Moda na zajebistość

Kultura zajebistości
Czasopisma dla pań i domorośli coucherzy usilnie próbują mnie przekonać, że kluczem do sukcesu jest wysoka samoocena i pewność siebie. Niepewnym siebie szarym myszkom grozi ponoć nieuchronnie, że będą rozstawiani po kątach i popychani w dzikim, pewnym siebie i asertywnym tłumie. Im więcej jednak jednostek, kreujących się tudzież ukształtowanych, na modłę naszych czasów spotykam, tym większej pewności nabieram, że i owszem, absolutnie nigdy ich nie popchnę, ale któregoś, pięknego dnia, najzwyczajniej po prostu kopnę w dupę.
Jestem już mocno zmęczona tą modą na zajebistość i wysokie mniemanie o sobie, które nawet najbardziej zajebistej osobie odbiera w moich oczach cały urok. Nawet głupia wizyta w galerii handlowej sprawia, że mam ochotę zamknąć się na tydzień w bunkrze i robić sobie okłady ze szczurów, byleby tylko poobcować z czymś empatycznym i odciąć się od rasy ludzkiej.
Wchodzisz sobie, dajmy na to,  do takiej Zary, a wychudzone Panie, mimo swoich skromnych 160 cm wzrostu, patrzą na Ciebie tak bardzo z góry, że automatycznie zaczynasz się czuć jak niepełnowartościowy karakan. Z tym łoki toki w dłoniach, przejęte funkcją strzeżenia porządku i Teksasu jak pierwszą miesiączką, mierzą Cię pełnym pogardy wzrokiem, wyrażającym niechęć wobec tego, jak wyglądasz, jak chodzisz, a pewnie i tego, że w czwartek klasie podstawówki miałeś z wf-u czwórkę i za późno zacząłeś nosić stanik. Te ich tabliczki z imionami na cycku, to chyba ktoś przykleił im tylko po to, żeby przypomnieć Ci, że też są ludźmi, więc nie wypada ich skopać za niesubordynację jak popsuty bankomat.
Może gdyby Radomska odwiedzała takie sklepy obwieszona rodową, cygańską biżuterią, miałaby szansę na „dzień dobry” nie brzmiące jak powitanie z kimś, kogo z wyraźną niechęcią dostrzega się w swoim łóżku po ciężkiej nocy. Tymczasem z każdą próbą uzyskania informacji na temat koloru/ rozmiaru, czuję, jak się pogrążam, jak przeszkadzam, jak bardzo jestem niemile widziana i zabawna z tą swoją wiarą, że w takim sklepie znajdę coś dla siebie. Wychodzę stamtąd z poczuciem niesmaku, wcale nie wynikającego z faktu, że żałosna koszulinka, która zwróciła moją uwagę, produkowana za ziarnko ryżu przez małe chińskie rączki w chińskich rozmiarach, kosztowała tyle, co cztery metry kwadratowe jedwabiu tkanego przez boliwijskie dziewice. To nie wina chińczyków, że produkują ubrania dla płaskich jedenastolatek i z tym powoli się godzę, bo gdyby otaczał mnie milion azjatyckich krasnali, a mój świat ograniczał się do pracy fizycznej na rzecz niewdzięcznych Europejczyków, to też pewnie ciężko byłoby mi sobie wyobrazić, że istnieją ludzie wyżsi od niekoszonej przez miesiąc trawy.
Do Chińczyków nic nie mam (do Ukrainek, ani żadnej nacji również nie, jestem do obrzygania poprawna politycznie przecież!) – ale do chamstwa bez kropli wdzięku, już tak. Gdybym mogła wpakować tym ekspedientkom ich własne chamstwo w ich własne dupy, to pewnie stałyby się opasłe jak morsy i żywiły jedynie powietrzem, nienawiścią i gorzką czekoladą.
Ja rozumiem, naprawdę bardzo, że taka praca nie należy do najprzyjemniejszych, nie każdego chce się lubić i nie każdemu ma się ochotę powiedzieć „dzień dobry”. Bo Radomska w swoim CV i sprzedawanie ubrań posiada, serwowanie żarcia także, więc zna dokładnie do uczucie, kiedy chce się klientowi wieszak, tudzież talerz, w mordę wsadzić i kazać się wypchać (ale tylko wówczas, kiedy naprawdę zasłużył). Jednak taka praca to wybór, pracownika i pracodawcy, który zanim obdarzy jakąś młodą, dziarską damę zaszczytem zarabiania najniższej krajowej, mógłby zastanowić się, czy szanowna kandydatka nie spisałaby się lepiej, wypasając bydło. Mogła by tym samym przecież spędzać więcej czasu wśród swoich.
Zupełnie na odwrót rzecz ma się w hipermarkecie. Tam praca jest od występów w butiku o wiele gorsza, płaca niższa, uniform nieporównywalnie brzydszy. Na piersiach, zwykle brutalnie ściąganych w dół przez upływający czas i grawitację, kasjerek również znaleźć można tabliczkę z imieniem. Nie oznacza ona ponownie, że klient ma się z taką Krystyną czy Zofią, zaprzyjaźnić. Tak jak w przypadku pań sprzedających w markowych sklepach, ma za zadanie przypominać, że mamy do czynienia z żywym człowiekiem, tylko motywacje takiego zabiegu są nieco inne.  To taka drobna wskazówka, klucz do zagadki, krótkiego savoir vivre, którego każda człekokształtna istota wychodząca do innych ludzi, powinna się trzymać. Zatem:
1)Nie drzemy mordy na osoby, które po przez siedem dni w tygodniu mordują swoje kręgosłupy w czasie nieustannych poszukiwań kreskowych kodów i wydawania reszty tylko dlatego, że wpadliśmy na pomysł robienia zakupów, zupełnie oryginalnie, zaraz po pracy i w piątek i dziwimy się, że musimy stać w kilometrowych kolejkach
2) nie odzywamy się chamsko do Pani, która zarabia tyle, ile taki zwykle drżący się cham płaci za parę butów z logo krokodylka. Zanim ktokolwiek zacznie się domagać zwiększenia tempa, a zarazem wydajności marketowych męczenników, niech lepiej poukłada koszyki i spróbuje dla zabawy ukraść batonik, żeby w końcu poczuć przypływ prawdziwej adrenaliny, dreszcz podniecenia i skupić się na sobie. CI marketowi męczennicy to  naprawdę nie idioci – żaden normalny człowiek nie będzie zapieprzał za dwóch, za taka pensję, bo zaowocuje to zwolnieniem jego kolegi, który w oczach pracodawcy okaże się zbędny, wycieńczeniem organizmu i, o ironio, opieprzem przez klienta mimo wszystko, chociażby za to, że foliówka kosztuje 8 groszy, jak gdyby był to wymierzony podstępnie przez kasjerkę-lisicę atak i sposób na ograniczenie swobód obywatelskich klienta
3) nie udajemy, że nie widzimy matek z dziećmi, bo to zachowanie nie tyle niegrzeczne, co nieroztropne. Jednak jeśli nie pojęła tego jeszcze jakaś bystra głowa, to życzę jej upojnych kwadransów spędzanych w kolejce w towarzystwie rozhisteryzowanego i znudzonego dwulatka.
4) nie wyżywamy się na bogu ducha winnych innych ludziach, oskarżając ich o globalne ocieplenie i cenę niezgodną z tą, która widniała na banerze. To mniej więcej tak, jakby Twój sąsiad przyszedł o 6 rano i obił Ci mordę, tylko dlatego, że w nocy bolał go ząb i się nie wyspał. Proste.
5) kiedy kasjerka wygląda na osobę z depresją, jest przygaszona, myli się wydając resztę, jest przerażona, bo ludzie są dla niej podli, a ona, jak wciąż wskazuje tabliczka na cycku, ma imię, a pewnie więc i serce oraz wyższe uczucia, NIE DOPIEPRZAMY JEJ BARDZIEJ. Polecam znalezienie dla takiej rozdartej japy przeciwnika jego pokroju, z którym poobija sobie pysk na boisku. Cywilizowani ludzie w takiej sytuacji posługują się czymś, czego nie da się znaleźć nawet w sklepie z aplikacjami andorida,  a mianowicie EMPATIĄ. Uśmiechają się, uspokajają, mówią, że też mieli straszny dzień, ale jutro jest wtorek, więc musi być lepiej. I mimo wszystko dziękują. Bo ten zasrany, nawet wymuszony uśmiech, może być jedyną miłą rzeczą, jaka się takiej kasjerce przydarzy. Bo każdy i to pewnie nieraz, zgubił dokumenty, klucze i wylał na siebie kawę i popisuje się swoją hipokryzją, zapominając, że inni ludzie nie są w stanie wyleczyć jego własnych kompleksów i zagłuszyć jego własnych frustracji.
O tych, dla których kolejka jest wiecznie za długa, ludzie za brzydcy, a  obsługa niegodna oglądania ich majestatu mogłabym długo, bo wzbudzają we mnie większe emocje niż Ronaldo u homoseksualistów. A przecież, tak między Bogiem a prawdą, cała ta różnica między jedną a drugą stroną lady sprowadza się tylko do metek na ubraniach, wysokości wypłaty i faktu, że ten niewdzięczny Sukinsyn przy kasie nie docenia tego, że dzięki Pani tyrającej za 4,50 na godzinę kasjerce, może robić zakupy w niedzielę.   Kiedyś zbiorę w sobie te skrawki asertywności, której niestety nie posiadam,  strącę niejedną marketową księżną z piedestału, przypominając, że na stałe w dzisiejszych czasach to są zęby, a nie pozycja społeczna i komfortowa życiowa sytuacja. Kiedyś na pewno. Ale hipermarket i Zara to przecież nie koniec przygód znajdujących się na liście pewniaków wchodzących w skład rozrywek dostępnych w centrum handlowym.
W takiej galerii handlowej nietrudno też wpaść na osoby, których widzieć nie chcesz i których unikasz nawet we własnych myślach. Tacy, którzy myślą, że jak powiedzą Ci, że przytyłeś, to nagle sami zrobią się szczuplejsi i jak się dowiedzą, że jesteś sam, to nagle poczują się we własnych związkach szczęśliwsi i bardziej spełnieni. Niezmordowanych auto-PR-owców, którzy o pracy jako sprzedawca sznurówek w przejściu podziemnym, będą opowiadać z taką pasją, jakby zajmowali się co najmniej trzymaniem włosów Angeliny Jolie, kiedy ta pochyla się nad problemami trzeciego świata. Przecież wiadomo, że gówno ich obchodzisz, ewentualnie sprawisz odrobinę radości, jeśli będą mogli poczuć się dzięki Tobie lepsi, a ta historia, którą Ci opowiadają, a w którą i tak nie wierzysz, jest po prostu najpewniej tą, którą sami woleli by łykać zamiast tych licznych antydepresantów…
Jako czystej postaci ekstrawertyk przyznaję, że jedna wizyta w galerii handlowej, jedno spotkanie z energetycznym wampirem sprawiają, że nawet ja mam ochotę się odizolować. Jeśli przyjdzie mi na myśl zakupić kota, ktoś musi zainterweniować. Nie uważam, że wszyscy powinni być jak troskliwe misie, ale po prostu chciałabym wierzyć, że gdzieś tam pomiędzy kreowaniem się na madafakę, a robieniem z siebie życiowej pizdy, jest jakiś kompromis, który naprawdę ułatwiłby wszystkim ludziom życie.
Powoli dociera do mnie dlaczego prawdopodobnie nigdy nie znajdę stałej, etatowej pracy. Nie tylko dlatego, że etat staję się dziś reliktem przeszłości. Nie tylko dlatego, że kiepsko wyglądam w ołówkowej spódnicy i oblewam matematyczne testy w korporacjach. Po prostu mdli mnie, kiedy tylko mam napisać własny list motywacyjny,  w którym powinnam przekonać pracodawcę, że nawet oddycham lepiej niż ktokolwiek inny. Nie umiałabym też usiąść naprzeciwko swojego potencjalnego szefa i dawać mu każdym zdaniem do zrozumienia, że jestem tak zajebista, że nieprzyjęcie mnie, nie będzie utratą mojej, ale jego szansy.
Ten sam problem mam także z oceną zachowań innych blogerów, czy, odwołując się do głośnego przykładu, dziennikarzy pokroju Wojewódzkiego. Nie kumam, jak w pracy, dla której wykonywania kluczem jest sympatia odbiorców, można się obnosić z poczuciem wyższości i nie tylko traktować, a nawet uważać swoich odbiorców za debili. Bo  przecież wystarczy zbiorowy foch urażonych chamstwem fanów i nie będzie ani zajebistych statystyk, ani nowego ferrari…
Czy tylko ja uważam, że mówienie o swojej zajebistości sprawia, że ta zajebistość maleje jak siusiak w zimnej wodzie?
Niestety moda na zajebistość stała się już chyba wszechobecna. I choćby skały srały, to z Radomskiej, która dzięki temu blogowi odżywa, która od początku postanowiła pisać pod swoim nazwiskiem i zamieściła zdjęcie swojej średniej jakości facjaty, która się cieszy z każdego najmniejszego sukcesu, lajka czy zdarzenia jak dziecko i lubi się tym dzielić z innymi, których nawinie odbiera jako swoich sprzymierzeńców, jest odbierana jako żałosny hejter, co szczekaniem rekompensuje sobie własne niedostatki i leczy osobiste kompleksy. Być może, ale Bozia mi świadkiem, że nawet dla tej Pindy w Zarze umiem być miła,  a ta magiczna liczba 808 fanów na fb sprawia, że gdyby nie grube i ciężkie okulary, to pewnie unosiłabym się z radości w powietrzu.
I naprawdę wiem, że nie jestem taka zajebista. Nie ratuję zwierząt ani ludzi za pomocą łańcuszków na fb i nie segreguję śmieci. I nie piorę za pomocą ekologicznych kamieni.
Czasopisma dla ludzi, którym się w życiu udaje i domorośli coucherzy usilnie próbują mnie przekonać, że kluczem do sukcesu jest wysoka samoocena i pewność siebie. Niepewnym siebie szarym myszkom grozi ponoć nieuchronnie, że będą rozstawiani po kątach i popychani w dzikim, pewnym siebie i asertywnym tłumie. Im więcej jednak jednostek, kreujących się tudzież ukształtowanych, na modłę naszych czasów spotykam, tym większej pewności nabieram, że i owszem, absolutnie nigdy ich nie popchnę, ale któregoś, pięknego dnia, najzwyczajniej po prostu kopnę w dupę.

Jestem już mocno zmęczona tą modą na zajebistość i wysokie mniemanie o sobie, które nawet najbardziej zajebistej osobie odbiera w moich oczach cały urok. Nawet głupia wizyta w galerii handlowej sprawia, że mam ochotę zamknąć się na tydzień w bunkrze i robić sobie okłady ze szczurów, byleby tylko poobcować z czymś empatycznym i odciąć się od rasy ludzkiej.

Sieciówka- śmieciówka…

Wchodzisz sobie, dajmy na to,  do takiej Zary, a wychudzone Panie, mimo swoich skromnych 160 cm wzrostu, patrzą na Ciebie tak bardzo z góry, że automatycznie zaczynasz się czuć jak niepełnowartościowy karakan. Z tym łoki toki w dłoniach, przejęte funkcją strzeżenia porządku i Teksasu jak pierwszą miesiączką, mierzą Cię pełnym pogardy wzrokiem, wyrażającym niechęć wobec tego, jak wyglądasz, jak chodzisz, a pewnie i tego, że w czwartek klasie podstawówki miałeś z wf-u czwórkę i tak późno zacząłeś nosić stanik. Te ich tabliczki z imionami na cycku, to chyba ktoś przykleił im tylko po to, żeby przypomnieć Ci, że też są ludźmi, więc nie wypada ich skopać za niesubordynację jak popsuty bankomat.

