A gdy coś zdechnie i nie chce zmartwychwstać

wybory

Wiem, że przebąkiwałam, ale puszczę tego śmierdzącego bąka raz jeszcze – ja jestem dziecko demokracji. Miałam 20 dni, kiedy odbywały się pierwsze „wolne” wybory. Mama nie karmiła mnie piersią,więc nie wyssałam z niej światopoglądu. Latami nasiąkałam poglądami, które przyprawiały moją mamę o stany przedzawałowe. No bo jak to tak, chcieć się wychylać, przecież za to można tylko w łeb dostać. W najlepszym razie się ośmieszyć.

A ja swoje. W przedszkolu bardzo chciałam zarazić chorobą wszystkie dzieci, aby przejąć wszystkie ich wierszyki recytowane na akademiach i przedstawieniach. Matka dostawała spazm, kiedy musiała się uczyć ze mną kolejnych rymowanek. Raz naprawdę prawie zeszła, kiedy ja, jej pisklę Radomskie, tak bardzo przejęte losem planety i zajęciami o Światowym Dniu Ziemi, postanowiłam pomóc. Osobistą konewką podlewając trawnik za blokiem. Konewką noszoną z drugiego piętra, niezliczoną ilość razy. Pełną wrzącej wody z naszego domowego kranu. Nie rozumiałam, dlaczego mama żałuje planecie picia, ale nie pozwoliłam też się złamać. Działam dalej. Na trawniku. Na balkonie. W podziemiu i podstawówce.

Od dziecka byłam wszędzie. Koledzy z dzieciństwa potwierdzą. Nienawidzili mnie za to. Każdy apel, przedstawienie i akcja. Każda funkcja w klasie. To ja w gimnazjum oblepiłam szkołę wzruszającymi cytatami Papieża Polaka, kiedy zmarł i to ja czytałam o nim w kościele. I to ja, w pierwszej licealnej pierwsza wyszłam z inicjatywą wypicia klasowego wina. Beknęliśmy całą klasą, no ale na tym chyba polega ta demokracja, tak? Udaje się nielicznym. Reszta beka.

Określiłabym siebie społecznikiem oszołomem. Maturę zdawałam z Wiedzy O Społeczeństwie. Dlatego, że mnie naprawdę wszystko wokół obchodziło. I może trochę dlatego, że z geografii debil jestem jakich mało. Zależało mi jednak na pewno. Studia? No jakie? Społeczne. Cała Radomska. O ludziach, przez ludzi, dla ludzi.

I tak stuknęło mi ćwierćwiecze. Czy się czegoś nauczyłam? Tekst i blog są chyba dowodem na to, że nie. Nadal kopię w kostkę życie,bo skoro nie mogę go do końca zmienić, to chcę, żeby je też coś bolało. Wydzwaniam domofonem do losu i uciekam, i  będę to robić dotąd, aż nie postrada zmysłów posraniec.

Mam słabość ogromną do ludzi cudownie naiwnych, którym nadal się chce, tak jak i mi. Choć im się śmieją cwaniacy w twarz i parskają z pogardą. Wspieram ich, jeśli znam, ufam i mam pewność. Zdechła we mnie wiara w demokrację.

No i nieustająco Mam Wątpliwość. Nie nadaję się do kampanii, bo ja jestem z tych, którzy nie potrafią się rozpychać łokciami i siedzieć przy stole z tymi, których w mordę się lać powinno, a nie tytułować.

Zmieniło się to, że obchodzą mnie tylko rzeczy ważne dla mnie. Dlatego nie chcę, żeby Pani kandydująca do rady osiedla głaskała mi psa. Pan promujący swoją kandydaturę nie musi stać pod drzwiami do mojej klatki, wyperfumowany i piękny. Dama, której nie dałam szansy się przedstawić, nie ma prawa wydzwaniać do mnie w sobotę rano i wpraszać się do domu. Bo mój dom, te niecałe 50 metrów, które ledwo spłaciliśmy, ten uwalony dywan, podłoga, pieczołowicie dobierane, ale tanie, dodatki, to moja twierdza. I w wieku 25 lat moje prawo wyboru interpretuje jako prawo do tego, komu nie zaufam.

