliła sie ponieść emocjom i ta historia byłaby 3 razy dłuższa. Nawet mam pomysł co bym jej zrobiła ?

  48. Droga Olinko, opisałaś to bardzo zabawnie. Ale we mnie nie ma zgody na takie zachowanie, taki świat, No nie na. Tez studiowałam kilka lat w Biedermanie i słyszałam wiele podobnych historii. A teraz gdy wracam do Łodzi, to omijam te miejsca, żeby sobie nie dokładać strachu w życiu. Tylko tak nie powinno być 🙁

  49. Mąż mnie się pyta czemu śmieje się do telefonu. A jak tu się nie uśmiechnąć?? kochana ty to umiesz humor poprawić! A Żaneta w końcu trafi na kogoś kto ją do pionu postawi!

  50. Uwielbiam Cię czytać, oglądać. Twoje instastory śledzę na okrągło. Do tego stopnia, że aż mąż jest zazdrosny?.
    Co do tekstu, też miałam podobną przygodę i teraz takie Żanety staram się omijać z daleka albo chociaż uprzedzić, żeby nie po oczach, bo do domu nie trafie.

  51. Weź jamnika adoptuj, tylko takiego żeby był ostatni z miotu- te są najbardziej pojebane, normalnie jak aligator w futerku. Jak bedzie długowłosy to jeszcze lepiej bo mozesz założyć na szyje i bedzie kołnierz udawac ?Z takim skurwielem żadna bałucka lafirynda Ci nie podskoczy a jak spróbuje to rączkę jej upierdoli przy samej dupie ?

  52. Dobrze że tu w NL nie ma takich „Żanetek” Po za osobnikami rożnych ras ludzkich które też bywają nie przyjemne to jest Ok Niestety wracając do PL zawsze się „Żanetka” znajdzie W sumie to przykre że ów „Żanetki” nie mają nic wiecej do roboty niż uważanie że każda osoba musi miec coś do niej W sumie jestem tu nowa ale bardzo przypadlaś mi do gustu ? No to do rzeczy – Radomska gratuluje opanowani Tekst bombowy Jestes super ????

  53. Śmiech przez łzy. Tekst świetny. Uwielbiam sposób w jaki wyrażasz myśli, podziwiam podejście do życia, spojrzenie na świat, ubóstwiam Twoje poczucie humoru, ale historia sama w sobie… Ręce mi opadają. Straszne, że idąc sobie ulicą można tak po prostu stać się workiem treningowym jakiejś Żanety, albo innego Seby. Nie lubię tego słowa, ale niestety, tylko ono ciśnienia mi się na usta… Patologia.

  54. Podoba historia zdarzyła mi się gdy byłam 16 sto letnią siksą. Sweet sixteen.heheh wędrując z młodszym kuzynostwem napotkałam dwóch takich co ukradli … ten no nie poprawne to dziś.. ale rosłych dość jednak kolesi. ano niewybrednie mnie zaczepili – coś o szturchaniu mnie mówili czy inne takie bezeceństwa. Mając wówczas dużo samozapału, godności i wiary że da się wszystko przedyskutować odgadnęłam coś w stylu – sam się szturchnij pedofilu itp.itd. odwracając się w ich stronę , i jak nie zarobię w twarz, aż mnie 180 stopni obróciło- myślałam że straciłam zęby. ale nie.. tylko 3 dni opuchnięta chodziłam. Panowie starsi o co najmniej dychę… przez kolejne lata spotykając się na ulicy To Oni przechodzili na drugą stronę. i nie kumam dlaczego. niemniej jednak to była moja pierwsza lekcja Jacy mogą być faceci … i od wtedy wiem że są i chłopcy i mężczyźni i faceci i inne dyrdymały … patafiany … córce na przestrogę gdyby chciała być bardziej cool niż ci coolowcy którzy ją na ulicy zaczepiać czasem będą – opowiadam.

  55. Ojjj jak ja chciałabym mieć takie podejście do życia 🙂 jak mam gorszy dzień, a dzidziuś śpi to siadam, czytam i zaraz uśmiech mi się do buzi przykleja 🙂 I love you :*

  56. Olinek jest niesamowity?Mnie też się zdarzyła podobna sytuacja jakieś 30 lat temu.Ja dostałam w ryło za nic w przejściu podziemnym w mieście Bielsko Biała od mięśniaka,który mnie pewnie z kimś pomylił, a może byłam do kogoś podobna nie mam pojęcia.Zaskoczenie,zdziwienie w końcu rozbawienie bo na szczęście zęby zostały na miejscu.Pozdrawiam serdecznie?

  57. Taka Żaneta po dopalaczach ? a poważnie- to tylko współczuję. Szczęście , że skończyło się to w ten sposób… Oluś kochana, gdyby poszły Ci te okularki to spoko! Byśmy zorganizowali jakąś zbiórkę dla Ciebie, nie bój się?? 1000+ ? Zdrówka, pozdrawiam!

  58. A tylko spróbuj mi się jeszcze raz na Cześkowe gołębie zapartywać, znajdę Cię!

    @P.S umiem kurwa czytać!

  59. Olcia 😉 padłam i powstałam. Mimo doznań… uwielbiam Twoje nieco szalone podejście do życia. Nie przyszło Ci choć przez myśl bu oddać? Kurde chba bym nie przeszła mimo 🙂 sciskam

  60. Popłakałam się ze śmiechu chyba pięć razy??? Klnę się na wszystko, że przeżyłam takie spotkanie z Żaną kilka lat temu… może 8…? Zaraz po przeprowadzce znad morza na Śląsk za mężem… ah ta miłość?Tylko że ja zdołałam zbiec przed strzałem i przed Żaną? ,która była wówczas w zaawansowanej ciąży i z pewnością buzowały w niej hormony, najprawdopodobniej w nieco innych proporcjach ?

  61. czasu mam mało, bo trza iść spać, ale tak na szybko:
    swoim podziękowaniem na koncu tekstu przypomniałaś mi piosenkę, której dawno nie słyszałem:
    https://www.youtube.com/watch?v=ETUAdpcMqkM

    A poważnie – jak będziesz miała czas (dobry dowcip, prawda?) to polecam zapisać się na krav magę (juz lata mijają odkąd zacząłem sobie obiecywać, że zacznę trenować :))

  62. Dobry tekst? jesteś niesamowita. Żanety i jej poziomu testosteronu nie pozdrawiamy ale Ciebie i szaloną rodzinkę bardzo bardzo?

  63. Dlaczego nie poszlas na policje?! Jak Cie lubie i szanuje… ta pinda dalej bedzie lac przechodniow a moze jakby zaplacila raz czy drugi to nastepnym razem sie zastanowi… takie „damy” jak maja zawiasy to juz tak ochoczo nie bijal ?

    1. Ewelka, zyjesz w utopii 🙂 Byłam na policji, bo an tej ulicy jest monitoring nawet. Szkodliwość czynu była znikoma, nie miałam uszczerbku na zdrowiu ani obdukcji (bo nic mi nie było) – i policja nie zajmuje sie czymś takim. Mogłabym ją ścigać tylko z powodztwa cywilnego, ale… No kurcze nie wylegitymowała się. Witamy w Polsce 🙂 pocieszenie jkest takie, że jak bedziesz chciala komus strzelić to możesz :))))))

Napisz komentarz: Anuluj pisanie

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.