Może gdyby Radomska odwiedzała takie sklepy obwieszona rodową, cygańską biżuterią, miałaby szansę na „dzień dobry” nie brzmiące jak powitanie z kimś, kogo z wyraźną niechęcią dostrzega się w swoim łóżku po ciężkiej nocy. Tymczasem z każdą próbą uzyskania informacji na temat koloru/ rozmiaru, czuję, jak się pogrążam, jak przeszkadzam, jak bardzo jestem niemile widziana i zabawna z tą swoją wiarą, że w takim sklepie znajdę coś dla siebie.

Wychodzę stamtąd z poczuciem niesmaku, wcale nie wynikającego z faktu, że żałosna koszulinka, która zwróciła moją uwagę, produkowana za ziarnko ryżu przez małe chińskie rączki w chińskich rozmiarach, kosztowała tyle, co cztery metry kwadratowe jedwabiu tkanego przez boliwijskie dziewice. To nie wina chińczyków, że produkują ubrania dla płaskich jedenastolatek i z tym powoli się godzę, bo gdyby otaczał mnie milion azjatyckich krasnali, a mój świat ograniczał się do pracy fizycznej na rzecz niewdzięcznych Europejczyków, to też pewnie ciężko byłoby mi sobie wyobrazić, że istnieją ludzie wyżsi od niekoszonej przez miesiąc trawy.

Do Chińczyków nic nie mam (do Ukrainek, ani żadnej nacji również nie, jestem do obrzygania poprawna politycznie przecież!) – ale do chamstwa bez kropli wdzięku, już tak. Gdybym mogła wpakować tym ekspedientkom ich własne chamstwo w ich własne dupy, to pewnie stałyby się opasłe jak morsy i żywiły jedynie powietrzem, nienawiścią i gorzką czekoladą.Ja rozumiem, naprawdę bardzo, że taka praca nie należy do najprzyjemniejszych, nie każdego chce się lubić i nie każdemu ma się ochotę powiedzieć „dzień dobry”. Bo Radomska w swoim CV i sprzedawanie ubrań posiada, serwowanie żarcia także, więc zna dokładnie do uczucie, kiedy chce się klientowi wieszak, tudzież talerz, w mordę wsadzić i kazać się wypchać (ale tylko wówczas, kiedy naprawdę zasłużył). Jednak taka praca to wybór, pracownika i pracodawcy, który zanim obdarzy jakąś młodą, dziarską damę zaszczytem zarabiania najniższej krajowej, mógłby zastanowić się, czy szanowna kandydatka nie spisałaby się lepiej, wypasając bydło. Mogła by tym samym przecież spędzać więcej czasu wśród swoich.


W wielkim świecie – hipermarkecie…
Zupełnie na odwrót rzecz ma się w hipermarkecie. Tam praca jest od występów w butiku o wiele gorsza, płaca niższa, uniform nieporównywalnie brzydszy. Na piersiach, zwykle brutalnie ściąganych w dół przez upływający czas i grawitację, kasjerek również znaleźć można tabliczkę z imieniem. Nie oznacza ona ponownie, że klient ma się z taką Krystyną czy Zofią, zaprzyjaźnić. Tak jak w przypadku pań sprzedających w markowych sklepach, ma za zadanie przypominać, że mamy do czynienia z żywym człowiekiem, tylko motywacje takiego zabiegu są nieco inne.  To taka drobna wskazówka, klucz do zagadki, krótkiego savoir vivre, którego każda człekokształtna istota wychodząca do innych ludzi, powinna się trzymać. Zatem:

 

  • Nie drzemy mordy na osoby, które po przez siedem dni w tygodniu mordują swoje kręgosłupy w czasie nieustannych poszukiwań kreskowych kodów i wydawania reszty tylko dlatego, że wpadliśmy na pomysł robienia zakupów, zupełnie oryginalnie, zaraz po pracy i w piątek i dziwimy się, że musimy stać w kilometrowych kolejkach
  • nie odzywamy się chamsko do Pani, która zarabia tyle, ile taki zwykle drżący się cham płaci za parę butów z logo krokodylka. Zanim ktokolwiek zacznie się domagać zwiększenia tempa, a zarazem wydajności marketowych męczenników, niech lepiej poukłada koszyki i spróbuje dla zabawy ukraść batonik, żeby w końcu poczuć przypływ prawdziwej adrenaliny, dreszcz podniecenia i skupić się na sobie. CI marketowi męczennicy to  naprawdę nie idioci – żaden normalny człowiek nie będzie zapieprzał za dwóch, za taka pensję, bo zaowocuje to zwolnieniem jego kolegi, który w oczach pracodawcy okaże się zbędny, wycieńczeniem organizmu i, o ironio, opieprzem przez klienta mimo wszystko, chociażby za to, że foliówka kosztuje 8 groszy, jak gdyby był to wymierzony podstępnie przez kasjerkę-lisicę atak i sposób na ograniczenie swobód obywatelskich klienta
  • nie udajemy, że nie widzimy matek z dziećmi, bo to zachowanie nie tyle niegrzeczne, co nieroztropne. Jednak jeśli nie pojęła tego jeszcze jakaś bystra głowa, to życzę jej upojnych kwadransów spędzanych w kolejce w towarzystwie rozhisteryzowanego i znudzonego dwulatka.
  • nie wyżywamy się na bogu ducha winnych, innych ludziach, oskarżając ich o globalne ocieplenie i cenę niezgodną z tą, która widniała na banerze. To mniej więcej tak, jakby Twój sąsiad przyszedł o 6 rano i obił Ci mordę, tylko dlatego, że w nocy bolał go ząb i się nie wyspał. Proste. 

  • kiedy kasjerka wygląda na osobę z depresją, jest przygaszona, myli się wydając resztę, jest przerażona, bo ludzie są dla niej podli, a ona, jak wciąż wskazuje tabliczka na cycku, ma imię, a pewnie więc i serce oraz wyższe uczucia, NIE DOPIEPRZAMY JEJ BARDZIEJ. Polecam znalezienie dla takiej rozdartej japy przeciwnika jego pokroju, z którym poobija sobie pysk na boisku.
    Cywilizowani ludzie w takiej sytuacji posługują się czymś, czego nie da się znaleźć nawet w sklepie z aplikacjami andorida,  a mianowicie EMPATIĄ. Uśmiechają się, uspokajają, mówią, że też mieli straszny dzień, ale jutro jest wtorek, więc musi być lepiej. I mimo wszystko dziękują. Bo ten zasrany, nawet wymuszony uśmiech, może być jedyną miłą rzeczą, jaka się takiej kasjerce danego dnia się przydarzy. Bo każdy i to pewnie nieraz, zgubił dokumenty, klucze i wylał na siebie kawę i popisując się swoją hipokryzją i impostacją głosu, zapomina, że inni ludzie nie są w stanie wyleczyć jego własnych kompleksów i zagłuszyć jego własnych frustracji.

O tych, dla których kolejka jest wiecznie za długa, ludzie za brzydcy, a  obsługa niegodna oglądania ich majestatu mogłabym długo, bo wzbudzają we mnie większe emocje niż Ronaldo u homoseksualistów. A przecież, tak między Bogiem a prawdą, cała ta różnica między jedną a drugą stroną lady sprowadza się tylko do metek na ubraniach, wysokości wypłaty i faktu, że ten niewdzięczny Sukinsyn przy kasie nie docenia tego, że dzięki Pani tyrającej za 4,50 na godzinę kasjerce, może robić zakupy w niedzielę.   Kiedyś zbiorę w sobie te skrawki asertywności, której niestety nie posiadam,  strącę niejedną marketową księżną z piedestału, przypominając, że na stałe w dzisiejszych czasach to są zęby, a nie pozycja społeczna i komfortowa życiowa sytuacja. Kiedyś na pewno.

„Życzliwi”

Ale hipermarket i Zara to przecież nie koniec przygód znajdujących się na liście pewniaków wchodzących w skład rozrywek dostępnych w centrum handlowym.W takiej galerii handlowej nietrudno też wpaść na osoby, których widzieć nie chcesz i których unikasz nawet we własnych myślach. Tacy, którzy myślą, że jak powiedzą Ci, że przytyłeś, to nagle sami zrobią się szczuplejsi i jak się dowiedzą, że jesteś sam, to nagle poczują się we własnych związkach szczęśliwsi i bardziej spełnieni. Niezmordowanych auto-PR-owców, którzy o pracy jako sprzedawca sznurówek w przejściu podziemnym, będą opowiadać z taką pasją, jakby zajmowali się co najmniej trzymaniem włosów Angeliny Jolie, kiedy ta pochyla się nad problemami trzeciego świata.Przecież wiadomo, że gówno ich obchodzisz, ewentualnie sprawisz odrobinę radości, jeśli będą mogli poczuć się dzięki Tobie lepsi, a ta historia, którą Ci opowiadają, a w którą i tak nie wierzysz, jest po prostu najpewniej tą, którą sami woleli by łykać zamiast tych licznych antydepresantów…

Jako czystej postaci ekstrawertyk przyznaję, że jedna wizyta w galerii handlowej, jedno spotkanie z energetycznym wampirem sprawiają, że nawet ja mam ochotę na wynajęcie skromnej izolatki z kratami w oknach. Jeśli jeszcze przyjdzie mi na myśl zakupić kota, ktoś musi zainterweniować.

Nie uważam, że wszyscy powinni być dla siebie mili jak troskliwe misie, ale po prostu chciałabym wierzyć, że gdzieś tam pomiędzy kreowaniem się na madafakę, a robieniem z siebie życiowej pizdy, jest jakiś kompromis, który naprawdę ułatwiłby ludziom życie.

****

Powoli dociera do mnie dlaczego prawdopodobnie nigdy nie znajdę stałej, etatowej pracy. Nie tylko dlatego, że etat staję się dziś reliktem przeszłości. Nie tylko dlatego, że kiepsko wyglądam w ołówkowej spódnicy i oblewam matematyczne testy w korporacjach. Po prostu mdli mnie, kiedy tylko mam napisać własny list motywacyjny,  w którym powinnam przekonać pracodawcę, że nawet oddycham lepiej niż ktokolwiek inny. Nie umiałabym też usiąść naprzeciwko swojego potencjalnego szefa i dawać mu każdym zdaniem do zrozumienia, że jestem tak zajebista, że nieprzyjęcie mnie, nie będzie utratą mojej, ale jego szansy.

Ten sam problem mam także z oceną zachowań innych blogerów, czy, odwołując się do głośnego przykładu, dziennikarzy pokroju Wojewódzkiego. Nie kumam, jak w pracy, dla której wykonywania kluczem jest sympatia odbiorców, można się obnosić z poczuciem wyższości i nie tylko traktować, a nawet uważać swoich odbiorców za debili. Bo  przecież wystarczy zbiorowy foch urażonych chamstwem fanów i nie będzie ani zajebistych statystyk, ani nowego ferrari…

Czy tylko ja uważam, że mówienie o swojej zajebistości  i obnoszenie się z poczuciem własnej wyższości sprawia, że ta zajebistość maleje jak siusiak w zimnej wodzie?

Niestety moda na zajebistość  i wywyższanie się, stała się już chyba wszechobecna. Wiem, że mimo nie złych, ewentualnie trochę złośliwych intencji, sama jestem odbierana jako żałosny hejter, co szczekaniem rekompensuje sobie własne niedostatki i leczy osobiste kompleksy. Być może jest w tym odrobina prawdy, ale Bozia mi świadkiem, że nawet dla tej Pindy w Zarze umiem być miła,  a ta magiczna liczba 808 fanów na fb sprawia, że gdyby nie grube i ciężkie okulary, to pewnie unosiłabym się z radości w powietrzu.

I naprawdę wiem, że nie jestem taka zajebista. Nie ratuję zwierząt ani ludzi za pomocą łańcuszków na fb i nie segreguję śmieci. I nie piorę za pomocą ekologicznych kamieni.

___________________________________________________

Zapraszam na FB: Mam wątpliwość

_________________________________________________________

SPROSTOWANIE!!!

1) JEŻELI CZYTAJĄC TO,CO PISZĘ NIE UŚMIECHNĄŁEŚ/ŁAŚ SIĘ ANI RAZU, OZNACZA TO, ŻE TO NIE MIEJSCE DLA CIEBIE I ŻE NAJWYRAŹNIEJ NASZE POCZUCIA HUMORU SĄ RÓŻNE.

2) NIE MAM PERSONALNIE NIC DO PANI X ZE SKLEPU Y, NAZWA „ZARA” ZOSTAŁA PRZEZE MNIE UŻYTA PRZYPADKIEM, , BO TAM, WEDŁUG MOJEJ OSOBISTEJ OPINII, PATRZENIE Z GÓRY JEST POWSZECHNE, A BYŁAM, W CZASIE PISANIA, PO ZAKUPACH W GALERII.

3) NIE UWAŻAM, ŻE KASJERKA JEST LEPSZA OD PANI  Z ZARY, ŻE CZERWONY JEST ŁADNIEJSZY OD NIEBIESKIEGO, NIE PISZĘ TU NOWEGO DEKALOGU. LUDZIE SĄ RÓŻNI, I Z KAŻDEJ STRONY LADY ZACHOWYWAĆ SIĘ MOGĄ DOBRZE LUB JAK BYDŁO.

4) PRZYPOMINAM SERDECZNIE, ŻE TO BLOG Z FELEITONAMI, A NIE ESEJE DOTYCZĄCE ŻYCIOWYCH PRAWD I ISTOTY WSZECHŚWIATA

5) POWAGA ZABIJA, LUDZIE SĄ RÓŻNI

I OSTATNIE – PRACOWAŁAM JAKO SPRZEDAWCA, KELNERKA, TAKŻE PO 13 GODZIN. I, JESTEM ZAŻENOWANA, ŻE MUSZĘ TO NAPISAĆ, NIE CZUJĘ SIĘ OD NIKOGO LEPSZA

AMEN.

 

A jednak po fali komentarzy, e-maili, nie koniec tłumaczenia…

 

Droga Kaesoo,
ja nie nabijam się z konkretnych osób czy nie szydzę i nie gardzę nimi, nie mam potrzeby obrażać kogoś personalnie. Nie uważam, że mój tekst jest reportażem, ale refleksją wkurzonej klientki, która też miewa złe dni i może nie szczerzy się do każdego, ale na pewno nie okazuje mu braku szacunku. Ja pisałam o chamskich ekspedientkach i nieszczęśliwych, zaniedbanych kasjerkach, ALE JEDNOCZEŚNIE o nikim konkretnym. I jeżeli miła i pracowita ekspedientka czuje się moim tekstem urażona, to nie moja wina ani cel. Nie Chciałam wkładac do jednego worka, a użyłam przykładów wynikających z doświadczenia mojego i znajomych.
Idąc tropem i Twojej i mojej refleksji można ulec temu samemu złudzeniu i ulec tej samej pułapce.
Podam absurdalny przykład: ale jak mamy do czynienia  z kradzieżą rzeczy X przez osoby Y, to jedni potępiają tą osobę, inni czyn, a jeszcze inni go bagatelizują i olewają, albo zwracają uwagę na fatalną sytuację materialną takiego złodzieja.
To samo ma miejsce tutaj i  w związku z moim tekstem. Mi chodziło o to, że CHAMSTWO pań z Zary nie jest ok, co ICH nie czyni OK. i że to samo chamstwo, którym raczą kasjerki KLIENCI w markecie, jest tak samo smutne i mocno mnie denerwuje.
Możemy potępić zachowanie, ktoś może potępić kasjerkę, ktoś inny olać ją, a kolejny usprawiedliwiać.
Ja pod wpłwyem takich a nie innych emocji, z PRZYMRUŻENIEM OKA napisałam taki, a nie inny tekst uzywając, typowego dla tego bloga, języka.
Bo gdybym chciała pisać o niepodważalnej prawdzie, to wzięłabym się za tworzenie encyklopedii, a nie bloga.
Bo gdybym chciała napisac coś, niepodważalnego, musiałabym ograniczyć się do zdania:
Ludzie są różni i w różnych sytuacjach zachowują się… różnie.
I skończyć pisać. A tego nie zrobię.
Dziękuję za poświęcony czas.
Pozdrawiam i dziękuję za poświecony czas.
Z wyrazami szacunku,
Radomska z mamwtpliwosc.blog.pl

Drodzy Czytelnicy,
ja nie nabijam się z konkretnych osób czy nie szydzę i nie gardzę nimi, nie mam potrzeby obrażać kogoś personalnie. Nie uważam, że mój tekst jest reportażem, ale refleksją wkurzonej klientki, która też miewa złe dni i może nie szczerzy się do każdego, ale na pewno nie okazuje mu braku szacunku.