Ja rozumiem, że jakoś muszą zwrócić na siebie moją uwagę i powinnam się może cieszyć, że jestem dla nich taka ważna. Tyle, że nie chcę im poświęcać uwagi i nie chcę tego poczucia ważności. Już dorosłam (nie zgorzkniałam). Wiem, że świata nie zbawia polewanie trawnika wrzątkiem. Wiem już, że Ci ludzie nie wiedzą, czego pragnę. Mam z kim podlewać swój trawnik i wiem jak to robić. Reszta mi pokazała tylko, jak może na niego nabrudzić.

Nie przelewa się we mnie gorycz, goryczy pozbywam się jak przeterminowanych jogurtów. Wolę się nachapać dobrych emocji. Aferę z służbowymi wyjazdami posłów ignoruję sromotnie i za nic mam te nazwiska, bo ci ludzie niczego dla mnie nie zrobili, niczego nie zmienili w moim życiu, nie poświęcę im minuty i pół grama wkurwu. Przejadają więcej w rok, niż ja będę w stanie zarobić kiedykolwiek. Stwarzają instytucje  problemy, które konstytuują ich istnienie. A moja, skromna, uwaga, potwierdza tylko naiwne przekonanie, że są ważni. A nie są.

Ważne jest dla mnie to, co robię. Ważni, ci którym ufam. Ważni ludzie, dla których piszę.

Najważniejsza w świecie jest moja córka, która z moim mlekiem wyssie te wszystkie wątpliwości i popieprzoną potrzebę robienia swojego.W tym roku Ola Radomska nie głosuje. Przykro mi. Za żłobek i tak będę musiała zapłacić sama, emeryturą się nie martwię, bo jej nie dostanę. Córę muszę nauczyć, że wszystko musi na własną rękę. Bo nikt nic jej nie da. A ja nie mam jak zapewnić jej połowy tego,czego bym chciała. 

Tym, którym naprawdę się chce i pragną zmienić coś na lepsze, życzę serdecznie powodzenia. I tego, żeby o tym nie zapomnieli. A całej reszcie życzę, żeby przyleźli do pani administratorki bloku i wytłumaczyli jej, dlaczego, za te same, marne pieniądze ma sprzątać ich makulaturę.

Bo ona też ma dosyć tej demokracji, w której beka większość, a kilku korzysta.

33 komentarze
  1. Jak zawsze – trafione w punkt. Mogłabyś raz napisać cos z czym sie nie zgadzam, do wychodzę na Twojego lizodupa…
    Przez chwile chciałam napisać, że szkoda że raczej nie będziemy miały nigdy okazji porozmawiać w realu, kiedy uświadomiłam sobie, ze nasza rozmowa wyglądała by mniej-więcej tak:
    Radomska: Ble, ble, ble, ku**a ble ble ble ble ble ble ble ble ble ble ble ble ble ble ble ble ble ble!
    Jasia: Ku*a, Radomska, mysle dokladnie tak samo! 😀
    Także ten…za wiele bym Se nie pogadała 😉

  2. Gratuluję wpisu !

    Zastanawiam się kiedy Polacy wyjdą na ulice.
    Ile dzieci ma być niedożywionych, ilu przymierających w nędzy emerytów?
    Naród wspaniały, tylko ludzie kur… jak to Piłsudski mawiał.
    Wyjechaliśmy z mężem bo szkoda nam zapier* za najniższą krajową bez szans na emeryturę i w strachu, że w szpitalu nas na organy przerobią. Jeżeli będzie do czego wrócić to od razu się pakujemy i wracamy.

  3. niby kopiesz. placzesz.jatrzysz, ale w wieku 25 lat masz juz splacone mieszkanie. ta niezaradna taka niby. jak na to patrzec? nie rozliczam, ale traci to falszem(?)

  4. Ej… Radomska Aleksandro.
    Ić na wybory.
    Dorysuj krateczkę, dopisz tam „Wódz Autobotów” albo „Czika, York z sąsiedztwa” i zaznacz.
    Oddasz głos, będzie nieważny, ale oddany z tym ironicznym „zrozumcie kurwa, żeście śmiecie”. Milczenie ich upewnia w tym co robią. Czika da im sygnał, że są do dupy.
    ;P

    1. nie wydam na paliwo żeby dojechać 40 km do miejsca zameldowania, nie przykro mi.Wolę spędzić weekend z rodziną. A jak będzie wojna, rozpłaczę się gorzko i ucieknę, nie będę dla nich i za nich walczyć. przykro mi. Szalenie mi przykro. Tym bardziej, że mam dziecko, o które potwornie się boję.