Ja pisałam o chamskich ekspedientkach, tu akurat z  Zary, bo z tym mi się niestety głównie kojarzą (mógł być to pewnie każdy inny sklep, ale jakoś w innych nie mam takich refleksji), oraz nieszczęśliwych, zaniedbanych kasjerkach, ALE JEDNOCZEŚNIE o nikim konkretnym. I jeżeli miła i pracowita ekspedientka czuje się moim tekstem urażona,  nie czuję się winna. Nie Chciałam wszystkich wkładac do jednego worka, a użyłam przykładów wynikających z doświadczenia mojego i znajomych.


Idąc tropem i Waszych  i mojej refleksji (nie licząc tych mówiacych o tym, że wszystkich nienawidzę i jestem lesbą o.O) można ulec temu samemu złudzeniu i ulec tej samej pułapce.


Podam abstrakcyjny przykład: ale jak mamy do czynienia  z kradzieżą rzeczy X przez osoby Y, to jedni potępiają tą osobę, inni czyn, a jeszcze inni go bagatelizują i olewają, albo zwracają uwagę na fatalną sytuację materialną takiego złodzieja i próbują go usprawiedliwić.
To samo ma miejsce tutaj i  w związku z moim tekstem. Mi chodziło o to, że CHAMSTWO pań z Zary nie jest ok, co ICH nie czyni OK. i że to samo chamstwo, którym raczą kasjerki KLIENCI w markecie, jest tak samo smutne i mocno mnie denerwuje. a kasjerki i ekspedientki to był przykład.

Możemy potępić zachowanie, ktoś może potępić kasjerkę, ktoś inny olać ją, a kolejny usprawiedliwiać.
Ja pod wpłwyem takich a nie innych emocji, z PRZYMRUŻENIEM OKA napisałam taki, a nie inny tekst uzywając, typowego dla tego bloga, języka. Bo gdybym chciała pisać o niepodważalnej prawdzie, to wzięłabym się za tworzenie encyklopedii, a nie bloga.Bo gdybym chciała napisac coś, niepodważalnego, musiałabym ograniczyć się do zdania:
Ludzie są różni i w różnych sytuacjach zachowują się… różnie.
I skończyć pisać. A tego nie zrobię.Dziękuję za poświęcony czas.

Pozdrawiam i dziękuję za poświecony czas. Zapewniam, że rpzeczytałam wnikliwie każdy komentarz, ale nie przekonam każdego z osobna, że się z nim zgadzam, albo że nie ma racji. Nawet za proste „jesteś lesbą” (zarzucanie mi chyba agresji i chamstwa i doszukiwanie się tu konotacji z orientacją seksualną  -dla mnie bomba 🙂 ) Biorę wszystko do siebie i analizuję, jakie wyciągam wnioski, to już moja sprawa i efekt korzystania z mojej wolności.

I dziękuję prawie dwustu osobom, które dołączyły do fanpage’a bloga. Odzyskuję dzięki temu nadzieję, że mogę pisać, choć oczywiście sporo przede mną, żeby robić to wystarczająco zabawnie i dobrze.

Z wyrazami szacunku, o którego brak zostałam oskarżona, a sama go nie doświadczyłam, chociaż mój tekst jego brakiem był paradoksalnie motywowany,


Radomska

180 komentarzy
  1. Dla odmiany skomentuję tutaj. Nie chodź Radomska do Zary ani do New Yorker’a – tam nie ma rozmiarówki dla takich jak my 😉 W ogóle przyjedź na Wyspy to się obkupimy jak dzikie świnie! I to w rozmiarze S!

    p.s. A tak w ogóle to potencjał jest droga Pani. Pani niech się nie bawi w etaty. Niech Pani pisze! Będę czytać 🙂 Ukochy!

  2. Zarę olewam z powodów wielkościowych…. moich :), a ostatni akapit bomba!!! jakbym o sobie czytała 🙂 pisz dalej, bo czekam z niecierpliwością 🙂

  3. Powiem Ci, nie żeby Cię wkurwić czy coś, ale ja mam na dole rozmiar 36, a na górze 38 (co skutkuje niemożnością kupienia garsonki w komplecie na ten przykład), ale jak wchodzę do Zary tudzież Promodu czuję się dokładnie jak to opisałaś. Znaczy się myślę, że te panie mają jakieś systemowe szkolenia, co by przypadkiem klient nie poczuł się w tych sklepach fajnie. Bez względu na rozmiar i kosztowność tego, w czym wchodzi.
    Oraz cieszę się, że jak to się ładnie dziś mówi, nie umiesz się sprzedawać i masz opór w temacie opowiadania o własnej doskonałości. Jesteś bardzo młoda dupa, co oznacza, że nie jest to kwestią wieku, że ja się sprzedać nie umiem (bo ja jestem stara, ale ponoć nadal dupa). No pocieszyłaś mnie jak nie wiem co, bo to oznacza, że to kwestia % bezczelności w psychice. Obie mamy za mało

  4. fajny tekst. A propos- 'Bogiem a prawdą”, a nie „między Bogiem a prawdą. Taki wiązek frazeologiczny.

    1. jesli juz to zwiazek frazeologiczny i jest napisane poprawnie 🙂 a co do tekstu poprawil mi humor w tę sobotnia nie przespana noc 😀

  5. Moim zdaniem mocno przesadziłaś z Ta ZARA Pracowałam tam i nie życzę sobie zęby ktokolwiek wyrażał się o dziewczynach które tam pracują To są normalne studentki które pracują na życie !!!! A gdybyś ty musiała przez osiem godzin noszenia ciężkich wieszaków latania po sklepie i stania na nogach przez 8 godzin to czy twoje dzień dobry byłoby szczere??? I przepraszam ale to nie wina osób które tam pracują ze nie ma dużych rozmiarów,

    1. hmmm za pewne masz i rację, ale jeśli ktoś pracuje w sklepie to mile widziane jest odrobina uśmiechu na twarzy a nie całoroczny foch 😉

    2. Już po Twoim sposobie wypowiedzi widać,ze autorka bloga ma niestety racje…Rozumiem,ze Zara to nie Wasz wymarzony Ralph Lauren(zakładam,ze aspirujecie do stanowiska sprzedawcy w takim sklepie…),ale jednak jakieś zasady kultury obowiązują..sorry,ale na kasach w hipermarketach pracują milsze Panie. Troche pokory

    3. „ciężkich wieszaków” haha….. bo w takim sklepie to jak w kamieniołomach……. sytuacja sprzedawcy a „dzień dobry” dla klienta to dwie różne sprawy…..

    4. Teraz Ty trochę przesadzasz. Osiem godzin to nic w porównaniu z 12-13 przy pracy kelnerki i noszeniu wiele cięższych rzeczy, a mimo to (z wyjątkami oczywiście) te dziewczyny (też studentki w większości) potrafią się zdobyć na uśmiech, duuużo przyjemniejszą obsługę ( a pamiętajmy, że głodny = zły:) już nie wspominając o klimatyzacji w galerii co nie w każdej knajpie jest. Tak samo panie kasjerki. Wchodząc do Zary – sorry czuję się jakbym robiła paniom wielki problem, że przyszłam dodatkowo czując się od progu jak tłusta złodziejka – wnioskując z zachowania ekspedientek:) Fakt to nie tylko wymieniony sklep, ale jemu „podobne” również. Jakby robili im szkolenia z wyniosłego wzroku?:)

    5. Hmm…Praca w sklepie wymaga jednak trochę kultury od pracowników…Aż sie nie chce wchodzić jak sie widzi te obrażone miny Pań…Ale to typowe u nas Polaków niestety…Dlaczego w innych krajach (gdzie ludzie też pracuja po 8godz nosza wieszaki lataja po sklepie) wchodzi sie do sklepu obsługa miła, uśmiechnięta aż sie chce zakupy robić nie to co u nas…

  6. A myślałam, ze to wskutek jakiejś formy autyzmu u mnie ekspedientki w Zarze wydają mi się takie antypatyczne.
    Miło poczuć się nieodosobnioną 🙂
    Pozdrawiam

  7. widze, ze nie tylko ja jedna dostrzegam chamstwo i prostactwo w obsludze klienta w naszym kraju. swietny tekst, jestem na blogu pierwszy raz, ale na pewno bede zagladac czesciej:) i na fb tez rzuce okiem, moze bede 809-ta 😉 pozdrawiam

  8. Świetny tekst. Powiem szczerze, że niestety chodzenie po sklepach ze względu na mój większy rozmiar i dużo wyżysz wzrost niż standardowy nie sprawiały mi zbytniej przyjemności. Ale 🙂 wyszłam z założenia, że im wredniejsza babka w sklepie tym ja jestem dla niej milsza i więcej czasu spędzam spokojnie przeglądając wieszaki z nutką nadziei, że a nóż widelec coś fajnego się znajdzie ;). Pozdrawiam

  9. …tak późno zacząłeś nosić stanik…
    Może się czepiam, ale w tym zdaniu jest jakiś paradoks.
    Poza tym świetny tekst!

  10. Czytając to czuję jakby pisała to sfrustrowana Pani sprzedająca w biedronce i mająca zły dzień.
    Chamstwo chamstwem, ale każdy medal ma dwie strony. Panie kasjerki nie są chodzącymi kryształami, często w marketach spotykam się z tym, że
    a) nie odpowiadają dzień dobry
    b) nie wydają grosza-kilku bez ani słowa. Nie chodzi tu już o ten drobniaczek, ale o fakt, że MY klienci bez pełnej zapłaty od kasy nie odchodzimy!
    c) nie zwracają uwagi, czy mamy wór z ziemniakami, czy delikatne produkty. Wszystko leci z hukiem po kolei.
    d) obsługują klientów z takim fochem jakby minimum były na zesłaniu karnym w tej pracy

    I czy ja teraz, po 12 godzinach pracy, gdzie stoję pół godziny w kolejce mam jej być wdzięczna za obcesowe zachowanie?

    Może mam się kłaniać tej Pani za to, że łaskawie przyszła do pracy w niedzielę?
    Sama pracuję w sklepie świątek, piątek, czy niedziela. Uśmiech muszę mieć przyklejony do twarzy, czy mi się podoba, czy nie, ale nigdy, ABSOLUTNIE nigdy nie wyładowuje swoich frustracji na klientach.

    Styl pisania mi się podoba, ale branie tematu pod lupę tylko i wyłącznie z jednej strony już nie.

  11. Jeez, sa jeszcze normalni ludzie na swiecie, dla ktorych chamstwo nie jest norma!!! Juz zaczynalam czuc sie samotna!
    Jak dla mnie – felieton godzien najlepszych tytolow wydawniczych 🙂

  12. aż miło się czyta:-)wreszcie coś prawdziwego napisane tak że pomimo faktu że to wszystko prawda gęba się cały czas śmieje.pozdrawiam

  13. Szanujmy drugiego człowieka. Pamiętajmy, że co siejemy to i zbierać będziemy, Jak my dzisiaj kogoś potraktujemy tak jutro ktoś potraktuje nas.

  14. „widze, ze nie tylko ja jedna dostrzegam chamstwo i prostactwo w obsludze klienta w naszym kraju” buahahahah ja pracowałam w Zarze teraz pracuję w CCC i ludzie owi „klienci” to nikt inny jak brudasy , ciekawe czy w domu tez tak rzucają papierami z pudelek , przymierzaja 11 par butow i zostawiaja na srodku sklepu 🙂 Jesli taki burdel robi 1 klient co się dzieje na sklepie jesli jest takich ludzi 20 ;D Proszę sobie to wyobrazić a i jeszce przy takich upalach i słabej klimie ;D I badz tu milym to nic ze stoisz kolejny dzien po 12 h w pracy , ze musisz przelozyc lub wystawic mase pudelek lub przelozyc caly towar na sklepie bo dzis zaczynamy od klapka na plaskim 🙂 a za dwa dni od sandałow :):) Ale badz miła bo przyjdzie jakas dziewczyna i spodziewa sie czerwonego dywanu bo ona wchodzi do sklepu ;D Jak popracujesz kiedys w sklepie czego Ci nie zycze to zrozumiesz ;D Pozdrtawiam

  15. W tych odzieżówkach zarabia się mniej niż w tesco… mój kolega pracuje w hausie 6zł za godzine netto na umowę zlecenie w takiej zarze czy wojasie płacą może z 7 góra 8 zł za godzine.
    Nawet droższe sklepy oszczędzają na pracownikach i zatruniają za tyle co w biedronce lub mniej.

  16. Moje życie, moja sprawa. Zwisa mi co inni myślą o mnie. Nie drę się na kasjerki, sprzątaczki. Uśmiechać się na siłę nie będę.

  17. Drze to się przescieradło 🙂 Chyba ktos tu nie ma problemow bo wypisuje o takich badziewiach jak o sprzedawcach ze sklepu a moze ty pania audytka jestes? hehe ludzie sa chorzy maja problemy a tu takie doszukiwanie sie czy ktos jest mily czy nie , moze samemu trzeba byc mily i ta druga osoba „zarazi się” ta uprzejmoscia a nie spodziewac sie bog wie czego ………. W życiu i tak jest wiele stresow po co przezywac tego typu rzeczy ???

  18. Najpierw proponowałabym popracować przynajmniej kilka miesięcy w galerii handlowej, później chętnie przeczytałabym notatkę.
    Według mnie, jeżeli człowiek nie ma kompleksów, nie przejmuje się minami, spojrzeniami sprzedawców, a bierze towar, który go interesuje płaci i wychodzi.

  19. Podziękuj feudalnemu kapitalizmowi. Wyobraźmy sobie że kończy się globalizacja na krańcach świata i taniość produkcji nie da się przenieść nigdzie indziej, to co wtedy? Ceny się wyrównają na całym świecie? Nie żartujmy sobie. Bożyszcze tego świata żyją z tego by pogłębiać biedactwo w innych rejonach by robiły za grosze. Ocknijcie się!

  20. Otwieram Radomską do wieczornej kawy i czytam jakby o swoich ostatnich kilku dniach 🙂 pracuję od niedawna w sklepie mniej więcej sportowym, i uwierzcie, to nie jest lekka praca. Nie polega co prawda na łupaniu kamienia, ani na budowaniu mostu, ale…czasem kontakt z drugim człowiekiem, zirytowanym, czy zmęczonym, czy też po prostu głupim i chamskim- bywa cholernie trudny, zwłaszcza, kiedy bije 11 godzina stania na nogach, po przerzuceniu 10 pudeł z dostawą i miliard którymś przekopywaniem magazynu w poszukiwaniu butów, których klient i tak nie kupi. A tu trzeba się uśmiechać:) Wybrałam ją sobie sama, więc narzekać nie zamierzam, powiem więcej-lubię ją. Wszystkim nam trzeba empatii, i tym za kasą i tym z drugiej strony, i świat będzie lepszy:)

  21. Tekst od początku do końca ocieka jadem przez który przenikają niepotrzebnie kompleksy. Są równi i równiejsi ale po co o tym tyle biadolić. Nie tylko Ciebie to spotkało co nie znaczy że trzeba tym za-spamować jakiś serwer. Gdybym miał ochotę czytać o dupie marynie zaglądałbym na pudelka. Rozczarowało mnie to na maksa.

    1. Drogi Krzysztofie,

      najwyraźniej nie jesteś odbiorcą tego bloga – czy to aż taki problem poszukać sobie w sieci innego miejsca? ja mam taka zasadę – którą i Tobie polecam – nie interesuje mnie hafciarstwo? nie wchodzę, nie narzekam, jakie to nudne. Po co swoimi pustymi komentami spamować serwery?

      pozdrawiam i no offence

      1. A skad przed przeczytaniem ma byc wiadome, czy cos sie spodoba, czy nie? Przebrnalem, z coraz wiekszym niesmakiem i coraz bardziej po lebkach, przy „zaczales nosic stanik”, stwierdzilem, ze ktos tu upadl na glowe, i tyle, wiecej tu nie zajrze.

  22. Tekst pisany przez osobę na pierwszy rzut oka – bardzo sfrustrowaną i niezadowoloną z życia. Paradoksalnie wielkie widzę podobieństwo do opisywanych wyżej Pań z Zary. Takie mam odczucia, niektórych akapitów nawet nie dałam rady doczytać.. zbyt dużo jadu. Aż nieprzyjemnie.. całkiem jak w kolejce w hipermarkecie…
    I dlaczego tak zawzięcie bronisz kasjerek? A w czym ta praca jest cięższa niż, np.: mojego męża, który pracuje po 12h na budowie w 30 st C? Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma…

      1. Nie wiem co ma być żartem w Twoim tekście i co nie, a co powagą, zajmij się może szydełkowaniem albo czymś innym, byle nie komentowaniem zachowań innych ludzi w świątyni zła.

      2. Może te laski z Zary też zadają sobie to pytanie, kiedy na Ciebie patrzą…?

    1. tak na szybko – Twój mąż jest pięknie opalony i nie musi się do wszystkich uśmiechać … 🙂 oczywiście to żart – równie dobrze mógłbym zapytać w czym praca Twojego męża jest cięższa od mojej – 12 godzin w trasie (w tym jakieś 15 10-minutowych wizyt u Klientów) służbowym fiatem Pandą (mam 196 cm wzrostu) oczywiście bez klimy i radia … ? temperatura ta sama co na budowie jeśli nie wyższa … tekst moim zdaniem doskonały, ukazuje to co normalnie, ciężko pracujący na codzień ludzie widzą podczas wizyty w galerii czy hipermarkecie – tyle, że trzeba mieć troszkę dystansu i przynajmniej niewielkie poczucie humoru – ponuraków faktycznie może urazić – gratuluję :))

  23. Dość często bywam we Francji i mam taką smutną refleksję, że jesteśmy jako naród nieuprzejmi wobec bliźnich. Za to płacą paniom sklepowym, by były uprzejme. Na Zachodzie to norma.
    PS Do pani, która pracuje w CCC, jesteś klasyczną przedstawicielką tego narodu niestety. Bez klientów, nie miałabyś pracy. Pomyśl w zimie masz ciepło, w lecie klimę. Noszenie pudełek chyba nie jest tak wyczerpujące. Zamień się np. z górnikirm, budowlancem, hutnikiem.

    1. poziom płacy i warunki (liczba godzin i liczba przerw), wiń nie Polaków pracujących tylko prawo i wysokośc bezrobocia. Ludziom bez pieniędzy nie chce się uśmiechać…

  24. Ale tu nie chodzi przecież o to że klient wchodzący do sklepu oczekuje czerwonych dywanów czy Bóg wie jakich powitań, tu chodzi o najzwyklejszą ludzkość. Nie po to pracodawcy zatrudniają te dziewczyny żeby odstraszały. Myślę że każdy człowiek poszukując pracy i przeszukując oferty jest świadomy tego co go w danej pracy czeka. Zgadzam się z tym że każdy ma prawo mieć gorszy dzień ale bez przesady. Praca pracą a emocje emocjami, warto te dwie sprawy od siebie rozdzielać bo potem i klient i sprzedawca chodzi niezadowolony. I dziwić się potem że sprzedaż niska… 😉 Blog super ! 😀 Pozdrawiam 😀

  25. Sorry, ale to wszystko nie tak działa. Wchodzisz do Zary i mówisz Dzień dobry, wykładasz na ladę i mówisz Dzień dobry i się uśmiechasz. Ty tak robisz, co zrobi ta czy inna Pani nie ma żadnego znaczenia, aczkolwiek po pewnym czasie, w tych samych sklepach będą Ci mówić Dzień dobry pierwsi. A nauka empatii opisana na lekko hejterskiej fazie to sorry ale to jest pomylenie pojęć. Albo ludzi lubisz (nie za mocno, taki mały kredyt dla wszystkich, jak pięc groszy dla żebraka) albo nie. Nie lubisz? To proszę nie opowiadaj że to oni Ciebie nie lubią. Normalne ze nie lubią bo i za co? Nieważne jak się czujesz, dobrze w takim czy innym sklepie czy niedobrze – najpierw się uśmiechnij. A jak nie oddadzą uśmiechu to się do tego nie czepiaj. Nie dajesz uśmiechu za lubienie, to nie jest na handel, to jest jak wyżej na kredyt, tyle że taki co Cię nie kosztuje.

    Miłego wieczoru.

  26. Hahahahaha dosc czesto bywam we Francji hahahaha ojej to tam zostan bo tu pieniadze sa inne to i ludzie inni co ty mozesz wiedziec o tym czy przerzucanie pudelek jest ciezką czy lekka praca , zeby to wiedziec trzeba samemu tego doswiadczyc ;D Po co mam sie zamieniac z gornikiem czy budowlancem ? nie jestem facetem i mam inne wyksztalcenie 🙂

    1. Na litość boską, dziewczyno, czy ty rozumiesz, o czym jest ten tekst? Chyba nie. Ciężka praca nie wyklucza bycia miłym. Zdarzyło mi się pracować przy sprzedaży artykułów ogrodniczych, praca ciężka, wory z ziemią ciężkie, na powietrzu, a więc bez klimatyzacji i ogrzewania, i WYOBRAŹ SOBIE, byłam MIŁA. Bo bez klientów nie miałabyś pracy.

  27. Tylko dziwi mnie jedna rzecz: dlaczego grono znajomych potrafi z czasem zawieść? Kim jest autorka tego bloga? Faktycznie zbyt dużo szczeka i to na forum publicznym. Przykro mi, ale nie znoszę tego typu pań.

  28. Zara jest dla osób szczupłych. Tak samo jak Abercrombie i Hollister. Tak jest było i będzie że chude jest piękne a reszta to margines. No może Grycanki nie mają problemu z swoją osobowością, figurą, nadwagą. Ja schudłem z 94kg do 80kg i czuję sie bosko. Chodzę w A&F musle i życie jest piękne.

  29. Fajny tekst, dobrze się Ciebie czyta. Ale zeby nie bylo tak kolorowo to zapytam Cię czym różni sie praca kasjerki w supermarkecie od pracy jako ekspedientka w zarze? Czy uwazasz ze do zary przychodza sami przyjemni klienci a do supermarketów jedynie chamstwo, zatem pani „z kasy” nalezy sie współczucie a wychudzonej panience z zary nie? Właśnie do zary wpadaja ludzie którzy wydaja fortune na buty z krokodylkiem, by wydac druga fortune na chinska bluzke z ładna metką. I to tacy ludzie sa najgorsi, bo to oni nie szanuja innych, a tymbardziej glupiej ekspedientki ktora nie potrafi nawet znalezc dla nich dobrego rozmiaru.

    1. Różni się tym że jednej autorka zazdrości a drugiej współczuje. Dziwne, takie wrażenie odniosłem, wrażenie jakby praca pani z Zary została wypozycjonowana na lepszą pracę… 😀

      1. Dokładnie – z jednej strony „chuda” dziewczyna z Zary, z drugiej kasjerka „z obwisłymi cyckami” z Biedronki. I wszystko jasne! K.sob i Maniek – zgadzam się z Wami.

  30. A skoro tutaj tak każdy sie domaga tego :Dzien dobry” to co jesli do sklepu wchodzi „razem” oko 11 osob mowie Dzien dobry (mam dosyc doniosły głos) i klienci nie odpowiadaja od razu patrza na towar itd. albo odpowiadaja i nei patrza ilez mozna w ciagu 12 h przy takich „ruchu” mowic to powitanie ???

    1. Sylwio … różnica jest taka, że ekspedientka ma obowiązek mówienia „dzień dobry” a klient tego obowiązku nie ma. Oczywiście to kwestia wychowania i kultury osobistej – ja na przykład kiedy wchodzę do sklepu nie czekam na pokłony i mówię „dzień dobry” jako pierwszy. Nie robi mi to żadnej różnicy. Nie cierpię natomiast kiedy widzę fochy na cały świat wypisane na twarzy personelu lub widzę ironicze uśmieszki i czję że jestem traktowany z góry. Wtedy po prostu wychodzę z takiego sklepu i NIGDY tam nie wracam.

    2. a, jeszcze jedno – nie żebym się czepiał, ale głos możesz mieć donośny 🙂

  31. pocieszające. mogę prenumerować?
    dobre pióro, celne spostrzeżenia. podoba mi się.

  32. Kiedy pracujesz za najniższa krajowa, stoisz cale dnie, i USŁUGUJESZ ludziom którzy otwarcie okazuja Ci brak szacunku to nie masz ochoty sie uśmiechac.

  33. podpisuję się całą sobą. Brakowało mi dziś tego głosu.

  34. Nikt nie ma wladzy nad Toba jesli im jej nie dasz.
    Jesli od spojzen innych czujesz sie jak „niepelnowartosciowy karakan” to Twoj problem, nie tych ludzi bo to Ty sie tak czujesz nie oni.

  35. Fajnie wszystkim się pisze i ocenia. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia!!!
    Doskonale wiem jak to jest z jednej i drugiej strony. Poniekąd rozumiem frustrację zniechęconych pań do obsługi klienta w dniu kiedy nie maja na to ochoty… ale do diaska same podjęły tę pracę ! to nie wolontariat-robia to za KASE!!!
    Praca jak każda inna… doceniłybyście wszystkie narzekające – jak musiałybyście przerzucić kilkaset kilogramów papieru na dzień to wtedy – żadna praca w sklepie nie byłaby dla Was trudna.
    Tak się składa, że pracowałam 15 lat na introligatorni (dla niewtajemniczonych na drukarni) gdzie musiałam przerzucić i zapakować paletę lub dwie dziennie książek lub innych wydruków.
    Obecnie sama prowadzę sklep, stoję za ladą i nie widzę powodu dla którego miałabym być nieuprzejma dla moich klientów z których żyję. Wolę się uśmiechać niż dźwigać ciężki papier. A Wy mówicie o przerzucaniu „CIĘŻKICH” pudeł z butami…… darujcie sobie. Po prostu pracować się nie chce i tyle.
    Artykuł Rewelacja!!!!!!
    Popieram . Nie kupuję w sieciówkach, nie bawi mnie to , jestem zwykła ale wiem ile jestem warta!
    Proponuję panienkom marudom samemu otworzyć sklep i spróbować własnych sił i na pewno uśmiech sam wróci na usta:)

  36. Ja tam wiem jedno: tak jak bogaty nie zrozumie biednego a zdrowy -chorego tak nikt nie zrozumie tego ktory zapierdziela po 12 h w sklepie jesli sam nie pracuje w takiej branży . Idę spać nie przeżywajcie za długo.Zycze wszystkim dobrej nocy 😀

  37. Nareszcie! Pierwszy tekst w internecie, który przeczytałem od deski do deski. Nareszcie znalazłem kogoś kto myśli jak ja. Gratulacje za świetny tekst. Stylistycznie i tematycznie.
    Pozdrawiam serdecznie.

  38. W Zarze, podobnie jak w innych sieciówkach, wynagrodzenie pracowników i stabilność posiadania pracy zależna jest od wywiązania się z norm obrotowych. każdy sklep ma stałe koszty (czynsz, media, etc), które musi pokryć – pracownika można zwolnić, lub dać mu mniejsze wynagrodzenie.

    Panie zatrudnione myślą tylko o jednym – sprzedać jak najwięcej – reszta ich nie interesuje. Doświadczenie im podpowiada, który z klientów zasili wskaźniki, a który wszedł sobie pooglądać.
    Te normy i wskaźniki powodują, że nawet najlepsze szkolenie ich nie jest w stanie niczego nauczyć.

    Każdy wchodzący jest przydatny – bo jak wejdzie do sklepu 20 oglądaczy, to zrobią wrażenie – że w tym miejscu warto kupować. 21 -y się na to nabierze i kupi. 10y i 16y też kupią jak nie sobie, to komuś na prezent.

    Na takie dictum, pracownice odpowiadają, że tych 20 trzeba pilnować, wówczas nie mają czasu na obsłużenie tego 21 i on wychodzi. ;))) Dlatego trzeba gonić oglądaczy, którzy tylko brudzą towar na wieszakach i potem trzeba go przecenić.

    Przekonać się nie da, bo wskaźniki….

    1. Straszne to, co piszesz. Ja od jakiegoś czasu niedużo kupuję w tych sklepach, bo po prostu jakość rzeczy zrobiła się tragiczna, a przy tym ceny są coraz wyższe. Trzeba się naprawdę mocno naszperać, żeby znaleźć coś wartego wydanych pieniędzy. A mimo to nie odczułam jakiejś antypatii ze strony sprzedających. Teraz mi ich żal, w końcu to nie ich wina, że producent zamiast fajnej kolekcji przygotuje krzywo zszyte szmaty :(. Czy w tym kraju ktokolwiek szanuje godność swojego pracownika?

  39. Nie obraź się, ale jesteś ZAJEBISTA! CAłkowicie przelałaś moje myśli i to jeszcze w tak zajebisty sposób! Popieram w 100%

  40. pracowac sie nei chce- to chyba tobie hahaha och Obecnie sama prowadzę sklep, stoję za ladą i nie widzę powodu dla którego miałabym być nieuprzejma dla moich klientów z których żyję. chyba nie za 1000 zl, a ,moze ktos nei ma znajomosci i ciezko mu sie zalapac bez doswiadczenia do innej pracy niz pracy w sklepie ?? hmmm

  41. Droga Sylwio nie wiesz to nie mów mam sam trzech pracowników, i oni też muszą szanować moich klientów. Tyram jak każdy inny a czasami nawet więcej z większa odpowiedzialnością. A drukarnia zbankrutowała, takie czasy. Spróbuj sama zachęcam. Zobaczysz jak łatwo w dzisiejszych czasach.
    Najprościej się zatrudnić u kogoś i spać spokojnie. Mieć opłacony zus i dostawać pensje o czasie…. nie wypowiadaj się jak nie masz pojęcia:)

  42. Przeczytałem do końca, dało się, a to przecież onet…

  43. Trochę to dziwne co napisałaś, bo ja mam zupełnie przeciwstawne odczucia. Panie w sklepach Zary są zazwyczaj sympatyczne, chociaż widać po nich, że często są zmęczone. Niejeden raz pytałam czy może jest inny rozmiar danego ciucha na magazynie i zawsze ktoś starał się mi pomóc (sklep w 3mieście). Często wchodziłam do tych sklepów w starych trampkach i byle jakich ciuchach i nie zauważyłam, żeby ktoś się patrzył na mnie na karalucha, może dlatego, że obsługa tam pracuje a nie obgaduje klientów 🙂 Pewnie ludzie w autobusie też się na ciebie dziwnie patrzą, co?