      1. W sumie to Cię rozumiem. Cytując Korwina-Mikke cytującego kogoś tam – „gdyby wybory mogły coś zmienić, już dawno by je zdelegalizowano”.
        A poza tym kompletnie bez sensu jest głosowanie w miejscu w którym nie mieszkasz, nawet jeśli jesteś zameldowana. Bo przeciez to nie Ty potem będizesz się męczyc z konsekwencjami swoich wyborów. I tak samo bezsensowne jest głosowanie w wyborach na prezydenta czy do parlamentu przez polonie zagraniczne.

        Riboq:
        A wiesz, że to nic nie znaczy? Twój głos będzie odłożony na kupkę „głosy nieważne” i co najwyżej ktoś go potraktuje jako dziecinny wygłup. No tyle dobrego z tego będzie, że być może czlonkowie komisji się troche pośmieją.
        Jedyne praktyczne znaczenie takiego wygłupu to zwiększenie wagi głosów oddanych prawidłowo. Ale o tym pisałem wcześniej. Pomyśl tak- w wyborach do Sejmu zawsze znajdzie się jakies 460 osób, które zagłosują prawidłowo. A wyniki obliczane są procentowo z głosów waznych. I nikogo nic więcej nie obchodzi, bo nie musi obchodzić.

        W każdym razie – gdzie jak gdzie, ale wybory samorządowe to jedyne, gdzie głosowanie ma jakikolwiek sens, bo im mniejsza społeczność, tym większe znaczenie glosu – no i władza jest bliżej ludu, wiec łatwiej ją poszczuc psem 😉

      2. Można się zarejestrować w miejscu zamieszkania, tak jak ja to zrobiłem. Ale młoda matka nie ma czasu, więc spoko.
        Mam nadzieję, że wszyscy zdrowi 🙂

  5. Czytam i myślę: kuźwa, też powinnam napisać taki post! A potem dochodzę do wniosku, że przecież to byłby plagiat, gdybym napisała słowo w słowo to samo.

    Jakie to wszystko prawdziwe, brutalne i smutne.

    Też nie głosuję, pierdolę.

  6. Ja chodzę i przekreślam, oddając nieważny głos. W sumie nie wiem po co. Tak sobie kiedyś umyśliłam, że to mój sposób na wyrażenie, że nie wybieram nikogo bo nie chcę utrwalać w „wybranych” przekonania jakoby jakieś uprawnienia do roszczenia sobie prawa wypowiadania się w moim imieniu ode mnie dostali. Polska demokracja to fikcja. Od dawna społeczeństwo dzieli się na: 1. wybieranych i wybierających ich bo od nich w jakiś sposób zależą rodzinnie, stanowiskowo, biznesowo itp. I 2. tych, którzy mają nieszczęście patrzeć na to wszystko obiektywnie bo to czy ich miska jest pełna czy pusta nie zależy bezpośrednio od tego kto zostanie wybrany. Ja już nie wypowiadam się na tematy polityczne, nie mam poglądów i marzy mi sie „Miasto białych kart”.
    Dla mnie państwo to umowa. Ludzie umawiają się na organizowanie w jakąś strukturę bo chcą by ich chroniło. Moje Państwo tylko mnie łoi nie dają dosłownie nic w zamian. Jak do tej pory urzędnicy tylko mi przeszkadzali, policja nie pomogła, za leczenie sama dolę, emerytury również się nie spodziewam. Zatem serio chciałabym się wylogować z tego systemu. I pytanie co to za wolne Państwo, które nie da mi tyle wolności żeby pozwolić obywatelowi zdecydować czy chce być obywatelem czy też nie. Nie daje to niech też nie chce ode mnie żadnych danin. Kropka. Nie jesteśmy sobie potrzebni. Ale nie każda krowa do wydojenia jest dobra.

    1. Problem polega na tym, że nikogo nie interesuje czy zagłosujesz, a juz tym bardziej czy oddasz głos nieważny. Powiem więcej – im więcej głosow niewaznych, tym bardziej licza się głosy przyjaciół i znajomych królika. A jakby całe miasto oddało niewazne głosy, to zostaną wybrani własnymi głosami. Czyli establishment się utrwali.
      Pamiętasz wyniki po wyborach do parlamentu? „40% społeczeństwa poparło PO”. Nikt nie dodał do ogólnej puli głosów niewaznych i ludzi, którzy nie poszli. Dlatego, że oni nie mają kompletnie żadnego znaczenia. Coś tam sobie powyrażali, ale kogo to obchodzi, jak juz utrzymali pracę przez kolejne kilka lat…

    2. I gdyby tak robili wszyscy polacy to może wtedy do tych na górze dotarłoby, że podążają złą drogą… Może by też w końcu zrozumieli, że ludzie chcą głosować, ale nie mają na kogo. Bo przy korycie każda świnia wygląda tak samo.