    1. Jeden człowiek widzi szklankę do połowy pełną, drugi do połowy pustą…

  44. jakbym miala kwit do wyłozenia zeby cos zalozyc wlasnego na bank bym to zrobila , co do pensji z jednego sklepu nie mam wyplaconego wynagrodzenia za pazdziernik 2011 wiec moze wstrzymam się od komentarza 🙂 Ty pojecia też nie masz :):)

    1. coś nie tak z tymi Twoimi wpisami … 9 minut wcześniej napisałaś (cytuję):

      […]Obecnie sama prowadzę sklep, stoję za ladą i nie widzę powodu dla którego miałabym być nieuprzejma dla moich klientów z których żyję[…]

      no to jak to w końcu z Tobą jest ? masz ten swój sklep czy jednak nie masz „kwitu do wyłożenia żeby coś założyć własnego” ?

      bo już się gubię

  45. fajny tekst i z wieloma rzeczami się zgadzam. Natomiast stanę nieco po stronie 'bycia zajebistym’ czy jakby to nie zwać.
    Otóż dzięki naszej polskiej mentalności bycia gorszym oraz katolickim wzorom skromnoty ludzie chodzą po tej naszej pięknej ziemi z kompleksami o niewyobrażalnych rozmiarach.
    A już zwłaszcza kobiety, które mają być skromne i ciche, bo po prostu są stworzone do co najwyżej bycia wsparciem dla 'wielkiego człowieka’ (vide mężczyzny).
    I wiem, że żadna skrajność nie jest tu dobra. A także, że poruszam rozmaite inne kwestie. Ale zwyczajnie uważam, że szkoda i bez sensu zawsze udawać sierotę.

  46. zazdrościsz i tyle… jest wiele możliwości . Proponuję dowiedzieć się w urzedzie pracy dają na otwarcie kase z uni. A obecnie na otwarcie firmy w bankach udzielaja kredytów.
    Ale to trzeba chcieć załatwić.
    Ja tez tak zaczełam.
    Skwituje tylko tyle:
    NAJLEPSZE DO WSZYSTKIEGO SĄ WYMÓWKI a Ty do takich osób należysz.
    Zawsze znajdziesz powód zeby się wytłumaczyć. Zacznij działać a nie gadaj!
    Nie bedziesz zazdrościć
    Pa

    Tyle

  47. A czego ja Ci mam zazdroscic? hehehe nie ma czego 🙂 W urzedzie pracy daja kase z unii wszystko pieknie kolorowo a własnie ze tak bajkowo nie jest 🙂 Ale dobrze podpuduj się niech bedzie ze Ci zazdroszcze 🙂

  48. Brawo,Brawo,Brawo, i jeszcze raz Brawo!!!!
    Gdzie byłaś kobieto jak dorastałam!!!
    Pięknie napisane!!! BRAWO!!! MONIKA

  49. Dlatego uważam że ludzkość wraz z postępem cywilizacji oraz techniki cofa się w rozwoju. Przykładana jest waga do tego czego nie trzeba. Zobaczcie, na przestrzeni ostatnich 3 lat, jakie programy głowne kanały puszczają w telewizji ??? ( tańce z gwiazdami?? cyrki na lodzie??? i inne ??? Co to jest ?? Jeśli ludzie reprezentują poziom powyższych kanałow to katastrofa :((((((

  50. do Jacka sama mam rozmiar 36 ale to ludzie tacy jak ty to dla mnie margines głównie intelektualny

  51. „W urzedzie pracy daja kase z unii wszystko pieknie kolorowo a własnie ze tak bajkowo nie jest” ….żałosne i tyle. No właśnie trzeba chcieć to załatwić.
    Kolejna Twoja wymówka, popatrz na siebie i zobacz co piszesz a potem mów że nie zazdrościsz.
    Kończę już tą głupią gadkę z Tobą.

    Pamiętaj jedno że każdy jest kowalem swojego losu..i jak sobie pościelesz tak sie wyśpisz.
    Twój problem i tyle
    Bye

  52. Tekst przesycony wulgaryzmami i zbyt ciężki. Nasuwa się taka refleksja – ten kto przeprowadza analizy najzwylkejszej przechadzki po galerii handlowej musi mieć problemy z samym sobą. A może panie pracujące w sklepie są pod wpływem działania jaskrawego światła sklepowego i nie mają siły na promienny uśmiech czy odpowiednio radosny ton głosu. Może odczucia autorki tekstu są odbiciem jej kompleksów. Nie dołączam sie do grona wielbicieli 🙁
    Pozdrawiam

    1. No ba, przeciez najwieksza refleksja mozliwa dla „normalnych ludzi” to analiza ostatniego odcinka Mody na Sukces czy innej Madzi M, prawda?

  53. Ja z zasady unikam wszelkich sieciówek czuję się tam jak persona non grata. W sumie wszędzie tam gdzie może coś zapiszczeć to mam wrażenie, że nie jestem mile widziana.

  54. zara – zarą , mnie w h&m miła pani zaprowadziła na dział … h&m mama 😀 – mamą jeszcze nie jestem więc moje zdziwienie było ooogromne 😀 po przepracowanych w bólu i łzach 10 mscach w żabce moge smialo powiedziec – kasjerka też człowiek ! ale panie z sieciówek odzieżowych to głównie cyborgi – zarabiaja wiecej i maja mega znizki wiec heh moim zdaniem – pracuja troche za karę , a przynajmniej takie sprawiają wrażenie ,

  55. No tak. Coraz częściej Człowiek odnosi wrażenie że nie pasuje do otoczenia i najlepiej czułby się jako muzealny eksponat. Cieszę się że miałem okazję przeczytać ten artykuł…… Uważam że warto pozostać wiernym sobie, niezmiennym. Nie ważne jaki jest świat, ale ważne jak my go postrzegamy i chcemy żeby był. Ważne jak my chcemy żyć. Żyjmy więc w naszym świecie zapraszając do niego tylko tych którzy nie zakłócą jego porządku….. Szczęście-to życie dla innych, życie tak by nie sprawiać przykrości, by nigdy nikt nie mógł nam nic zarzucić, nie żywił urazy i nie umierać w samotności….Człowiek-wymierający gatunek. Coraz słabszy. Cofający się zamiast rozwijać i pielęgnować to co udało mu się osiągnąć….Świat- Człowiek go nie zniszczy, ani nie będzie jego końca. Pewnie zniknie jedynie człowiek jako gatunek, ale Świat będzie istniał nadal……..

  56. Troche nie rozumiem takiego narzekania. Widocznie wybierasz inne sklepy Zara poniewaz ja zawsze jak je odwiedzam to Panie sa bardzo uprzejme i nikt na mnie z gory nie patrzy. Rozumiem ze to jest ich praca i powinny byc do dyspozycji klienta, ale tez wiem jaki klient czasami potrafi byc przykry. Mysle, ze kazdy to pracowal z ludzmi jest w stanie to zrozumiec. I uwazam ze uprzejmosc dziala w dwie strony!

  57. Ciężko się to czyta ! Temat i pomysł dobry wykonanie niestety nie należy do najlepszych.

  58. „Jeśli podczas czytania nie uśmiechnąłeś się ani razu…”. Ten tekst ma być śmieszny? Mnie jakoś nie jest do śmiechu jak ktoś wylewa na wszystkich swój jad, jak to bardzo jest niezadowolony z życia i świata go otaczającego i jak to wszyscy ludzie są do dupy. Typowa polska mentalność. Żałosne a nie śmieszne… Może rzeczywiście wyglądasz jak gruba i brzydka baba skoro wszyscy tak na Ciebie patrzą. Lepiej zadbaj o siebie, bo otyłość jest tylko i wyłącznie związana z TWOIM niezdrowym trybem życia. Nikogo więcej i nie możesz nikogo innego za to obwiniać tylko siebie i twoje lenistwo. A potem wielce otyli się oburzają, że się ich wytyka palcami. I dobrze, że się do robi, bo trzeba dbać o siebie, a nie ciągle leżeć na kanapie i wcinać chipsy!

      1. Zostaw „lola14” w spokoju – nie widzisz że naoglądał się reklam w tv gdzie wszyscy są piękni i wysportowani ? hehehe … najwyraźniej Dziecko Neostrady, Daj Mu spokój 🙂

  59. hej, fajny tekst ale takie rzeczy tylko w PL:) Panie w Zarze, lub w innej sieciowce, powinny sie cieszyc i biec z usmiechem cie przywitac, zeby potencjalnego klienta od progu zachecic, ale polska rzeczywistosc jest taka, ze panienki z „plakietka na cycku” czuja sie tak wazne i wiedza tylko o customer service co nic, stad taka „mila” obsluga! Zupeleni inna inszosc za granica, gdzie nacisk na klienta jest tak duzy, ze musisz sie usmiechac do wszystkich nawet gdy sa przyslowiowym wrzodem na tylku! Moja osobista mysl jest tez taka, ze Polacy to jedyny z narodow, ktory potrafi dzialac ze soba tylko w dobie kryzysu, wojny i noza na gardle, w innych wypadkach opluwanie sie wyzwiskami i modlenie sie do Boga o to by sasiada szlag trafil jest na porzadku dziennym.


  60. ~Kasia:

    […]ale do diaska same podjęły tę pracę ! to nie wolontariat-robia to za KASE!!![…]

    krew mnie zalała … widzisz co się w kraju dzieje ? ale tak wśród ludzi, na ulicy ? czy tylko w TVN-ie ?
    pomyślałaś że nie jest to praca ich marzeń, a robią to żeby związać koniec z końcem bo inaczej zdechną z głodu pod mostem ?

    przepraszam za formę i dosadność, troszkę mnie poniosło … pozdrawiam

    1. Mogą się zwolnić, mnie też nie jest łatwo.
      Jeśli Pani nie nadaje się do takiej pracy może poszukać inną, jeśli ją w ogóle dostanie bo na rynku ciezko. A jesli nie niech szanuje ta co ma bo może ją stracić z dnia na dzień tak jak ja.
      Czasy cieżkie ale to nie znaczy, że moja pracownica ma być nieuprzejma dla moich klientów. Ja tez mam kredyty i tez żyje ledwo wiażąc koniec z końcem.
      Ale to nie daje mi prawa bycia nieuprzejmym dla klientów.
      O to tu przecież chodzi prawda?
      Jeśli taka praca nie odpowiada można się przekwalifikować. możliwości jest dużo.

      1. Heh, Ty masz kredyty, a ona co najwyzej moze zaciagnac „kredyt” w providencie na zarcie z biedronki, ale przeciez ma byc dumna z tego, ze istnieje po to, zebys mogla splacac swoje kredyty, no ale bogaty biednego nie zrozumie, ktos to juz tu pisal.

        1. ehe:) jasne spróbuj sam otworzyć działalność:) polecam! płać podatki, zus -y w terminie! i martw sie i nie śpij po nocach martwiąc sie o niezapłacony czynsz i to czy klient wróci po tym jak nieuprzejma ekspedientka go obsłuży. Daj spokój.
          🙂
          życzę Ci takich kredytów. Dobranoc…

          1. do Kasia wszystkim piszesz „spróboj sam/a 0tworzyc działalnosc” jak Ci tak zle to zrezygnuj z tego i pracuj u kogos jako sprzedawca za 1000 zl

          2. nie czytasz tego co pisze. pracowałam 15 lat pamiętasz? za wcale nie mniejszą kasę. Więcej zarabiałam i miałam spokój.
            los chciał inaczej… a ten blog dotyczy nieuprzejmych ekspedientek a nie mnie:)
            ja taka w pracy nie jestem

          3. Widzisz, nawet nie chcialo mi sie odpowiadac, bo doskonale wiedzialem, co napiszesz. Prowadzilem w PL swoja DG przez pare lat, uzeralem sie z zlodziejskim ZUSem, US, startowalem w przetargu (raz), zobaczylem, jak to wyglada, ile kosztuje wygrana i wiele iinnych rzeczy, o ktorych doskonale wiesz jako prowadzaca DG. Zrezygnowalem w momencie, gdy nie bylem w stanie zaoferowac pierwszemu pracownikowi (nie bylem juz w stanie sam wszystkiego obrobic) pensji wyzszej niz jakies €500 netto, przeciez to mniej, niz zasilek w cywilizowanej czesci swiata! Ale moglem przeciez rzucic mu jak jakiemus smieciowi te €300 bedace jawna obraza ludzkiej godnosci i wymagac przylepionego usmiechu na twarzy (czy moze na ryju, przeciez taki czlowiek jest gorszy od NAS, wielkich byznesmenow, prawda?), pelnej dyspozycyjnosci i najlepiej pozbycia sie rodziny, zeby mi tu nie uciekal na urlopy czy inne zwolnienia. Widzialem to przeciez u znajomych byznesmenow, widze, co robia teraz, jak traktuja swoich praacownikow, naprawde, znam wasz rodzaj.

          4. bez komentarza…wasz rodzaj.. nie znasz mnie to nie oceniaj. nie zatrudniam ludzi z przylepionym usmiechem. to po prostu zwykła uprzejmość. której jak widac nawet na tym blogu brakuje. wszędzie jad

          5. Przeczytałam większość komentarzy i tak sobie pomyślałam że jak bym chciała zmienić prace (teraz pracuje w hipermarkecie z zadowoleniem) to bym miała duże szanse jako trener obsługi klienta w UE ( tym bardziej że to lubie). Bardzo mnie tutaj podbudowaliście, dziekuje

      2. Czytać z przymrużeniem oka …

        Pierwsze zdanie mówi mi – egoistka. Kolejne – Paniusia, pewnie właścicielka sklepu lub małej firmy, zatrudniająca kilka osób. Tak właśnie wygląda podejście pracodawców do pracowników. Nie podoba się ? to wyp… – kolejka chętnych czeka na Pani/Pana miejsce !

        Parafrazując Twój wpis – nikt Ci nie kazał brać tych kredytów, może byłoby Ci łatwiej … 🙂

        Co do reszty – zgoda – również uważam, że uprzejmość względem klientów to podstawowy obowiązek ekspedientki/ekspedienta.

        Nie zgadzam się jednak z ostatnim zdaniem. Naprawdę nie widzisz co się dzieje ? Jakich możliwości ? O czym Ty mówisz ?

        1. Widzisz.. i na tym polega róznica że nie wiesz jak jest a piszesz takie rzeczy – owe kredyty – to inwestycje żeby firma mogła istnieć dalej, bo bez nich nie jesteś w dzisiejszych czasach utrzymać sie na rynku i dać zatrudnienie. Bez powodu nie wyrzucam z pracy. Szanuję swoich pracowników bo wiem że ich praca zależy od tego czy również ja ją będę miała.
          A podejście do klienta jest podstawą w udanym biznesie.
          Dlatego artykuł uważam za słuszny… dla mnie tyle w temacie.
          A co do ekspedientek to zawsze maja wolny wybór. moga pracować gdzie chcą ale to nie znaczy ze maja być nie uprzejme.
          Nie oceniaj mnie jak mnie nie znasz.

  61. Najprosciej pomarudzic na sprzedawce bo latwo dostepny ciekawe czy Wy wszyscy w pracy tak do przodu i zawsze chetni. Jak patrz na niektore komentarze to nie dziwe sie ze Panie w Zarze sa nieuprzjme dla Was;))

    1. Droga Paulo, jako autorka wpisu po przeczytaniu komentarzy przyznaję – też już się nie dziwię. nie mogłabym pracować w miejscu, gdzie ludzie zachowują się jak na stypie. o Krystyno…

  62. Dziekuje za wielka wyrozumoialosc dla kobiety ktorej doswiadczenie z zlym podejsciem do klijenta jest wynikiem zlego przszkolenia pracownika.poniiewaz chamstwo jest czyms normalnym w naszym kraju nie ma sie czym dziwic a nowe pokolenie te zwlaszcza po Czarnobylu nie ma pojecia o czyms takim jak grzecznosc:))Dobra rada dla wszystkich …Jak jestes miedzy 35 a 40 znaczy sie juz jestes stara tak czy inaczej nie masz szacunku wsrod nastoletnich ekspedjentek bo jest poczatek weekendu i piatek taki zapierdziel a ty sama nie wiesz jak masz rozmiar a moze wciaz jest taki sam jak rok temu tylko ze rok temu co zakupy to byla wyprawa do McDonalda nio i troche sie przytylo to ciezko z tymi numerami bo azjatycka czy EU …..Ale w tamtym roku byla 10:))))Rozmiar:)))

  63. Czy Wy wszystko musicie tak dosłownie czytać?
    Uparliście się na tą ekspedientkę z zary? przecież to był PRZYKŁAD… poparty swoją drogą ostatnimi doświadczeniami autorki.

    Panią z zary równie dobrze może być Pan z h&m!

    Argument, że ZARA jest dla szczupłych – proszę zatem o kartkę na drzwiach, że osoby legitymujące się od numeru 38 w górę wejść nie mają po co.

    Kolejny – pracuję w sieciówce, jestem taka zmęczona po 8 godzinach, ludzie to brudasy, chamy i świnie i ja mam być jeszcze miła?!

    idąc tym tropem listonosze powinni z kilkunastoma inwektywami na twarzy wręczać nam listy (ot. taką ciężką torbę przez nas musieli tachać na 4[!] piętro),

    Budowlańcy to już w ogóle powinni mieć przyzwolenie na kilka soczystych słów dla swojego pracodawcy…

    A taki górnik? 8 godzin musi na nogach stać węgiel od węgielka odłupać a później dzieci winny uciekać gdy go na ulicy zobaczą – bo on za marne 3 tysiaki siedział tyle godzin pod ziemią – ma prawo być nie miły !

    Ludzie nie idźmy tą drogą!
    Idziesz do pracy? Dostajesz za to pieniądze? MOJE równie ciężko zarobione pieniądze? TO KUR…DE BĄDŹ DLA MNIE MIŁY JAKO I JA CHCĘ BYĆ MIŁA DLA CIEBIE! ;]

  64. Jak zwykle Geniusz, nie kobieta (jak mówi jedna moja koleżanka 😉
    Fakt, laski z tych sklepów niektórych są przegięte z tymi swoimi 'wyższościowymi’ spojrzeniami, ale tracą, bo jak mi się sprzedawczynie nie podobają, to omijam taki sklep następnym razem szerokim łukiem 😉
    Nie mogę znieść gburów awanturujących się, że kolejka jest długa, a kasjerki powolne. No nie mogę.
    Jaaa, to robisz zakupy w Galerii?! Kiedyś się chyba zaczaję po autograf 😀
    Nie mam chęci ani czasu czytać wszystkiego co tam Twoi fani/hejterzy(niepotrzebne skreślić) popisali w komentach, więc piszę całkiem niezwiązanie z tematem 😀
    Trzymaj się ciepło 🙂

  65. hej
    artykul calkiem fajny.
    ale male sprostowanie.
    ja mam rozmiar 42 przy 170 wzrostu wiec jestem troche pulchna, a w Zarze zawsze znajde cos fajnego.Ciuchy Zary nie sa juz produkowane w Chinach!!!!Z tego co mi wiadomo to do niedawna w Indonezji a teraz w polnocnej Afryce i Turcji.
    Jesli chodzi o panie sprzedajace.To czym sie tu przejmowac.Idziesz tam na zakupy czy aby nawiazac nowe relacje.???

  66. Autorka tekstu mogłaby włożyć minimum wysiłku i sprawdzić, iż ZARA w przeciwieństwie do innych sieciówek, produkuje ubrania w UE, a nie w Chinach, za pomocą Chińskich raczek. a że są to szmaty, to inna kwestia…

  67. Bardzo dobrze napisane.Sam mam niekiedy chęć zrobić krzywdę takim ludziom. Niestety taka jest teraz moda i wzorce ,wylewane jak pomyje z TV.
    Głupi , umrze głupim i kij mu na drogęNauczyłem się przechodzić oboktakich ludzi i nie angażować się w ich własne bagno.
    Strzep kurz ze stóp swoich i idz dalej…

  68. Wiele tu już napisano, dodam od siebie jedną rzecz – bywając od czasu do czasu w hipermarketach można dostrzec, że ludzie w ciągu kilku ostatnich lat okropnie zchamieli. I nie mam tu na myśli sprzedawców, a klientów – z naciskiem na „pogromców marketowych kasjerek”, którzy zachowują się tak a nie inaczej tylko dlatego, że jest na to przyzwolenie pozostałych osób czekających w kolejce – pan Jan Kobuszewski radził kiedyś, żeby „chamstwu w życiu przeciwstawiać się siłom i godnościom osobistom” – ale ja uważam, że należy tych ludzi ośmieszać i zawstydzać. Podam przykład: kasjerka ledwo co zaczęła kasować „paniusię” około 40 letnią, ubraną jak nastolatka, prosto od fryzjera, solarium, tapeta, tipsy i te sprawy. Paniusia drze mordę na tą kobitę z powodu jakiegoś drobiazgu. Stojąc bezpośrednio za nią powiedziałem żeby się tak nie denerwowała, bo złość piękności szkodzi. Paniusia odwróciła się w moją stronę, już otwierała usta żeby (zapewne) wydrzeć się na mnie – i w tym samym momencie dodałem … ZA DUŻO SIĘ PANI ZŁOŚCI … uwierzcie albo nie, zostawiła zakupy i poszła jak zmyta. TO DZIAŁA !

  69. Droga Pani dałam radę przeczytać ten wpis do 2/3 i żal mi Pani. Dlaczego uważa Pani, że w butiku typu Zara, pracuje inny rodzaj pań niż w hipermarkecie. Wydaje mi się, że na taką ocenę wpłynął tu rodzaj sprzedawanego asortymentu i frustracja, że nie dość, że nic nie pasuje to jeszcze ceny nie takie. Prawda jest nieco inna. W takich „Zarach” pracują głównie studentki, których dzień wygląda następująco: rano do pracy lub na zajęcia, po południu szkoła albo praca, koniec zawsze po 22. Stawka niecałe 8 PLN na rękę bez żadnych nagród, premii itp. (wiem bo tak pracowała moja córka), praca oczywiście „świątek, piątek i niedziela” plus uroki pracy z klientem pod stalą kontrolą różnych inspekcji. Zapewniam, że żadna z tych dziewczyn nie czuje się „zajebiście” a raczej jest na ostatnich nogach i nie stać ich na kupno ciuchów w swoim macierzystym sklepie. To, że trafiła się Pani taka obsługa to wielki Pani niefart, gdyż te dziewczyny mają anielską cierpliwość i są bardzo uprzejme. Tak jest w każdym tego rodzaju sklepie w Warszawie. Ja mam 54 lata i smukłe kształty pożegnałam 20 lat temu i chociaż w Zarze nie kupuję ze względu na złe krawiectwo i brak rozmiarówki (ale to nie jest wina tych ciężko pracujących dziewczyn) to nigdy, ale to przenigdy nikt mnie nie zlustrował od góry do dołu z pogardą na twarzy. Sądzę że tu odezwały się jakieś Pani kompleksy. Trzeba się udać do Marksa & Spencera gdzie jest moda dla dojrzałych kobiet a także dobrze przeanalizować przyczynę swoich takich a nie innych odczuć zanim się jakąś grupę ludzi tak łatwo podsumuje. Nie stwarzajmy na siłę sytuacji: one wychudzone i młode a my wręcz przeciwnie bo to trochę niesmaczne Pozdrawiam.

    1. Dokładnie, dobrze, że jest tu parę osób, które potrafią autorce tekstu napisać trochę prawdy.

  70. Od kiedy w zara noszą plakietki z imionami ?
    sklepy ci sie chyba pomyliły :/

    1. pozdrawiam serdecznie autorkę/autora tego komentarza. o luduuuuuu!!!!!!!!!!!! ręce opadają

  71. Długooo szukałam czegoś bystrego do poczytania… Dziś mi się udało. I mimo 30 stopni w mieszkanku odetchnęłam sobie z ulgą, a jak! Jestem pod wrażeniem-pozytywnym rzecz jasna.Nic dodać, a ująć broń Boże! Pzdrawiam

  72. szczerze, to nie uśmiechnęłam się ani razu, nie rozśmieszyło mnie nic w tym powiedzmy,,artykule” sama codzienność prostych ludzi, każdy wie jak to jest i każdy czuje to na co dzień, nie rozumiem czemu inni się tak zachwycają twoimi postami, może dlatego że większość czytających to analfabeci którzy bardzo by chcieli pisać tak jak ty, ale nie umieją, nie mają pomysłu, lub nie chce im się..nudy.

    1. zgadzam się. nic dodać nic ująć . aż żal ze tekst znalazł się na onecie żenada dla portalu. poziom tekstu nie za wysokich lotów. parokrotnie powtorzylas slowo ”empatia” a tymczasem mozna wyczuc twoją pogardę do pań pracujących w sklepie na kazdym kroku akcentujesz jakie to nieszczesliwe kobiety, marny ich los… biedna pani krysia z kasy. zastanawiająće jak można pisać w ten sposób i jeszcze dodać, niemal odgryźć się, że jak kogoś to nie śmieszyło to nie nadaje z tobą na tych samych falach. dziękuję bardzo za tę uwagę i cieszę się ze tekst w ogóle ale to w ogóle mnie nie rozbawil. poczucie humoru masz wiec fatalne. twoje wypociny to niemal policzek wymierzony w stronę pań z supermarketu. współczuje samopoczucia jeśli którakolwiek przeczyta tego internetowego gniota. zamiar moze i był inny, chcialas się wyżalic jak to nie pasujesz do tego świata , jak cię życie przytłacza (sprowadzając temat do niesmaku wyniesionego z zary :D) no nie udalo sie. ZRÓB COŚ DLA LUDZKOŚCI – NIE PISZ.

      1. ja pytam- gdzie tu jest jakaś śmieszność? bo tekst nie jest śmiechem nafaszerowany, a „uśmiech”, o którym pisze autorka, to, jak przypuszczam, wyraz identyfikacji odbiorcy z tym, co czyta, identyfikacji z sytuacją opisaną tutaj. A jadu to więcej jest w komentarzach…

  73. No coz, czytam ten tekst i nie tylko nie jest mi do smiechu ale sadze iz poziom frustracji, chamstwa i prostactwa z niego zionacy wydaje sie byc razacy. Prawde mowiac jestem czestym gosciem Zar, HMow, Espritow, Benettonow i jakos nie spotkalam sie tam ze szczegolnym chamstwem. O wiele czesciej z uprzejmoscia, checia niesienia pomocy i ogolna ogładą.

    Problem wydaje sie lezec gdzie indziej. Po prostu ludzie w Polsce i podejrzewam w wiekszosci demoludow po prostu sie nie szanuja. Sa w stanie zgodzic sie na wynagrodzenia uragajace godnemu zyciu zeby tylko miec prace. Zeby sie nazywalo, ze zarabiaja. Tylko co to za zarobki. Lepiej by bylo gdyby rok odpoczeli, przemysleli pare kwestii, zastanowili sie gdzie popelnili blad i ze swiezym umyslem szukali zwyczajnie lepszej pracy, podnoszac kwalifikacje. Gdyby ludzie sie szanowali pracodawcy traktowali by pracownikow zupelnie inaczej. Niestety ilosc osob ktore z radoscia zgodza sie na prace za 1000 pln jest zatrwazajaco duza. W szczegolnosci studentow ktorzy w ten sposob latami marnuja wydane przez panstwo publiczne pieniadze na ich kilka fakultetow. W ten sposob psuja rynek pracy. We Francji, w Hiszpanii, we Wloszech studenci protestura. Wyrazaja sprzeciw przeciw systemowi ktory chce zrobic z nich niewolnikow oferujac smieciowe pensje i zmuszajac do pracy prawie do smierci. W Polsce wszyscy sa szczesliwi. Glosuja na Tuska. Ciesza sie z Euro. A w sklepach kotluja sie tlumy przy promocjach. Bo tanio. Nie wazne ze zgnile. Nie wazne ze splesniale. Wazne ze z gazetki i na promocji. Strasznie to smutne.

  74. trochę racja. jak wchodzę do sklepów typu ZARA czuję się tak, jak bezdomny wchodzący do pałacu. nie jestem gruba, nie jestem biedna, bogata też nie, sklep jak sklep, ale właśnie w większości tych sklepów panie są tak koszmarnie nieprzyjemne…. nikomu krzywdy nie robię, mówię dzień dobry, albo po prostu oglądam rzeczy i widzę, jak taka mnie obserwuje kątem oka tak, jakbym miała coś ukraść albo po prostu na to nasrać. przykre.

  75. Mam wrażenie, że część z tych spostrzeżeń (bardzo zresztą trafnych) nie ogranicza się tylko do galerii. W Polsce często mam przeświadczenie, że ludzie szczególnie w pionie usług (jak to się za komuny mówiło) pracują za karę. I bardzo chętnie dają to odczuć temu, kto pojawia się z drugiej strony. Ciekawe dlaczego……

  76. Po pierwsze. Nie rozumiem jak mozesz w ogóle mieć jakiekolwiek pretensje do kasjerek, o rozmiary ubrań. One nie mają na to wpływu. Tak samo jak pogodynki nie mają wpływu na pogodę.

    Po drugie, może czasem trzeba się uderzyć w pierś i dojrzeć własne wady. Bo może to że nie potrafisz nic znaleźć na siebie(za mały rozmiar) jest tylko i wyłącznie Twoją winą. Ubrania są robione w kilku rozmiarach, ale nie można oczekiwać, że w w Zarze lub innych nawet droższych sklepach będą dostępne ubrania w rozmiarze 3xXL. Po prostu to Ty jesteś po za normą w takim wypadku.
    A skoro wiesz, że nie znajdziesz w takim sklepie ubrań na siebie, to po co tam wchodzisz? Może jest tak, że Ci się jednak podobają?

    Po trzecie skoro sama będziesz zmierzła, że nie ma rozmiarów, że szmaty, że tysiąc innych rzeczy się nie podoba, to nie oczekuj, że ktoś w zamian będzie tryskał uśmiechem od ucha do ucha. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Sama zacznij być miła, to również inni bedą mili dla Ciebie.

  77. zgadzam sie w 1000%%%. i btw panie w zarze w hiszpanii bywaja duzo milsze. mysle, ze problem polega na tym, jesli chodzi o ten sklep (ktory jesli chodzi o polske, jest kwintesencja chamstwa w obsludze. jak bylam jakis czas temu i zdarzyl sie b mily wrecz nadgorliwy pan ktory SAM zaoferowal sie,zeby sprawdzic czy jest rozmiar dla mnie bylam w SZOKU), ze niestety w kwestii tzw fast fashion nie ma zbyt duzego wyboru. maja dobre projekty, srednia jakosc i slaba konkurencje. wiec dopoki nie pojawi sie alternatywa, to zarzad bedzie mial gleboko gdzies, czy te panie sa mile, czy nie. bo umowmy sie, ze i tak tam wszytskie kupujemy, predzej czy pozniej. jak im obroty spadna, to wszytskie te chamki wyleca na zbity pysk…….pozdrawiam.

  78. hahaha jesteś zajebista! 🙂
    a co do Zary, zdecydowana prawda, byłam, widziałam coś strasznego..
    w Mango nic lepiej: droga PANI sprzedawczyni się zapytała czy mam kartę kredytową bo nie miała wydać reszty a jak odpowiedziałam że „nie” to zaczęła się śmiać razem z koleżanką która stała obok, miałam ochotę jej napluć w ryj, może jestem zbyt agresywna?