  7. Ja co prawda trawnika nie podlewałam, ale jak głupia w dzień sobotni wolny o 8 rano po wsi biegałam i śmieci zbierałam z własnej nieprzymuszonej woli, bo myślałam, że będzie czyściej, ładniej, lepiej. Nie było. I nie będzie, więc już mam to w dupie. Nie będę łap sobie brudzić.

  8. Wiesz co Radomska, z jednej strony się z Tobą zgadzam w 100%, a z drugiej zazdrość we mnie trąca, bo dawno już ćwierćwiecze czciłam, a nawet marnej kawalerki się nie dorobiłam i wciąż na wynajmowanym. Ale to mój ból dupy 🙂 Za to całkiem zdrowo i motywująco zazdroszczę Ci parcia do przodu, walki o siebie i swoje – bo Ty niby dbasz o tyłek własny, ale nikt na tym nie traci, a jeszcze innym z siebie dajesz. A wybory? Są kandydaci, którzy mają olej we łbie, tylko nie stać ich na takie kampanie jak POPiSowców i cała resztę bandziorów, więc nikną w tłumie szyderców.

  9. Biegne do urn i oddaje swoj glos na czerwonych, czarnych lub zielonych, po to zeby choc odrobine przeciwstawic sie partii niebieskich i H.C. Strache. I ze zgroza patrze jak w sercu Europy rozkwita w imieniu prawa nacjonalizm. Jestem cudzoziemka.

  10. Śmieszne, jak punkt widzenia zależy od punktu siedzenia…i nic nie robienia…do roboty się wziąć, a nie skomlać do nieba, czy kopać po kostkach chuj wie kogo 🙂 ale co człowiek to świat, sam się rodzi i sam umiera…

  11. nauczyłam się w życiu jednego – nikt mi nic nie da, manna z nieba nie spadnie, na wszystko muszę zapracować sama – i robię to codziennie i stawiam czoło życiu i na wybory nie chce mi się iść bo Oni nie myślą o tym co zrobić żeby mi się lepiej żyło, tylko jak sobie dogodzić i kabzę napchać – POZDRAWIAM

  12. Mam bardzo dużo więcej lat od Ciebie ale podobnie widzę „świat”, podziwiam łatwość pisania i poczucie humoru/nawet to czarne/. Nie mogę polubić na fejsie, bo mnie tam nie ma i nie będzie. Jeżeli wydasz książkę, to dołączę do swoich zbiorów.
    Pozdrawiam, trzymaj się cieplutko.

  13. i po wyborach
    pewnie byłabym w wiekszosci tych co sie tu wypowiadali ,ale kiedyś natknelam sie na program w tvp1 i miłe panie redaktorki weszły mi na ambicje abym nie była leniwym wyborcą , odesłały mnie na strone mamprawowiedzec .pl i poczytałam sobie o swoich wątpliwych kandydatach . Wierze ze mój głos zmieni moja przyszłość, oczywiscie na lepsze :).

    Ogólnie oceniam ze wybory były źle zorganizowane a podejście organizatorów udzieliło sie w 100% społeczeństwu 🙁

  14. A ja głosowałam. Mimo, że nie wierzę politykom i w politykę. Mimo, że wybieranie mniejszego zła mnie wkurza tak jak wybieranie większego. Mimo, że każdy który już dotrze do koryta zaczyna śpiewać innym głosem. Wybierałam. Żeby nie wkurzać się na innych, że wybrali tak jak wybrali. Będę mogła się wkurzać na siebie:)

  15. Inne pokolenie. Kiedyś wmówiło się ludziom, że lepiej jak wszystko jest takie samo. Mało tego, wmówiono ludziom, że oni wolą jak jest takie samo. Że lubią jak jest po równo. A przecież dzisiaj wiemy już, że to wszystko nie jest prawda.

  16. Dupito ergo sum – Wątpię więc jestem 🙂

    Podejrzewam że sporo myślałaś o tym – głosować czy nie głosować. Ja niestety nie mogłem bo nie załatwiłem kwitu, ale zagłosowałbym. Podoba mi się mimo to Twoje podejście do całej tej afery zwanej wyborami.

    Pozdrawiam

Napisz komentarz: Anuluj pisanie

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.