    1. ajajaj. Nie ma karty, ktos sie serdecznie smieje bo jest w kropce, a tu od razu trzeba komus napluc w ryj. A moze ty jestes lesbijka? Tyle agresji jest na ogol w lesbach. Jak sie patrzy na ich twarze to wygladaja dokladnie tak jakby mialy komus w twarz 'przywalic’.

  79. Jak czujesz sie jak plebs, to bedziesz traktowany jak plebs. Trzeba sie czuc jak krol, zeby byc tak traktowanym. Po drugie bylem w Polsce na Euro 2012 i naprawde spora czesc jest za gruba. Nie dziwie sie, ze nie ma rozmiarowki.

  80. Czy nikt przypadkiem nie zauwazyl ze to blog humorystyczny? Ale wszyscy to wzieli na serio! I kto tu ma kompleksy i pjule jadem? Oj Radomska, masz tu dzis ruch jak w ulu… No coz po prostu nastaw drugi poldupek:)

  81. Walkie-talkie wszyscy pracownicy Zary nosić muszą – chociaż żadnemu to się nie podoba. Jest to niewygodne i przeszkadza w obsłudze klienta, ale złodzieje w sklepach są temu winni – bardzo często to właśnie te ładne panie metr sześćdziesiąt – wiec niech sobie Państwo sami pogratulują. Gdyby Pani cokolwiek o Zarze wiedziała, a nie wie, to by Pani wiedziała, jak wałkowani są pracownicy z obsługi klienta, ze góra potrafi cały sklep zwolnic za złe wyniki tajemniczego klienta. I nie wiem w jakiej Zarze w Polsce Państwo bywacie, ale jest tutaj najbardziej profesjonalna obsługa. Wiem, bo pracuję i kiedykolwiek muszę iść do innego sklepu to widzę, jak niski jest tam poziom.
    A to, ze najprawdopodobniej jest Pani po prostu chamska klientką – to proszę nie oczekiwać niczego miłego od osoby doradzającej – my mamy pomóc a nie uśmiechać się do chamskich klientów. Ponadto, jeżeli ktoś nie mieści się w największe rozmiary w Zarze, to powinien poważnie zastanowić się nad sobą, bo rozmiar 44 to już duży rozmiar – otyłość szkodzi na zdrowie, warto może zainwestować w dietę???
    O zarobkach ewidentnie nie ma też Pani pojęcia 😀 Generalnie, jest Pani po prostu sfrustrowana sama sobą – współczuję, nie chciałabym mieć takiego podejścia do życia.
    Maruda do sześcianu 😀

  82. Mieszkam na Zielonej wyspie i panie w Zarze i innych sklepach sa miłe,zawsze!Wiecei dlaczego,bo w Polsce wszyscy sa beznadziejnie niemili, widac to dopiero jak sie wyjedzie.Nie chodzi tu o zarobki,tylko o mentalnosc Polakow.Pozdrawiam

    1. Zgadzam się w 100%. Pozdrowienia ze Szkocji, gdzie wszyscy sprzedawcy są super mili, i chodzenie na zakupy to czysta przyjemność… począwszy od dużych rozmiarów w Zarze a skończywszy na super obsłudze klienta…btw zawsze mnie to zastanawiało czemu Zara w Polsce uchodzi za sklep po trosze górnopółkowy a w rzeczywistości to taki ledwo lepsiejszy h&m …hmm

  83. Jeszcze jedno, nie chce tu nikogo obrazic….ale ja nie wchodze do sklepow dla puszystych,to czego laski rozmiar 44 szukaja w Zarze????????????????????????

  84. nie będę już komentował tego co napisałaś, inni juz to zrobili. Śmiałem się, chyba w każdej linijce… Dobrze skoncentrowany bulwers z dozą zabawnej logiki ala George Carlin. PISZ więcej.

  85. ojej.
    cenzura, cenzura, cenzura.
    Początek obiecujący, następnie kiepsko, później tragedia, po chwili wspięłaś się na wyżyny bycia maksymalną pindą. Bardzo ciężki przerost formy nad treścią. Do kwadratu. Z racji cenzurowania się nie napiszę nic więcej co do części pierwszej. Nastąpiło „punktowanie”. Brawo, wybiłaś się z „bycia zajebistą” (wiesz, że generalnie to krytykując tych „innych” w pierwszej części bardziej po sobie nie mogłaś się po sobie – dla mnie – przejechać?) i masz normalne spostrzeżenia. Tylko sobie pomyślałem – jak taka przeinteletualizowana pinda doszła do takich wnikosków?
    Końcówka – tak chyba powinien wyglądać ten tekst od początku. Bez dęcia i pompowania.
    Komentarzy nawet nie przeczytałem, przeraziłem się ilością.
    Podsumowując – mniej dęcia w rurę (kanalizacyjną jak się okazuje), a jak ciśnienie buzuje na począku – to napisać całość a po kilku godzinach / następniego dnia przeczytać i początek napisać od nowa.

  86. Narzekać jest łatwo każdemu, ale czy ktokolwiek zastanowił się jaki wyraz twarzy miał, gdy wchodził do sklepu?
    Czy powiedzieć „dzień dobry” podczas wchodzenia do sklepu jest tak ciężko? Zamiast oburzać się, że ekspedientka nie wyszła z tą inicjatywą użyjmy pierwsi tego zwrotu.
    Będąc na zakupach nie jesteśmy tam za karę, nikt nas do tego nie zmusza.
    Krytykować panie, a raczej dziewczyny (bo to w większości studentki zatrudnione na pół etatu bez nadgodzin) jest łatwo, ale zwróćcie uwagę kiedyś jakiego rodzaju klienci tam uczęszczają. Już wcześniej ktoś napisał, że mający mnóstwo pieniędzy przeważnie nie szanują drugiego człowieka- i taka jest prawda. Sama byłam świadkiem jak kiedyś klientka zaczęła krzyczeć, czemu musi sama zanieść sobie rzeczy do przymierzalni, skoro to jest jej „zasrany”(tego określenia lady użyła) obowiązek. Dlatego te dziewczyny wolą czasem nic nie powiedzieć niż powiedzieć za dużo.
    A odnośnie patrzenia jak na złodziei bierze się stąd, że ludzie po prostu kradną, a te biedne dziewczęta nie wiedzą, czy akurat pani x czy y za10 minut ukradnie im bluzkę- to jest ich obowiązek, bo jeśli zginie za dużo rzeczy, to zwalniają całą ekipę i zatrudniają nową.
    I pomijając prawo do lepszego czy gorszego dnia, to nie dziwcie się jeśli nie zostaniecie obdarzone uśmiechem, bo nie wiecie, czy akurat nie usłyszały kilku słów od menadżera, czy może akurat nie została ścięta tekstem od klientki.
    Bądźmy też szczerzy, że niektóre lady(tzw święte krowy) mają też radochę, że zjadą taką niewinną dziewczynę właśnie za rozmiar, wzór bądź krój, bo akurat hiszpańscy projektanci tak sobie wymyślili. A tak dla informacji Zary wcale nie mają aż tak małej rozmiarówki, bo zaczynają o 34, a kończą na 44- więc o co chodzi?
    Dlatego grzecznie proszę- zostawcie te biedne dziewczyny z Zary w spokoju i zamiast narzekać, to wchodząc do sklepu uśmiechnijcie się i powiedzcie „Dzień dobry”, a zapewniam, że zostaniecie inaczej obsłużone, bo dla nich liczy się sprzedaż i to czy klient będzie zadowolony z rzeczy- bo ma zawsze 30dni na zwrot. Zawsze chętnie poradzą i jeśli powiedzą Ci, że lepiej gdybyś przymierzyła coś w innym rozmiarze (większym) nie oburzaj się, że Cię obraża, tylko to zrób, bo to dla Twojego dobra- żeby spodnie przy siadaniu Ci nie pękły, bo później nie zawsze reklamacje są uznawane.
    Ps. Napisałam co wiedziałam, bo troszkę wiem akurat o tej sieciówce i opis nie bardzo pokrywa mi się z rzeczywistością.

  87. A ja akurat w Zarze tak sie poczulam w Georgetown, w USA – dokladnie tak jak to opisalas. A w Warszawie – przezylam szok. Chcialam kupic buty (na przecenie) i nie bylo mojego rozmiaru. Pan sprzedawca z Zary oswiadczyl ze oni niestety nie moga sciagnac z innego sklepu…. ale on mieszka kolo Zary…. to on jutro te buty kupi po drodze do pracy i moge przyjsc i je sobie kupic…. Doslownie zdebialam… I nie chcialam pana obciazac po nie bylam pewna czy nastepnego dnia dam rade do tego sklepu dotrzec. O on na to, ze to zaden problem, jak nie przyjde to on te buty po prostu zwroci. I co Wy na to ?

  88. To miało być śmieszne? Mam poczucie humoru, ale po przeczytaniu zrobiło mi się jedynie smutno… Jak bardzo musi Pani być niezadowolona z siebie i z życia! Przecież otrzymujemy to, czego oczekujemy. Jeżeli oczekuje Pani od ludzi chamstwa i złego traktowania, to je Pani otrzymuje. Ale skąd biorą się takie oczekiwania? Wydaje mi się, że z kompleksów i niechęci wobec samej siebie. To bardzo przykre. Przecież nawet po tym tekście widać, że jest Pani bardzo wrażliwą, inteligentną i wartościową osobą. Dlaczego się Pani nad sobą znęca? Wystarczy tylko zmienić nastawienie. Trochę pracy nad sobą naprawdę czyni cuda a i świat wokół wyda się lepszy. Zachęcam, a gdyby potrzebowała Pani jakichś wskazówek albo pomocy, to proszę do mnie pisać, w miarę możliwości służę radą.

  89. Ponieważ wszystko bierzemy z zachodu to kulturę tez powinniśmy brać.Tylko dlaczego właściciele sklepów w Ameryce wymagają „Dzień dobry” Miłego dnia a w Polsce Ci sami właściciele nie wymagają tego. Mieszkam od 3 lat w USA i w każdym sklepie,wielkim czy małym jestem witana uśmiechem, życzą mi miłego dnia mimo że stoją w kasie na nogach i jeszcze pakują twoje zakupy do reklamówek , kultury musimy uczyć się z zachodu. Pozdrawiam

  90. Swietny tekst, smialem sie praktycznie caly czas 🙂 Pierwszy raz tu jestem, ale na pewno zajrze ponownie. Musze powiedziec, ze komentarze dostarczaja tu rownie ciekawych wrazen co sam blog. Osoby, ktore doszukuja sie tu jadu i wylewania frustracji, maja chyba problem z czytaniem ze zrozumieniem. Albo tez nie zaznajomily sie nigdy z pojeciem „poczucie humoru”.

  91. Jak milo zobaczyc ze jeszcze ludzie potrafia pisac poprawna polszczyzna!!!! Dzieki, dzieki i dzieki

    Popieram Johna wyzej – „komentarze dostarczaja tu rownie ciekawych wrazen co sam blog. Osoby, ktore doszukuja sie tu jadu i wylewania frustracji, maja chyba problem z czytaniem ze zrozumieniem.”
    Pozdrawiam z Vancouver

  92. Byłam na wyprzedaży, wprawdzie nie w Zarze ale w innej sieciówce. Ruch bardzo duży, masa klientek, towaru do wyłożenia, przecenienia, sporo ubrań rzuconych w przymierzalniach… Chciałam kupić czapeczkę dla synka, dosłownie za kilkanaście złotych. Pani biegająca od wieszaka do wieszaka, i od klientki do klientki, zagadnięta przeze mnie o rozmiar poszukała na wieszaku, popatrzyła w magazynie, ponieważ nie było rozmiaru- zaproponowała podobne produkty, dzwonienie do innych sklepów z pytaniem o rozmiar… Nigdy jeszcze z taką uprzejmością się nie spotkałam.
    Owszem, blog humorystyczny, ale czy musimy śmiać się tylko z nieuprzejmości i przykrej postawy innych? Może coś o pozytywach napisać?

  93. Wyższość posiadania wysokiej samooceny-która tak krytykujesz- polega i na tym, że mnie nigdy żadna sprzedawczyni w Zarze nie potraktowała tak jak Ciebie. Bo moja postawa, brzmienie głosu i sposób patrzenia na takie dziewczę wybuja jej z głowy natychmiast potraktowanie mnie inaczej niż tylko z szacunkiem. Zatem do dzieła: pracuj nad samooceną a świat potraktuje Cię lepiej!
    PS: Pogarda z jaką pisałaś o Chińczykach (ludzie nnizsi od trawy) odbiera Ci prawo do krytykowania sprzedawczyń ignorujacych Ciebie.

  94. Tekst – spoko. Spostrzeżenia ze sklepów – trafne. Chociaż każdy ma pewnie inne i każdy ma prawo (o ile ma chęć) ujawnić je tu, czy gdziekolwiek indziej. Tylko ludzie, musicie tak syczeć i warczeć ??? Nie można bardziej po ludzku ?? Może to przez anonimowość netu tak się dzieje, ale przyznam, że przestaje czytać komentarze pod artykułami, blogami, bo NIENAWIŚĆ aż kipi! Jeśli chcecie się wyładować to idźcie na dwór pobiegać…..

  95. ZARA to nawet nie wiediałem ze takie cos jest, ZORA czasem pieski sie tak nazywają

  96. Mistrzowski felieton. Kocham Panią za ten tekst i zgadzam sie. Studentka czy gowniara (jak kto woli, by the way jestem po studiach i tak sie zyje na 1,2 roku itd) skoro podejmuje tak CIEZKĄ prace ma zasrany obowiazek sie usmiechac,, ja pracowalam w restauracjach na studiach i hotelach i tez mnie goscie irytowali, ale niestety podpisujac umowe podpisujesz usmiech na godziny pracy. 8 godzin to duzo? Jak chcesz zrobic kariere to robisz 10 dziennie bez nadgodzin – takie sa realia.Jak ci sie nie podoba to ZMIEN! Ktos cie zmusza? Zycie cie zmusza, bo rodzicow nie stac, ok, rozumeim, TO ZMIEN PRACE NA PRACE BIUROWA. tez nie pasuje? Ojej.. sytuacja bez wyjscia.. eeeej.. nieee.. czekaj, jest dla ciebie szansa!to zajdz w ciaze z bogatym gosciem. Mlodym sie w dupach przewraca.. Pisz pani te felietony bo z lenistwem i glupota trzeba walczyc.

  97. aaaa… P.S. ja mieszkam w Chinach.. i niestety potwierdzam.. chinczycy sa nizsi od trawy:)
    PS i tez nie widze tu jadu i zazdrosci (bo niby czego?)
    – moje poczucie humoru, piona!

    Pozdrawiam!

  98. Droga Radomska:)
    I widzisz co wywołałaś? Ile ludzi tyle wpisów. A ja sie ciagle zastanawiam gdzie podział sie optymizm w tych wypowiedziach i u tych wszystkich ludzi.
    Kwitując wypowiedzi po prostu – jak Polacy potrafia nic ino narzekać i opluwać drugiego nie patrząc jak zachowują się w stosunku do innych.
    Masz rację ja z takimi objawami zachowania spotkałam sie nie raz w sklepach i wcale to przyjemne nie było.
    Przeważnie to są młode niedoświadczone przez życie dziewczyny którym wydaje sie że wszędzie one są najważniejsze. Pisz dalej o życiu bo robisz to doskonale. Nie każdy ma odwagę nazwać rzeczy po imieniu. Gratuluję!

  99. Przybiegłem sobie, poczytać komentarze, bo krzyczeli, że biją.
    Nie widać specjalnie, żeby to robili, ale też smutno mi, że komentuje się (nie mówię tego z całą stanowczością, bo komentarzy przeczytać mogę i więcej, ale jeśli dotyczą jakiejś innej materii, więc te znam tylko pobieżnie) głównie, jak zakładam, części wprowadzające i nakreślające, a o clou sprawy zahacza dokładnie nikt.

    Ostatnie zdanie przed gwiazdkami zmiata dostępną w codziennym życiu wszelką wiedzę o zwyczajach, zostawiając wątpliwość, choć jeszcze nie wymuszoną przez uprzejmość.

    Mimo, że nie powinienem rozumieć tekstu, bo mój pracodawca sam się do mnie zgłosił, w Zaropodobnych nigdy nie byłem, a zamiast wrzeszczeć na kasjerki cichutko sobie się śmieję, czyta mi się tu świetnie, i rzeczywiście boli troszkę, kiedy tekst ciężko spuentowany jednak czymś bardzo innym niż uzewnętrznianiem swoich kompleksów zostaje tylko tym.

    Jeszcze w odwrocie próbowałem szukać ratunku w wersji z czasopismami dla pań, ale ciężko to ocenić, bo tam są tylko laurki. Więc albo podpisywanie się nazwiskiem znaczy tak wiele, albo tak naprawdę nie wiem co, bo pisząc, że wiem, bym pewnie musiał kupić jakieś ekologiczne kamienie do prania, a to ciut zbyt wiele.

  100. A co mi tam, będę 155-ta.
    Dobrze wiedzieć, że są jeszcze tacy ludzie, którzy nie lubują się w poprawianiu sobie nastroju poprzez wyżywanie się na nikomu niczego niewinnych kasjerkach. Szkoda tylko,że tego nie widać…ale to już chyba taka polska przywara ;/
    Aktualnie pomieszkuję sobie już od roku w UK i tutaj jest to coś niespotykanego. Mało tego, tu nawet uwagi nikt nie zwróci jak ekspedientka rozmawia z klientem, którego dawno już podliczyła…Jak ktoś przyniesie funta w pensach, jedyne czego może się spodziewać to uśmiech. Może to wynika z tego,że ich najniższa krajowa i tak pozwala na normalne życie. A w Polsce…cóż…płaca nie ta, geny nie te i pewno pogoda też nie taka. Bo przecież zawsze musi być za gorąco albo za zimno. Pozdrawiam i zapewne zajrzę nie raz jeszcze 🙂

  101. Powinnas chyba spalic kilka jointow moze wtedy Twoje podejscie bylo by inne-luzne. Taka spina na jakies ekspedientki? hmmm dorosla kobieta..

  102. Zwracam tylko uwagę Pani autorce, że podstawowa zasada dobrego wychowania mówi, że osoba, która wchodzi np. do sklepu (!) powinna pierwsza powiedzieć „dzień dobry”. Ale to być może wiedzą tylko osoby „zajebiste”?! Moim zdaniem ktoś źle wychowany, raczej nie ma szans być „zajebisty”. Proponuję przestudiować jakiś podręcznik podstaw dobrego wychowania – może będzie Pani autorce w życiu łatwiej. Gdyby autorka 9i nie tylko ona) czytała w dzieciństwie książki pani Musierowicz wiedziałaby, że „Eksperymentalny Sygnał Dobra” naprawdę działa …

    1. A Pani Anna, niechaj się zajmie wychowywaniem swoich dzieci, a nie mnie. Bo w energię wysyłanego dobra szczerze wierzę i nie potrzebuję do tego Musierowicz. ZAWSZE mówię dzień dobry pierwsza i ZAWSZE z uśmiechem i szacunkiem, choć też miewam złe dni, złe nastroje, jestem wściekła. ale nie widzę powodów dla których ma z tego powodu oberwać ktoś inny.

      To felieton, który powstał na podstawie moich osobistych doświadczeń i nie jest reportażem.

      Dziękuję za troskę.

  103. Właśnie przedwczoraj rozmawiałam na ten temat ze swoją ciocią – o ludziach, których wartość jest tak ograniczona, że muszą o niej często i głośno krzyczeć, by być zauważonym. Te wszystkie historie ze sobą w roli głównej, te wszystkie aluzje na temat własnej zajebistości, to patrzenie z góry… Nic tak nie odpycha, jak pozerstwo, robienie wszystkiego tylko po to, by być widzianym, podziwianym. Jakże często to ma odwrotny efekt!

    Fatalne jest także zwracanie na siebie uwagi poprzez mówienie „jej, jestem taka brzydka i gruba”, by posłuchać kilku komplementów na swój temat. SKORO JESTEŚ TAKA GRUBA, TO NIE WPIERDALAJ I ĆWICZ, a nie marudzisz, od tego się nie chudnie. A nie, zapomniałam – jesteś chuda, ale masz niedosyt komplementów. (Pozdrawiam, rozmiar 42 – pewnie muszę być bardzo zazdrosna o te wszystkie zgrabne laski i dlatego tak piszę).

    Czy takie udawanie zajebistego nie wynika z kompleksów? Czy przypadkiem zbyt wysokie mniemanie o sobie w ogóle nie wynika z kompleksów? To takie błędne koło.

    Temat jak najbardziej na czasie, bardzo ciekawy felieton. Bardzo mi się podoba Twój styl, ciekawie wpleciona nuta sarkazmu oraz porównania. Coś czuję, że jeszcze tu zajrzę 🙂

    Jeśli wolno mi zwrócić uwagę na kilka rzeczy: „Sieciówka- śmieciówka…” – tu bez spacji po myślniku. I w tym fragmencie: „w czwartek klasie podstawówki miałeś z wf-u czwórkę i tak późno zacząłeś nosić stanik.” – w czwarteJ klasie (literówki-wredne robaczki :P); wydaje mi się też, że lepiej brzmiałoby „miałaś” i „zaczęłaś”, ponieważ nie znam zbyt wielu mężczyzn, którzy noszą staniki 😉

    Pozdrawiam serdecznie i życzę wytrwałości w dalszym pisaniu, bo wiem, że o wytrwałość najciężej, a ona właśnie przynosi największe efekty 🙂

    Magda

  104. Odn. Zary 100% true. ( I nie daj Boże spytaj o rozmiar 42….)

    1. Ciekawe. Bardzo ciekawe. Sorry ale ja pier(cenzura) ludzie jacy jesteście głupi. Jest w większości większa rozmiarówka. Niektóre rzeczy faktycznie są produkowane tylko w konkretnej rozmiarówce, ale pójdźcie sobie do POWAŻNIE drogiego butiku, to w rozmiarze 40 nic nie znajdziecie, bo takie rzeczy wyglądają ładnie tylko na szczupłych osobach – ŻYCIE – SCHUDNIJ SOBIE. Te Wasze głupie komentarze aż wołają o parę przekleństw.
      W tym tekście nie ma poczucia humoru, jest tylko i wyłącznie chamstwo i żal do samej siebie Pani autorki..żal.

      1. dziękuję za troskę, Spuniu. Dobrze, że sama reprezentujesz taką klasę i wysoką kulturę osobistą oraz otwarty i tolerancyjny umysł. dziękuję za poświęcony czas, nie wiem, czy nie lepiej spożytkowałabyś tą energię na siłowni troszcząc się o swój słuszny, jedyny właściwy rozmiar, zamiast pławić się w swoich mylnych interpretacjach.

  105. Jessu… zastanawiam się jak ludzie załatwiają swoje potrzeby w toalecie skoro są tacy spięci co wyrażają to w komentarzach… Naczytali się psychologicznych poradników i myślą, że każdy komentarz wobec świata powstaje z kompleksów ludzkich. Słabe, naprawdę słabe ludzie. Polecam się wszystkim wyluzować. To felieton, nie orędzie prezydenta (chooociąż może kiedyś! ;P). Chill.

    Ciociu Olu, czytam każdy tekst :*

  106. Pracuję w ZARZE w dużym centrum handlowym i na wstępie radze Ci wrocić do tego sklepu i ogarnąć w jakim Ty sklepie dokładnie byłaś, bo u nas nie ma „tabliczek z imieniem na cycku” :).
    Sorry, ale Twój artykuł jest do dupy. Wcale nie uważam, że praca kasjerki jest cięższa od pracy w zarze. Myślę, że żaden ból nie jest lżejszy ani kręgosłupa od siedzenia, ani wchodzenia nóg w dupę od stania. Staramy się być miłe i uczynne, jednak sorry, po osmiu godzinach odwiedzin takich ludzi jak Ty, którzy w twarz rzucają Ci, że zarabiasz najniższą średnią krajową, że jesteś „suką” bo nie odłożysz Damie-klientce rzeczy, „szmatą” bo kolejka do przymierzalni jest za długa- uwierzcie, nie chce się, ręce i cycki opadają i ciężko jest stać i się jeszcze uśmiechać, chociaż wierzcie lub nie, staramy się. Nawet jesli ktoś został źle potraktowany przez ekspedientkę to PRZYKRO MI, na prawdę, ale ludzie są różni i po co tak generalizować i od razu nas obrażać?
    Dodatkowo nie naszą winą jest to, że najwięcej sztuk przychodzi w popularnych rozmiarach 36-38-40. Jeśli takowe Ci nie odpowiadają to sorry, ale nikt Ci tego nie wyczaruje. Możesz wybrać inny sklep.
    Myslisz, że jesteś zajebista bo objechałaś dziewczyny (99% studentki z małych miast, które zapierdalają w tej zarzze po 6godzinach na uczelni żeby jakoś się utrzymać) pracujące w sklepie i nie mogące Ci w żaden sposób odpowiedzieć? W tej chwili jesteś beznadziejniesza od nas-ekspedientek-gwiazd Twojego artykułu, wytykasz nam chamstwo, a sama obrzucasz nas błotem. Żal mi Ciebie i nie wiem skąd w Tobie tyle jadu… podejrzewam, że z kompleksów;)
    pozdrawiam, chamska i zarabiająca najniższą krajową

    1. nie mam ani siły ani ochoty wdawać się z Tobą w bezsensowną dyskusję. Wyciągnęłaś z tego tekstu to, co chciałaś wyciągnąć, a nie to, co ja chciałam przekazać. Jadu wobec chamskich osób jedynie mam pod dostatkiem.
      Nie mam nic do Kasi z Zary ani Marysi z Tesco, ale do chamskiej Kasi i chamskiej Marysi już tak. ten tekst to nie esej, ale felieton, wulgarny, BO TAK LUBIĘ, A TO MÓJ BLOG, napisany po wizycie w galerii handlowej, gdzie PO RAZ KOLEJNY zetknęłam się z chamstwem w Zarze i wyżywaniem się na kasjerkach w markecie.

      I jestem studentką z małej miejscowości, która w ten sposób też dorabiała. Zatem zejdź ze mnie, bo sama generalizujesz pisząc o chamskich klientach, jakby wszyscy do sklepu z lasu przyszli.

      KONIEC MOJEGO TŁUMACZENIA. CZERWONY KRZYŻYK W PRAWYM GÓRNYM ROGU I DO WIDZENIA.

  107. Ta Polska chyba zrobila z ludzi roboty, albo potwory… Ludzie nie umieją już patrzeć z przymrużeniem oka, nie wiedzą co to sarkazm, nie potrafią śmiać się z siebie…to straszne. Ale wybacz im, oni muszą gdzieś opróżnić swoją wątrobę. Mąż/żona nie chcą słuchać po 8 godz. pracy (i tak do 67lat!), dzieci za młode, teściowa nie rozumie, koleżanka poświęca czas na sprzedaż kosmetyków… etc. Ale są jeszcze tacy, co to się lubią uśmiechnąć…a im więcej powodów tym lepiej. PZDR

  108. Z tą Zarą faktycznie jest coś na rzeczy. Gdy wchodzę do sklepu i widzę sprzedawcę, nie mam problemu jako pierwszy powiedzieć „Dzień dobry”. Niestety w Zarze – stojąc nawet półtora metra od sprzedawcy – do dzisiaj nie doczekałem się odpowiedzi 😉

  109. Naturalnie, można obrazić parę osób, parę linijek niżej dodać adnotację o braku uprzedzeń do konkretnej jednostki jednak nie wiem czy w odniesieniu do marki jaką jest Zara generalizowanie jest dobrym rozwiązaniem. Takie sieciówki rządzą się swoimi prawami, mam na myśli choćby podejście do klienta…oczywiście, jeśli opierasz swoją tezę na doświadczeniach zebranych w stolicy gdzie natężenie (negatywnie nastawionych, jednak regularnie kupujących) klientek jest tak duże, że dziewczyny aby przywitać się i choćby na ułamek sekundy zatrzymać aby obdarować każdą z osobna Panią ciepłym,życzliwym,pełnym empatii uśmiechem musiałby pozwolić tym samym klientkom zbierać ubrania z podłogi a nie zdejmować z wieszaka…Odnośnie słuchawek, nie służą „ochronie” dóbr materialnych sklepu (do tego służą bramki) a raczej sprawnej komunikacji, podam na przykładzie: Pani X w przymierzalni potrzebuje o rozmiar większego egzemplarza, więc sprzedawca nr 1, posługując się słuchawką prosi sprzedawcę nr 2 znajdującego się w magazynie o sprawdzenie dostępnej rozmiarówki DLA DOBRA I ZADOWOLENIA KLIENTA. Życzę sobie aby wszystkie Panie,którym tak łatwo przychodzi krytyka, tę samą życzliwość, której się tak stanowczo domagają okazywały sprzedawcy w Zarze jak i Pani przy kasie w hipermarkecie.

  110. O matko z córko. Przebrnąłem przez wszystkie komentarze, żeby wiedzieć, co w trawie piszczy. Przy okazji nikt mi nie zarzuci, że kocham Radomską bezgraniczną i ślepą miłością. Widzę tutaj wielkie poruszenie jakby zabili komuś bliskiego członka rodziny. Relax, relax ludzie. Kolejny raz po swoich poprzednikach również powtórzę, że Zara to tak naprawdę sklep X. Bardzo dobrze, że przykładowo jest to właśnie Zara, bo dla większości z nas kojarzy się on z chamstwem i niemiłą obsługą. Zdarza mi się tam wpaść i jeszcze niczego sobie nie kupiłem, a myślę, że jak najbardziej można mnie nazwać kościotrupem. Z wnioskami się jak najbardziej zgadzam. Uwielbiam te spojrzenia jakby Panie tam pracujące były przezajebiście bogate a Ty- zwykły kliencie wchodzisz z 5zł w portfelu i liczysz na to, że gdzieś trafisz na zniżkę odpowiadającą Twoim finansom. Z tego, co się orientuję to w większości przypadków takie Panie/Panowie (nie zapominajmy o męskiej populacji pracującej w sieciówkach!) mają zniżki na ubrania z macierzystego sklepu. Prawda jest taka, że bliższa jest mi Pani kasjerka od Pani w sklepie X (nie, nie Zarze, bo zaraz znowu zaatakuje stado wściekłych pum). I naprawdę czuję się zajebiście jak mnie miło obsłużą, bo od razu człowiek się tym samym odwdzięczy- uśmiechem, czy też fajną, krótką rozmową. A jeszcze mi się przypomniało. Nigdy nie będzie tak, że w KAŻDYM SKLEPIE X (once again not Zara, I’m careful) w KAŻDYM MIEJSCU W KRAJU spotkacie się z TAKĄ SAMĄ OBSŁUGĄ. Z tego, co zauważyłem w większość doświadczyła tego samego- chamstwa, a więc czynię pokłony niczym figurce Buddy tym Paniom, które uśmiechem witają każdego klienta. Doceniam 😀

    Czytający zawsze, acz komentujący chyba pierwszy raz.
    6 za styl, 6 za temat, 6 rodzicom za spłodzenie takiej Radomskiej.